Читать книгу O rycerzu miłującym - Eliza Orzeszkowa - Страница 2

Do młodzieży

Оглавление

Ktoś, w czasach dawnych, niezwykłą łaską losu obdarzony, w uniesieniu pokory i wdzięczności zawołał do Boga: – Nie mnie, nie mnie, lecz imieniowi Twojemu, o Panie!

– Nie mnie, nie mnie przypada w udziale ten objaw sympatyi serdecznej, którym raczycie mię dziś obdarzać, Szanowni Panowie, lecz tym wysokim ideałom i sprawom, których przez lat wiele byłam rzeczniczką skromną i sługą gorliwą, lecz temu słowu polskiemu, którego sztandar, wspólnie z licznym pocztem współtowarzyszy pracy, dźwigałam z pośród gróźb i poniżenia, ku trwaniu i chwale.

Nie przez miłość dla indywidualności mojej, nieznanej Wam i mało znaczącej, zgromadziliście się tu Szanowni Panowie, lecz przez miłość dla narodu, którego, my, pisarze, sługami i w mierze pewnej przedstawicielami jesteśmy.

Jednak pretekstem czy pośrednią przyczyną być objawu miłości, jest już zaszczytem i szczęściem, szczęściem tem większem, im mniej czasy nasze, aż do dna uczuciami srogiemi napełnione, sprzyjają rozwojowi uczuć szlachetnych i słodkich.

Jak zaś niewymownie zbawczemi są dla nas takie uczucia, dla nas szczególniej, którzy mieszkamy w lesie pokus i bólów, na rzekach goryczy, na kamieniskach obraz i oporów, słowami tylko wyrazić nie potrafię i wyrazić spróbuję oprawionym w słowa obrazem. My, powieściopisarze, po to na świat przychodzimy, abyśmy przemawiali obrazami. Taką jest natura nasza i takiemi są przyzwyczajenia naszej myśli, że obrazy ilustrują przed nami świat, a przed światem dusze nasze. Myśl o zbawczem znaczeniu miłości dla życia ludzkiego wogóle, a naszego najszczególniej, staje teraz przedemną w postaci obrazu, który przyjąć odemnie raczcie, jako dziękczynienie za klejnot, dziś z rąk Waszych i od serc Waszych przezemnie otrzymywany.

O rycerzu miłującym

Подняться наверх