Читать книгу Widzenie - Erin Hunter - Страница 7
Prolog
ОглавлениеUbłocone korzenie drzewa tworzyły niewielki otwór. W głębi, w ciemności posplatane pnącza delikatnie wyściełały dno jaskini wydrążonej w ciągu księżyców przez wiatr i wodę.
Po stromej ścieżce w stronę otworu wspinał się kot; zbliżając się, zmrużył oczy. Jego płomiennorude futro lśniło w świetle księżyca. Kocur zastrzygł uszami; zjeżona sierść zdradzała niepokój, gdy usiadł u wejścia do jaskini i owinął ogonem łapy.
— Chciałeś, żebym przyszedł.
Z ciemności zamrugała do niego para oczu — oczu tak niebieskich, jak tafla wody odbijająca letnie niebo. W wejściu czekał szary kocur naznaczony śladami czasu i bitew.
— Ognista Gwiazdo! — Wojownik zrobił krok do przodu i otarł się posiwiałym pyskiem o policzek przywódcy Klanu Pioruna. — Muszę ci podziękować. — Jego głos brzmiał chrypliwie ze starości. — Odbudowałeś utracony klan. Żaden kot nie poradziłby sobie z tym lepiej.
— Nie ma za co dziękować. — Ognista Gwiazda skłonił głowę. — Zrobiłem to, co do mnie należało.
Stary wojownik pokiwał głową, mrugając w zamyśleniu.
— Myślisz, że jesteś dobrym przywódcą Klanu Pioruna?
Ognista Gwiazda spiął się.
— Nie wiem — miauknął. — To nie jest łatwe, ale zawsze staram się robić to, co najlepsze dla mojego klanu.
— Żaden kot nie ma prawa wątpić w twoją lojalność — wychrypiał stary kot. — Ale na ile jeszcze cię stać?
Oczy Ognistej Gwiazdy zabłysły niepewnie, gdy szukał odpowiednich słów.
— Przed nami trudne czasy — ciągnął wojownik, zanim Ognista Gwiazda zdołał odpowiedzieć — a twoja lojalność będzie wystawiona na najcięższą próbę. Niekiedy przeznaczenie jednego kota różni się od przeznaczenia całego klanu.
Nagle stary kot dźwignął się sztywno i utkwił wzrok w dali. Zdawało się, że nie widzi już przywódcy Klanu Pioruna, lecz wpatruje się w coś poza nim, w coś, czego Ognista Gwiazda nie mógł zobaczyć.
Gdy przemówił ponownie, jego głos zabrzmiał czysto, jak gdyby należał do innego kota.
— „Będzie troje, krewnych twoich krewnych, którzy trzymają w swoich łapach potęgę gwiazd”.
— Nie rozumiem — miauknął Ognista Gwiazda. — Krewnych moich krewnych? Dlaczego mi to mówisz?
Stary wojownik zamrugał, jego wzrok przeniósł się z powrotem na Ognistą Gwiazdę.
— Musisz mi powiedzieć więcej! — domagał się Ognista Gwiazda. — Jak mam zdecydować, co zrobić, jeśli nie chcesz mi nic wyjaśnić?
Stary kot wziął głęboki oddech, lecz gdy przemówił, powiedział jedynie:
— Żegnaj, Ognista Gwiazdo. Pamiętaj o mnie w następnych sezonach.
Ognista Gwiazda ocknął się nagle i poczuł w brzuchu skurcz strachu. Zamrugał z ulgą, gdy ujrzał znajome kamienne ściany swojego legowiska w kotlinie nad jeziorem. Poranne słońce wpadało przez szczelinę w skale, niosąc kojące ciepło.
Ognista Gwiazda dźwignął się na łapy i potrząsnął głową, by pozbyć się obrazów ze snu. Ale nie był to zwykły sen, ponieważ przywódca Klanu Pioruna pamiętał tę jaskinię tak dokładnie, jakby był w niej ledwie przed księżycem, a nie wiele sezonów temu. Gdy stary wojownik wypowiadał słowa swej osobliwej przepowiedni, córki Ognistej Gwiazdy jeszcze się nie narodziły, a cztery klany wciąż zamieszkiwały las. Przepowiednia towarzyszyła Ognistej Gwieździe podczas wielkiej wędrówki przez góry, przyszła wraz z nim do nowego domu nad jeziorem i powracała w jego snach przy każdej pełni księżyca. Nawet Piaskowa Burza, która spała obok niego, nie wiedziała nic o słowach wypowiedzianych przez starego kota.
Wyjrzał ze swojego legowiska na budzący się obóz. Jego zastępca, Jeżynowy Pazur, przeciągał się na środku polany, prężąc swe muskularne barki i drapiąc pazurami ziemię. Wiewiórczy Lot podeszła cicho do swojego partnera i pozdrowiła go mruczeniem.
Obym nie miał racji, pomyślał Ognista Gwiazda. A jednak czuł pustkę w sercu; obawiał się, że przepowiednia właśnie się spełnia.
Troje nadeszło…