Читать книгу Bachantki - Eurypides - Страница 5
ОглавлениеTREŚĆ
Rzecz dzieje się w Tebach.
DIONIZOS
A zatem na tebańskie przybyłem zagony,
Ja, Zeusa syn, Dionizos, ongi urodzony
Z Semeli, latorośli Kadmowego domu,
Co zległa, rozwiązana błyskawicą gromu.
Na ziemskie kształty bożą zmieniwszy urodę,
Mam oto źródła Dirki i Ismenu wodę,
Grobowiec mej zabitej od pioruna matki
I domu królewskiego dymiące ostatki:
Niebieskie jeszcze ognie tlą się w tej ruinie,
Od których, tak się stało, ma rodzica ginie,
Ofiara zemsty Hery. Kadma chwalę sobie,
Że kazał tak ogrodzić to miejsce przy grobie
Swej córki. I me ręce również osłoniły
Bogatym winogradem świętość tej mogiły.
Rzuciwszy ziemię Lidów, gdzie złota bez końca,
I Frygów, równie Persów, spalone od słońca,
Baktryjskie dalej mury, szare Medów niwy
Za sobą zostawiwszy; przebiegłszy szczęśliwy
Arabii kraj i Azję całą u wybrzeży
Mórz słonych, co basztami pięknych miast się jeży,
Gdzie z tłumem barbarzyńców zmieszały się Greki,
Obrządek mój, me pląsy w tej strefie dalekiej
Zaprowadziwszy wszędzie, by miano w pamięci,
Że jestem bóg, do tego według mojej chęci
Przebyłem naprzód miasta, by tebańskie rzesze,
Nim inny kraj helleński zaprawię w uciesze,
Rozwydrzyć, ciała w skóry przyodziać jelenie,
Dać w ręce tyrs, bluszczowy ten mój bełt! Nasienie
Niedobre, siostry matki mojej, co się przecie
Bynajmniej nie godziło, zaczęły po świecie
Rozgłaszać, że Dionizos to nie syn Zeusowy,
Że matka ma, Semele, z Kadmosa namowy
Na bóstwo całą hańbę swojej winy złoży,
Gdy człowiek ją śmiertelny, a nie władca boży,
Zapłodni i że potem – tak ją piętnowały –
Zeus matkę mą uśmiercił za ten wymysł cały.
I dla mnie w tej obeldze dość było powodu,
By zmysły im pomieszać i wypędzić z grodu,
Więc dzisiaj siedzą w górach z obłąkaną duszą
I w godła moich orgii przystrajać się muszą.
I jaka tylko żyła w tych murach niewiasta,
Musiała precz uciekać z Kadmowego miasta,
Ażeby wszystkie razem, z królewskimi córy
Złączywszy się, bez dachu, na złomiskach góry
Samotnych, opoczystych, wśród zieleni jodły
Swój żywot obłąkany dziś i zawsze wiodły.
Bo niechaj grodu tego uczują mieszkańce,
Z swą wolą czy wbrew woli, że dotąd o tańce
Bachijskie i obrzędy nie nazbyt się wiele
Troszczyli. Pragnę także i matkę, Semelę,
Obronić, gdy się ludziom jako bóg ukażę,
Którego to Zeusowi porodziła w darze.
Król Kadmos rządy państwa przelał już w tym czasie
Na syna drugiej córki, Pentheja, ten zasię
Mą boskość lekceważy, w zalewkach nie sprzyja,
W ofiarach i modlitwach. Zobaczy on, czyja
Jest słuszność, kto mocniejszy! Żem bóg i że godnie
Należy uczcić boga, chyba udowodnię
I jemu, i mieszkańcom jego Teb!... Pod nieba
Zaś inne, zarządziwszy tutaj, co potrzeba,
Wybiorę się w te tropy, aby ludziom w ślepie
Zaświecić swą boskością! Zacnie ja przetrzepię
Tych jego Tebańczyków, gdyby wściec się chcieli
I z gór moje bachantki pędzili. Jeżeli
W tej jawię się posturze, jeżeli się z boga
W człowieka przedzierzgnąłem, to na to, by sroga
Spotkała ich nauka: Menady zgromadzę
I huzia! hej! Zobaczą, kto ma tutaj władzę!
Niewiasty! Posłuchajcie! Za moim rozkazem
Od Tmolu, niw lidyjskich strażnicy, wy razem
Przyszłyście tutaj ze mną, wy, moje podróże
Z ziem cudzych wraz dzielące! Frygijskie – a nuże! –
Brać bębny, wynalazek mój i matki Rhei!
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.