Читать книгу Pułapka na ktosia - Ewa Nowak - Страница 3
ROZDZIAŁ 2
ОглавлениеW domu Artur miewał rano kłopoty ze wstawaniem. Zanim wygrzebał się z łóżka, mijały długie minuty. Tata kilka razy musiał wchodzić do jego pokoju i błagać, żeby Artur zwlókł się wreszcie z łóżka. Teraz jednak wszystko było inaczej. Gdy słońce oświetliło pokój, Artur zerwał się z pościeli. Usiadł na łóżku i zaczął przeglądać książkę, którą na koniec roku szkolnego dostał jako nagrodę. Książka była bardzo ciekawa. Zanim tata i Hania wstali, Artur przejrzał ją całą.
Umowa z tatą była prosta: oni obierają ziemniaki, on gotuje resztę obiadu. Brat i siostra obrali więc szybko ziemniaki, umyli, zalali wodą i zostawili na werandzie. Potem pobiegli do swego tajnego miejsca i natychmiast zabrali się do pracy.
– Rano czytałem, jak się stawia szałas. To wcale nie jest takie proste. Trzeba wyzbierać wszystkie szyszki, gałązki i liście w miejscu, gdzie będzie podłoga szałasu. Następnie trzeba znaleźć kilka grubych gałęzi, przytaszczyć2 je z lasu i tak poustawiać, żeby tworzyły dobre i mocne rusztowanie. Potrzebne są też stos mniejszych gałązek i dwa spore stosy zupełnie malutkich gałązek, które mają listki. Nimi uszczelnia się ściany. Takiego szałasu nie da się postawić w jeden dzień, a nawet w dwa dni.
Hania wcale się nie zraziła i wesoło zabrali się do pracy. Po godzinie udało im się przyciągnąć pierwszą gałąź z lasu. Zmęczeni położyli się na trawie, by chwilę odpocząć.
Nagle Hania usiadła i niespokojnie rozejrzała się wokół siebie.
– Nie masz wrażenia, że ktoś nas obserwuje?
Artur się rozejrzał, ale nikogo nie zauważył. Ich miejsce było bardzo dobrze ukryte wśród drzew i gęstych krzaków.
– Wydawało ci się. Pić mi się chce.
– Zabrałam ze sobą dwa jabłka… Tylko gdzie ja je położyłam?
Hania rozejrzała się wokół siebie, potem obeszła całą polankę, wreszcie zaczęła dokładnie przeszukiwać każdy centymetr trawy.
– Jestem pewna, że je tu kładłam.
– Może wcale ich nie wzięłaś?
– Wzięłam!
– Gdybyś je wzięła, to teraz by tu były. Po prostu się przyznaj, że o nich zapomniałaś.
– Nie zapomniałam!
Hania ze złości zrobiła się czerwona. Jeszcze raz dokładnie przeszukała trawę wokół szałasu, ale jabłek nie było.
– Czytałem, że wiele zwierząt zjada jabłka. Może porwała je sójka?
Hania popukała się w głowę.
– Sójka zjada, owszem, ale rajskie jabłuszka. Malutkie. Takich wielkich nawet by nie udźwignęła.
Oboje byli już dość zmęczeni. Udało im się przytargać z lasu jeszcze tylko jedną gałąź. Potem poszli na obiad.
– Gdzie wy byliście przez cały dzień? Chodziłem po okolicy, ale nigdzie was nie widziałem.
Rodzeństwo uśmiechnęło się do siebie. O to przecież im chodziło, żeby ich szałas był nie do odkrycia.
– Dlaczego nie obraliście ziemniaków, tak jak prosiłem?
– Jak to nie obraliśmy? – oburzył się Artur. – Zrobiliśmy to z samego rana.
– To gdzie są?
– W zielonym garnku – powiedziała Hania i zajrzała do garnka.
W naczyniu była woda i ani jednego ziemniaka.
– Dzieci, bardzo nieładnie jest tak kłamać. Jeśli o czymś się zapomni, to trzeba mieć odwagę do tego się przyznać.
2
przytaszczyć – przynieść coś ciężkiego