Читать книгу W drodze z Maryją - Ferdinando Carignani - Страница 5

Оглавление

Trevignano Romano to włoskie miasteczko, które liczy sobie cztery i pół tysiąca mieszkańców, a położone jest pięćdziesiąt kilometrów na północ od Rzymu, w regionie Lazio, nad urokliwym jeziorem Bracciano. Ze stolicy Włoch jedzie się tutaj samochodem niecałą godzinę, jeśli tylko na Grande Raccordo Annulare – czyli obwodnicy Wiecznego Miasta – nie ma akurat traffico, a więc olbrzymich korków (w godzinach szczytu możemy się ich spodziewać z równie wysokim prawdopodobieństwem, z jakim oczeku­jemy, iż w obu tych miejscowościach pogoda będzie zachwycająca o każdej porze roku – niesamowicie błękitne niebo to tutaj częsty widok).

Chociaż we Włoszech mieszkałem przez kilka lat (sprawowałem funkcję proboszcza dwóch parafii w pięknej Toskanii), nie byłem w tym czasie w Trevi­gnano ani nawet o nim nie słyszałem. Moja „przygoda” z Trevignano i mieszkającą tutaj Gisellą – a w zasadzie z małżeństwem Cardia, czyli Gisellą i jej mężem Giannim – rozpoczęła się dopiero w 2017 roku. To właśnie wtedy, dokładnie wczesną wiosną, wpadł mi w ręce stary (z maja 2016 roku) numer czasopisma „Miłujcie się!”, w którym znalazłem artykuł na temat objawień Matki Bożej w Trevignano Romano. Przeczytałem ten tekst i poczułem w sercu, że muszę się tam udać. To wezwanie było tak silne, że w ciągu kilku dni zdobyłem numer telefonu do widzącej Giselli, zadzwoniłem do niej i umówiłem się na spotkanie. Tak to się zaczęło. Wracałem tam jeszcze wielokrotnie – najpierw sam, później zacząłem zabierać ze sobą inne osoby.

Tym, co mnie ciągnęło do Trevignano Romano, albo raczej: kto mnie tam ciągnął, jest Maryja. I robi to dalej, bo w czasie, gdy piszę te słowa, szykuję się do kolejnego już wyjazdu – tym razem z grupą osób z Wydawnictwa Esprit – aby przygotować materiały promocyjne dla tej niezwykłej książki, którą właśnie teraz, drodzy czytelnicy, zaczynacie czytać. Książka ta jest niemal tak niezwykła jak historia objawień Matki Bożej i Jej Syna w Trevignano Romano. Kiedy po raz pierwszy jechałem tutaj z moim przyjacielem i współbratem ze wspólnoty Misjonarzy Jezusa Miłosiernego, czułem, że ktoś mnie wzywa, można powiedzieć: zaprasza. Mimo wszystko najbardziej mnie wtedy interesowały objawienia. Zastanawiałem się, czy to możliwe, by były prawdziwe… Może to tylko złudzenia kobiety, która do Rzymu przyjechała za pracą z dalekiej Sycylii?

Samą Gisellę wyobrażałem sobie zupełnie inaczej. Gdy ją jednak spotkałem, od razu wywarła na mnie pozytywne wrażenie. W jej oczach ujrzałem prawdę, którą przekazywała nam od Jezusa i Jego Matki. W jej oczach, którymi przeszywała mnie na wskroś podczas pierwszego spotkania, był kawałek tego niesamowicie niebieskiego, włoskiego nieba. Spędziliśmy wówczas razem kilka godzin – zadawałem setki pytań, a ona spokojnie mi odpowiadała, nie uchylając się ani razu. Opowiadała o tym, jak to wszystko się zaczęło.

21 kwietnia 2016 roku po raz pierwszy objawiła się Giselli Matka Boża – wydarzyło się to w mieszkaniu małżeństwa Cardia. Potem – również w ich mieszkaniu – figurka Matki Bożej, którą przywieźli z Medjugorje, zapłakała krwawymi łzami. Nie koniec jednak na tym – takimi łzami zaczął płakać też Jezus Miłosierny z obrazu, który zakupili kilka miesięcy wcześniej w sklepie przy sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Rzymie. A jeszcze później, zwłaszcza w piątki i w okresie Wielkiego Tygodnia, na ciele Giselli zaczęły się pojawiać znaki męki Pana Jezusa.

To bardzo wiele – może nawet zbyt wiele jak na jedno, zwyczajne małżeństwo, które wcześniej, jak mi to sami wyznali, nie było szczególnie pobożne – znaków wybrania oraz potwierdzenia misji. Misji, do której – co do tego nie mam już w tym momencie żadnych wątpliwości – zostali wybrani przez Jezusa i Jego Matkę. Gdy ja sam, misjonarz Jezusa Miłosiernego, wziąłem z rąk Giselli Jego obraz z zaschniętymi na Jego obliczu krwawymi łzami, zapłakałem. Pytałem Go: „Jezu, czy płaczesz dlatego, że współcześni ludzie nie chcą przyjąć nawet Twojego miłosierdzia?”.

Orędzia Matki Bożej z Trevignano Romano są ściś­le związane z orędziami z Tre Fontane. Słowa Maryi z Trevignano wydają się ich swoistą kontynuacją. Widzący z Tre Fontane, Bruno Cornacchiola – który kiedyś, jeszcze przed swoim nawróceniem, najpierw jako ateista, a potem jako heretyk, członek protestanckiej sekty walczącej z Kościołem katolickim, kupił pistolet, aby zamordować papieża Piusa XII – po swoim nawróceniu w 1947 roku aż do śmierci w roku 2001 miał liczne objawienia Matki Bożej, podczas których przekazywała mu Ona wiele wskazówek, tajemnic i wiadomości dotyczących przyszłości świata oraz Kościoła. Widzącemu dane było wówczas poznać trzy największe zagrożenia dla Kościoła: demoralizację, ateizm i islam. Jak wielkie jest podobieństwo między tym, co Maryja mówiła do Brunona w Tre Fontane, i tym, co teraz przekazuje Giselli w Trevi­gnano Romano! W 1999 roku, kiedy świat i Kościół przygotowywał się do wejścia w nowe tysiąclecie, wołała przez Brunona, że nie pozostało nam wiele czasu. Obecnie przez Gisellę mówi nam, iż nie mamy już czasu.

Kiedy zacząłem czytać przesłania Matki Bożej z Trevignano, które Gisella – po tym, jak się poznaliśmy i zaprzyjaźniliśmy – zaczęła mi regularnie przesyłać pocztą elektroniczną, zyskiwałem coraz to większą pewność, że wszystkie te wydarzenia naprawdę pochodzą od Boga. Przesłań Maryi było coraz więcej i stawały się coraz częstsze. Zacząłem je porównywać z tym, co Dziewica Objawienia przekazała Brunonowi Cornacchioli. Ile wspólnych treści, ile podobieństw, ile tych samych wezwań! Wezwaniem, które powtarza się niczym refren, jest błaganie o nawrócenie ludzkości oraz zapowiedź strasznych kar, które zostaną zesłane na świat – i to nie kiedyś, ale zaraz, dziś. Właśnie to najbardziej mnie uderzało w tak wielu przeprowadzonych przeze mnie z Gisellą rozmowach. Matka Boża alarmuje, że nie mamy już czasu. Wszystko to, o czym Maryja mówiła w Fatimie i o czym mówiła Brunonowi Corniaccoli, już się dzieje. Wtedy jeszcze był czas, dziś już go nie ma. „Jak to nie ma?” – pytałem nie raz Gisellę, a w odpowiedzi słyszałem, że Pan Jezus i Matka Boża tak mówią.

Bruno Cornacchiola usłyszał od Dziewicy Objawienia, iż Jej przesłania w grocie w Tre Fontane są kontynuacją przesłań z Fatimy, a kiedy widzący poprosił o jakieś potwierdzenie, Maryja dała mu wielki znak – tańczące słońce. Wydarzyło się to w sobotę 12 kwietnia 1980 roku – podczas Mszy Świętej odprawianej przy grocie w Tre Fontane słońce zaczęło wirować i tańczyć tak samo jak w Fatimie. Z kolei Giselli Matka Boża mówi, że Jej objawienia w Trevignano Romano są kontynuacją przesłań z Tre Fontane i Fatimy. I tak, nad jeziorem Bracciano, nad górą, którą Maryja sama wybrała na miejsce comiesięcznych (każdego trzeciego dnia miesiąca) objawień, słońce też już wirowało i tańczyło – i to kilkakrotnie. Widzieli to wszyscy, którzy przyjechali wówczas na polanę przy via Campo delle Rose w Trevignano Romano.

Zapytałem Gianniego, czy on też coś widzi i słyszy. Odpowiedział, że nie, ale czuje, kiedy dojdzie do objawienia. Jezus i Jego Matka dają mu światło poznania, kiedy to nastąpi. Gisella widzi i słyszy, a Gianni wie, kiedy to nastąpi. W Fatimie też nie wszyscy widzieli i słyszeli – z trójki dzieci tylko Łucja widziała, słyszała i rozmawiała z Maryją. Hiacynta widziała i słyszała Matkę Bożą, ale nie rozmawiała z Nią, a Franciszek tylko widział. Gianni zaś nie widzi, nie słyszy, a tym bardziej nie jest mu dane rozmawiać, ale otrzymuje za to specjalne światło, wie, kiedy będą miały miejsce kolejne objawienia. Myślę, że to, iż Jezus i Maryja wybrali właśnie małżonków, jest bardzo wymownym znakiem, albowiem współcześnie świat niszczy i ośmiesza sakrament małżeństwa, ma go za nic.

Maryja, która lata temu zaprosiła mnie po raz pierwszy w to niezwykłe miejsce, poprosiła, bym podzielił się z wami, drodzy czytelnicy, własnym odkryciem Trevignano Romano oraz tego, co Jezus i Jego Matka tu mówią i czynią. Wierzę mocno, że przeczytacie tę książkę z orędziami z Trevignano podobnie jak ja, a więc z drżeniem rąk i serca, i że słowa Jezusa oraz Maryi przemienią was – tak jak przemieniły Gisellę i Gianniego, tak jak przemieniły mnie i wielu innych.

ks. dr Grzegorz Bliźniak SMJM

W drodze z Maryją

Подняться наверх