Читать книгу Unf*ck yourself. Napraw się! - Gary John Bishop - Страница 5
ОглавлениеROZDZIAŁ 1
Miałeś kiedyś wrażenie, że chociaż pędzisz gorączkowo przez życie, wciąż tkwisz w miejscu jak chomik w kołowrotku?
W twojej głowie toczy się nieprzerwany monolog wewnętrzny – jakiś cichy krytyczny głos wciąż powtarza ci, że jesteś zbyt leniwy, za głupi albo za słaby. Nawet nie zauważasz, jak mocno wierzysz w te słowa i ile energii z ciebie wysysają, kiedy przez cały dzień usiłujesz zapanować nad stresem i napięciem. Starasz się normalnie żyć, tylko od czasu do czasu myślisz z rezygnacją, że skoro nie potrafisz ruszyć czterech liter i wyrwać się z tego cholernego kołowrotka, to być może nigdy nie dotrzesz w życiu tam, gdzie chcesz, a szczęście, za którym tęsknisz: wymarzona praca, związek czy choćby upragniona waga ciała pozostaną tuż poza twoim zasięgiem.
Moją książkę dedykuję tym, którzy doświadczają tego destruktywnego monologu, brodząc w strumieniu wątpliwości i manipulacji zatruwających codzienne życie. To werbalny policzek od wszechświata, który ma sprawić, żebyś się ocknął, docenił swój prawdziwy potencjał, przestał sobie dowalać i totalnie wkręcił się we własne życie.
Na początek coś ustalmy. Każdego dnia toczysz dwa rodzaje rozmów: rozmowy z innymi ludźmi i rozmowy z samym sobą. Być może należysz do osób, które zarzekają się: „Ja nigdy nie mówię do siebie!”. W rzeczywistości jednak najczęściej dyskutujesz właśnie ze sobą – i to we wnętrzu własnej głowy.
Nieważne, czy jesteś introwertyczny, ekstrawertyczny, kreatywny czy praktyczny – codziennie całymi godzinami przemawiasz… DO SIEBIE! Robisz to, gdy pracujesz, ćwiczysz, jesz, czytasz, piszesz, spacerujesz, esemesujesz, płaczesz, kłócisz się, negocjujesz, planujesz, modlisz się, medytujesz, uprawiasz seks (w pojedynkę albo w towarzystwie) – i tak dalej. Zgadza się, robisz to nawet przez sen.
Właściwie robisz to również w tej chwili.
Nie martw się, to nie znaczy, że oszalałeś. Chyba że wszyscy jesteśmy trochę szaleni. Tak czy inaczej, każdy z nas to robi, więc rozsiądź się wygodnie. Witamy w cyrku!
Wykazano, że dziennie przychodzi nam do głowy ponad pięćdziesiąt tysięcy myśli. Przypomnij sobie, jak ostro się do siebie odzywasz, nawet jeśli wolałbyś tego nie robić i próbujesz się powstrzymać. Wprawdzie nasz wpływ na te automatyczne, odruchowe myśli jest w najlepszym razie ograniczony, ale to od nas zależy, do których z nich przywiązujemy wagę. Nikt nam tego nie narzuca!
Najnowsze odkrycia z dziedziny neurobiologii i psychologii potwierdzają, że to, jak do siebie mówimy, rzutuje w dużym stopniu na jakość naszego życia. Profesor Will Hart z University of Alabama przeprowadził cztery eksperymenty, w których uczestnicy mieli przypomnieć sobie pozytywne, negatywne albo neutralne wydarzenie lub doświadczyć go w trakcie badania. Okazało się, że osoby, które opisywały neutralne wydarzenie tak, jakby wciąż trwało, zaczynały czuć się lepiej. Za to jeśli badani w ten sam sposób opowiadali o negatywnym wydarzeniu, ich nastrój się pogarszał. Mówiąc najprościej, język, którego używasz do opisu różnych sytuacji, decyduje o tym, jak je postrzegasz, jak ich doświadczasz i jak w nich uczestniczysz, co wywiera potężny wpływ na twoje podejście do życia oraz do mniejszych i większych problemów, z którymi musisz się mierzyć.
Związek między słowami a samopoczuciem jest znany od setek, a może nawet tysięcy lat. Świadomość roli i znaczenia języka w naszym życiu mieli tacy filozofowie jak Wittgenstein, Heidegger czy Gadamer. Wittgenstein stwierdził: „(…) harmonię między myślą i rzeczywistością odnajdziemy w gramatyce języka”.
Dobra wiadomość jest taka, że pozytywny dialog wewnętrzny potrafi spektakularnie poprawić nam humor oraz zwiększyć naszą pewność siebie i produktywność, na co wskazują wyniki wielu badań. A na tym nie koniec. Jak dowiódł profesor Hart, pozytywny dialog wewnętrzny może stanowić jeden z kluczowych warunków szczęśliwego życia i sukcesu zawodowego.
Ale mam też złą wiadomość: ta zależność działa również w drugą stronę. Negatywny dialog wewnętrzny może nie tylko zepsuć nam nastrój, ale i wywoływać w nas poczucie bezradności. Przez niego poważniej traktujemy błahe sprawy i zaczynamy widzieć problemy tam, gdzie wcześniej ich nie było. Z ostatniej chwili: twój dialog wewnętrzny pieprzy ci życie na mnóstwo sposobów, o których nie masz nawet pojęcia!
Postawmy jednak sprawę jasno: chociaż moja książka jest o tym, że właściwe słowa mogą zmienić twoje życie na lepsze, absolutnie NIE zachęcam cię do przejścia na pozytywne myślenie i stosowania afirmacji.
Te oklepane metody o niepewnej skuteczności nie mają nic wspólnego z tym, czym będziemy się tu zajmować.
Nie każę ci wmawiać sobie, że jesteś tygrysem, żebyś wyzwolił swoje wewnętrzne zwierzę. Po pierwsze nie jesteś tygrysem, a po drugie, no cóż, nie jesteś tygrysem. Może na niektórych to działa, ale to nie na moje szkockie nerwy. Kiedy słyszę takie rady, mam wrażenie, że ktoś wmusza we mnie wiadro syropu klonowego okraszonego zleżałymi cukierkami. Dziękuję, postoję.
Przykro mi, fani „pozytywnego myślenia” – my idziemy w innym kierunku! W tej książce chcę dać ci prawdziwe wsparcie, żebyś mógł w większym stopniu wykorzystać swój rzeczywisty potencjał.
RÓŻNICA MIĘDZY SUKCESEM A PORAŻKĄ
Skoro jednym z najważniejszych źródeł ludzkich emocji są myśli, to można w dużej mierze kontrolować własne uczucia poprzez kontrolowanie myśli, czyli zmianę dialogu wewnętrznego, odpowiadającego w znacznym stopniu za powstanie tychże uczuć.
To słowa Alberta Ellisa, jednego z prekursorów współczesnej psychologii. Ellis odkrył, że sposób, w jaki myślimy i mówimy o naszych doświadczeniach, wpływa na uczucia, jakie te doświadczenia w nas budzą. Krótko mówiąc, emocje idą w parze z myślami.
Ellis stwierdził również, że nasz sposób myślenia często bywa kompletnie nieracjonalny.
Ile razy powtarzasz sobie w duchu: „Ale ze mnie idiota”, „Zawsze coś zawalę”, „Moje życie się skończyło” albo podsumowujesz jakąś nieprzyjemną sytuację słowami: „To najgorsze, co mogło się stać”.
Ręka do góry, jeśli zdarzyło ci się zareagować paniką na sytuację, która z perspektywy czasu okazała się kompletnie nieistotna. Okej, opuść już rękę, wyglądasz dziwnie i ludzie zaczynają się gapić. Jeśli cofniesz się pamięcią do tamtej chwili, zorientujesz się, że tuż przed tą – wydawałoby się – niezrozumiałą reakcją ostro dowaliłeś sobie w duchu, ŁUP!… a reszta to już historia.
Nasze słowa i działania nie zawsze są racjonalne – ale to nas najwyraźniej nie powstrzymuje! W dodatku rzadko zdajemy sobie sprawę, jakim emocjonalnym obciążeniem jest negatywny dialog wewnętrzny – nawet w najłagodniejszym wydaniu.
Sęk w tym, że nie szkodzą nam tylko prawdziwie złośliwe obelgi kierowane pod własnym adresem. Równie destrukcyjne bywają delikatne wyrzuty. Jeśli nad czymś pracujesz, możesz pomyśleć: „To bardzo trudne. Co będzie, jeśli nie zdążę?”, albo obsesyjnie roztrząsać wszystkie rzeczy, które masz szansę schrzanić. Czasem negatywny dialog wewnętrzny wywołuje złość, smutek albo frustrację, które przejawiają się w pozornie niepowiązanych ze sobą sytuacjach.
Mówiąc tak do siebie, nie ułatwiasz sobie życia. Im częściej powtarzasz, jakie coś jest trudne, tym trudniejsze będzie ci się to wydawać. Niestety, mimowolne myśli płyną przez nasz mózg wartkim strumieniem. Jesteśmy tak przyzwyczajeni do krytycznego głosu rozbrzmiewającego nam w głowach, że często nawet nie rozumiemy, jak ta negatywna samoocena wpływa na nasz nastrój i zachowanie w danej chwili. W rezultacie nie robimy tego, co podpowiada nam rozum, bo głos rozsądku zostaje zagłuszony.
Oto prosty przykład tego mechanizmu: pomyśl przez chwilę o codziennych obowiązkach domowych, które napawają cię największą niechęcią. Twoje nastawienie sprawia, że wydają ci się gorsze niż w rzeczywistości. Czasami unikamy jak ognia prostych zadań typu złożenie prania czy rozładowanie zmywarki, chociaż tak naprawdę wymagają niewiele czasu i wysiłku. Kiedy w twoim życiu jest dużo drobnych niezałatwionych spraw, łatwo wrzucać je do jednego worka z poważniejszymi kwestiami, aż zaczynają zupełnie cię przytłaczać.
Dlaczego niektóre czynności budzą w nas opór? Nasz dialog wewnętrzny na ich temat jest głęboko zakorzeniony w jakiejś zniechęcającej opinii. Poszukaj w swoim życiu obszarów, w których „utknąłeś”, a zrozumiesz, o czym mówię. Blokują cię własne negatywne myśli!
JAK JĘZYK ZMIENIA NASZE ŻYCIE
Dialog wewnętrzny nie oddziałuje na nas jedynie w chwili, gdy go toczymy. Jeśli przesączy się do naszej podświadomości, trwale odciśnie się na naszych myślach i zachowaniach.
Mówiąc konkretnie, język, jakiego używamy wobec siebie i wobec innych, kształtuje nasz sposób postrzegania świata, co wpływa bezpośrednio na to, jak się zachowujemy. Ignorując wpływ swoich przekonań na własne życie, prosisz się o kłopoty! A jeszcze więcej ryzykujesz, gdy ulegasz złudzeniu, że nie masz żadnych przekonań!
Jeśli narzekasz na to, jakie „niesprawiedliwe” jest życie, z czasem zaczynasz się zachowywać, jakby to była prawda: bierzesz do siebie nieistniejące zniewagi albo, jak wykazały badania, mniej przykładasz się do pracy, bo jesteś pewny, że i tak nic ci to nie da. Twoja rzeczywistość szybko potwierdzi przekonanie o niesprawiedliwości świata.
Z drugiej strony człowiek, który wierzy, że sukces jest na wyciągnięcie ręki, będzie wypatrywał go na każdym roku i harował na niego jak wół, tryskając przy tym energią. Żeby nie było nieporozumień: wiara we własne powodzenie to tylko jeden (choć ważny) element sukcesu. Bez tego przekonania też można dokonać wielkich rzeczy, ale okaże się to trochę trudniejsze!
Jeśli martwisz się, że nie masz aż tyle wiary w siebie, CZYTAJ DALEJ!
Marek Aureliusz, stoicki filozof, który został cesarzem rzymskim, powiedział: „Pamiętaj zresztą przy każdym zdarzeniu, które cię do smutku przywodzi, o zasadzie: To nie jest nieszczęściem, owszem szczęściem jest znosić to wzniośle”.
Wyłącznie od nas zależy, w jaki sposób będziemy myśleć i mówić o swoich problemach. Możemy widzieć w nich niedogodności albo szczeble, po których wspinamy się coraz wyżej. Mogą nam ciążyć albo mobilizować nas do pracy.
Stoicy tacy jak Marek Aureliusz byli wręcz zdania, że wydarzenia zewnętrzne nie mają nad nami żadnej władzy. Sami tworzymy rzeczywistość w swoim umyśle.
Usuń poczucie krzywdy,
a usunie się i krzywda.
Zastanów się przez chwilę nad tym zdaniem.
Czy jesteś gotowy uznać, że to, jak wygląda twoje życie, nie wynika ze splotu okoliczności zewnętrznych, tylko z negatywnego dialogu wewnętrznego, który pozbawia cię sił? Że większy wpływ na to, jak mocno w siebie wierzysz, mają podświadome reakcje niż twoje faktyczne umiejętności?
Jeśli nadal będziesz szukać winnych wszędzie wokół, gorączkowo usiłując zmienić świat, zamiast skupić się na sobie samym, zawsze uzyskasz ten sam efekt. Zero poczucia kontroli, zero radości, zero energii. W najlepszym wypadku czeka cię huśtawka emocjonalna: sukces na przemian z rozczarowaniem, szczęście na przemian z rozpaczą. Czasem przez długi czas nic się nie zdarzy i w końcu nastąpi stagnacja. A co, jeśli cel, do którego dążysz, ta jedna rzecz, która ma cię uszczęśliwić, pozostanie poza twoim zasięgiem? Co wtedy? A nawet jeśli kiedyś to zdobędziesz, jak będzie wyglądało twoje życie, zanim do tego dojdzie?
Ta książka zmusi cię do odkrycia odpowiedzi na te pytania – ale nie w świecie zewnętrznym, tylko w sobie. Nie trzeba jej szukać daleko – ty sam nią jesteś. Jak wielokrotnie powtarzam moim klientom, ludzie przez całe życie czekają na odsiecz kawalerii, nie zdając sobie sprawy, że to oni są kawalerią. Twoje życie czeka, aż raczysz się w nim wreszcie pojawić.
PRZEPROGRAMUJ SWÓJ MÓZG – SŁOWO PO SŁOWIE
Całe to gadanie o podświadomości nie jest wcale psychologicznym bełkotem.
Naukowcy odkryli, że myśli mogą faktycznie zmienić fizyczną strukturę ludzkiego mózgu. Zjawisko to nosi nazwę neuroplastyczności i rewolucjonizuje sposób postrzegania umysłu człowieka.
Idąc przez życie, gromadzimy wiedzę i doświadczenia, a nasz mózg nieustannie organizuje i reorganizuje połączenia między neuronami decydujące o tym, jak myślimy i jak się zachowujemy. Najlepsze jest to, że możemy sterować swoimi myślami i modyfikować te połączenia zgodnie z własnymi potrzebami. A najłatwiejszą metodą kształtowania myśli jest świadomy, zdecydowany dialog wewnętrzny – taki, który naprawdę do nas „dociera” i pozwala nam przejąć kontrolę nad własnym życiem.
Nowe nawyki wyrabia się, powtarzając działanie, dopóki nie stanie się ono „automatyczne”. Na tej samej zasadzie zdecydowany, asertywny język z czasem może wywołać trwałą zmianę w naszym życiu. To więcej niż przyciąganie przyjemnych myśli (zostaw na razie ten syrop z cukierkami!) – dialog wewnętrzny wpływa na biologię mózgu.
Możemy decydować o swoich emocjach, jeśli nauczymy się kształtować swoje myśli, a to wymaga uważnego dobierania słów i języka, jakim się posługujemy. Sukces zależy w dużej mierze od tego, na ile akceptujesz swoje obecne podejście – i czy jesteś gotowy je zmienić.
Wszystko zaczyna się od podjęcia świadomej decyzji, żeby mówić w sposób, który nam służy zamiast szkodzić. Kiedy używamy odpowiedniego języka i przedstawiamy swoje problemy bardziej optymistycznie, widzimy świat z nowej perspektywy i wchodzimy z nim w zupełnie inną interakcję. Na pewno słyszałeś albo czytałeś o „kreowaniu własnej rzeczywistości”. To naprawdę możliwe – miliony ludzi na świecie już z tego korzystają!
Pamiętaj: bez względu na to, jak trudny, uciążliwy albo skomplikowany jest problem, jego rozwiązanie zależy przede wszystkim od twojego podejścia i zachowania. Powtórzmy jeszcze raz: odpowiedź znajdziesz w sobie, nie poza sobą.
Nasze słowa, myśli i wyobrażenia o otoczeniu stanowią fundament naszej rzeczywistości. Stwórz rzeczywistość, w której pragniesz żyć, zaczynając od prowadzenia takich rozmów (ze sobą i z innymi), które faktycznie ją kształtują. Ja zmieniam sposób myślenia o swoich codziennych „problemach” przy pomocy bardzo prostej metody: nazywam je okazjami. Natychmiast zamieniają się w część życia, dzięki której uczę się i rozwijam. Ciekawią mnie, więc mam ochotę się nimi zająć zamiast jedynie wkurzać się i irytować!
ASERTYWNOŚĆ KONTRA NARRACYJNOŚĆ
Niby jak się kreuje własną rzeczywistość? Zmieniając dialog wewnętrzny z płynnej narracji (w której opowiadasz o sobie, innych ludziach i swoim życiu, przeplatając oceny i opinie) na asertywne wypowiedzi, w których odrzucasz ten „szum informacyjny” i podkreślasz swoją kontrolę nad sytuacją.
Jednym z podstawowych błędów, jakie popełniamy, jest mówienie o tym, co zamierzamy albo kim zostaniemy. Do furii doprowadzają mnie teksty typu „powinienem” albo „próbuję”! Używając tych słów, od razu podejmujemy podświadomą decyzję, kiedy to nastąpi – na pewno nie teraz!
To wyjaśnia, dlaczego większość z nas nie wypełnia postanowień noworocznych – zwykle opisują one, co będziemy robić – kiedyś. Często zaczynamy od listy rzeczy, z których całkowicie zrezygnujemy. Na początku podchodzimy do zmiany z entuzjazmem, ale później nieuchronnie następuje brutalne zderzenie z rzeczywistością, po którym nie możemy się pozbierać. Gdy eliminujesz ze swojego życia niechciane zachowanie, zostaje po nim ogromna wyrwa. W takich momentach nasz wewnętrzny głos dostaje amoku! A co, jeśli obiecałeś sobie schudnąć, a teraz marzysz o pizzy? Co, jeśli postanowiłeś oszczędzać, ale kurtka, bez której nie umiesz żyć, nagle została przeceniona? Jak sobie poradzić w chwilach, gdy entuzjazm opada i znów włączają się w nas stare mechanizmy? Czym je zastąpić?
Asertywny dialog wewnętrzny to stwierdzenia dotyczące chwili obecnej. Polega na tym, żeby mówić o sobie w kategoriach: „Jestem…”, „Przyjmuję…”, „Akceptuję…” albo „Uważam, że…”, czyli używać języka w zdecydowany, stanowczy sposób zamiast snuć narrację w stylu „Będę…” albo „Zamierzam…”.
Posługiwanie się językiem asertywności ma daleko idące skutki fizjologiczne i psychologiczne, a przy tym bezpośrednio wpływa na rzeczywistość. Istnieje ogromna różnica między zdaniem „Jestem wytrwały” a „Będę wytrwały”. Pierwsze odnosi się do bieżącego momentu w twoim życiu, drugie to opis stanu, który ma kiedyś nastąpić. Chodzi tylko o to, żebyś spróbował zwracać się do siebie asertywnie w życiu codziennym i łapał się na tym, kiedy mówisz w bardziej ogólny, narracyjny sposób.
JAK KORZYSTAĆ Z TEJ KSIĄŻKI
W tej książce przedstawiam specjalnie wybrane osobiste deklaracje, które dadzą ci siłę, energię i odwagę do działania w życiu codziennym.
Cytuję również słowa znanych postaci historycznych, refleksje filozofów i wnioski z badań naukowych, które potwierdzają słuszność mojego podejścia, choć jej nie dowodzą. Wszystko pięknie, ale żeby faktycznie skorzystać z tej książki, musisz sam wypróbować metody, o których przeczytasz. Daj sobie trochę czasu, przemyśl je, a potem zacznij się nimi bawić. Najlepsza jest wiedza poparta doświadczeniem, więc sprawdź wszystko na własnej skórze.
Jeśli wstrzymasz się z ocenami i potraktujesz kolejne strony jako prywatny eksperyment, może to być początkiem prawdziwej rewolucji w twoim życiu. Czasem moje słowa będą cię irytować, wkurzać, wytrącać z równowagi. Luz, ogarnij się i czytaj dalej. Jak w dobrym filmie, na koniec wszystko poskłada się do kupy!
Jeżeli łatwo cię urazić, od razu daj sobie spokój – przestań czytać tę książkę i oddaj ją komuś, komu według ciebie może się przydać.
Mam nadzieję, że dzięki niej uświadomisz sobie, jak złożonym i potężnym zjawiskiem jest dialog wewnętrzny, i zrozumiesz, jak czerpać z niego korzyści w swoim życiu. Wprawdzie nie będę tu omawiał szczegółowo twórczej i niszczącej mocy języka, ale i tak zorientujesz się, w jaki sposób zwykłe, codzienne myśli kształtują twoje doświadczenia.
Kolejne strony zmuszą cię do refleksji. Zobaczysz, że twój język wpływa w realny sposób na twoje uczucia i na jakość twojego codziennego życia, a kiedy zaczniesz rozumieć magiczną relację między tym, co mówisz, a tym, co czujesz, otworzy się przed tobą nowy świat.
Proponuję przeczytać tę książkę od deski do deski, trzymając pod ręką karteczki samoprzylepne, zakreślacz albo coś innego, czym zaznaczysz fragmenty, które wyjątkowo do ciebie przemówią. Zresztą zaprojektowałem ją tak, żeby sama z siebie była jak najbardziej przystępna i przydatna dla czytelnika. Każdy rozdział jest częścią większej całości, ale sprawdza się też samodzielnie, więc możesz je czytać w dowolnej kolejności. Wyciśnij z tej książki, co tylko się da, wertuj ją w poszukiwaniu słów, dzięki którym przeobrazisz swoje życie, dopóki jej strony nie zaczną dyszeć ze zmęczenia od twojego apetytu na zmianę.
Prawdopodobnie nie będziesz zaglądać do niej codziennie (chociaż możesz to robić, nie ma w tym nic złego) – wyobrażałem to sobie tak, że moje pomysły staną się dla ciebie punktem wyjścia w chwili, gdy utkniesz w miejscu albo będziesz szukać inspiracji.
W takich momentach zanurz się w niej, zaczerpnij tego, czego potrzebujesz, a potem pokaż światu taką wersję siebie, jakiej jeszcze nie widział!
Baw się dobrze!