Читать книгу Ogniem i mieczem, tom pierwszy - Генрик Сенкевич, Henryk Sienkiewicz - Страница 2

Rozdział II

Оглавление

Nazajutrz z rana przybywszy do Czehryna99 pan Skrzetuski stanął w mieście w domu księcia Jeremiego100, gdzie też miał kęs czasu zabawić, aby ludziom i koniom dać wytchnienie po długiej z Krymu podróży, którą z przyczyny wezbrania i nadzwyczaj bystrych prądów na Dnieprze trzeba było lądem odbywać, gdyż żaden bajdak101 nie mógł owej zimy płynąć pod wodę102. Sam też Skrzetuski zażył nieco wczasu, a potem szedł do pana Zaćwilichowskiego103, byłego komisarza Rzplitej104, żołnierza dobrego, który, nie służąc u księcia, był jednak jego zaufanym i przyjacielem. Namiestnik pragnął się go wypytać, czy nie ma jakich z Łubniów105 dyspozycji. Książę wszelako nic szczególnego nie polecił; kazał Skrzetuskiemu, w razie gdyby odpowiedź chanowa106 była pomyślna, wolno iść, tak aby ludzie i konie mieli się dobrze. Z chanem zaś miał książę taką sprawę, że chodziło mu o ukaranie kilku murzów107 tatarskich, którzy własnowolnie puścili mu w jego zadnieprzańskie państwo zagony108, a których sam zresztą srodze zbił. Chan rzeczywiście dał odpowiedź pomyślną: obiecał przysłać osobnego posła na kwiecień, ukarać nieposłusznych, a chcąc sobie zyskać życzliwość tak wsławionego jak książę wojownika, posłał mu przez Skrzetuskiego konia wielkiej krwi i szłyk109 soboli110. Pan Skrzetuski wywiązawszy się z niemałym zaszczytem z poselstwa, które już samo było dowodem wielkiego książęcego faworu, bardzo był rad, że mu w Czehrynie zabawić pozwolono i nie naglono z powrotem. Natomiast stary Zaćwilichowski wielce był zafrasowany tym, co działo się od niejakiego czasu w Czehrynie. Poszli tedy razem do Dopuła, Wołocha111, który w mieście zajazd i winiarnię trzymał, i tam, choć była godzina jeszcze wczesna, zastali szlachty huk, gdyż to był dzień targowy, a oprócz tego w tymże dniu wypadał w Czehrynie postój bydła pędzonego ku obozowi wojsk koronnych, przy czym ludzi nazbierało się w mieście mnóstwo. Szlachta zaś gromadziła się zwykle w rynku, w tak zwanym Dzwonieckim Kącie, u Dopuła. Byli tam więc i dzierżawcy Koniecpolskich112, i urzędnicy czehryńscy, i właściciele ziem pobliskich siedzący na przywilejach, szlachta osiadła i od nikogo niezależna, dalej urzędnicy ekonomii113, trochę starszyzny kozackiej i pomniejszy drobiazg szlachecki, bądź to na kondycjach żyjący, bądź na swoich futorach114.

Ci i tamci pozajmowali ławy stojące wedle długich dębowych stołów i rozprawiali głośno, a wszyscy o ucieczce Chmielnickiego, która była największym w mieście ewenementem. Skrzetuski więc z Zaćwilichowskim siedli sobie w kącie osobno i namiestnik począł wypytywać, co by to za feniks115 był ten Chmielnicki, o którym wszyscy mówili.

– To wać116 nie wiesz? – odpowiedział stary żołnierz. – To jest pisarz wojska zaporoskiego, dziedzic Subotowa i – dodał ciszej – mój kum. Znamy się dawno. Bywaliśmy w różnych potrzebach, w których niemało dokazywał, szczególniej pod Cecorą117. Żołnierza takiej eksperiencji118 w wojskowych rzeczach nie masz może w całej Rzeczypospolitej. Tego się głośno nie mówi, ale to hetmańska głowa: człek wielkiej ręki i wielkiego rozumu; jego całe kozactwo słucha więcej niż koszowych i atamanów, człek nie pozbawiony dobrych stron, ale hardy, niespokojny i gdy nienawiść weźmie w nim górę – może być straszny.

– Co mu się stało, że z Czehryna umknął?

– Koty ze starostką Czaplińskim119 darli, ale to furda! Zwyczajnie szlachcic szlachcicowi z nieprzyjaźni sadła zalewał120. Nie jeden on i nie jednemu jemu. Mówią przy tym, że żonę starostce bałamucił: starostka mu kochanicę odebrał i z nią się ożenił, a on mu ją za to później bałamucił, a to jest podobna rzecz, bo zwyczajnie… kobieta lekka. Ale to są tylko pozory, pod którymi głębsze jakieś praktyki się ukrywają. Widzisz waść, rzecz jest taka: w Czerkasach121 mieszka stary Barabasz, pułkownik kozacki, nasz przyjaciel. Miał on przywileje i jakoweś pisma królewskie, o których mówiono, że Kozaków do oporu przeciw szlachcie zachęcały. Ale że to ludzki, dobry człek, trzymał je u siebie i nie publikował. Owóż Chmielnicki Barabasza na ucztę zaprosiwszy tu do Czehryna, do swego domu, spoił, potem posłał ludzi do jego futoru122, którzy pisma i przywileje u żony podebrali – i z nimi umknął. Strach, by z nich jaka rebelia, jako była Ostranicowa, nie korzystała, bo repeto123: że to człek straszny, a umknął nie wiadomo gdzie.

Na to pan Skrzetuski:

– A to lis! w pole mnie wywiódł. Toć ja jego tej nocy na stepie spotkałem i od arkana124 uwolniłem!

Zaćwilichowski aż się za głowę porwał.

– Na Boga, co wać125 powiadasz? Nie może to być!

– Może być, kiedy było. Powiadał mi się pułkownikiem u księcia Dominika Zasławskiego126 i że do Kudaku127, do pana Grodzickiego, od hetmana wielkiego jest posłany, alem już temu nie wierzył, gdyż nie wodą jechał, jeno się stepem przekradał.

– To człek chytry jak Ulisses128. I gdzieżeś go wać spotkał?

– Nad Omelniczkiem, po prawej stronie Dnieprowej. Widno do Siczy129 jechał.

– Kudak chciał minąć. Teraz intelligo130. Ludzi siła131 było przy nim?

– Było ze czterdziestu. Ale za późno przyjechali. Gdyby nie moi, byliby go słudzy starostki zdławili.

– Czekajże waszmość. To jest ważna rzecz. Słudzy starostki, mówisz?

– Tak sam powiadał.

– Skądże starostka mógł wiedzieć, gdzie jego szukać, kiedy tu w mieście wszyscy głowy tracą nie wiedząc, gdzie się podział?

– Tego i ja wiedzieć nie mogę. Może też Chmielnicki zełgał i zwykłych łotrzyków na sług starostki kreował, by swoje krzywdy tym mocniej afirmować132.

– Nie może to być. Ale to jest dziwna rzecz. Czy waszmość wie, że są listy hetmańskie przykazujące Chmielnickiego łapać i in fundo133 zadzierżyć?

Namiestnik nie zdążył odpowiedzieć, bo w tej chwili wszedł do izby jakiś szlachcic z ogromnym hałasem. Drzwiami trzasnął raz i drugi, a spojrzawszy hardo po izbie zawołał:

– Czołem waszmościom!

Był to człek czterdziestoletni, niski, z twarzą zapalczywą, której to zapalczywości przydawały jeszcze bardziej oczy jakby śliwy na wierzchu głowy siedzące, bystre, ruchliwe – człek widocznie bardzo żywy, wichrowaty i do gniewu skory.

– Czołem waszmościom! – powtórzył głośniej i ostrzej, gdy mu zrazu nie odpowiadano.

– Czołem, czołem – ozwało się kilka głosów.

Był to pan Czapliński, podstarości czehryński, sługa zaufany młodego pana chorążego Koniecpolskiego134.

W Czehrynie nie lubiano go, bo był zawadiaka wielki, pieniacz, prześladowca, ale miał niemniej wielkie plecy135, przeto ten i ów z nim politykował.

Zaćwilichowskiego136 jednego szanował, jak i wszyscy, dla jego powagi, cnoty i męstwa. Ujrzawszy go, wnet też zbliżył się ku niemu i skłoniwszy się dość dumnie Skrzetuskiemu zasiadł przy nich ze swoją lampką miodu.

– Mości starostko – spytał Zaćwilichowski – czy wiesz, co się dzieje z Chmielnickim?

– Wisi, mości chorąży, jakem Czapliński, wisi, a jeśli dotąd nie wisi, to będzie wisiał. Teraz, gdy są listy hetmańskie, niech jedno go dostanę w swoje ręce.

To mówiąc, uderzył pięścią w stół, aż płyn rozlał się ze szklenic.

– Nie wylewaj waćpan wina! – rzekł pan Skrzetuski.

Zaćwilichowski przerwał:

– A czy go wać dostaniesz! Przecie uciekł i nikt nie wie, gdzie jest?

– Nikt nie wie? Ja wiem, jakem Czapliński! Waszmość, panie chorąży, znasz Chwedka. Owóż Chwedko jemu służy, ale i mnie. Będzie on Judaszem Chmielowi. Siła137 mówić. Wdał się Chwedko w komitywę z mołojcami138 Chmielnickiego. Człek sprytny. Wie o każdym kroku. Podjął się mi go dostawić żywym czy zmarłym i wyjechał w step równo przed Chmielnickim, wiedząc, gdzie ma go czekać!… A, didków syn139 przeklęty!

To mówiąc znowu w stół uderzył.

– Nie wylewaj waćpan wina! – powtórzył z przyciskiem pan Skrzetuski, który dziwną jakąś awersję140 uczuł do tego podstarościego od pierwszego spojrzenia.

Szlachcic zaczerwienił się, błysnął swymi wypukłymi oczyma, sądząc, że mu dają okazję, i spojrzał zapalczywie na Skrzetuskiego, ale ujrzawszy na nim barwę141 Wiśniowieckich, zmitygował się, gdyż jakkolwiek chorąży Koniecpolski wadził się wówczas z księciem, wszelako Czehryn142 zbyt był blisko Łubniów143 i niebezpiecznie było barwy144 książęcej nie uszanować.

Książę też i ludzi dobierał takich, że każdy dwa razy pomyślał, nim z którym zadarł.

– Więc to Chwedko podjął się waci145 Chmielnickiego dostawić? – pytał znów Zaćwilichowski.

– Chwedko: I dostawi, jakem Czapliński.

– A ja waci mówię, że nie dostawi. Chmielnicki zasadzki uszedł i na Sicz146 podążył, o czym trzeba pana krakowskiego147 dziś jeszcze zawiadomić. Z Chmielnickim nie ma żartów. Krótko mówiąc, lepszy on ma rozum, tęższą rękę i większe szczęście od waci, który zbyt się zapalasz. Chmielnicki odjechał bezpiecznie, powtarzam waci, a jeśli mnie nie wierzysz, to ci to ten kawaler powtórzy, który go wczoraj na stepie widział i zdrowym go pożegnał.

– Nie może być! nie może być! – wrzeszczał targając się za czuprynę Czapliński.

– I co większa – dodał Zaćwilichowski – to ten kawaler tu obecny sam go salwował i waścinych148 sług wygubił, w czym mimo listów hetmańskich nie jest winien, bo z Krymu z poselstwa wraca i o listach nie wiedział, a widząc człeka przez łotrzyków, jak sądził, w stepie oprymowanego149, przyszedł mu z pomocą. O którym to wyratowaniu się Chmielnickiego wcześniej waci zawiadamiam, bo gotów cię z Zaporożcami150 w twojej ekonomii151 odwiedzić, a znać nie byłbyś mu rad bardzo. Nadtoś się z nim warcholił. Tfu, do licha!

Zaćwilichowski nie lubił także Czaplińskiego.

Czapliński zerwał się z miejsca i aż mu mowę ze złości odjęło; twarz tylko spąsowiała mu zupełnie, a oczy coraz bardziej na wierzch wyłaziły. Tak stojąc przed Skrzetuskim puszczał tylko urywane wyrazy:

– Jak to! waść mimo listów hetmańskich!… Ja waści… ja waści…

A pan Skrzetuski nie wstał nawet z ławy, jeno wsparłszy się na łokciu patrzył na podskakującego Czaplińskiego jak raróg152 na uwiązanego wróbla.

– Czego się waść mnie czepiasz jak rzep psiego ogona? – spytał.

– Ja waści do grodu ze sobą… Waść mimo listów… Ja waści Kozakami!…

Krzyczał tak, że w izbie uciszyło się trochę. Obecni poczęli zwracać głowy w stronę Czaplińskiego. Szukał on okazji zawsze, bo taka była jego natura, robił burdy każdemu, kogo napotkał, ale to zastanowiło wszystkich, że teraz zaczął przy Zaćwilichowskim, którego jednego się obawiał, i że zaczął z żołnierzem noszącym barwę153 Wiśniowieckich.

– Zamilknij no wasze154 – rzekł stary chorąży. – Ten kawaler jest ze mną.

– Ja wa… wa… waści do grodu… w dyby! – wrzeszczał dalej Czapliński nie uważając już na nic i na nikogo.

Teraz pan Skrzetuski podniósł się także całą wysokością swego wzrostu, ale nie wyjmował szabli z pochew, tylko jak ją miał spuszczoną nisko na rapciach, chwycił w środku i podsunął w górę tak, że rękojeść wraz z krzyżykiem poszła pod sam nos Czaplińskiemu.

– Powąchaj no to waść – rzekł zimno.

– Bij, kto w Boga!… Służba! – krzyknął Czapliński chwytając za rękojeść.

Ale nie zdążył szabli wydobyć. Młody namiestnik obrócił go w palcach, chwycił jedną ręką za kark, drugą za hajdawery155 poniżej krzyża, podniósł w górę rzucającego się jak cyga156 i idąc ku drzwiom między ławami wołał:

– Panowie bracia, miejsce dla rogala157, bo pobodzie!

To rzekłszy doszedł do drzwi, uderzył w nie Czaplińskim, roztworzył i wyrzucił podstarościego na ulicę.

Po czym spokojnie usiadł na dawnym miejscu obok Zaćwilichowskiego.

W izbie przez chwilę zapanowała cisza. Siła, jakiej dowód złożył pan Skrzetuski, zaimponowała zebranej szlachcie. Po chwili jednak cała izba zatrzęsła się od śmiechu.

– Vivant158 wiśniowiecczycy159! – wołali jedni.

– Omdlał, omdlał i krwią oblan160! – krzyczeli inni, którzy zaglądali przeze drzwi, ciekawi, co też pocznie Czapliński. – Słudzy go podnoszą!

Mała tylko liczba stronników podstarościego milczała i nie mając odwagi ująć się za nim, spoglądała ponuro na namiestnika.

– Prawdę rzekłszy, w piętkę goni161 ten ogar162 – rzekł Zaćwilichowski.

– Kundys163 to, nie ogar – rzekł zbliżając się gruby szlachcic, który miał bielmo na jednym oku, a na czole dziurę wielkości talara, przez którą świeciła naga kość. – Kundys to, nie ogar! pozwól waść – mówił dalej zwracając się do Skrzetuskiego – abym mu służby moje ofiarował. Jan Zagłoba herbu Wczele, co każdy snadno poznać może choćby po onej dziurze, którą w czele kula rozbójnicka mi zrobiła, gdym się do Ziemi Świętej za grzechy młodości ofiarował.

– Dajże waść pokój – rzekł Zaćwilichowski – powiadałeś kiedy indziej, że ci ją kuflem w Radomiu wybito.

– Kula rozbójnicka, jakom żyw! W Radomiu było co innego.

– Ofiarowałeś się waść do Ziemi Świętej… może, aleś w niej nie był, to pewna.

– Nie byłem, bom już w Galacie164 palmę męczeńską otrzymał. Jeśli łżę, jestem arcypies, nie szlachcic.

– A taki breszesz i breszesz165!

– Szelmą jestem bez uszu166. W wasze ręce, panie namiestniku!

Tymczasem przychodzili i inni, zawierając z panem Skrzetuskim znajomość i afekt mu swój oświadczając, nie lubili bowiem ogólnie Czaplińskiego i radzi byli, że go taka spotkała konfuzja. Rzecz dziwna i trudna dziś do zrozumienia, że tak cała szlachta w okolicach Czehryna, jak i pomniejsi właściciele słobód167, dzierżawcy ekonomii168, ba! nawet ze służby Koniecpolskich, wszyscy wiedząc, jako zwyczajnie w sąsiedztwie, o zatargach Czaplińskiego z Chmielnickim, byli po stronie tego ostatniego. Chmielnicki bowiem miał sławę znamienitego żołnierza, który niemałe zasługi w różnych wojnach położył. Wiedziano także, że sam król się z nim znosił169 i wysoce jego zdanie cenił, na całe zaś zajście patrzono tylko jak na zwykłą burdę szlachcica ze szlachcicem, jakich to burd na tysiące się liczyło, zwłaszcza w ziemiach ruskich. Stawano więc po stronie tego, kto sobie więcej przychylności zjednać umiał, nie przewidując, by z tego takie straszliwe skutki wyniknąć miały. Później dopiero zapłonęły serca nienawiścią ku Chmielnickiemu, ale zarówno serca szlachty i duchowieństwa obydwóch obrządków170.

Przychodzili tedy do pana Skrzetuskiego z kwartami mówiąc: „Pij, panie bracie! Wypij i ze mną! – Niech żyją wiśniowiecczycy171! Tak młody, a już porucznik u księcia. Vivat książę Jeremi172, hetman nad hetmany173! Z księciem Jeremim pójdziemy na kraj świata! – Na Turków i Tatarów! – Do Stambułu! Niech żyje miłościwie nam panujący Władysław IV174!” Najgłośniej zaś krzyczał pan Zagłoba, który sam jeden gotów był cały regiment przepić i przegadać.

– Mości panowie! – wrzeszczał, aż szyby w oknach dzwoniły – pozwałem ja już jegomości sułtana do grodu za gwałt, którego się na mnie w Galacie dopuścił.

– Nie powiadajże waćpan lada czego, żeby ci się gęba nie wystrzępiła!

– Jak to, mości panowie? Quatuor articuli judicii castrensis: stuprum, incendium, latrocinium et vis armata alienis aedibus illata175 – a czyż nie była to właśnie vis armata176?

– Krzykliwy z waści głuszec177.

– I choćby do trybunału pójdę!

– Przestańże wasze178

– I kondemnatę179 uzyskam, i bezecnym go ogłoszę, a potem wojna, ale już z infamisem180.

– Zdrowie waszmościów!

Niektórzy wszelako śmieli się, a z nimi i pan Skrzetuski, bo mu się z czupryny trochę kurzyło181, szlachcic zaś tokował dalej naprawdę jak głuszec, który się własnym głosem upaja. Na szczęście dyskurs jego przerwany został przez innego szlachcica, który zbliżywszy się, pociągnął go za rękaw i rzekł śpiewnym litewskim akcentem:

– Poznajomijże waćpan, mości Zagłobo, i mnie z panem namiestnikiem Skrzetuskim… poznajomijże!

– A i owszem, i owszem. Mości namiestniku, oto jest pan Powsinoga.

– Podbipięta – poprawił szlachcic.

– Wszystko jedno! herbu Zerwipludry182

– Zerwikaptur – poprawił szlachcic.

– Wszystko jedno. Z Psichkiszek.

– Myszykiszek – poprawił szlachcic.

– Wszystko jedno. Nescio183, co bym wolał, czy mysie, czy psie kiszki. Ale to pewna184, że bym w żadnych mieszkać nie chciał, bo to i osiedzieć się185 tam niełatwo, i wychodzić niepolitycznie. Mości panie! – mówił dalej do Skrzetuskiego ukazując Litwina – oto tydzień już piję wino za pieniądze tego szlachcica, któren ma miecz za pasem równie ciężki jak trzos, a trzos równie ciężki jak dowcip. Ale jeślim pił kiedy wino za pieniądze większego cudaka, to pozwolę się nazwać takim kpem, jak ten, co mi wino kupuje.

– A to go objechał! – wołała śmiejąc się szlachta.

Ale Litwin nie gniewał się, kiwał tylko ręką, uśmiechał się łagodnie i powtarzał:

– At, dałbyś waćpan pokój… słuchać hadko186!

Pan Skrzetuski przypatrywał się ciekawie tej nowej figurze, która istotnie zasługiwała na nazwę cudaka. Przede wszystkim był to mąż wzrostu tak wysokiego, że głową prawie powały dosięgał, a chudość nadzwyczajna wydawała go wyższym jeszcze. Szerokie jego ramiona i żylasty kark zwiastowały niepospolitą siłę, ale była na nim tylko skóra i kości. Brzuch miał tak wpadły pod piersią, że można by go wziąć za głodomora, lubo ubrany był dostatnio, w szarą opiętą kurtę ze świebodzińskiego sukna187, z wąskimi rękawami, i wysokie szwedzkie buty, które na Litwie zaczynały wchodzić w użycie. Szeroki i dobrze wypchany łosiowy pas, nie mając na czym się trzymać, opadał mu aż na biodra, a do pasa przywiązany był krzyżacki miecz tak długi, że temu olbrzymiemu mężowi prawie do pachy dochodził.

Ale kto by się miecza przeląkł, wnet by się uspokoił, spojrzawszy na twarz jego właściciela. Była to twarz chuda, również jak i cała osoba, ozdobiona dwiema zwiśniętymi ku dołowi brwiami i parą tak samo zwisłych konopnego koloru wąsów, ale tak poczciwa, tak szczera, jak u dziecka. Owa obwisłość wąsów i brwi nadawała jej wyraz stroskany, smutny i śmieszny zarazem. Wyglądał na człeka, którego ludzie popychają, ale panu Skrzetuskiemu podobał się z pierwszego wejrzenia za ową szczerość twarzy i doskonały moderunek188 żołnierski.

– Panie namiestniku – rzekł – to waszmość od księcia pana Wiśniowieckiego?

– Tak jest.

Litwin ręce złożył jako do modlitwy i oczy podniósł w górę.

– Ach, co to za wielki wojennik! co to za rycerz! co to za wódz!

– Daj Boże Rzeczypospolitej takich jak najwięcej.

– I pewno, i pewno! A czyby nie można do niego pod znak?189

– Będzie waści rad.

Tu pan Zagłoba wtrącił się do rozmowy:

– Będzie miał książę dwa rożny do kuchni: jeden z waćpana, drugi z jego miecza, albo najmie waści za mistrza190, albo każe na wasanu zbójów wieszać lub sukno na barwę191 będzie waspanem mierzył! Tfu, jak się waćpan nie wstydzisz, będąc człowiekiem i katolikiem, być tak długim, jak serpens192 lub jak pogańska włócznia!

– Słuchać hadko193 – rzekł cierpliwie Litwin.

– Jakże też godność194 waszeci195? – spytał pan Skrzetuski – bo gdyś mówił, pan Zagłoba tak waści podrywał196, że z przeproszeniem nic nie mogłem zrozumieć.

– Podbipięta.

– Powsinoga.

– Zerwikaptur z Myszykiszek.

– Masz babo pociechę! Piję jego wino, ale kpem jestem, jeśli to nie pogańskie imiona.

– Dawno waść z Litwy? – pytał namiestnik.

– At, już dwie niedziele w Czehrynie. Dowiedziawszy się od pana Zaćwilichowskiego, że waść tędy ciągnąć będziesz, czekam, by pod jego opieką księciu moje prośby przedstawić.

– Powiedzże mi waszmość, proszę, bom ciekaw, czemu też taki katowski miecz pod pachą nosisz?

– Nie katowski to, mości namiestniku, ale krzyżacki, a noszę, bo zdobyczny i dawno w rodzie. Już pod Chojnicami197 służył w litewskim ręku – tak i noszę.

– Ale to sroga machina i ciężka być musi okrutnie – chyba do obu rąk?

– Można do obu, można do jednej.

– Pokażże wasze198!

Litwin wydobył i podał, ale panu Skrzetuskiemu ręka zwisła od razu. Ni się złożyć, ni cięcia wymierzyć swobodnie. Na dwie ręce poradził, ale jeszcze było za ciężko. Więc pan Skrzetuski zawstydził się trochę i zwróciwszy się do obecnych:

– No, mości panowie – rzekł – kto krzyż uczyni?

– My już próbowali – odrzekło kilkanaście głosów. – Jeden pan komisarz Zaćwilichowski podniesie, ale krzyża i on nie uczyni.

– No, a waćpan199? – pytał pan Skrzetuski zwracając się do Litwina.

Szlachcic podniósł miecz jak trzcinę i machnął nim kilkanaście razy z największą łatwością, aż powietrze warczało w izbie, a wiatr powiał po twarzach.

– A niechże waści Bóg sekunduje200! – zawołał Skrzetuski. – Pewną masz służbę u księcia pana!

– Bóg widzi, że jej pragnę, bo mi miecz w niej nie zardzewieje.

– Ale dowcip do reszty – rzekł pan Zagłoba – gdyż nie umiesz waść tak samo nim obracać.

Zaćwilichowski wstał i obaj z namiestnikiem zabierali się do odejścia, gdy naraz wszedł do izby biały jak gołąb człowiek i spostrzegłszy Zaćwilichowskiego rzekł:

– Mości chorąży komisarzu, ja tu do pana umyślnie!

Był to Barabasz, pułkownik czerkaski.

– To chodźże waszmość do mnie na kwaterę – rzekł Zaćwilichowski. – Tu już się tak ze łbów kurzy201, że i świata nie widać.

Wyszli razem, a Skrzetuski z nimi. Zaraz za progiem Barabasz spytał:

– Czy nie ma wieści o Chmielnickim?

– Są. Uciekł na Sicz202. Oto ten oficer spotkał go wczoraj na stepie.

– To nie wodą pojechał? Pchnąłem gońca do Kudaku203, by go łapano, ale jeśli tak, to na próżno.

To rzekłszy Barabasz zatknął rękami oczy i począł powtarzać:

– Ej! spasi Chryste! spasi Chryste204!

– Czego wać trwożysz?

– A czy waszmość wiesz, co on mi zdradą wydarł? Czy wiesz, co to znaczy takie dokumenta205 w Siczy206 opublikować? Spasi Chryste! Jeśli król wojny z bisurmanem207 nie uczyni, to iskra na prochy…

– Rebelię waszmość przepowiadasz?

– Nie przepowiadam, bo ją widzę, a Chmielnicki lepszy od Nalewajki208 i od Łobody209.

– A kto za nim pójdzie?

– Kto? Zaporoże210, regestrowi211, mieszczanie, czerń212, futornicy213 – i tacy ot!

Tu pan Barabasz wskazał na rynek i na uwijających się po nim ludzi. Cały rynek był zapchany wielkimi siwymi wołami pędzonymi ku Korsuniowi214 dla wojska, a przy wołach szedł mnogi lud pastuszy, tak zwani czabanowie, którzy całe życie w stepach i pustyniach spędzali – ludzie zupełnie dzicy, nie wyznający żadnej religii – religionis nullius215, jak mówił wojewoda Kisiel216. Spostrzegałeś między nimi postacie podobniejsze do zbójów niż do pasterzy, okrutne, straszne, pokryte łachmanami rozmaitych ubiorów. Większa ich część była przybrana w tołuby baranie albo w niewyprawne skóry wełną na wierzch, rozchełstane na przodzie i ukazujące, choć była to zima, nagą pierś spaloną od wiatrów stepowych. Każden217 zbrojny, ale w najrozmaitszą broń: jedni mieli łuki i sajdaki na plecach, niektórzy samopały218 albo tak zwane z kozacka „piszczele219”, inni szable tatarskie, inni kosy lub wreszcie tylko kije z przywiązaną na końcu szczęką końską. Między nimi kręcili się mało co mniej dzicy, choć lepiej zbrojni Niżowcy220 wiozący do obozu na sprzedaż rybę suszoną, zwierzynę i tłuszcz barani; dalej czumacy221 z solą, stepowi i leśni pasiecznicy222 oraz woskoboje223 z miodem, osadnicy leśni ze smołą i dziegciem224; dalej chłopi z podwodami225, Kozacy regestrowi226, Tatarzy z Białogrodu i Bóg wie nie kto – włóczęgi – siromachy227 z końca świata. W całym mieście pełno było pijanych, w Czehrynie bowiem wypadał nocleg, więc i hulatyka przed nocą. Na rynku rozkładano ognie, gdzieniegdzie paliła się beczka ze smołą. Zewsząd dochodził gwar i wrzaski. Przeraźliwy głos piszczałek tatarskich i bębenków mieszał się z ryczeniem bydła i z łagodniejszymi głosami lir, przy których wtórze ślepcy śpiewali ulubioną wówczas pieśń:

Sokołe jasnyj,

Brate mij ridnyj,

Ty wysoko łetajesz,

Ty dałeko widajesz.228


A obok tego rozlegały się dzikie okrzyki: „hu! ha! – hu! ha!”, Kozaków tańczących na rynku trepaka, pomazanych dziegciem229 i pijanych zupełnie. Wszystko to razem było dzikie i rozszalałe. Dość było Zaćwilichowskiemu jednego spojrzenia, by się przekonać, że Barabasz miał słuszność, że lada podmuch mógł rozpętać te niesforne żywioły skłonne do grabieży, a przywykłe do boju, których pełno było na całej Ukrainie. A poza tymi tłumami stała jeszcze Sicz230, stało Zaporoże231 od niedawna okiełznane i w karby po Masłowym Stawie232 ujęte, ale gryzące niecierpliwie munsztuk233, pomne dawnych przywilejów, nienawidzące komisarzy, a stanowiące uorganizowaną siłę. Siła ta miała przecie za sobą sympatię niezmiernych mas chłopstwa mniej cierpliwego niż w innych Rzplitej234 stronach, bo mającego pod bokiem Czertomelik235, a na nim bezpaństwo, rozbój i wolę236. Więc pan chorąży, choć sam Rusin237 i gorliwy wschodniego obrządku238 stronnik, zadumał się smutno.

Jako człek stary, pamiętał dobrze czasy Nalewajki239, Łobody240, Kremskiego, znał ukraińskie rozbójnictwo lepiej może jak ktokolwiek na Rusi, a znając jednocześnie Chmielnickiego wiedział, że on wart dwudziestu Łobodów i Nalewajków. Zrozumiał tedy całe niebezpieczeństwo jego na Sicz241 ucieczki, zwłaszcza z listami królewskimi, o których pan Barabasz powiadał, że były pełne obietnic dla Kozaków i zachęcające ich do oporu.

– Mości pułkowniku czerkaski – rzekł do Barabasza – powinien byś waszmość na Sicz jechać, wpływy Chmielnickiego równoważyć i pacyfikować, pacyfikować242!

– Mości chorąży – odparł Barabasz – powiem tylko tyle waszmości, że na samą wieść o ucieczce Chmielnickiego z papierami połowa moich czerkaskich243 ludzi dzisiejszej nocy także na Sicz za nim zbiegła. Moje czasy już minęły – mnie mogiła, nie buława244!

Rzeczywiście Barabasz był żołnierz dobry, ale człowiek stary i bez wpływu.

Tymczasem doszli do kwatery Zaćwilichowskiego; stary chorąży odzyskał już trochę pogody umysłu właściwej jego gołębiej duszy i gdy zasiedli nad półgarncówką miodu, rzekł raźniej:

– Wszystko to furda, jeśli, jak mówią, wojna z bisurmanem245praeparatur246, a podobno że tak i jest, bo choć Rzeczpospolita wojny nie chce i niemało już sejmy królowi krwi napsuły, wszelako król może na swoim postawić. Cały ten ogień można będzie na Turka obrócić, a w każdym razie mamy przed sobą czas. Ja sam pojadę do pana krakowskiego247 i zdam mu sprawę, i będę prosił, by się jak najbliżej ku nam z wojskiem przymknął. Czy co wskóram, nie wiem, bo chociaż to pan mężny i wojownik doświadczony, ale okrutnie w swoim zdaniu i swoim wojsku dufny. Waść, mości pułkowniku czerkaski, trzymaj w ryzie Kozaków – a waszeć248, mości namiestniku, po przybyciu do Łubniów249 ostrzeż księcia, by na Sicz250 baczność obrócił. Choćby mieli co począć – repeto251: mamy czas. Na Siczy teraz ludzi niewiele: za rybą i za zwierzem się porozchodzili i po całej Ukrainie we wsiach siedzą. Nim się ściągną, dużo wody w Dnieprze upłynie. Przy tym imię księcia straszne i gdy się zwiedzą, że na Czertomelik252 oczy ma obrócone, może będą cicho siedzieli.

– Ja z Czehryna253 choćby we dwóch dniach ruszyć gotowy – rzekł namiestnik.

– To i dobrze. Dwa i trzy dni nic nie znaczą. Waszmość, panie czerkaski, pchnij też gońców z oznajmieniem sprawy do pana chorążego koronnego254 i do księcia Dominika255. Ale waszmość już śpisz, jak widzę?

Rzeczywiście, Barabasz złożył ręce na brzuchu i zdrzemnął się głęboko; po chwili nawet chrapać zaczął. Stary pułkownik, gdy nie jadł i nie pił, co oboje nad wszystko lubił, to spał.

– Patrz, waszeć – rzekł cicho do namiestnika Zaćwilichowski – i przez takiego to starca warszawscy statyści chcieliby Kozaków w ryzie utrzymać. Bóg z nimi! Ufali też i samemu Chmielnickiemu, z którym kanclerz w jakoweś układy wchodził, a który podobno srodze ufność zawiedzie.

Namiestnik westchnął na znak współczucia staremu chorążemu. Barabasz zaś chrapnął silniej, a potem mruknął przez sen:

– Spasi Chryste! spasi Chryste256!

– Kiedyż waść myślisz z Czehryna ruszyć? – spytał chorąży.

– Wypada mi ze dwa dni Czaplińskiemu poczekać, któren257 pewnie będzie chciał konfuzji258, jaka go spotkała, dochodzić.

– Nie uczyni tego. Prędzej by na waści sług swoich nasłał, gdybyś barwy259 książęcej nie nosił – ale z księciem zadrzeć straszna rzecz nawet dla sługi Koniecpolskich.

– Oznajmię mu, że czekam, a w dwa lub w trzy dni ruszę. Zasadzki też nie obawiam się, mając przy boku szablę i garść ludzi.

To rzekłszy namiestnik pożegnał starego chorążego i wyszedł.

Nad miastem świeciła tak jasna łuna od stosów nałożonych na rynku, że rzekłbyś: cały Czehryn260 się pali, a gwar i krzyki wzmogły się jeszcze z nastaniem nocy. Żydzi nie wychylali się wcale ze swych domostw. W jednym kącie tłumy czabanów261 wyły posępne pieśni stepowe. Dzicy Zaporożcy tańczyli koło ognisk rzucając w górę czapki, paląc z piszczeli262 i pijąc kwartami gorzałkę. Tu i owdzie zrywała się bijatyka, którą uśmierzali ludzie starostki. Namiestnik musiał torować sobie drogę rękojeścią szabli i słuchając tych wrzasków i szumu kozaczego, chwilami myślał sobie, że to już rebelia tak przemawia. Zdawało mu się także, że widzi groźne spojrzenia i słyszy ciche, zwracane ku sobie klątwy. W uszach brzęczały mu jeszcze słowa Barabasza: „Spasi Chryste, spasi Chryste263!” i serce biło mu żywiej.

A tymczasem w mieście czabanowie zawodzili coraz głośniej chorowody264, a Zaporożcy palili z samopałów265 i kąpali się w gorzałce.

Strzelanina i dzikie „u-ha! u-ha!” dochodziły do uszu namiestnika nawet wówczas, gdy już położył się spać w swojej kwaterze.

99

Czehryn a. Czehryń (ukr. Czyhyryn) – miasto na środkowej Ukrainie, położone nad Taśminą, dopływem środkowego Dniepru, jedna z najdalej wysuniętych twierdz Rzeczypospolitej. [przypis redakcyjny]

100

Wiśniowiecki, Jeremi Michał herbu Korybut (1612–1651) – książę, dowódca wojsk polskich w walkach z kozakami; ojciec późniejszego króla polskiego, Michała Korybuta Wiśniowieckiego (1640–1673). [przypis redakcyjny]

101

bajdak (ukr.) – duża rzeczna łódź żaglowo-wiosłowa. [przypis redakcyjny]

102

płynąć pod wodę – płynąc pod prąd, w górę rzeki. [przypis redakcyjny]

103

Zaćwilichowski, Mikołaj – komisarz Kozaków zaporoskich pozostających na służbie Rzeczypospolitej. [przypis redakcyjny]

104

Rzplitej – Rzeczpospolitej; skrót stosowany w XVII w. wyłącznie w piśmie. [przypis redakcyjny]

105

Łubnie – miasto na Połtawszczyźnie, na śr.-wsch. Ukrainie, rezydencja książąt Wiśniowieckich. [przypis redakcyjny]

106

chan – władca tatarski. [przypis redakcyjny]

107

murza [wym. mur-za] a. mirza [wym. mir-za] – książę tatarski. [przypis redakcyjny]

108

zagon – szybki wypad oddziału konnego daleko na tereny wroga, zorganizowany w celu zdobycia łupów, wzięcia ludzi w jasyr (tj. w niewolę) i osłabienia obrony przeciwnika; także: oddział konny, przeznaczony do takich walk. [przypis redakcyjny]

109

szłyk – czapka futrzana, zwężana ku górze. [przypis redakcyjny]

110

soboli – z futra sobolowego; soból – nieduży ssak drapieżny z rodziny łasicowatych o cennym futrze. [przypis redakcyjny]

111

Wołoch – człowiek z Wołoszczyzny; Wołoszczyzna – państwo na terenach dzisiejszej płd. Rumunii, rządzone przez hospodara i zależne od Imperium Osmańskiego. [przypis redakcyjny]

112

Koniecpolscy herbu Pobóg – ród magnacki, wywodzący się spod Częstochowy i posiadający ogromne dobra na Ukrainie. [przypis redakcyjny]

113

ekonomia – dobra ziemskie, z których dochód przeznaczony był na osobiste potrzeby króla i dworu. [przypis redakcyjny]

114

futor a. chutor – pojedyncze gospodarstwo, oddalone od wsi; przysiółek. [przypis redakcyjny]

115

feniks (mit.) – ptak ognisty, odradzający się z popiołów; tu: nagłe a spektakularne zjawisko. [przypis redakcyjny]

116

wać – skrót od: wasza miłość. [przypis redakcyjny]

117

bitwa pod Cecorą (1620) – zakończona zwycięstwem wojsk turecko-tatarskich nad Polakami podczas odwrotu, spowodowanego przez niezgodę i niesubordynację polskich magnatów; do niewoli dostał się wówczas m.in. Bohdan Chmielnicki; Cecora – miejscowość w pn.-wsch. Rumunii. [przypis redakcyjny]

118

eksperiencja (z łac.) – doświadczenie. [przypis redakcyjny]

119

Czapliński, Daniel – podstarości czehryński, rotmistrz wojska polskiego. [przypis redakcyjny]

120

zalewać komuś sadła za skórę – związek frazeologiczny, znaczy: robić komuś na złość. [przypis redakcyjny]

121

Czerkasy – miasto nad Dnieprem, położone ok. 60 km na północ od Czehrynia. [przypis redakcyjny]

122

futor a. chutor – pojedyncze gospodarstwo, oddalone od wsi; przysiółek. [przypis redakcyjny]

123

repeto (łac.) – powtarzam. [przypis redakcyjny]

124

arkan – bicz, sznur, używany przez Tatarów do walki; lasso. [przypis redakcyjny]

125

wać – skrót od: wasza miłość. [przypis redakcyjny]

126

Zasławski-Ostrogski, Władysław Dominik (1618–1656) – książę, koniuszywielki koronny i starosta łucki, jeden z najbogatszych magnatów Korony. [przypis redakcyjny]

127

Kudak (nazwa z tur.) – twierdza nad brzegiem Dniepru, zbudowana w 1635 r. z inicjatywy hetmana Stanisława Koniecpolskiego, nazywana „kluczem do Zaporoża”, dziś w granicach miasta Dniepropietrowska. [przypis redakcyjny]

128

Ulisses – Odyseusz, bohater Iliady i Odysei Homera, znany ze sprytu. [przypis redakcyjny]

129

Sicz Zaporoska – wędrowna stolica Kozaków Zaporoskich, obóz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru. [przypis redakcyjny]

130

intelligo (łac.) – rozumiem. [przypis redakcyjny]

131

siła (starop.) – dużo, wiele. [przypis redakcyjny]

132

afirmować (z łac.) – potwierdzić. [przypis redakcyjny]

133

in fundo – w lochu. [przypis redakcyjny]

134

Koniecpolski, Aleksander herbu Pobóg (1620–1659) – książę, chorąży wielki koronny, magnat i starosta kresowy, uczestnik wojen kozackich, syn hetmana Stanisława Koniecpolskiego. [przypis redakcyjny]

135

mieć wielkie plecy – związek frazeologiczny, znaczy: mieć poparcie. [przypis redakcyjny]

136

Zaćwilichowski, Mikołaj – komisarz Kozaków zaporoskich pozostających na służbie Rzeczypospolitej. [przypis redakcyjny]

137

siła (starop.) – dużo, wiele. [przypis redakcyjny]

138

mołojec (ukr.) – młody, dzielny mężczyzna, zuch; tu: zbrojny. [przypis redakcyjny]

139

didków syn – diabli syn, czarci pomiot; didko (ukr.) – diabeł. [przypis redakcyjny]

140

awersja (z łac.) – niechęć. [przypis redakcyjny]

141

barwa – umundurowanie lub element stroju, świadczący o przynależności noszącego. [przypis redakcyjny]

142

Czehryn a. Czehryń (ukr. Czyhyryn) – miasto na środkowej Ukrainie, położone nad Taśminą, dopływem środkowego Dniepru, jedna z najdalej wysuniętych twierdz Rzeczypospolitej. [przypis redakcyjny]

143

Łubnie – miasto na Połtawszczyźnie, na śr.-wsch. Ukrainie, rezydencja książąt Wiśniowieckich. [przypis redakcyjny]

144

barwa – umundurowanie lub element stroju, świadczący o przynależności noszącego. [przypis redakcyjny]

145

waci – skrót od: waszej miłości. [przypis redakcyjny]

146

Sicz Zaporoska – wędrowna stolica Kozaków Zaporoskich, obóz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru. [przypis redakcyjny]

147

pan krakowski – Mikołaj Potocki, zwany Niedźwiedzia Łapa, herbu Pilawa (ok. 1593–1651), kasztelan krakowski, hetman wielki koronny w latach 1646–1651. [przypis redakcyjny]

148

waścin a. waściny – należący do waszej miłości; dziś: pana, pański. [przypis redakcyjny]

149

oprymować (z łac.) – napaść. [przypis redakcyjny]

150

Zaporożcy – Kozacy z Zaporoża. [przypis redakcyjny]

151

ekonomia – dobra ziemskie, z których dochód przeznaczony był na osobiste potrzeby króla i dworu; tu: dzierżawiony przez Czaplińskiego majątek. [przypis redakcyjny]

152

raróg – ptak drapieżny z rodziny sokołowatych, ceniony w sokolnictwie, zwany dawniej sokołem polskim a. sokołem podolskim. [przypis redakcyjny]

153

barwa – umundurowanie lub element stroju, świadczący o przynależności noszącego. [przypis redakcyjny]

154

wasze – tu: pan; skrót od: wasza miłość. [przypis redakcyjny]

155

hajdawery – szerokie, bufiaste spodnie, typowy element stroju polskiej szlachty w XVII w.; szarawary. [przypis redakcyjny]

156

cyga a. fryga – wirująca zabawka dziecięca, podobna do bąka. [przypis redakcyjny]

157

rogal (pogard.) – rogacz, zdradzony małżonek. [przypis redakcyjny]

158

Vivant – niech żyją. [przypis redakcyjny]

159

wiśniowiecczyk – żołnierz księcia Wiśniowieckiego. [przypis redakcyjny]

160

oblan – dziś: oblany. [przypis redakcyjny]

161

gonić w piętkę – coraz gorzej sobie radzić, tracić zdolność logicznego myślenia i działania. [przypis redakcyjny]

162

ogar – pies gończy, tu pogard. o krewkim Czaplińskim. [przypis redakcyjny]

163

kundys – kundel. [przypis redakcyjny]

164

Galata – dziś dzielnica Stambułu, położona po europejskiej stronie cieśniny Bosfor, dawniej osobne miasto tureckie. [przypis redakcyjny]

165

A taki breszesz i breszesz (ukr.) – No właśnie kłamiesz i kłamiesz a. No właśnie szczekasz i szczekasz; ukr. brechaty – kłamać (o człowieku); szczekać (o psie). [przypis redakcyjny]

166

Szelmą jestem bez uszu – aluzja do zwyczaju obcinania uszu skazańcom. [przypis redakcyjny]

167

słoboda – nowa osada, której mieszkańcy są początkowo zwolnieni od opłat na rzecz właściciela. [przypis redakcyjny]

168

ekonomia – dobra ziemskie, z których dochód przeznaczony był na osobiste potrzeby króla i dworu. [przypis redakcyjny]

169

znosić się z kimś (daw.) – spotykać się z kimś. [przypis redakcyjny]

170

duchowieństwa obydwóch obrządków – tj. księży katolickich i prawosławnych. [przypis redakcyjny]

171

wiśniowiecczyk – żołnierz księcia Wiśniowieckiego. [przypis redakcyjny]

172

Wiśniowiecki, Jeremi Michał herbu Korybut (1612–1651) – książę, dowódca wojsk polskich w walkach z kozakami; ojciec późniejszego króla polskiego, Michała Korybuta Wiśniowieckiego (1640–1673). [przypis redakcyjny]

173

nad hetmany – dziś popr. forma N. lm: nad hetmanami. [przypis redakcyjny]

174

Władysław IV Waza (1595–1648) – król Polski w latach 1632–1648. [przypis redakcyjny]

175

Quatuor articuli judicii castrensis: stuprum, incendium, latrocinium et vis armata alienis aedibus illata (łac.) – Cztery artykuły sądu polowego: gwałt, podpalenie, rozbój i napaść zbrojną siłą na czyjś dom. [przypis redakcyjny]

176

vis armata (łac.) – siła zbrojna. [przypis redakcyjny]

177

głuszec – duży ptak z rodziny kurowatych, przysłowiowy ze względu na swoje obyczaje godowe, kiedy to puszy się i śpiewa pieśń godową, nie zwracając uwagi na żadne niebezpieczeństwo, nawet na zbliżanie się myśliwego. [przypis redakcyjny]

178

wasze – tu: pan; skrót od: wasza miłość. [przypis redakcyjny]

179

kondemnata (z łac.) – wyrok skazujący. [przypis redakcyjny]

180

infamis (z łac.) – człowiek pozbawiony honoru. [przypis redakcyjny]

181

z czupryny a. z głowy się mu kurzy – żartobliwie o pijanym. [przypis redakcyjny]

182

pludry – krótkie, bufiaste spodnie dworskie lub żołnierskie. [przypis redakcyjny]

183

nescio (łac.) – nie wiem. [przypis redakcyjny]

184

to pewna, że – dziś: to pewne, że. [przypis redakcyjny]

185

osiedzieć się – zadomowić się. [przypis redakcyjny]

186

hadko (z białorus.) – przykro, obrzydliwie. [przypis redakcyjny]

187

Świebodzin – miasto w dzisiejszym województwie lubuskim, w XVII w. pod władzą Habsburgów, jeszcze od średniowiecza słynne z wyrobu i eksportu sukna. [przypis redakcyjny]

188

moderunek (daw.) – ekwipunek, wyposażenie. [przypis redakcyjny]

189

A czy by nie można do niego pod znak? – tj. czy można wstąpić do jego wojska, służyć pod jego chorągwią. [przypis redakcyjny]

190

mistrz – tu: kat. [przypis redakcyjny]

191

barwa – umundurowanie lub element stroju, świadczący o przynależności noszącego; tu mowa o suknie na mundury. [przypis redakcyjny]

192

serpens (łac.) – wąż. [przypis redakcyjny]

193

hadko (z białorus.) – przykro, obrzydliwie. [przypis redakcyjny]

194

godność – tu: nazwisko. [przypis redakcyjny]

195

waszeci – skrót od: waszej miłości. [przypis redakcyjny]

196

podrywał – tu: przerywał. [przypis redakcyjny]

197

bitwa pod Chojnicami (1454) – bitwa wojsk polsko-litewskich pod wodzą Kazimierza Jagiellończyka z Krzyżakami w czasie wojny trzynastoletniej; tę samą nazwę nosi bitwa z czasów potopu szwedzkiego (1657). [przypis redakcyjny]

198

wasze – tu: pan; skrót od: wasza miłość. [przypis redakcyjny]

199

waćpan (daw.) – skrót od: wasza miłość pan. [przypis redakcyjny]

200

sekundować (z łac. secundare: wspierać, popierać) – pomagać. [przypis redakcyjny]

201

ze łbów się kurzy – żartobliwie o pijanych. [przypis redakcyjny]

202

Sicz Zaporoska – wędrowna stolica Kozaków Zaporoskich, obóz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru. [przypis redakcyjny]

203

Kudak (nazwa z tur.) – twierdza nad brzegiem Dniepru, zbudowana w 1635 r. z inicjatywy hetmana Stanisława Koniecpolskiego, nazywana „kluczem do Zaporoża”, dziś w granicach miasta Dniepropietrowska. [przypis redakcyjny]

204

spasi Chryste (ukr.) – ratuj, Chryste. [przypis redakcyjny]

205

dokumenta – dziś popr. forma B. lm: dokumenty. [przypis redakcyjny]

206

Sicz Zaporoska – wędrowna stolica Kozaków Zaporoskich, obóz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru. [przypis redakcyjny]

207

bisurmanin (przest. pogard.) – muzułmanin; tu: sułtan turecki i chan tatarski. [przypis redakcyjny]

208

Nalewajko, Semen (zm. w 1597) – ataman kozacki (znany również pod imieniem Seweryn), przywódca powstania przeciwko Rzeczypospolitej 1595–1596, pokonany przez hetmana Stanisława Żółkiewskiego i ścięty. [przypis redakcyjny]

209

Łoboda, Hryhorij (zm. w 1596) – ataman kozacki, drugi przywódca powstania Nalewajki 1595–1596. [przypis redakcyjny]

210

Zaporoże – tu: kozacy z Zaporoża, nie pozostający stale na niczyim żołdzie. [przypis redakcyjny]

211

regestrowi – Kozacy pozostający na żołdzie Rzeczypospolitej. [przypis redakcyjny]

212

czerń – tu: tłum, biedota. [przypis redakcyjny]

213

futornicy – mieszkańcy futorów, drobna szlachta. [przypis redakcyjny]

214

Korsuń (dziś ukr.: Korsuń-Szewczenkiwskij) – miasto na środkowej Ukrainie nad rzeką Roś, w średniowieczu zamek władców kijowskich, w XVII w. rezydencja Wiśniowieckich; w bitwie pod Korsuniem (1648) Kozacy Chmielnickiego wraz z Tatarami zwyciężyli wojska polskie. [przypis redakcyjny]

215

religionis nullius (łac.) – żadnej religii. [przypis redakcyjny]

216

Kisiel, Adam herbu Kisiel (1600–1653) – wojewoda bracławski i kijowski, pan na Brusiłowie i Huszczy, ostatni prawosławny senator Rzeczypospolitej, negocjował z Kozakami podczas powstań Pawluka i Chmielnickiego. [przypis redakcyjny]

217

każden (daw., dial.) – dziś popr.: każdy. [przypis redakcyjny]

218

samopał – prymitywna broń palna, używana przez Kozaków w XVI i XVII w. [przypis redakcyjny]

219

piszczel a. kij – prymitywna ręczna broń palna, używana od XIV w. [przypis redakcyjny]

220

Niżowcy – wolni Kozacy z Niżu, tj. z Zaporoża. [przypis redakcyjny]

221

czumak (daw., ukr.) – chłop ukraiński, żyjący z handlu, przewożący swój towar, często na bardzo duże odległości, wozami zaprzężonymi w woły. [przypis redakcyjny]

222

pasiecznik – hodowca pszczół, wytwórca miodu. [przypis redakcyjny]

223

woskoboj a. woskobojnik (daw.) – człowiek zajmujący się obróbką wosku pszczelego, używanego do produkcji świec. [przypis redakcyjny]

224

dziegieć – lepka, gorzka substancja pochodzenia roślinnego, używana jako smar, klej, impregnat, lek przeciw chorobom skóry i in. [przypis redakcyjny]

225

podwoda – wóz konny do przewożenia towarów i ludzi. [przypis redakcyjny]

226

Kozacy regestrowi – Kozacy pozostający na żołdzie Rzeczypospolitej. [przypis redakcyjny]

227

siromacha (daw. ukr.) – włóczęga; wilk-samotnik. [przypis redakcyjny]

228

Sokołe jasnyj… Ty dałeko widajesz. (ukr.) – Sokole jasny,/ Bracie mój rodzony,/ Ty wysoko latasz,/ Daleko sięga twoja wiedza (a. władza). [przypis redakcyjny]

229

dziegieć – lepka, gorzka substancja pochodzenia roślinnego, używana jako smar, klej, impregnat, lek przeciw chorobom skóry i in. [przypis redakcyjny]

230

Sicz Zaporoska – wędrowna stolica Kozaków Zaporoskich, obóz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru. [przypis redakcyjny]

231

Zaporoże – kraina poniżej porohów Dniepru, zamieszkana przez społeczność Kozaków zaporoskich; poroh (ukr.: próg) – naturalna zapora skalna na rzece, uniemożliwiająca swobodną żeglugę. [przypis redakcyjny]

232

bitwa pod Masłowym Stawem (1638) – klęska Kozaków, zakończyła powstanie i pociągnęła za sobą znaczne ograniczenia przywilejów kozackich. [przypis redakcyjny]

233

gryzące… munsztuk – nie całkiem opanowane, zdolne do samowolnych, groźnych działań przy pierwszej okazji; munsztuk – kiełzno, element uprzęży, zakładany na pysk koński i służący do kierowania szczególnie nieposłusznym wierzchowcem. [przypis redakcyjny]

234

Rzplitej – Rzeczpospolitej; skrót stosowany w XVII w. wyłącznie w piśmie. [przypis redakcyjny]

235

Czertomelik – rzeka na pd. Ukrainie, prawy dopływ dolnego Dniepru, na którym w tym miejscu istniała duża ilość wysp, zapewniających Kozakom kryjówki; tę nazwę nosiła też jedna z tych wysp. [przypis redakcyjny]

236

wola – tu: wolność Kozaków, niepodlegających pańszczyźnie ani prawu; samowola, brak kontroli społecznej i prawnej. [przypis redakcyjny]

237

Rusin – dziś: Ukrainiec. [przypis redakcyjny]

238

wschodni obrządek – prawosławie. [przypis redakcyjny]

239

Nalewajko, Semen (zm. w 1597) – ataman kozacki (znany również pod imieniem Seweryn), przywódca powstania przeciwko Rzeczypospolitej 1595–1596, pokonany przez hetmana Stanisława Żółkiewskiego i ścięty. [przypis redakcyjny]

240

Łoboda, Hryhorij (zm. w 1596) – ataman kozacki, drugi przywódca powstania Nalewajki 1595–1596. [przypis redakcyjny]

241

Sicz Zaporoska – wędrowna stolica Kozaków Zaporoskich, obóz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru. [przypis redakcyjny]

242

pacyfikować – tu: uspokajać, łagodzić nastroje. [przypis redakcyjny]

243

czerkaski – z Czerkas; Czerkasy – miasto nad Dnieprem, położone ok. 60 km na północ od Czehrynia. [przypis redakcyjny]

244

buława (z tur.) – symbol władzy wojskowej; rodzaj broni, mała maczuga, często ozdobna. [przypis redakcyjny]

245

bisurmanin (przest. pogard.) – muzułmanin, tu: sułtan turecki i chan tatarski. [przypis redakcyjny]

246

praeparatur (łac.) – szykuje się, jest przygotowywana. [przypis redakcyjny]

247

pan krakowski – Mikołaj Potocki, zwany Niedźwiedzia Łapa, herbu Pilawa (ok. 1593–1651), kasztelan krakowski, hetman wielki koronny w latach 1646–1651. [przypis redakcyjny]

248

waszeć – pan; skrót od: wasza miłość. [przypis redakcyjny]

249

Łubnie – miasto na Połtawszczyźnie, na śr.-wsch. Ukrainie, rezydencja książąt Wiśniowieckich. [przypis redakcyjny]

250

Sicz Zaporoska – Zaporoże, kraina zamieszkana przez Kozaków zaporoskich; także: ich wędrowna stolica, obóz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru. [przypis redakcyjny]

251

repeto (łac.) – powtarzam. [przypis redakcyjny]

252

Czertomelik – rzeka na pd. Ukrainie, prawy dopływ dolnego Dniepru, na którym w tym miejscu istniała duża ilość wysp, zapewniających Kozakom kryjówki; tę nazwę nosiła też jedna z tych wysp. [przypis redakcyjny]

253

Czehryn a. Czehryń (ukr. Czyhyryn) – miasto na środkowej Ukrainie, położone nad Taśminą, dopływem środkowego Dniepru, jedna z najdalej wysuniętych twierdz Rzeczypospolitej. [przypis redakcyjny]

254

do pana chorążego koronnego – Aleksander Koniecpolski herbu Pobóg (1620–1659), książę, chorąży wielki koronny, magnat i starosta kresowy, uczestnik wojen kozackich, syn hetmana Stanisława Koniecpolskiego. [przypis redakcyjny]

255

Zasławski-Ostrogski, Władysław Dominik (1618–1656) – książę, koniuszywielki koronny i starosta łucki, jeden z najbogatszych magnatów Korony. [przypis redakcyjny]

256

spasi Chryste (ukr.) – ratuj, Chryste. [przypis redakcyjny]

257

któren (daw. dial.) – dziś popr.: który. [przypis redakcyjny]

258

konfuzji (z łac. confusio: zmieszanie) – wstyd, obraza. [przypis redakcyjny]

259

barwa – umundurowanie albo element stroju, świadczący o przynależności noszącego. [przypis redakcyjny]

260

Czehryn a. Czehryń (ukr. Czyhyryn) – miasto na środkowej Ukrainie, położone nad Taśminą, dopływem środkowego Dniepru, jedna z najdalej wysuniętych twierdz Rzeczypospolitej. [przypis redakcyjny]

261

czaban – pasterz stepowy. [przypis redakcyjny]

262

palić z piszczeli – strzelać; piszczel a. kij – prymitywna ręczna broń palna, używana od XIV w. [przypis redakcyjny]

263

spasi Chryste (ukr.) – ratuj, Chryste. [przypis redakcyjny]

264

chorowody – ukr. i ros. pieśni i tańce ludowe, związane z wiosennymi i letnimi obrzędami. [przypis redakcyjny]

265

palić z samopałów – strzelać; samopał – prymitywna broń palna, używana przez Kozaków w XVI i XVII w. [przypis redakcyjny]

Ogniem i mieczem, tom pierwszy

Подняться наверх