Читать книгу Kopciuszki na tronach Europy - Iwona Kienzler - Страница 5

Wstęp

Оглавление

Baśń o Kopciuszku jest chyba ulubioną opowieścią wszystkich dziewczynek. I nic dziwnego – kto nie lubi opowieści o skromnej, biednej i obdarzonej złotym sercem dziewczynie, z którą los obszedł się bardzo okrutnie: w dzieciństwie straciła matkę, a potem, na skutek nierozważnego małżeństwa swego ojca, dostała się pod opiekę złej i zawistnej macochy, która, owdowiawszy, sprawiła pasierbicy piekło na ziemi. Faworyzowała swoje rodzone i znacznie brzydsze córki, zapędzając Kopciuszka do pracy w kuchni i obciążając nadmiarem obowiązków. Ale dziewczyna, choć pracowała ponad siły i w przeciwieństwie do swoich przybranych sióstr nie miała czasu, aby się stroić i godzinami siedzieć przed lustrem, nigdy nie skarżyła się na swój los, cierpliwie szorując gary. Była przy tym wiecznie umorusana, dlatego jej znacznie mniej urodziwe, ale za to zepsute siostry nazywały ją „Kopciuszkiem” od kopcia w kominie. Wkrótce nikt nie używał jej prawdziwego imienia, zresztą czy ktokolwiek wie, jak naprawdę miała na imię bohaterka tej baśni; nazywano ją właśnie Kopciuszkiem. Nieszczęsna sierota nie dość, że nie skarżyła się na swój los, to jeszcze pomagała tym, którzy byli jeszcze bardziej nieszczęśliwi i w tajemnicy przed niegodziwą macochą i jej równie złymi siostrami wynosiła z kuchni resztki jedzenia, by podzielić się nim z potrzebującymi. Kochała też zwierzęta, głównie ptaki, dla których zawsze znalazły się okruszki na parapecie kuchennym. A te w podzięce wyśpiewywały jej najpiękniejsze trele.

Pewnego pięknego dnia życie dziewczyny uległo odmianie. Władca państwa, w którym przyszło żyć Kopciuszkowi i jej wrednym siostrzyczkom, ogłosił swego rodzaju casting na synową. Królewski syn osiągnął bowiem wiek, w którym należało się ożenić i pomyśleć o potomstwie. Z bliżej niejasnych powodów król, najwyraźniej wyznający dość liberalne i demokratyczne poglądy, postanowił rozejrzeć się za żoną dla królewicza nie na zagranicznych dworach, ale wśród swoich poddanek. Nie wiadomo, co legło u podstaw tej decyzji, być może władcy nie zależało na sojuszach, a być może w ościennych państwach pozostające na wydaniu księżniczki wyglądały jak stare czupiradła albo brakowało tam panny w stosownym wieku. W każdym razie rozesłano zaproszenia na bal dla wszystkich panien w królestwie. Podczas zabawy młody następca tronu miał wybrać stosowną kandydatkę. Kopciuszek oczywiście także miał iść na bal, ale ani macocha, ani siostrzyczki nie zamierzały do tego dopuścić. Nie dość, że nieszczęsna dziewczyna nie dostała żadnej balowej kreacji, to jeszcze obarczono ją zadaniem nie do wykonania: polecono jej powybierać mak z popiołu.

Kiedy za macochą i jej wystrojonymi w balowe toalety córkami zamknęły się drzwi, w sukurs Kopciuszkowi przyszli jej ulubieńcy – gołąbki, które natychmiast powybierały mak z popiołu, oszczędzając dziewczynie niewykonalnej pracy. Teraz mogła już iść na wymarzony bal, ale nie miała w co się ubrać. Wówczas z pomocą przyszła jej matka chrzestna, która mogła zdziałać naprawdę wiele, ponieważ była dobrą wróżką. I właśnie za sprawą magii Kopciuszek zyskał nie tylko przepiękną suknię, stosowną biżuterię i piękne, szklane pantofelki, ale i karocę zaprzężoną w piękne konie, którą można było pojechać do królewskiego pałacu. Ale czary mają to do siebie, że nie trwają wiecznie. Tak było i w tym przypadku – Kopciuszek otrzymał stanowcze polecenie od wróżki, żeby opuścić salę balową przed północą. W przeciwnym wypadku, jak ostrzegała matka chrzestna, suknia zmieni się w łachmany, karoca – w dynię, a piękne konie – w myszy…

Jak wiadomo, Kopciuszek dotarł szczęśliwie na bal i, przez nikogo nierozpoznany, zdobył serce królewicza. Ale ponieważ dziewczę bawiło się tak dobrze, że nie zdążyło wyjść z balu przed północą, musiało uciekać po schodach, chcąc zniknąć z oczu ukochanego przed wybiciem północy, przy okazji gubiąc pantofelek. I właśnie ten pantofelek przyczynił się do szczęśliwego finału – zakochany młodzieniec przemierzał kraj wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu jego właścicielki, notabene obdarzonej nadzwyczaj małą stópką. Dotarł też do domu Kopciuszka i tam w końcu spotkał swoją ukochaną. A potem był ślub i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

Wydawać by się mogło, że taki scenariusz wydarzeń może powstać jedynie w głowie bajkopisarza. Wszak mężczyzna będący członkiem królewskiego rodu był poza zasięgiem swoich poddanek. Władcy musieli zawierać małżeństwa zgodne z racją stanu. Co więcej, z reguły decyzje o monarszych związkach podejmowano wówczas, gdy przyszli małżonkowie byli jeszcze dziećmi, królewski mariaż był często decyzją podejmowaną ze względów politycznych, a państwo młodzi mieli okazję poznać się dopiero w dniu ślubu. Jedyną wiedzę na temat przyszłej małżonki król czerpał z wiadomości pozyskanych od posłów wysłanych na zagraniczne dwory. Nie wiedział nawet jak wygląda jego przyszła żona, bowiem mógł ją oglądać jedynie na portretach. A nadworni malarze często schlebiali portretowanym damom i wykonane przez nich wizerunki często były dalekie od rzeczywistości.

Władcom, ale tylko mężczyznom, przysługiwało prawo do poszukiwania szczęścia poza małżeństwem, w ramionach innych kobiet niż poślubiona przed Bogiem żona. I tu pole do popisu miały dziewczęta obdarzone ładnym liczkiem, zgrabną figurką, ale też i sprytem – zdobywając królewskie serce, mogły zostać kochanką lub metresą władcy. Często to właśnie one grały pierwsze skrzypce na dworze, usuwając w cień nawet prawowite królewskie żony. Bywało, że podobnie jak metresa Ludwika XV, madame Pompadour, praktycznie rządziły państwem.

Bycie królewską kochanką wbrew pozorom nie było takie złe; oprócz wysokiej pozycji na dworze dawało także możliwość wzbogacenia się nie tylko wybranki królewskiej, ale także całej jej rodziny. Kiedy królewskie uczucia nieco osłabły, faworyta monarchy nadal była atrakcyjną partią, nawet jeżeli urodziła władcy nieślubne dziecko. W kolejce do jej ręki czekało wielu kawalerów, pragnących przez małżeństwo z nią podreperować nadszarpnięte finanse bądź poprawić pozycję towarzyską.

Życie pisze często znacznie ciekawsze scenariusze niż obdarzeni nawet najbujniejszą wyobraźnią bajkopisarze i, jak się przekonamy, w historii zdarzały się prawdziwe Kopciuszki, dziewczęta z nizin, którym udało się nie tylko zdobyć serce władcy, ale nawet stanąć z nim na ślubnym kobiercu. Jednak w przeciwieństwie do bohaterki popularnej baśni, większość z nich bynajmniej wzorem cnót nie była, ich charakter bardziej przypominał złośliwe siostry Kopciuszka. Do finału ich historii nader rzadko pasują słowa: „I żyli długo i szczęśliwie”. Co więcej, w zdobyciu drogi do tronu nie pomogła im wcale zgrabna stópka.

W poszukiwaniu kobiet, którym udało się urzeczywistnić baśń udamy się najpierw do starożytnego Rzymu, by przenieść się do Bizancjum, na dwór cesarzowej Teodory. Potem wrócimy do Polski, by dowiedzieć się, dla kogo stracił głowę podstarzały już pogromca Krzyżaków spod Grunwaldu, Władysław Jagiełło. Znad Wisły przeniesiemy się nad Tamizę i poznamy dzieje bodaj najnieszczęśliwszego Kopciuszka wszech czasów – Anny Boleyn, a później trafimy do Skandynawii na dwór szalonego władcy Szwecji Eryka XIV, który zakochał się w pięknej dwórce. W końcu zajrzymy do Rosji, by dowiedzieć się, w jaki sposób prosta praczka zdobyła serce potężnego cara, a naszą opowieść zakończymy na ulicach Sarajewa, gdzie serbski nacjonalista jednym strzałem z pistoletu zakończył piękne uczucie i jednocześnie zmiótł ze sceny Europy Habsburgów. Będzie też historia o Kopciuszku w wersji męskiej – hrabim Bothwell, któremu udało się zdobyć serce i, co ważniejsze, rękę Marii Stuart.

Kopciuszki na tronach Europy

Подняться наверх