Читать книгу Król Kazimierz wielki bigamista - Iwona Kienzler - Страница 5
Wstęp
Оглавлениеycie ostatniego Piasta na tronie Polski fascynowało od dawna historyków i pisarzy. Kazimierz Wielki jest powszechnie uważany za jednego z najwybitniejszych władców polskich, a w świadomości Polaków funkcjonuje jego obraz jako wielkiego króla, który „zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną”. Znany jest on nam również jako znakomity dyplomata ceniący pokój i władca słynący z tak wielkiego poczucia sprawiedliwości społecznej, że aż zasłużył sobie na miano „króla chłopów”. Taki wizerunek władcy wyłania się również z podręczników szkolnych.
Tymczasem, niektórzy historycy i publicyści odmawiają mu prawa do używania przydomka „wielki”, chyba że w sensie dosłownym i w porównaniu do swojego ojca, Władysława Łokietka, którego ponoć przewyższał wzrostem aż o dwie głowy. Nie oznacza to bynajmniej, że Kazimierz był nienaturalnie wysoki, to jego rodzic był bardzo marnego wzrostu, czemu zawdzięcza swój wiele mówiący przydomek. Łokietek przyłączał do Polski nowe ziemie nie tylko za pomocą rokowań, ale także za pomocą miecza. Z prawdziwą nieustępliwością walczył o każdy sporny kawałek ziemi i był gotów walczyć do upadłego. Jego syn tymczasem nie przejawiał żadnych zainteresowań wojennych, był beznadziejnym dowódcą i strategiem. Co prawda, za czasów swojego panowania potrafił utrzymać zdobyte przez Władysława terytoria, ale też zaniechał walki o Pomorze i Śląsk. Do oskarżeń wysuwanych pod adresem Kazimierza należy dołączyć jeszcze zarzut beznadziejnej polityki dynastycznej i wyznaczenie na następcę swego siostrzeńca Ludwika Węgierskiego, co groziło potencjalną utratą suwerenności naszego kraju, pomimo że logiczną alternatywą było wyznaczenie księcia z mazowieckiej linii Piastów. Na domiar złego, Kazimierz na łożu śmierci podarował swemu wnukowi, Kaźkowi Słupskiemu, ziemie sieradzką, łęczycką i dobrzyńską oraz szereg grodów, co w praktyce oznaczało oddzielenie Małopolski od Wielkopolski oraz rozbicie jedności państwa.
Niezależnie od tego, jak oceniany jest ten król, jako władca i polityk, wszyscy historycy zgadzają się co do jednego: w życiu prywatnym Kazimierz był, delikatnie mówiąc, trudny we współżyciu. Jako głowa państwa i przywódca narodu powinien dawać przykład wzoru moralnego, uczciwości i honoru. Niestety, próżno tych cech doszukiwać się u ostatniego Piasta na polskim tronie. O tym mogą świadczyć losy jego czterech żon, z których każda miała ze swoim królewskim małżonkiem istny krzyż pański.
Król był bardzo kochliwy, zakochiwał się często, kochał bardzo namiętnie, ale też bardzo krótko. Złośliwi twierdzą nawet, że zbudował tak wiele zamków na ziemiach polskich, ponieważ trudno mu było żyć z wieloma kobietami pod jednym dachem, nawet jeżeli ten zamek stał na wawelskim wzgórzu. Jak łatwo się domyślić, wierność małżeńska była dla monarchy pojęciem abstrakcyjnym, o czym miały się bardzo boleśnie przekonać wszystkie jego małżonki. Co więcej nasz władca był typem prawdziwego donżuana, czyli mężczyzny przedmiotowo traktującego kobiety i często zmieniającego swoje partnerki. Psycholodzy i seksuolodzy źródeł takiego kontrowersyjnego zachowania upatrują w potrzebie potwierdzenia własnej męskości, jak również niedojrzałości psychicznej.
Nie do końca wiadomo, czy właśnie te cechy charakteru stały u podstaw przedmiotowego traktowania partnerek przez ostatniego króla z dynastii Piastów. Z pewnością przyczyną porzucenia przez niego dwóch małżonek, Adelajdy Heskiej oraz Krystyny Rokiczany, jak również zawierania kolejnych związków małżeńskich, była konieczność zapewnienia następcy na tronie. Niestety król doczekał się wyłącznie córek, natomiast synów urodziła mu jedna z jego kochanek. Co prawda, Kazimierz nie był jedynym donżuanem w szeregu monarchów władających Polską; podobny stosunek do kobiet miał m.in. Władysław IV Waza, czy też słynący z miłosnych podbojów August II Mocny, ale tylko on odważył się na bigamię i to w dodatku podwójną!
Jak głosi wcześniej wspomniane popularne powiedzenie, król Kazimierz Wielki „zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną”. Obrona tezy, że stało się tak dlatego, że murował kolejne domostwa dla swoich żon, konkubin i nałożnic jest dość karkołomna. Spróbujmy jednak udowodnić, że trochę prawdy w tym jest.