Читать книгу Prowokatorka. Fascynujące życie Marii Dąbrowskiej - Iwona Kienzler - Страница 6

Wstęp

Оглавление

Maria Dąbrowska przez lata postrzegana była niemal jak pomnik narodowej literatury. O jej prywatnym życiu nie mówiło się wcale albo bardzo mało, ograniczając się do suchych biograficznych informacji, a sama pisarka kojarzyła się wielu ze szkolnym obowiązkiem czytania nudnych i rozwlekłych Nocy i dni. Dla nastolatków ta wielka epopeja była wręcz nie do przebrnięcia, dlatego kiedy w końcu „zaliczyli” ją w szkole, z ulgą oddawali do biblioteki lub odkładali na półkę, by nigdy już nie sięgnąć po tę książkę. A przecież jest to arcydzieło nie tylko literatury polskiej, ale i światowej, będące jedną z najpiękniejszych i jednocześnie głęboko prawdziwych powieści, jaka kiedykolwiek wyszła spod pióra pisarza! Ale żeby docenić urok i piękno Nocy i dni, trzeba dysponować pewnym doświadczeniem życiowym, dlatego warto sięgnąć po tetralogię Dąbrowskiej w wieku dojrzałym, gdyż dopiero wówczas można w pełni docenić i rozsmakować się w dziejach rodu Niechciców. A czytając tę powieść, dochodzimy do wniosku, że jej autorka nie mogła być tak nudnym i nijakim człowiekiem, jakim przedstawiały ją jej biografie, przynajmniej te, które napisano w czasach „słusznie minionych”.

Kolejnym nieszczęściem bohaterki naszej opowieści było to, że przyszło jej żyć i tworzyć w Polsce Ludowej, a komunistyczne władze uznały ją, obok innych gwiazd przedwojennej literatury, Iwaszkiewicza i Nałkowskiej, za reprezentatywnego pisarza nowej rzeczywistości. Zresztą Dąbrowska, przynajmniej pozornie, bardzo się do narzuconej przez komunistów roli nadawała: przed wojną była zaangażowana w ruch spółdzielczy, związana była z ruchem socjalistycznym, opowiadała się za przeprowadzeniem reformy rolnej, realizowała się w publicystyce społecznej i bardzo krytycznie odnosiła się do poczynań sanacyjnego rządu, angażując się w obronę praw obywatelskich. Poza tym, dosłownie gardziła polską emigracją powojenną, zwłaszcza ludźmi pióra, którzy wybrali życie na Zachodzie. Krótko mówiąc: wymarzona kandydatka na ikonę socjalistycznej literatury. Nic dziwnego, że władze gloryfikowały ją jako wielką pisarkę postępową, pisząc np., iż Dąbrowska w swojej twórczości udowadnia, że „nowy porządek społeczno-polityczny stwarza każdemu, nawet najskromniejszemu człowiekowi możność twórczej pracy nadającej sens jego życiu”[1].Zresztą sama autorka Ludzi stamtąd postępowała tak, jakby była zadowolona z powojennej rzeczywistości: jeździła na spotkania z czytelnikami, zabiegała o wydawanie swoich książek, odwiedzała wraz z innymi pisarzami zakłady pracy, wygłaszała prelekcje i korzystała z przywilejów, jakimi władza ludowa nagradzała lojalnych wobec niej literatów, ciesząc się przydziałem większego mieszkania czy wypoczynkiem w luksusowych, oczywiście jak na tamte czasy, Domach Pracy Twórczej. Ba, nawet napisała, co prawda dość powściągliwy w tonie, ale jednak utrzymany w nastroju panegiryku, nekrolog po śmierci Stalina, uznany przez władze za wzorowy przykład utworów tego typu.

A tymczasem z lektury opublikowanych, zgodnie z wolą pisarki, dopiero 40 lat po jej śmierci Dzienników wynika, że Dąbrowska do nowych władz i większości przemian w Polsce miała stosunek mało przychylny. Co więcej, od początku stawiała znak równości między faszyzmem a bolszewizmem, natomiast wkroczenie na teren naszego kraju Armii Czerwonej uznała za kolejną okupację. Jak się okazuje, pisząc o powieści Andrzejewskiego Popiół i diament, zmieniała jej tytuł na Gówno i zamęt, co świadczy o stosunku, jaki miała do utworu uhonorowanego nagrodą pisma „Odrodzenie” i przedstawiającego komunistów w wyjątkowo korzystnym świetle. Żyła więc w warunkach swoistego rozdwojenia jaźni, współpracując z systemem, którego nigdy nie popierała i w głębi serca darzyła wielką pogardą, starając się żyć w ustroju totalitarnym w miarę godziwie i, o ile było to tylko możliwe, w zgodzie z własnym sumieniem. A kiedy komuniści udekorowali ją Orderem Odrodzenia Polski, który przyjęła, uznała, że została podeptana własnymi stopami.

Okazuje się, że pisarka miała również poważne zastrzeżenia co do wizerunku, jaki na użytek opinii publicznej tworzyli jej biografowie. Na początku lat sześćdziesiątych, zapoznawszy się z poświęconą jej sylwetce pracą profesora Zdzisława Libery, zdegustowana poprosiła naukowca: „Pan mnie zanadto upoczciwia, robi pan ze mnie moralizującą starą ciotkę, niech mnie pan trochę odpoczciwi”[2]. I właśnie niniejsza publikacja jest próbą „odpoczciwienia” wizerunku autorki Nocy i dni, jaki wciąż pokutuje w opinii ogółu, o Dąbrowskiej bowiem można powiedzieć wszystko, z wyjątkiem tego, że była osobą poczciwą. Ta niepozorna, niska i niezbyt efektowna pani, którą Antoni Słonimski złośliwie określił jako skrzyżowanie jamnika z Piastem Kołodziejem, była istnym wulkanem namiętności, kobietą niewahającą się szukać szczęścia w fizycznym spełnieniu i to nie tylko z mężczyznami, których w jej życiu nie brakowało, ale i z przedstawicielkami własnej płci. Pisarka nie była wolna od wad: po lekturze Dzienników Dąbrowska jawi się jako osoba narcystyczna, samolubna i skłonna do megalomanii, a niektórzy widzą w niej nawet zdeklarowaną antysemitkę.

Poznajmy więc historię życia tej wielkiej pisarki, a przede wszystkim – nietuzinkowej kobiety, pełnej pasji i namiętności.

Przypisy:

1 Korzeniewska E., Maria Dąbrowska, Warszawa 1976, s. 60.

2 M. Dąbrowska, Dzienniki powojenne 1945–1965, t. IV, Warszawa 1996, s. 208.

Prowokatorka. Fascynujące życie Marii Dąbrowskiej

Подняться наверх