Читать книгу Życie w PRL. I strasznie, i śmiesznie - Iwona Kienzler - Страница 5
Wstęp
ОглавлениеŻyliście w PRL-u? Znacie? To poczytajcie. Jesteście zbyt młodzi, by znać PRL? Tym bardziej poczytajcie. To, co z dzisiejszej perspektywy może wydawać się śmieszne i nieprawdopodobne, w tamtych czasach nie zawsze było zabawne, czasem było przerażające, czasem okrutne albo niewiarygodne, ale istniało naprawdę. Powszechny brak towarów, załatwianie po znajomości wszystkiego – od chleba i masła po mieszkania i samochody.
Co by było w Polsce, gdyby nie było PRL?
Wszystko.
Codziennością było upodlenie, powszechna bieda, prześladowania. Ale również duża bezinteresowność w kontaktach, użyczanie telefonów przez szczęśliwców, którzy je posiadali, wspólne oglądanie telewizji w pierwszych telewizorach w mieście, w bloku lub wiosce. Autostop był powszechnie przyjętym środkiem transportu. Picie alkoholu z byle okazji, również w pracy, powszechnie akceptowane łapówki, które nie były łapówkami, tylko „dowodami wdzięczności”. Życie towarzyskie kwitło w kolejkach. Pierwsze dżinsy nastolatków kupowane za z trudem zdobyte „bony towarowe” Pewexu. Tęsknota za pachnącym mydłem, którego nie można było dostać w normalnej drogerii, ale pachniało w łazience koleżanki, bo ciocia z zagranicy przysłała. Powiew Zachodu z postaci kolorowych wacików w łazience – przedmiot zazdrości koleżanek. Wakacyjne wyjazdy na saksy. Było źle, ale wielu ludzi do dzisiaj odczuwa nostalgię za tymi czasami. No, bo jak nie tęsknić do okresu, gdy się miało dwadzieścia lat, a u boku ukochaną osobę. To i wyrób czekoladopodobny smakował wybornie.
Historia nie pozwala jednak zapomnieć o prześladowaniach opozycji, przesłuchaniach i więzieniach, ryzykownych ucieczkach za granicę, wydawaniu paszportów na wyjazd w jedną stronę po 1963 i 1968 roku. Brak demokracji i wolności słowa, ale jednocześnie zakazane lektury i bibuły krążące wśród inteligencji i tych, którzy chcieli czegoś więcej. A wśród wszystkich Polaków – dowcipy o władzy, które wręcz masowo produkowano, choć czasem było to bardzo ryzykowne. Wszak za czasów Bieruta za żarty o władzy groziło pięć lat więzienia, a mimo to ilość kawałów politycznych rosła z dnia na dzień. Dowcip wszak w okresie rozczarowania życiem publicznym w państwie zawsze uwalniał ludzi od nadmiaru presji społecznej. Tak było we wszystkich systemach despotycznych. Dzięki niemu można było choć przez moment zapomnieć o nakazach i wymogach systemu, otwarcie wskazać na niedogodności, o których nie uchodziło mówić na poważnie.
Czasy PRL-u to także prześladowania okresu stalinowskiego, więzienia, a potem strajki z powodu podwyżek cen i strzelanie do robotników. Ścieżki zdrowia i represje. I życie codzienne: bezmięsne poniedziałki, alkohol po trzynastej, woda sodowa z saturatora, żywność na kartki, samochody syrena, a potem „maluchy”, smutne ubrania i kiepskie buty, ale dostępność nauki, możliwość studiowania prawie dla wszystkich oprócz „wrogów komunizmu”, za jakich uznawano rodziców o burżuazyjnym pochodzeniu. Praca dla wszystkich, wspieranie nierentownych przedsiębiorstw i pegeerów. Przekraczanie planów i „stachanowskie” wyniki pracy. Permanentne braki w zaopatrzeniu i dowcip krążący w związku z tym, że gdyby komunizm wprowadzić na pustyni, to i piasku by zabrakło. W PRL-u bowiem brakowało wszystkiego, to był kraj permanentnego niedoboru. Zamiast czekolady – wspomniane wyżej wyroby czekoladopodobne, zamiast normalności – obiektywne trudności, zamiast strajków – przejściowe przerwy w pracy, a na dyktaturę mówiło się „socjalistyczna demokracja”.
A wymienialność walut? Były dwa kursy: oficjalny, po którym można było czasem nabyć 100 lub 150 dolarów z okazji wyjazdu, dewizy krajów demoludu – otrzymywane na książeczkę walutową. A poza tym złotówka była walutą wymienialną – u konika zwanego cinkciarzem pod Pewexem.
Tym wszystkim był PRL.