Читать книгу O czym Iza całe życie pamięta? - Iwona Żytkowiak - Страница 5

Оглавление

I

Iza

Nie miała pojęcia, jak określić swój tak zwany stan cywilny. Chociaż nikomu nie powinno to przysparzać problemów nomenklaturowych, bo znów aż tylu tych stanów nie było – ot, panna, zamężna, rozwódka, wdowa. Jak to powiadają: szału nie ma, dachu nie urywa. Ale jednak Izie zdarzyło się, że wszystkie miała już za sobą. Zapewne tylko panną była raz jedyny – bez szans na powtórkę. Swój panieński stan porzuciła w wieku lat dziewiętnastu z nawiązką w postaci kilku miesięcy. Ostatnie panieńskie urodziny obeszła w gronie najbliższych i kilku koleżanek: Zośki, Anity, Jadźki. No i oczywiście Mateusza. Tak czy owak, klamka zapadła, mleko się rozlało. Nie było powrotu, choćby nie wiem co. Status panny minął jak zimowe lody. I odtąd statusy zmieniały się w jej życiu może nie dość dynamicznie, ale niektórym zdarzało się powtórzyć. Iza była już zamężna. Szczęśliwie i nieszczęśliwie. Szczęśliwie z Mateuszem. Ale ten pewnego dnia nie wrócił do domu. I Iza została wdową. Potem, kiedy już wylała hektolitry łez, kiedy całymi nocami rozpamiętywała każdą chwilę, dzieląc ją na czworo, pięcioro i czort wie na ile jeszcze, kiedy życie bez Mateusza wydało się jej zupełnie bez sensu i bez celu i kiedy stwierdziła, że właściwie mógłby nastąpić koniec świata, los obdarzył ją dzieckiem. Piękną i zdolną Marysią. A niedługo po tym – niedługo oczywiście w kategorii wieczności, bo w przypadku Izy było to kilka lat – także nowym mężem. Makary kolejny raz wpłynął na zmianę statusu Izy, czyniąc ją zamężną, tym razem nieszczęśliwie. Po kilku latach wzajemnego prowadzania się po różnych kręgach piekła Iza się rozwiodła, wchodząc w stan wolny, który w dokumentach przyjmuje stan „rozwiedziona”. Bo w związku z Makarym Iza każdego dnia czuła się ZAmężna. Zawsze była za nim, za mężem, który poza sobą świata nie widział. To on miał największą część szafy i większą walizkę, kiedy wyjeżdżali. To on decydował, kiedy pojadą do Gorzowa, bo miał potrzebę zakupić nowe buty, a tu albo nie było, albo były, ale takie, które mu nie pasowały do szarego szetlanda i nabytych na szczecińskim Turzynie mustangów. Nie wytrzymała przerostu żeńskiego pierwiastka w małżonku. Jego eteryczności, drażliwości, chimeryczności. I – o ile przez następnych kilka lat dzielnie znosiła jego obecność obok siebie – to tylko ze względu na córkę, która swojego biologicznego ojca nigdy nie poznała, a Makary w stopniu zadowalającym przejął na siebie jego obowiązki. Przed pasierbicą mógł bez końca paradować w nowych fatałaszkach, bo ta za każdym razem, gdy Makary z niewielkiego przedpokoju mieszkania w bloku na trzecim piętrze czynił wybieg, udając, że stara wykładzina robi za czerwony dywan, piała z zachwytu i zupełnie nie zwracała uwagi na to, że matce te wygłupy zupełnie nie odpowiadają. Izie nie pozostało więc nic innego niż po raz kolejny zmienić stan. Była więc nie zamężna, ale rozwiedziona. Jakiś czas bujała się w życiu samotnie. W nowoczesnym świecie pojawiło się pojęcia „singielka”, więc skoro pomieszkiwała sama, skoro była sama, mogła przyjąć owo określenie jako adekwatne do swojej pozycji – i zwyczajnie była singielką. Po owych nieszczęśliwych związkach Iza obiecała sobie solennie, że za nic już nie da się wmanewrować w żadne zależności emocjonalne ani inne. Świat mężczyzn okazał się być zupełnie nie dla niej. Natomiast do kobiet żadnych inklinacji nie miała – w przeciwieństwie do Anity. Przyjęła jako fakt, że faceci są z Marsa, a kobiety z Wenus. Ona zaś postanowiła być samotną planetą. Któregoś razu jednak w jej życie wtargnął Marcin. Choć właściwie wnikał w nie dyskretnie, stopniowo oswajając Izę ze sobą. Nie wiedzieć kiedy zyskała przeświadczenie, że to właśnie na niego zawsze czekała. Był samym dobrem, szarmanckością i seksapilem. Zazdrościły jej go wszystkie koleżanki, a połowa po cichu podkochiwała się w nim, gotowa nawet zaryzykować przyjaźń z Izą – tak żartowała Jadźka.

IZA DŁUGIE LATA MIAŁA WĄTPLIWOŚCI, CO ODPOWIADAĆ, GDY KTOŚ ZAGADNĄŁ JĄ O JEJ TZW. STAN CYWILNY: „PANI JEST PANIENKĄ?” LUB „PANI JEST MĘŻATKĄ?”. Z POCZĄTKU UŚMIECHAŁA SIĘ, CO NIECO SKONSTERNOWANA, BO WIDZIAŁA ZDUMIENIE LUDZI, GDY OŚWIADCZAŁA, ŻE NIE JEST PANIENKĄ. A WÓWCZAS NA TWARZACH MALOWAŁO SIĘ ZDUMIENIE, ŻE TAKA MŁODA, A JUŻ NIE PANNA. POTEM, GDY MIAŁA OZNAJMIĆ, ŻE JEST WDOWĄ, UCIEKAŁA WZROKIEM. NIE ZNOSIŁA PEŁNYCH WSPÓŁCZUCIA GES­TÓW I GŁASKANIA PO RAMIONACH. A WRESZCIE, GDY ROZWIODŁA SIĘ Z MAKARYM – SAMA NIE WIEDZIAŁA, JAK OKREŚLIĆ SWÓJ STAN. ROZWIEDZIONA WDOWA? OWDOWIAŁA ROZWÓDKA? NA KONIEC JESZCZE MARCIN. JEDNO BYŁO JASNE – PANNĄ IZA PANKIEWICZ NA PEWNO NIE BYŁA.

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI

PEŁNY SPIS TREŚCI:

I. Iza

II. Pankiewiczowie z Koszykowego Dworu

III. Dom Izy

IV. Szkoła Izy

V. Przyjaciółki na śmierć i życie

VI. Iza i Mateusz

VII. Iza wdowa

VIII. Iza i Makary

IX. Znów samotność i przyjaciółki na śmierć i życie

X. Codzienność Izy

XI. Joachim odchodzi

XII. Kolejna miłość

XIII. Czas zacząć żyć

O czym Iza całe życie pamięta?

Подняться наверх