Читать книгу Stoliczku nakryj się! - Jacob Grimm - Страница 5
ОглавлениеPrzed laty żyła sobie wdowa po gajowym, która miała dwóch synów. Miała też kozę, jedną jedyną. Wszyscy żywili się jej mlekiem, więc dbali, aby koza miała dość paszy, i synowie co dzień po kolei paśli ją na łące.
Pewnego dnia koza oświadczyła:
– Moi drodzy, moi mili, mleka więcej nie dam wiele. Nie dam więcej niż garnuszek, me, me, me!
Wdowa i synowie prosili, błagali, na próżno. Wkrótce stało się oczywiste, że koza nie da więcej mleka niż garnuszek dziennie, a z takiej racji i z małego ogrodu wszyscy nie byli w stanie się wyżywić.
– Jesteś już prawie dorosły, Franku – rzekła starszemu synowi wdowa, ocierając łzy rąbkiem fartucha. – Ruszaj w świat, może tam znajdziesz fortunę i szczęście!
– Bądź spokojna, mamo! Jestem zdrowy jak ryba i silny jak tur, dam sobie w świecie radę. Kiedy znajdę pracę i zarobię trochę grosza, wrócę tu, żeby pomóc tobie i Jankowi.
Franek poszedł przed siebie przez las, nie wiedząc ani dokąd pójść, ani co ze sobą począć. Prowadził go ukochany pies Burek, który na każdym rozdrożu wskazywał mu drogę.
Gdy tak wędrował, zaszedł pewnego dnia pod dom stolarza.
– Dzień dobry, majstrze. Czy nie znajdzie się u was jakaś robota?
– A znasz się na stolarce, chłopcze? – zapytał stolarz.
– Nie znam, ale chętnie się do zawodu przyuczę.
– Hem – zamyślił się stolarz. – Nie poszukujemy akurat ucznia...
– Weź go do pracy, ojcze! – z okna wychyliła się piękna córka stolarza, Zosia. – Dobrze mu z oczu patrzy. Będziesz miał z niego pożytek.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki