Читать книгу Scooby-Doo! i potwór z wesołego miasteczka - James Gelsey - Страница 4
ОглавлениеJesteśmy na miejscu! – oświadczył Fred, zatrzymując Wehikuł Tajemnic na parkingu przed wejściem do wesołego miasteczka, a Scooby od razu wyskoczył z samochodu.
– Ale super, ale super! – cieszył się Scooby. – Pospieszcie się! – poganiał przyjaciół.
– Hej, Scooby, poczekaj na nas! – zawołał Kudłaty. – Dokąd tak gnasz?
Kudłaty wygramolił się z wehikułu, a za nim wyszli Daphne, Velma i Fred. Cała piątka przyjaciół ruszyła w kierunku wielkiej, kolorowej bramy. Scooby pędził na przedzie, kilka kroków przed innymi.
– Ciekawe, co mu się stało? – Daphne dziwiła się nagłemu przypływowi energii Scooby’ego.
– Scooby uwielbia wesołe miasteczka – wyjaśnił Kudłaty.
– Chyba raczej jest miłośnikiem jedzenia, które można tam kupić – wtrąciła się Velma.
– I co w tym złego? – obruszył się Kudłaty. – Przecież można tu znaleźć cztery podstawowe kategorie produktów żywnościowych.
– Doprawdy? – zdziwiła się Velma. – A jakie?
– Popcorn, orzeszki, wata cukrowa i lody – odparł Kudłaty, a Scooby oblizał się zamaszyście.
Członkowie Tajemniczej Spółki podeszli do budki z biletami. Stał w niej starszy mężczyzna o krótkich, ogniście rudych włosach. Ubrany był w marynarkę w biało-czerwone pasy.
– Witajcie w naszym wesołym miasteczku – powiedział. – Nazywam się Pops Warner i jestem jego właścicielem. Życzę wam dobrej zabawy! – dodał, wręczając Fredowi bilety.
– O rety! – zawołała Velma. – Spójrzcie na ten diabelski młyn! Ale wielki!
Po lewej stronie obszernej polany ciągnęły się rozmaite karuzele, strzelnice i inne stanowiska gier zręcznościowych, po prawej stronie były rozstawione namioty w jaskrawych kolorach. Na stojakach na wprost bramy głównej rozwieszone były plakaty reklamujące inne rozmaite atrakcje i przedstawienia. Na jednym z plakatów widniał wielki uśmiechnięty słoń.
– Bossie, Wesołe Słoniątko – Fred odczytał napis na plakacie. – Zastanawiam się, co trzeba zrobić, żeby rozweselić słonia.
– Może trzeba go… eee… połaskotać w trąbę? – zgadywał Scooby-Doo i razem z Kudłatym zaczęli chichotać.
– Ojej! Spójrzcie na to! – powiedziała Daphne, wskazując kolejny plakat. Przedstawiony był na nim muskularny mężczyzna, trzymający ponad głową samochód. – Astoundo, Najsilniejszy Człowiek Świata – przeczytała.
– O rety! Jeśli to jest prawdziwy samochód, to ten facet rzeczywiście musi być niezwykle silny – zauważyła Velma.
– Och, to nic nadzwyczajnego – wzruszył ramionami Kudłaty. – Prawda, Scooby?
– Pewnie! – odparł Scooby.
– No bo cóż to za sztuka podnieść samochód? – kontynuował Kudłaty. – Ciekawe, czy ten siłacz potrafiłby podnieść megawielką, wielowarstwową scoobykanapkę i zjeść ją jednym kęsem. Scooby, pokaż im, co potrafisz!
Scooby stanął na tylnich łapach i zaczął udawać, że przygotowuje gigantyczną kanapkę. Dokładał do niej kolejne warstwy, pokazując łapami, jakie rozmiary przybiera ta coraz wyższa piramida jedzenia. Scooby stopniowo coraz bardziej pochylał się i uginał nogi pod ciężarem niewidocznej kanapki. W końcu położył na samym szczycie ostatni kawałek chleba, wziął głęboki wdech, udał, że z całej siły ściska wszystkie warstwy kanapki, otworzył pysk najszerzej, jak umiał, i jednym potężnym kłapnięciem pyska połknął całą wyimaginowaną kanapkę.
– Mniaaaaaam! – podsumował Scooby swój występ i usiadł obok Kudłatego.
– Brawo, Scooby! – zawołał z uznaniem Kudłaty. – Mógłbyś pokazać temu osiłkowi, kto tu jest naprawdę silny.
– Będziesz miał ku temu okazję – zauważyła Velma. – Zdaje się, że ten siłacz z plakatu właśnie do nas idzie.
Wszyscy członkowie Tajemniczej Spółki spojrzeli we wskazanym przez Velmę kierunku i ujrzeli zbliżającego się Astoundo.
– O rany! – jęknął Kudłaty. – Może następnym razem spróbujemy się z nim zmierzyć.
To powiedziawszy, razem ze Scoobym skryli się za plecami Velmy, Daphne i Freda.