Читать книгу Scooby-Doo! i klątwa wilkołaka - James Gelsey - Страница 4

Оглавление

Rozdział 1


– Hop-siup! – zawołał donośnie Kudłaty, po czym z tylnego siedzenia Wehikułu Tajemnic niespodziewanie nadleciało wielkie lasso i zacisnęło się wokół ramion siedzącej obok kierowcy Velmy. Ta, zaskoczona, wypuściła z rąk książkę, którą czytała.

– Hej, chłopaki, dajcie sobie na wstrzymanie – upomniał ich Fred. – To niebezpieczne. Mogliście przecież udusić Velmę!

– Przepraszamy – zwrócił się do Velmy Kudłaty, który miał na głowie kowbojski kapelusz. – To tylko zabawa.

– Taaak, wybacz – dodał Scooby, również w kowbojskim kapeluszu.

Velma wyplątała się ze sznurka krępującego jej ramiona i zapytała:

– A tak swoją drogą, to po co wam to lasso?

– Ćwiczymy umiejętności kowbojskie. Mogą nam się przydać na ranczu – odparł Kudłaty.

Scooby wskoczył Kudłatemu na plecy i zawołał radośnie:

– Ruszaj, stara szkapo!

Kudłaty zarżał z uciechy i wszyscy wybuchnęli śmiechem, tymczasem Wehikuł Tajemnic minął właśnie drewnianą bramę.

– Hej, spójrzcie na to! – Daphne przestała chichotać i wskazała stojącą tuż za bramą rzeźbę przedstawiającą ogromnego wilka. Wyrzeźbione z kamienia zwierzę miało pełne wściekłości spojrzenie i wielkie, ostre zęby.


– To właśnie od tej rzeźby pochodzi nazwa tego miejsca: Ranczo Sa­motnego Wil­ka – przeczytała Velma w prze­wodniku.

– Gdy w dzieciństwie przyjeżdżałem tu z rodzicami, wieczorami opowiadano przy ognisku różne legendy. Najlepiej zapamiętałem właśnie tę o Samotnym Wilku – powiedział Fred. – Sto lat temu, kiedy przybyli w te strony pierwsi osadnicy, było tu mnóstwo wilków. Pewnej nocy, podczas pełni księżyca, pojawił się ogromny wilk i wszystkie wilki, które gnębiły mieszkańców rancza, gdzieś za nim poszły i nigdy nie wróciły. Właśnie wtedy właściciele rancza ustawili tego ogromnego wilka z kamienia, żeby zawsze strzegł ich domostwa.


– Niektórzy ludzie wierzyli nawet, że ich wybawca nie był wilkiem, tylko wilkołakiem – dodała Velma. – Krążą też opowieści o tym, że dusza tego wilkołaka została uwięziona w kamiennej figurze i tak długo, jak w niej pozostanie, ranczo będzie bezpieczne.

– Co za potworna historia – jęknął Kudłaty. – To miejsce przestaje mi się podobać.

– Nie panikuj – zwrócił się do niego Fred. – To tylko stare bajdy. Poza tym nie ma tu nic strasznego. Byłem tu wiele razy jako dzieciak i nigdy nic mi się nie stało.


– Fred, uważaj! – zawołała Daphne.

Fred zahamował gwałtownie, bo przed maską samochodu nagle pojawił się jakiś człowiek. Nieznajomy wyglądał naprawdę strasznie: miał pociągłą twarz o bardzo ostrych rysach i szopę potarganych włosów sterczących spod kapelusza. W ręku trzymał coś, co przypominało wielki młotek.

– Ratunku! – zawył Scooby i razem z Kudłatym wskoczyli pod siedzenie.

Nieznajomy patrzył zza szyby Wehikułu Tajemnic na sparaliżowanych strachem podróżników. Jego szare jak kamień oczy rzucały dzikie błyski.

– Dziś jest pełnia księżyca – przemówił. – Lepiej stąd zmykajcie, zanim wilkołak dobierze się wam do skóry.

Po tych słowach zaczął się powoli cofać, nie spuszczając wzroku z siedzących w samochodzie członków Tajemniczej Spółki. Gdy odszedł już spory kawałek, nagle odwrócił się i pobiegł w las.

– O rety! – zawołała Velma. – Kto to był?

– Nie mam pojęcia – odparł Fred. – Nigdy go tu nie widziałem.

– Czy już sobie po-po-poszedł? – wyksztusił Kudłaty, wychylając głowę spod siedzenia.

– Tak, możecie wyjść – powiedziała Daphne.

– Hej, chyba jeszcze nie jest za późno, żeby zawrócić? – zapytał Kudłaty. – Ja i Scooby właśnie sobie przypomnieliśmy, że musimy koniecznie pojechać gdzie indziej.

– To znaczy gdzie? – zainteresowała się Daphne.

– Gdziekolwiek, byle nie było tam wilkołaków! – zawołał Kudłaty.

Fred wrzucił bieg i Wehikuł Tajemnic ruszył w dalszą drogę.

– Nie dajmy się zwariować – powiedział Fred. – Nie powinniśmy się przejmować bredniami jakiegoś pomyleńca.

– No tak, więc jednak jest już za późno – jęknął Kudłaty przerażonym głosem.

– Jeśli teraz zawrócimy, stracicie kolację – przypomniała Daphne.

– I ognisko, na którym mamy piec kiełbaski – dodała Velma.

– Kiełbaski? – zapytał Scoo­by z rozmarzonym uśmiechem.


Kudłaty i Scooby popatrzyli na siebie, po czym nachylili się i szeptali coś przez chwilę.

– Postanowiliśmy, że lepiej będzie, jeśli jednak zostaniemy na ognisku – oświadczył głośno Kudłaty.

– Co sprawiło, że tak nagle zmieniliście decyzję? – zapytała Velma z udawanym zdziwieniem.

– Wilkołak – odparł Kudłaty.

Velma, Daphne i Fred, tym razem naprawdę zaskoczeni, spojrzeli na przyjaciół.

– No bo jeśli dzisiejszej nocy rzeczywiście pojawi się tu wilkołak, obudzony po stuletnim śnie – wyjaśnił Kudłaty – to będzie bardzo głodny. A jak będzie głodny, to zajmie się pożeraniem przygotowanych na kolację przysmaków, a nas, ognisko i kiełbaski zostawi w spokoju!

Pozostali członkowie Tajemniczej Spółki wybuchnęli śmiechem.

Po chwili Fred zaparkował samochód na parkingu przeznaczonym dla gości.

Scooby-Doo! i klątwa wilkołaka

Подняться наверх