Читать книгу Scooby-Doo! i uciekający robot - James Gelsey - Страница 4

Оглавление

Rozdział 1


– Nie tak nerwowo, Scooby – pouczał przyjaciela Kudłaty.

Obydwaj siedzieli na tylnym siedzeniu Wehikułu Tajemnic pochłonięci budowaniem wieży z pustych kubków po budyniu czekoladowym, które ustawiali jeden na drugim.

– Jeszcze tylko jeden i nasza wieża będzie gotowa – powiedział z dumą Kudłaty.

Scooby miał właśnie postawić ostatni kubek, gdy niespodziewanie Wehikuł Tajemnic gwałtownie skręcił.

– O nie! – jęknął Scooby, tracąc równowagę.

Upadł prosto na szczyt wieży i kubki potoczyły się po całej podłodze furgonetki.

– Ech… – westchnął Scooby.

– Nic się nie martw, Scooby – powiedział Kudłaty. – Jak mawia moja mama, nie ma co płakać nad rozsypanymi kubkami po budyniu czekoladowym.

Kudłaty i Scooby zachichotali.


– Przepraszam za ten gwałtowny skręt – zawołał do nich Fred – ale jakiś pirat drogowy o mało nie przeciął nas na pół. Na szczęście jesteśmy już na miejscu.

– To znaczy gdzie? – zapytał Kudłaty.

– „U Howarda” – powiedziała Daphne.

– Kto to jest Howard? – dopytywał dalej Kudłaty.

– Howard to nie jest ktoś – odpowiedziała Velma.

– O rany! Nie wiem i właśnie dlatego pytam – zirytował się Kudłaty.

– „U Howarda” to dom towarowy – odpowiedziała Daphne. – Zatrzymaliśmy się tu, żeby kupić prezent urodzinowy.

– A czyje to urodziny? – zapytał Kudłaty.

– Twoje – odpowiedziała Velma.

– Niemożliwe, moje urodziny były w zeszłym tygodniu – odparł Kudłaty zdecydowanym tonem.

– Nic podobnego – powiedziała Velma.

– Na pewno – upierał się Kudłaty. – Pamiętam, że siedzieliśmy ze Scoobym w pizzerii. Powiedzieliśmy kelnerowi, że są moje urodziny i powinniśmy dostać darmową pizzę.

– Przecież ty zawsze mówisz, że są twoje urodziny, aby dostać dodatkową porcję czegoś do jedzenia – roześmiała się Daphne.

– Chyba już tyle razy używałem tego podstępu – zauważył Kudłaty – że zapomniałem, kiedy naprawdę są moje urodziny.

– Ale ja nie – odpowiedział Fred.

– I właśnie po to mamy przyjaciół – wtrąciła Daphne.

– No tak, to co mi kupisz? – zapytał Kudłaty.

– To niespodzianka – odrzekła Velma.

– Z której nic nie wyjdzie, jeżeli będziemy całe popołudnie siedzieć w furgonetce – dodał Fred. – Chodźmy.

Członkowie Tajemniczej Spółki wysiedli z samochodu i ruszyli przez parking. Nagle zobaczyli dużą szarą ciężarówkę zaparkowaną tuż przy sklepie.

– FILBERT – SYSTEMY BEZPIECZEŃSTWA – przeczytała napis na samochodzie Daphne.

– Moim zdaniem ten system bezpieczeństwa bynajmniej nie jest doskonały – powiedziała Velma.

– Co masz na myśli, młoda damo? – zapytał niespodziewanie męski głos.

Młodzi detektywi spojrzeli w kierunku, z którego dochodził, i ujrzeli mężczyznę stojącego po drugiej stronie ciężarówki. Miał na sobie długi biały fartuch laboratoryjny.

– Taką, że pozostawianie pojazdów ochroniarskich z szeroko otwartymi drzwiami, tak jak ta ciężarówka, nie jest szczególnie bezpieczne – odparła bez wahania Velma.

– To dlatego, że jeszcze nie aktywowałem systemu bezpieczeństwa – odpowiedział mężczyzna. – Jestem doktor Filbert, a to jest jeden z moich najnowszych wynalazków.


Mężczyzna wyciągnął z kieszeni płaszcza małego pilota. Nacisnął przycisk i poczekał chwilę. Nacisnął jeszcze kilka razy. Następnie zaczął uderzać pilotem o dłoń.

– Ech… wybaczcie mi, proszę. – Doktor Filbert wgramolił się na tył ciężarówki i zamknął za sobą drzwi.

– To było trochę dziwne – zauważyła Velma.

– Dobra! Dobra! Nie traćmy już więcej czasu – powiedział Kudłaty. – Mieliście chyba kupować jakieś prezenty. – Delikatnie popychał pozostałych w kierunku sklepu.

Scooby-Doo! i uciekający robot

Подняться наверх