Читать книгу Scooby-Doo! i wampir - James Gelsey - Страница 4
Оглавление– Dawajcie ciacha albo napędzę wam stracha! – warczał Scooby, siedząc na tylnym siedzeniu Wehikułu Tajemnic i podstawiając pod nos siedzącym z przodu przyjaciołom papierową torbę z supermarketu.
– Wybacz, Scooby, ale nas na to nie nabierzesz – odparł Fred.
– Auuuuuuuuuu! – żałośnie zawył Scooby.
– Nie przejmuj się, stary – pocieszał go Kudłaty. – Zdążymy się jeszcze dziś zabawić w „dawaj ciacha”. Mamy przed sobą cały halloweenowy wieczór.
– Tak, i mnóstwo czasu, by napełnić słodyczami tę wielką torbę – dodała Velma.
– Jeśli sądzisz, że torba Scooby’ego jest wielka, to spójrz na moją – powiedział Kudłaty, wyciągając spod siedzenia wielki zielony worek ozdobiony halloweenową dynią. – To dopiero jest prawdziwa ciachowo-strachowa torba.
– To mi przypomina raczej worek na śpiwór – zauważyła Daphne.
– Nazywaj sobie moją torbę, jak chcesz – burknął Kudłaty. – Dla mnie najważniejsze jest to, że dużo może się do niej zmieścić.
Fred zatrzymał Wehikuł Tajemnic na parkingu przed jakimś wysokim budynkiem.
– Jesteśmy na miejscu – oznajmił. – Oto hotel Brickstone.
– Na szczęście nie spóźniliśmy się – dodała Velma.
– Na co się nie spóźniliśmy? – zainteresował się Kudłaty.
– Na „dawaj ciacha albo napędzę ci stracha”? – zgadywał Scooby, radośnie machając ogonem.
– Nie, Scooby, nie przyjechaliśmy tutaj, żeby się bawić – odparła Daphne. – Nie pamiętacie? Obiecaliśmy pomóc w odbywającej się tu dziś wieczorem aukcji charytatywnej.
– Aaa, no tak – przyznał Kudłaty. – Ale potem przejdziemy się ze Scoobym po hotelu i zabawimy się w „dawaj ciacha”.
– Musicie tylko pamiętać, że to jest bardzo elegancki hotel – ostrzegła ich Daphne – i nie możecie tu rozrabiać.
– Rozrabiać? My? No wiesz! – obruszył się Kudłaty. – W takim eleganckim hotelu?
– Wiem, wiem. Wy zawsze jesteście grzeczni – zażartowała Daphne.
Daphne, a za nią Velma i Fred przeszli przez obrotowe drzwi i zniknęli wewnątrz hotelu.
– Jesteś gotowy na kręciołka? – zapytał Scooby’ego Kudłaty.
Scooby kiwnął głową i obaj weszli pomiędzy obracające się skrzydła drzwi. Nagle Scooby potknął się i z impetem wpadł na przeszklone skrzydło znajdujące się przed nim, co sprawiło, że drzwi natychmiast zaczęły obracać się dwa razy szybciej. Kudłatemu udało się wyskoczyć spomiędzy pędzących szklanych ścianek do wnętrza hotelowego holu, lecz Scooby znalazł się w pułapce. Drzwi obracały się szybciej i szybciej.
– Kudłaty! Na pomoc! – wołał Scooby, wirując niczym w szklanym bączku.
Jakiś młody człowiek, ubrany w kowbojski strój, podszedł do drzwi i przez chwilę przyglądał się kręcącemu się w kółko Scooby’emu. We właściwym momencie błyskawicznie wetknął rękę między skrzydła obrotowych drzwi i wyciągnął Scooby’ego.
– Dzięki! – Kudłaty zwrócił się z wdzięcznością do nieznajomego, po czym poklepał Scooby’ego po głowie.
– Żyjesz, piesku? – zapytał z troską w głosie.
– A mówiliście, że nie będziecie sprawiać kłopotów – powiedziała Daphne, z wyrzutem patrząc na Scooby’ego.
Scooby pokornie zwiesił głowę i burknął zawstydzony:
– Przepraszam.
– No już dobrze – Daphne podrapała Scooby’ego za uszami. – Wiem, że trudno jest przejść przez takie obrotowe drzwi na dwóch nogach, a co dopiero na czterech – dodała pojednawczo. – A teraz chodźmy wreszcie na tę aukcję, bo jeszcze sobie pomyślą, że nie dotrzymaliśmy obietnicy.
– Tylko tym razem naprawdę postarajcie się nie wpakować w żadne tarapaty – powiedziała Velma z naciskiem.