Читать книгу Katorżnik - Jan Siwiński - Страница 4

Wstęp

Оглавление

Ach! kto nigdy pęt nie nosił,

Kto nie jęczał we wrogów mocy,

Kto swej strawy łzą nie zrosił,

Nie przetęsknił, długich nocy.

Kto w pół dzikim, podłym tłumie

Nie wlókł ciężkich dni niedoli,

Ten nie pojmie, nie zrozumie

Jak jest gorzki chleb niewoli!

Po latach dopiero czterdziestu postanowiłem wydać moje pamiętniki o Syberyi, aby mój ośmioletni pobyt w tym kraju boleści i nabyte wiadomości, odnoszące się tak do położenia naszego jako wygnańców, jako też opisu kraju, klimatu i ludów tamecznych, ich kultury i religii, nie poszły na marne.

Przez lat czterdzieści czekałem, czyli kto z mych ówczesnych kolegów, zdolniejszych odemnie, nie wystąpi i nie ogłosi drukiem tych tak pod każdym względem ciekawych rzeczy – lecz czekałem napróżno!

Widząc jednak z jaką ciekawością społeczeństwo nasze czytało opis o Syberyi podróżnika i turysty Kennana, nabrałem otuchy i postanowiłem ogłosić wszystkie te wrażenia, których doznałem od dnia dostania się do niewoli pod Ratajami w Toku 1863, aż do powrotu mego z Syberyi w roku 1869.

O roku 1863 nie będę się rozpisywał, gdyż tu już wielokrotnie uczyniono przedemną. Rok ten bowiem wrył się w pamięć całemu narodowi polskiemu i niema chyba piędzi ziemi, któraby nie przesiąkła krwią męczenników wolności!

Ile to wówczas usypano mogił, ile krwi wyciekło, a ile łez wypłynęło!... Ile to rodzicdw utraciło synów, ile żon mężów – ilu to od kul poległo, a ilu zasiekano na śmierć!

Ilu na szubienicach zawisło, ilu na stepach i tajgach sybirskich pomarzło. O! tego żaden historyk udowodnić nie potrafi, bo tych wszystkich mąk i okropieństw był tylko świadkiem sam Bóg!

Męki i niedole, wycierpiane i przebyte w r. 1863 i następnych lat w syberyjskich katorgach, utkwiły mi tak silnie w pamięci, że dzisiaj, pisząc o nich, uprzytomniam sobie każdą chwilę przebytych cierpień z taką dokładnością, jakby to działo się dopiero wczoraj, a jednak temu już z górą lat czterdzieści, a bieg życia mojego ku wieczorowi się już zbliża!

Nim jednak umrę, chciałbym jak Rufln Piotrowski, albo Ugolin „wypłakać me dzieje”. Jednak pióro me nieudolne nie potrafi oddać tego, co serce czuje, przeto proszę o pobłażliwość tych, którzy będą czytać te moje pamiętniki, pisane nie dla filozofów ani w ogóle osób uczonych, lecz pisane dla patryotów, którzy gorąco umiłowali sprawę narodową. Ponieważ obrachunek z wrogiem dotąd nie skończony, przeto niechaj będą one przypomnieniem dla młodzieży, że śmierć lepsza od niewoli!...

Skromną tę moją pracę składam u stóp ołtarza ojczyzny ku czci i pamięci tych, którzy za idee wolności ponieśli śmierć w roku 1863, a zarazem tych moich kolegów i współtowarzyszy niedoli, z którymi odbywałem ową straszną podróż w kajdanach, tudzież katorżne roboty w kopalniach Sybiru. Tylko cierpienia należą do człowieka, reszta do ogółu!

Autor.

Katorżnik

Подняться наверх