Читать книгу Mity polskie - Jarosław Molenda - Страница 6
ОглавлениеNiezwykła i porażająca jest potęga mitu. Niezmierzone areały historiografii obsiane są uautentycznionymi mitami, co zauważyli już antyczni dziejopisarze, a po nich setki uczonych i literatów, choćby Aleksander Dumas, ojciec autora Trzech muszkieterów, czy Gabriel García Márquez. Wiktor Hugo niezniszczalność mitu zakotwiczonego w świadomości ludzkiej określił genialnie trafnym stwierdzeniem: il court, il vole, il tombe, il se relève roi, co znaczy, że mit wstanie królem z najgłębszego upadku i dalej pofrunie lotem orła. „Ujawnieniem bądź przypomnieniem prawdy można mit na chwilę cisnąć o ziemię – przyznaje Waldemar Łysiak – ale nigdy zabić. Prawda jest bezradna wobec Jego Królewskiej Mości – Mitu”[1].
Często ludzie są przekonani, że Hamlet trzymał czaszkę, kiedy zadawał swoje egzystencjalne pytanie o „być albo nie być”. W rzeczywistości przeprowadził ten monolog już w trzecim akcie, podczas gdy scena z czaszką jest w piątym. Jednak w potocznej świadomości te sceny zostały połączone. Historycy starają się oddzielać mity od rzeczywistości, a mimo to istnieją utarte twierdzenia, które wszyscy mniej lub bardziej biorą za pewnik. Dlatego niektórzy nazywają to syndromem Hamleta.
W tradycyjnej historiografii raczej przeciwstawiano historię mitowi, twierdząc, że zadaniem naukowego dziejopisarstwa jest uwolnienie się od wszelkich mitów. Zakres tego pojęcia został znacząco rozszerzony przez historiografię nowoczesną, która uważa je za szczególną formę świadomości społecznej, element ludzkiej kultury. Znalazło to wyraz w definicji zaproponowanej przez Charles’a-Oliviera Carbonella, który uznał mit za:
„(…) wszelką opowieść, każde przedstawienie, wszelką ideę wraz z towarzyszącymi jej obrazami, szeroko rozpowszechnioną i upowszechnioną, przekazywaną z pokolenia na pokolenie, która nadaje grupie (społecznej) jednocześnie spójność kulturową i koherencję moralną (reguły zachowania, sens Historii)”[2].
Mit, legenda – słowa te budziły i pewnie długo jeszcze budzić będą określone emocje związane z rozwiązywaniem zagadek przeszłości. Są więc wpisane niejako w sferę zagadnień, wokół których obraca się każdy historyk, niezależnie od tego, jaką specjalność reprezentuje i jaki określony element przeszłości chce zbadać. „Wiedza mitologiczno-legendarna” okazuje się niekiedy tak interesująca, a jednocześnie tak bardzo prawdopodobna, że wielu historyków chętnie może ją uznać, i uznaje za godną zamieszczenia w swoich dociekaniach badawczych, bez przeprowadzenia głębszej analizy krytycznej źródeł.
„Charakterystyczne jest – zauważa Czesław Grzelak – że zamiast rzeczowej analizy wydarzeń zaistniałych na wschodnim terytorium Drugiej Rzeczypospolitej, w opublikowanych wspomnieniach sporej liczby wysokich rangą i stanowiskiem polskich wojskowych, a nawet osobistości ze szczebla cywilnego kierownictwa państwa z tego okresu, pokutuje teza, iż zostali zaskoczeni agresją wschodniego sąsiada 17 września 1939 r. Tymczasem przesyłane do nich dane naszego wywiadu, zarówno płytkiego, jak i głębokiego (m.in. polskiego attaché wojskowego w Moskwie pułkownika Stefana Brzeszczyńskiego) wyraźnie wskazywały, że Związek Sowiecki czynił przygotowania do zbrojnej agresji na Polskę. Ale mit o braku znajomości tych faktów przez polskie elity wojskowo-polityczne okazał się dla nich silniejszy i łatwiejszy do przyjęcia niż prawda, że wiedzieli, a nic nie zrobili, chociaż zrobić w tamtej sytuacji niewiele mogli. Ale przynajmniej nie powstałby kolejny mit”[3].
Zastanawiając się nad żywotnością mitu w świadomości społecznej, dotykamy jednocześnie jego licznych funkcji. Tak więc może on powstać – przede wszystkim – na potrzeby własne (zarówno zbiorowości, jak i jednostki), w celu poprawy samopoczucia, by przedstawić się w lepszym świetle. Mit może powstać przeciw komuś (przeciw innej jednostce lub zbiorowości). Celem jest wówczas zdeprecjonowanie tego, przeciwko komu (czemu) jest skierowany. Wówczas bardzo bliski staje się temu, co zwykliśmy postrzegać jako stereotyp.
„Można nawet zaryzykować twierdzenie – pisze Karol Olejnik – że obecność mitów w naszych dziejach ojczystych jest przykładem właśnie szczególnej sytuacji, kiedy to odgrywają one rolę pozytywną. Zacznijmy jednak od ogólnej konstatacji, że mity wzbogacają tradycję, ubarwiają narodową świadomość. Wystarczy w tym miejscu przywołać mit o Piaście, założycielu dynastii. Niekiedy mamy do czynienia z sytuacją, kiedy mity wzajemnie się uzupełniają. Przykładem może być ów mit o odwiecznej zaporze, jaką przeciw Turkom stanowiła Rzeczpospolita (mit przedmurza), a zaczęło się to już w XV stuleciu, kiedy to najstarszy syn Władysława Jagiełły, Władysław III zwany Warneńczykiem, poniósł klęskę. (…)
To nie nikt inny, tylko Mistrz Wincenty Kadłubek przyczynił się do utrwalenia w historiografii błędnego obrazu relacji pomiędzy władzą świecką a duchowną, gdy całkowicie zmienił wcześniejszą relację Galla Anonima o konflikcie biskupa Stanisława z Bolesławem Śmiałym. Taka sytuacja towarzyszyła także następnym etapom dziejopisarstwa. Nawet u schyłku średniowiecznego zapisu, a na progu historiografii nowożytnej znajdujemy tego typu rewelacje, że odwołamy się do relacji Jana Długosza o rzekomym dowodzeniu armią polsko-litewską pod Grunwaldem przez Zyndrama z Maszkowic.
Czyny wodzów i poszczególnych uczestników zwycięskiego starcia bardziej nadawały się do tworzenia aury sukcesu, poniekąd pomagały maskować mizerne skutki całej kampanii. A zatem przekonanie o szczególnej bitności szlachty, o jej walorach rycerskich było niczym innym jak (w dużym stopniu) kulturową atrapą. (…) Mity znakomicie przecież rekompensują niepowodzenia, które w przeszłości były naszym udziałem, a które w ten sposób (dzięki nim) zyskują dodatkowego znaczenia, stają się mniej dotkliwe (przykładem mit o nieprzerwanym wywoływaniu przedstawiciela nieistniejącej Polski na sułtańskim dworze, przez całe XIX stulecie)”[4].
Przypadki mitów i legend związanych z historią narodu polskiego można by mnożyć. Ważniejsza chyba jednak jest ich likwidacja, czy przynajmniej znaczące ograniczenie ich wpływów, nie automatyczne, lecz merytoryczne, za pomocą udokumentowanych badań naukowych. Jednocześnie trzeba zauważyć, że mity i legendy są też w jakiś sposób spoiwem społecznym. Mimo ogólnie pejoratywnego wydźwięku mogą mieć pozytywne znaczenie.
Przykładem są mity państwotwórcze lub tworzone dla dobra interesów narodowych. Ważne miejsce zajmuje mit wzniosłości, który tworzy się, zwłaszcza wokół dowódców. Najczęściej podkreśla się ich talent, a wojna przestaje być pojmowana jako nieszczęście. Tłumaczy się ją ekspansją lub obroną i racją stanu. Nie ma jednak znaku równości między mitem a nieprawdą[5].
Niniejsza publikacja jest próbą ukazania pewnego sposobu spojrzenia na nasze dzieje, niezważającego na obiektywne, historyczne fakty. Żywotność takich „mitów” ukazuje, jak łatwo polskie społeczeństwo je zaakceptowało. Jakby na potwierdzenie poglądu Pascala, który uważał, że ludzie „niemal zawsze są skłonni wierzyć nie w to, co dowiedzione, ale w to, co im miłe!”.
Mity polskie stanowią próbę odkłamania pewnych obiegowych prawd, do których Polacy tak bardzo się przyzwyczaili. Walka z mitami nie jest prosta, co przyznawał nawet Napoleon, który twierdził, że łatwiej zwyciężyć w dziesięciu bitwach, niż pokonać jeden mit. Książka ta nie jest podręcznikiem historii Polski ani próbą napisania jej od nowa. To rodzaj podsumowania dotychczasowego stanu badań, wzbogaconego o najnowsze hipotezy i wnioski.
1 W. Łysiak, Napoleoniada, Warszawa 1990, s. 261.
2 A.F. Grabski, Czy historiografię można uwolnić od mitów?, „Przegląd Humanistyczny”, 1996, nr l, s. 1.
3 C. Grzelak, Mity i legendy w historii – pułapki czy ślady przeszłości, [w:] Mit w historiografii i świadomości historycznej, [w:] Mity i legendy w polskiej historii wojskowości, t. 1, red. W. Caban, J. Smoliński, Kielce 2014, s. 27–28.
4 K. Olejnik, Mit w historiografii i świadomości historycznej, [w:] ibidem, s. 23–25.
5 R. Renz, Wstęp, [w:] Ibidem, s. 7.