Читать книгу Klucz francuski - Joanna Nojszewska - Страница 6
ОглавлениеWstęp
BONJOUR!
KAŻDY MA SWOJĄ FRANCJĘ. Moja ma smak crème brûlée i świeżość werbeny, sprężystość skórki sera Chaussée aux Moines i lepką słodycz nugatu z Montélimar. Gdzieś tam unosi się nutka perfum Tendre Poison Diora i piosenka „Brandt Rhapsodie” Benjamina Biolaya.
MOJA FRANCJA JEST Z KSIĄŻEK DAVIDA FOENKINOSA, FRÉDÉRICA BEIGBEDERA I NICOLE DE BURON, I Z FILMÓW NOWEJ FALI. W oczach mam swój młodzieńczy zachwyt nad rzeźbą „Pocałunek” w muzeum Rodina i dwadzieścia lat później zachwyt córki, gdy pierwszy raz zobaczyła wieżę Eiffla z okien metra, które wynurza się na powierzchnię przy bulwarze de Grenelle. Moja Francja to też godziny zatracania się w książkach we Fnacu (miejsce w rodzaju naszego empiku), sklepy fabryczne z ubraniami w śmiesznych cenach w Lille i wejście po TYCH schodach podczas festiwalu w Cannes. Kir royal sączony w eleganckich hotelach i vin de pays popijane z gwinta na schodach na Montmartre.
WODZIŁAM WYCIECZKI PO MUZEACH PARYŻA i brodziłam po łąkach, będąc tłumaczką polskich rolników w Bretanii. Raz nie miałam na bilet do metra, a kiedy indziej w kwadrans kupowałam pięć par butów. „Wywiadowałam” Juliette Binoche w jej mieszkaniu przy rue des Renaudes i zmywałam naczynia podczas rekolekcji w Taizé. Śpiewałam piosenki Młynarskiego w Instytucie Polskim w Paryżu i łapałam stopa pod Cluny. Rozmawiałam o miłości z Jeanem-Louisem Trintignantem (OK, tylko kilka minut i przez telefon, ale to też się liczy). Tłumaczyłam z francuskiego duży album o designie, małe ulotki o szamponach i średniego formatu jednoaktówkę, którą potem wystawiłam z młodzieżą. Przeprowadzałam wywiady w filmie dokumentalnym „Etrangers/Obcokrajowcy”, który mówi o relacjach polsko-francuskich (premiera w dwa tysiące czternastym roku).
NIEZMIENNIE FASCYNUJE MNIE MAESTRIA I PRECYZJA DWÓCH MAREK: CHANEL I HERMÈS. Roztapiam się, słuchając piosenek niegrzecznych bardów: Thomasa Fersena z przepalonym „maleńczukowym” głosem i Vincenta Delerma, zwłaszcza jego „Fanny Ardant”. Uwielbiam siedzieć na metalowych krzesłach w Luco, czyli Ogrodzie Luksemburskim. Mogłabym tygodniami żywić się quiche lorraine, małżami Świętego Jakuba, makaronikami Ladurée i popijać to wszystko... no, najchętniej Moët & Chandon, ale może być Orangina – mój główny napój z pierwszego wyjazdu do Francji.
NIE UZURPUJĘ SOBIE PRAWA DO NAUKOWEJ ANALIZY RELACJI POLSKO-FRANCUSKICH. Jestem jedną z milionów osób uwiedzionych przez francuski styl. Jego chyba najlepsze rozpracowanie znalazłam w książce Joan DeJean „Du style”, która w podtytule ma: „Jak Francuzi wynaleźli haute couture, wykwintną kuchnię, modne kawiarnie, wyrafinowanie i elegancję”. W niej wyjaśniono, jak Ludwik XIV i jego minister Colbert uczynili styl francuskim towarem eksportowym. Postanowiłam zbadać, co dziś nas w tym stylu zachwyca. W mojej książce opowiadają Polacy zakochani we Francji i – dla kontrapunktu – Francuzi zakochani w Polsce. Ja serwuję frywolitki. Zapraszam do świata polsko-francuskich konotacji. Czasem zaskakujących. Bo kto to słyszał, aby Łuk Triumfalny kojarzył się ze słoniem?
JAK MÓWIĄ FRANCUZI: Dobrego apetytu! Czyli smacznego.