Читать книгу Jeden dzień w grudniu - Josie Silver - Страница 11
20 marca
ОглавлениеLaurie
– Czy to on? Wyraźnie czuję od niego autobusowe wibracje.
Patrzę w tę samą stronę co Sarah i omiatam spojrzeniem oblegany jak w każdy piątkowy wieczór bar. Za każdym razem, gdy dokądś wychodzimy, przyglądamy się twarzom i przeczesujemy tłumy w poszukiwaniu „chłopaka z przystanku”, jak ochrzciła go Sarah, po tym jak w styczniu wymieniłyśmy się bożonarodzeniowymi przeżyciami. Jej rodzinne świętowanie w Yorku wydało mi się znacznie bardziej huczne niż moje spokojne, pełne jedzenia święta w Birmingham, ale obie wróciłyśmy do zimowej londyńskiej rzeczywistości przygnębione, jak to po Nowym Roku. Pożaliłam jej się na swoją „miłość od pierwszego wejrzenia” i natychmiast tego pożałowałam. Nie chodzi o to, że jej nie ufam; po prostu ogarnęła ją jeszcze większa obsesja na punkcie odnalezienia tego chłopaka niż mnie. A ja po cichu tracę na jego punkcie głowę.
– Który? – Mrużę oczy, wpatrując się w morze twarzy, a właściwie w tyły nieznajomych głów. Sarah marszczy nos, zastanawiając się nad tym, jak go opisać, żebym nie miała problemów z odnalezieniem właściwej osoby.
– Tam, w środku, obok kobiety w błękitnej sukience.
Zdecydowanie łatwiej mi ją wypatrzeć; kurtyna prostych jak drut tlenionych włosów odbija światło, gdy kobieta odrzuca głowę do tyłu i zaśmiewa się z czegoś, co powiedział siedzący obok niej facet.
Wzrost się zgadza. Kolor włosów wydaje się podobny, linia ramion w ciemnej koszuli też. To może być każdy, także chłopak z przystanku. Im dłużej mu się przyglądam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że poszukiwania skończone.
– Sama nie wiem – mówię, wstrzymując oddech, bo jeszcze nigdy nie byłyśmy tak blisko celu. Opisywałam go Sarah tyle razy, że pewnie zna jego wygląd lepiej niż ja. Chcę do niego podejść. Prawdę mówiąc, chyba już to robię, lecz czuję na ramieniu dłoń Sarah w momencie, gdy mężczyzna przy barze pochyla głowę i całuje blondynkę, która natychmiast staje się moją najmniej ulubioną osobą na planecie.
O Boże, to chyba on! Nie! Nie tak to miało wyglądać. Każdego wieczoru zamykam oczy i odgrywam w myślach różne warianty tej sceny, ale nigdy – powtarzam, nigdy – nie kończy się ona w ten sposób. Czasami chłopak stoi w grupie kolegów w barze albo siedzi sam w kawiarni i czyta książkę, ale nigdy nie ma dziewczyny – blondynki z błyszczącymi włosami – z którą by się całował.
– Cholera – mruczy Sarah, wciskając mi kieliszek wina w dłoń. Patrzymy, jak się całują. I całują. Rany, czy ci ludzie nie mają hamulców? On maca teraz tyłek dziewczyny, zdecydowanie przekraczając granice przyzwoitości dla zatłoczonego baru.
– Trochę skromności, ludzie – burczy pod nosem Sarah. – To jednak nie twój typ, Lu.
Jestem załamana. Do tego stopnia, że wlewam do gardła cały kieliszek zimnego wina, a później się wzdrygam.
– Chyba wrócę już do domu – stwierdzam, idiotycznie bliska łez.
Później tamci przestają się całować, dziewczyna obciąga sukienkę, chłopak szepcze jej coś do ucha, po czym odwraca się i idzie prosto w naszą stronę.
Wiem to od razu. Mija nas, a ja z ulgą prawie wybucham śmiechem.
– To nie on – szepczę. – Nawet do niego niepodobny.
Sarah przewraca oczami i wypuszcza powietrze, bo od dłuższej chwili wstrzymywała oddech.
– Jezu, dzięki ci za to. Co za łajza. Wiesz, że prawie podstawiłam mu nogę?
Ma rację. Facet, który przed chwilą nas minął, zachował się jak buc. Idąc w stronę toalety, z uśmieszkiem satysfakcji starł z ust wierzchem dłoni resztki czerwonej szminki.
Boże, muszę się jeszcze napić. Szukam chłopaka z przystanku od trzech miesięcy. Powinnam go szybko znaleźć, bo inaczej skończę na odwyku.
*
Później, z powrotem na Delancey Street, obie zrzucamy buty i padamy na kanapę.
– Tak sobie pomyślałam – odzywa się Sarah. – Przyjęli do nas nowego faceta. Myślę, że mógłby ci się spodobać.
– Zależy mi na tym z przystanku – wzdycham melodramatycznie.
– A co, jeśli go znajdziesz i okaże się frajerem? – zastanawia się głośno. Widocznie też się przejęła tym, co spotkało nas w barze.
– Myślisz, że powinnam przestać szukać? – pytam, unosząc ciężką głowę z oparcia sofy, żeby na nią spojrzeć. Sarah bezradnie rozkłada ręce.
– Mówię tylko, że powinnaś mieć plan awaryjny.
– Na wypadek gdyby okazał się frajerem?
Wystawia kciuki do góry, pewnie dlatego, że wymaga to mniej wysiłku niż kiwnięcie głową.
– Ten koleś może się okazać totalnym palantem – mówi. – Albo mieć dziewczynę. Chryste, Lu, może być nawet żonaty.
Otwieram usta ze zdziwienia. Na całą szerokość.
– Nigdy w życiu! Jest ślicznym singlem, który czeka, aż go odnajdę – stwierdzam z pełnym przekonaniem pijanej kobiety. – Może nawet mnie szuka.
Sarah unosi się na łokciach i wpatruje we mnie, z przyklapniętymi rudymi falami włosów i rozmazanym po całej nocy tuszem do rzęs.
– Mówię tylko, że nasze – twoje – oczekiwania mogą być nieco zbyt wygórowane i że powinnaś – powinnyśmy – zachować rozwagę.
Wiem, że ma rację. Wcześniej w barze moje serce prawie przestało bić.
Patrzymy na siebie, a później Sarah klepie mnie po nodze.
– Znajdziemy go – mówi. To zwykły gest solidarności, który jednak w stanie alkoholowego zamroczenia sprawia, że w gardle rośnie mi gula.
– Obiecujesz?
Kiwa głową i rysuje na piersi znak krzyża. Z gardła wyrywa mi się głośny, głęboki szloch, bo jestem zmęczona, wkurzona, a czasami mam problem z przypomnieniem sobie rysów twarzy chłopaka z przystanku i boję się, że całkiem zapomnę, jak wygląda.
Sarah siada na kanapie i ociera mi łzy rękawem bluzki.
– Nie płacz, Lu – szepcze. – Będziemy go szukać, dopóki nie znajdziemy.
Przytakuję i opadam z powrotem na kanapę, wpatrując się w sufit pokryty tynkiem strukturalnym. Odkąd wprowadziłyśmy się do tego mieszkania kilka lat temu, właściciel obiecuje, że go przemaluje.
– Znajdziemy. I okaże się ideałem.
Sarah przez chwilę milczy, po czym zaczyna wymachiwać palcem nad głową.
– Oby. Bo inaczej wyryję mu słowo „frajer” na czole.
Kiwam głową. Doceniam i odwzajemniam jej lojalność.
– Zardzewiałym skalpelem – dodaję, ubarwiając nieco ten makabryczny obraz.
– Dostanie zakażenia i odpadnie mu głowa – mamrocze.
Zamykam oczy i śmieję się pod nosem. Dopóki nie odnajdę chłopaka z przystanku, moje serce w dużej mierze będzie należeć do Sarah.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.