Читать книгу To nie jest, do diabła, love story. Tom 1 - Julia Biel - Страница 6
ОглавлениеŁysy pan Bednarek od historii, którego wszyscy nazywaliśmy Iwanem, niezmordowanie coś tłumaczył, a ja patrzyłem na niego i myślałem. Zastanawiałem się nad tym, jak okoliczności zmieniają człowieka i czy gdyby Iwan trafił za kratki, tam też by się tak produkował. Wyobraziłem go sobie wytatuowanego od pasa w górę po samą czaszkę i uśmiechnąłem się ukradkiem.
Iwan był jak rotawirus. Wyjątkowo wredny i wywołujący wymioty. Albo coś znacznie gorszego.
Musiałem pomyśleć o czymś pozytywnym, o dziewczynach w moim życiu.
Jeśli Joda była jak huragan, to Wera była jak mżawka. A Lily jak tornado.
Lubiłem dziewczyny ogólnie, a aktualnie najbardziej lubiłem Lily. Na początku była trudna do ujarzmienia, jakby wolała paść niż się przyznać, że jej zależy. Wiedziałem, że wcześniej nie miała ochoty dawać siebie komukolwiek na wyłączność, ale pewnego dnia po prostu zaryzykowała. Zdecydowała się na mnie i nie da się ukryć, że strasznie mi się to spodobało.
Bałem się, że nie wytrwa, że to z jej strony kolejny kaprys, sposób na nudę, fanaberia, jak mówił mój ojciec, ale już miesiąc byliśmy razem i choć czasem mnie wkurzała, flirtując z innymi, kiedy myślała, że nie widzę, chwilowo była dla mnie wszystkim.
Nagle moje myśli powędrowały do nowej bez imienia. Druga F na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie dziewczyny owiniętej w folię bąbelkową. To jej całe opakowanie – drogie ciuchy, zacięty wyraz twarzy, koncentracja na poziomie co najmniej osiemdziesiątym szóstym, odstraszały i sprawiały, że człowiek czuł, że lepiej zrobi, jeśli zagra w szachy. Ale spojrzenie szarych oczu dziewczyny mówiło: „Weź szpilkę i poprzebijaj te wszystkie bąbelki jeden po drugim. Dopiero wtedy będziesz mógł się przekonać, co naprawdę znajduje się w przesyłce”.
Wera stroniła od ludzi, Joda lgnęła do wszystkich. Znajomość z moimi siostrami nauczyła mnie jednego – pozory mylą. Osoba, której ufasz najbardziej, może ci schować ostatnią parę czystych skarpetek do lodówki, a potem w ramach przeprosin upiec blachę babeczek z czekoladą.
Więc gdy nagle podchodzi do ciebie opakowana w folię bąbelkową seksowna laska, od której bije aura ojca-prezesa, warto ją ciachnąć nożykiem do tapet. To znaczy folię, nie laskę. Nie pociągała mnie w sensie fizycznym, raczej... no dobra, jasne, że była śliczna i zgrabna, ale miałem Lily, a z drugą F mogłem się najwyżej zaprzyjaźnić. Potrzebowała tylko pomocy, a Lily potrzebowała mnie.
Miałem nadzieję, że na bardzo długo.
•••
Na długiej przerwie Adam powiedział, co go męczy:
– Nie masz mi za złe tego z Werą?
– Nawet mi o tym nie przypominaj, okej? – warknąłem. – Mówiłem ci, że ona nie jest dla ciebie. Ma Igora i on jej całkowicie wystarcza.
– Wystarcza? – oburzył się Adam. – Do czego? Co ty jesteś jej ojcem?
– Pytałeś, czy nie mam ci tego za złe, więc odpuść.
Mój przyjaciel westchnął ciężko.
– Słuchaj, może byśmy gdzieś wyskoczyli, co? Ty z Lili, ja z Karolą, hm?
– Widzisz? Właśnie dlatego. – Adam uniósł brew ze srebrnym kolczykiem. – Ty i Karola to zupełnie inna rozmowa. Jestem za. Kino?
– I po kinie. – Roześmiał się, a ja poczułem, że się nie spina. I dobrze.
– Chodź, znajdziemy dziewczyny, żeby nie ustaliły własnego planu na popołudnie, skoro nasz jest taki atrakcyjny – powiedziałem i pociągnąłem go za sobą korytarzem.
– Nawet nie sprawdzisz, gdzie mają zajęcia?
– Stary, kieruję się instynktem.
Kiedy znaleźliśmy nasze potencjalne drugie połówki, obie oczywiście flirtowały z jakimiś złamasami, którzy wyraźnie usiłowali je poderwać. Natychmiast poczułem wzbierającą złość. Podszedłem, pochwyciłem Lily w talii i porwałem ją daleko od źródła mojego złego humoru.
– Dlaczego mi to robisz? – zapytałem częściowo żartobliwie, a częściowo na serio. – Jeśli testujesz moją cierpliwość, to świetnie ci idzie. Myślałem, że ustaliliśmy, że jesteś moja. Ja myślę tylko o tobie.
– Jeez, Jona, wyluzuj, pogadać już nie wolno? Marcel chciał mnie wyciągnąć na miasto, ale się nie dałam.
– Na miasto? A może do domu, pokazać ci swoją kolekcję znaczków, co?
– Nie wiedziałam, że jesteś taki zaborczy.
– A ja nie miałem pojęcia, że lubisz mieć męski harem. – Przewróciła oczami. – Poza tym nie jestem zaborczy, tylko rozczarowany. Idziemy z Adamem do kina, możecie pójść z nami, chyba że macie lepsze zajęcie – warknąłem.
Przywarła do mnie całą sobą i wyszeptała:
– Lubię, kiedy jesteś zazdrosny, bo wtedy wiem, że ci na mnie zależy.
– Tylko nie przegnij, Lily. Uwielbiam spędzać z tobą czas, ale już ci mówiłem, że wybaczę ci wszystko poza zdradą – ostrzegłem, spoglądając jej w oczy i mocno ją pocałowałem. – A bardzo chcę dać nam szansę.
Nie oglądając się na nikogo, objęła mnie w pasie i pociągnęła w stronę szatni.
– Mogę przyjść jutro na trening? – zapytała rozmarzonym tonem.
– No pewnie, ale tylko dlatego, że jestem najskuteczniejszym zawodnikiem w drużynie. – Roześmiałem się, wiedząc, że żaden z chłopaków nawet na nią nie spojrzy. Mogłem liczyć na lojalność moich kolegów siatkarzy, z resztą szkoły musiałem walczyć o swoje.
Konkurencją nie martwiłem się ani przez chwilę, ale często traciłem zimną krew. Rudowłosa laska przy moim boku szybko zawróciła mi w głowie, ale jeśli chciała zdobyć i zatrzymać moje serce, musiała przestać je olewać. Było bardzo kochliwe, ale doceniało wiernych wyznawców.
Mój ośmioletni brat Antek nauczył mnie jednego: jeśli dziewczyna przygrzmoci ci w łeb, masz święte prawo jej oddać. Ale jeśli zrani twoje serce, odejdź i zapomnij o jej istnieniu. A przedtem w tajemnicy spuść powietrze z opon w jej rowerze.
Cenna nauka.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
.