Читать книгу Nie musisz zdejmować kapelusza - opowiadanie erotyczne - Julie Jones - Страница 4

Оглавление

Nie potrafiłam rozgryźć tego faceta. Nie powiedziałabym, że randkowaliśmy, ale spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Spotykaliśmy się prawie codziennie, wysyłaliśmy do siebie absurdalne ilości wiadomości na WhatsAppie i głupkowatych snapów z filtrami jednorożca. Dzień zaczynaliśmy od wysłania SMS-a na dzień dobry, a na dobranoc pisaliśmy do siebie wiadomości z całuskami. Coś musiało być na rzeczy, a ja szalałam na jego punkcie. A wczoraj – dzień przed moimi urodzinami – obiekt moich westchnień dowiedział się o moich uczuciach. Klasyczna wtopa na mediach społecznościowych, czyli omyłkowe wysłanie wiadomości do kogoś innego. Zamiast po raz tysięczny napisać do Millie o tym, że Mark to najwspanialszy mężczyzna na świecie, że go uwielbiam i nawet mógłby mieć na sobie jeden z tych swoich głupich kapeluszy, gdyby tylko w końcu przeleciał mnie aż do utraty przytomności, to przez przypadek wysłałam tego mejla do niego. Do Marka.

Od tego czasu się nie odezwał, jakby zniknął w Trójkącie Bermudzkim. Ani słowa. Nic. Doskonale wiedziałam, że niczego mi nie obiecywał i że to, co wydawało mi się uczuciem, najpewniej z jego strony było zwykłą uprzejmością. Jednak przynajmniej mógłby wysłać do mnie życzenia urodzinowe. Ale nic, ani słowa, żadnego „dzień dobry”, żadnych zdjęć przestawiających jego imponującą kolekcję herbat, żadnego „miłego dnia” ani pytania „kawa dziś po południu?”, które miał w zwyczaju do mnie wysyłać. Nie napisał choćby tylko tyle: „mam nadzieję, że przetrwasz koszmarny lunch urodzinowy z mamą”. Nic, nada, zip, niente. Oczywiście byłam bardzo, ale to bardzo rozczarowana. W porze obiadowej, gdy wracałam do domu z pracy, już straciłam nadzieję, że coś z tego będzie.

– Fajnie było, ale się skończyło – podsumowałam do słuchawki, rozmawiając z Millie.

Właśnie weszłam do domu, zrzuciłam buty i w płaszczu, z torebką na ramieniu ruszyłam do lodówki, wyciągnęłam już napoczętego i w miarę przyzwoitego rieslinga, i prosto z butelki hojnie w siebie wlałam. Po drugim łyku odłożyłam torebkę na blat kuchenny, podciągnęłam spódniczkę i zsunęłam z nóg rajstopy wyszczuplające. Nienawidzę rajstop.

– Cóż, po pierwsze, nic nie dzieje się bez… – zaczęła przyjaciółka.

– Dzięki za przypomnienie, Millie.

– Masochistka.

Nie musisz zdejmować kapelusza - opowiadanie erotyczne

Подняться наверх