Читать книгу Bez zaszeregowania. - Karol Maliszewski - Страница 2
ОглавлениеWprowadzenie
1
Nie można nadrobić zaległości w pisaniu o wierszach. Wydaje się to sprzecznością samą w sobie. Pewne historycznoliterackie chwile uleciały, wyczerpując swoją żywotność. Przez trzydzieści lat najczęściej pisałem o wierszach poetów, a tylko okazjonalnie próbowałem rozumieć lirykę kobiet. Kiedy dostrzegłem tę rażącą dysproporcję, dojrzałem do rewizji, do ponownej lektury pominiętych, a może zlekceważonych, zasobów. Mówię o zasobach mojej biblioteki, w której kilku wielkim półkom z tomikami mężczyzn odpowiada tylko jedna z poetyckimi książkami kobiet. Nie wymyśliłem tej dysproporcji, ona wynika ze średniej statystycznej dotyczącej publikacji autorstwa kobiet. Nie ma jednak potrzeby jej dodatkowego celebrowania. Powinno się ją analizować i w miarę możliwości także kontestować.
Z takiej idei wyrasta ta książka – z pragnienia kontestowania wspomnianej dysproporcji i jednocześnie chęci zrewidowania własnej pracy krytycznoliterackiej. Tym bardziej, że te statystyczne uogólnienia zaczynają się kruszyć. Coraz więcej kobiet publikuje, a w ostatnich latach liczba tomików ich autorstwa zaczyna dorównywać liczbie publikacji mężczyzn. Tak, jakby wspomniane poetki chciały zaprzeczyć tezie, że podobno nie można nadrobić zaległości związanych z nieobecnością w kulturze. A ta nieobecność, czy raczej „słaba” obecność, wynikała z uwarunkowań społecznych akcentujących kobiecą uległość i bierność, w efekcie – nieistotność. I tu widać poważne zmiany, wskazujące na wysiłek kobiet walczących o swoją podmiotowość. Wiersz, czy nawet cały ich zbiór, jest tylko fragmentem rosnącej w siłę aktywności, wycinkiem większej przestrzeni artystyczno-społecznych działań kobiet.
2
Nie twierdzę, że poeci powiedzieli wszystko, więc teraz pokładam nadzieję w poetkach biorących się za to „wszystko” od innej strony, na innych zasadach. Nie da się niczego twierdzić w niestabilnej, płynnej przestrzeni pomiędzy „czuciem a analizą tekstu”1. Jednak można sobie wyobrazić odbiór kładący nacisk na to, co dojmująco świeże, czytanie całym „zaangażowanym” ciałem, odruchowo powtarzającym gesty zza szyby wiersza, ich intensywność, konwulsyjność. I właśnie w tym wyobrażeniu, jak sądzę, odbywają się akty krytycznego przyswajania, w którym kwestia płci jest ważna, lecz nie najważniejsza. Płeć jest tylko pretekstem, będąc drugim imieniem nadwrażliwości posuniętej aż do neurozy (w pierwszej chwili chciałem napisać: „kulturowo wyprofilowanej neurozy”). A ta neuroza to nic innego, jak poczucie nietaktu, niestosowności, niesprawiedliwości, nieodpowiedniości zapowiedzi i spełnień, słów i ich tymczasowych użyć.
Nie wiem, jak mógłbym inaczej wytłumaczyć to dziwne zjawisko nie tyle zniecierpliwienia poezją mężczyzn, ile bardziej zaciekawienia poezją kobiet. Co mogło być tego przyczyną? Większa śmiałość, otwarcie się na ryzyko, gorączkowe, a przez to płodne, szukanie nowych języków? Może chodzi o to, że wraz z nimi wraca się do początków poezji, do iluzji ustanawiania świata na nowo. Zdobyć go, czyli opisać. Przebić się przez język, by stwierdzić, że nie ma innego. Tak jakby poetki nie miały swojego „Brulionu”2 ani „roczników siedemdziesiątych”. Ich przełomy dokonują się w ciszy. Bez zbędnych i zwodniczych nazw. Bez zaszeregowania.
3
Być może już czas, by inne kolektywy poszukujące szans na wyjście z neoliberalnego impasu lewicy obdarzyły poetki – szczególnie te tkwiące w poetyckim podziemiu – większym zaufaniem i posłuchały, co te właściwie mają do powiedzenia na temat kształtu przyszłego świata; o ile jakiś świat jeszcze nas czeka3.
Z całą powagą wsłuchuję się w ten głos, najmocniej przyswajając tezy o czymś, co tkwi w podziemiu i czai się do skoku, do zastąpienia obowiązującej maniery, maski, formy czy idei, chwilowo określającej i tak niejasne granice żeńskiej ekspresji lirycznej, i o zaufaniu i posłuchaniu oraz przewidywalnej energii do wykorzystania w rozwoju i profetyzmie. Idący inną drogą Dawid Kujawa dochodzi w tym fragmencie do czegoś, co usiłuję (po staremu, czyli hermeneutycznie) pokazać, a co wiąże się z apologią niewykorzystanego, niezrozumianego i dławionego potencjału, i z przeczuciem, że nastąpił czas jego ujawniania. Energia kobiecości jest już nie tyle sobą, ile – w zaistniałym kontekście komunikacyjnym – symbolem większej zmiany wrażliwości i ideologii.
4
Impulsów do napisania tej książki było wiele. Koniecznie muszę podkreślić rolę udziału w konferencjach organizowanych przez poznańskie środowisko polonistyczne4. To dzięki udziałowi w nich, dzięki referatom i dyskusjom otworzyłem się na problematykę obecności kobiet w kulturze i charakterystycznych dla nich form literackiej ekspresji. Tekst otwierający książkę powstał w odpowiedzi na pytania zadane na jednej z tych konferencji i stał się punktem wyjścia do dalszej refleksji. Fakt pomijania poetek w rozliczeniach i podsumowaniach pokoleniowych potraktowałem jako wskazówkę metodologiczną, mogącą wnieść jakiś impuls do teraźniejszej praktyki krytycznej. I tak zaczęło się ponowne czytanie już raz czytanych, a być może niedoczytanych, książek oraz tych, których obecności w swoim czasie nie zauważyłem. Wróciłem także do niektórych wcześniej pisanych szkiców, by umieścić je w nowym świetle i w nowym – tak to nazwijmy – otoczeniu interpretacyjnym.
Moją interpretację wyjątkowo mocno porusza kwestia różnie rozumianej „niegotowości”, dość często pojawiająca się w świadomości poetyckiej niektórych kobiet. Wywodzę ją od wierszy Bożeny Keff, która już od lat siedemdziesiątych uprawiała poezję opartą na tym swoistym paradoksie. Współcześnie w intrygujący sposób rozwija ją, łącząc z wieloma innymi zagadnieniami, Julia Fiedorczuk. Przyglądam się dzieciństwu, jako tematowi, do którego wiele autorek uporczywie powraca, kreując wielopostaciową i wewnętrznie skomplikowaną, różnie sfunkcjonalizowaną, figurę „dziewczynki”. Ma ona uzupełnić, ale nie wyprzeć, wyeksploatowaną – ich zdaniem – figurę „chłopczyka” i męskiego dzieciństwa. Próbuję w drugim rozdziale wskazać też na wewnętrzne podziały w obozie poetek, na dokonujące się tam rozróżnienie na autorki rzeczywiście odkrywcze i odważne oraz te nadal ufające staroświeckiej frazie. O tym myślałem, opisując przesłanie ważnej i przełomowej antologii Solistki, podkreślając przy okazji nieoczywiste miejsce takich poetek, jak na przykład Genowefa Jakubowska-Fijałkowska, Maria Bigoszewska, Tamara Bołdak-Janowska, Elżbieta Lipińska. Ponadto opisuję w tym rozdziale problem ciała i cielesności, kolejny istotny punkt odniesienia dla niektórych autorek. Szczególnie interesuje mnie widoczne w ich wierszach przejście: ciało – środowisko społeczne – język (kształt wypowiedzi poetyckiej). I tu odnoszę się do takich między innymi poetek, jak Justyna Bargielska i Joanna Mueller. Te obserwacje się pogłębiają, gdy zauważy się podkreślane w wielu utworach związki ze środowiskiem przyrodniczym. Na tym tle pokazuję, jak rozwija się nurt ekokrytyczny w nowej poezji kobiet. Zmiany we wrażliwości i dyskursie pociągają za sobą eksperymenty z dosadnym językiem potocznym oraz różnymi odmianami młodzieżowego żargonu, z poszukiwaniem form odstających od schematów niegdysiejszej konfesji. Często są to elementy drastyczne, wykorzystujące takie zasoby polszczyzny, które uważano za mało poetyckie, zbyt wulgarne i brutalne. W specyficzny sposób użyte podkreślają stanowczość obyczajowej i politycznej rewolty. Za tak konstruowaną poetyką stoi przeświadczenie, że nie ma już miejsca i czasu na ciche wzdychania i prywatne bunty. Kontestacyjne gesty niektórych młodych kobiet brzmią jak krzyk, stając się aktem kulturowym o charakterze społecznym.
Trzeci rozdział prezentuje poetyki okrzepłe, już prawie doskonałe. Być może jesteśmy właśnie świadkami kształtowania się kanonu nowej poezji kobiet. Do nazwisk Julii Fiedorczuk, Justyny Bargielskiej, Joanny Mueller czy Małgorzaty Lebdy dopisuję w tym rozdziale następne, moim zdaniem, równie ważne dla pełnego obrazu zachodzących w poezji przemian: Wioletta Grzegorzewska, Mirka Szychowiak, Klara Nowakowska, Izabela Kawczyńska, Marta Podgórnik, Agnieszka Wolny-Hamkało, Barbara Klicka. Natomiast w ostatniej części sięgam jeszcze dalej, podsuwając czytelnikowi książki poetyckie kobiet z ostatnich lat i miesięcy. Tutaj proszę o wyrozumiałość, polegam bowiem na przypuszczeniach, zapisując na gorąco krytycznoliteracki brudnopis. Są to rozpoznania spontaniczne i doraźne, krążące wokół intuicji dokonującej się językowej i społecznej zmiany, właśnie bez zaszeregowania. Być może niektóre z tych propozycji trafią do przekonania innym krytykom, a także historykom literatury.
1 Tu nawiązuję do określenia, którym posłużyłem się, analizując wiersze Klary Nowakowskiej.
2 Po latach stosowania zapisu „bruLion” (zgodnie z sugerującą takie odczytanie grafiką winiety) postanowiłem unormować zapis tytułu, mając w pamięci prasowe oświadczenie redaktora naczelnego pisma, Roberta Tekielego, kwestionującego sens wcześniejszego udziwnienia. Wspomina też o tym Jarosław Klejnocki. Zob.: J. Klejnocki, Przez wiersze. Szkice interpretacyjne, Warszawa 2016, s. 234.
3 D. Kujawa, Możliwe Światy przeciwko reżimowi dywidualności. Skąd wzięła się Nowa Faza i dlaczego może okazać się potrzebna nam wszystkim?, „Wakat” 2018, nr 4; http: //wakat.sdk.pl/mozliwe-swiaty-przeciwko-rezimowi-dywidualnosci-skad-wziela-sie-nowa-faza-dlaczego-moze-okazac-sie-potrzebna-nam-wszystkim/; dostęp: 10.01.2019.
4 Chodzi o badania nad poezją kobiet podjęte w ramach grantu kierowanego przez Joannę Grądziel-Wójcik z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, czego efektem były dwie konferencje naukowe i dwa tomy „Poznańskich Studiów Polonistycznych” z 2018 r., poświęcone „(nie)opisanej” poezji kobiet, a także monografia zbiorowa Formy nieobecności. Szkice o współczesnej poezji kobiet (Kraków 2018).