Читать книгу Jak się nie rozstać, a jeśli rozstać, to jak? - Katarzyna Miller - Страница 6

1. Zmiana musi kosztować, a bez zmiany nie ruszymy dalej

Оглавление

Energia życia popycha nas do rozwoju – poprzez zyski, ale i straty. Między innymi przez rozstanie, rozwód czy powrót do partnera życiowego, z którym byłyśmy już wcześniej. Nabieramy nowych doświadczeń. Dojrzewamy.

Rozstanie uczy nas tego, co nam nie odpowiada, jakie jesteśmy, nad czym musimy bardziej popracować, i wiele zmienia – najwięcej w nas samych. Stajemy się bardziej gotowe do następnego związku.

Tu właśnie rozstanie daje dużą nadzieję – uczymy się siebie i jeżeli nie uciekniemy od trudów i bólu rozstania, staniemy się o wiele bardziej otwarte, mądrzejsze, rozwinięte.

Ale przecież bywa i tak, że kobieta pozostaje przez długi czas w stanie silnej frustracji, w związku, w którym jej potrzeby nie są spełniane.

Takie zachowania powtarzają się wśród kobiet, niestety, dość często.

Może mówimy właśnie o Tobie?

Ich przyczyna tkwi prawie zawsze w przeszłości.

Zbyt wiele kobiet jest tak wychowywanych i traktowanych w swoich rodzinach, że przystosowują się do niezaspokajania własnych potrzeb.

Warto zdać sobie sprawę, że nie musimy do końca życia godzić się na stan niespełnienia, i warto byłoby się dowiedzieć, jak przezwyciężyć lęk przed zmianą, która poprowadzi nas do lepszego życia.

Historia Anety (56 l.) i jej córki (24 l.)

Aneta przyszła po poradę, bo jej córka Sonia zamierzała wyjść za mąż, nie kochając swojego przyszłego małżonka. Kobieta mówiła: „Nie widzę w niej radości, nie cieszy się, że jest z tym człowiekiem. Wydaje się taka emocjonalnie zgaszona. Myślę, że robi to, bo nie wierzy, że można wyjść za mąż z miłości”.

Kiedy zaczęłyśmy rozmawiać o życiu osobistym klientki, powoli i stopniowo się otwierała. Na początku bardzo chwaliła swój związek, ale od słowa do słowa okazało się, że zastanawia się nad zmianą partnera, gdyż… nie czuje się szczęśliwa. Dowiedziałam się, że Aneta nosi w sercu rozczarowanie i smutek, jest wygłodniała uczuć.

Zapytałam ją, czy nie widzi podobieństwa między sobą a córką. Najpierw bardzo się zdziwiła, ale później powoli zaczęła dostrzegać wspólne cechy ich emocji. Przeżyła niemal szok, gdy okazało się, że w pewnym stopniu odpowiada za nieszczęście swojego dziecka.

Na pytanie, dlaczego się nie rozwiodła, skoro od lat jest nieszczęśliwa, powiedziała, że myśli o tym cały czas, ale… problem tkwi w rodzinie, która polubiła jej męża.

Aneta boi się więc sięgnąć po własne szczęście, bo wie, że wszyscy w rodzinie się obrażą i zestaw krzeseł na święta nie będzie już taki sam. Uznała nawet, że wyszła za tego człowieka, bo lubiły go dzieci z poprzedniego małżeństwa i ciocia Teresa.

Kobieta była w stanie wytrzymywać swoje niespełnienie, ale zbyt bolało ją patrzenie na brak szczęścia córki, dla której własne uczucia i potrzeby również nie były ważne. Matka przez takie zachowanie nauczyła dziewczynę, że odczucia kobiet nie są istotne. Przekazała jej wzór, że ważniejsze są potrzeby otoczenia i opinia innych.

Na terapii jednak Aneta zrozumiała, co się stało. Ogromnie ją to zmartwiło, poczuła się winna i chciała natychmiast wiedzieć, co można zrobić, by jak najszybciej naprawić sytuację. Kobieta płakała i rozpaczała, że zniszczyła życie swoje i córki, ale zwróciłam jej uwagę na schemat tej sytuacji, szukając przyczyny dużo głębiej. Okazało się, że nie ona stworzyła taki wzorzec, ale powieliła go po matce i babci, które również tkwiły w trudnych związkach małżeńskich. Odległość emocjonalna między kobietami a mężczyznami w tym rodzie wydawała się czymś normalnym, była tak silna i długotrwale obecna, że żadna z kobiet nie próbowała się jej przeciwstawić.

Aneta przyprowadziła Sonię na sesję. Opowiedziała córce o swoich spostrzeżeniach na jej temat, a także, pierwszy raz w życiu, szczerze porozmawiała z nią o sobie. Obie kobiety płakały. Sonia była bardzo przejęta i zaskoczona tym, że mama tak dobrze ją rozumie, poczuła jeszcze bliższy kontakt i wsparcie. Matka z córką mogły w końcu szczerze porozmawiać, co zaowocowało rozwiązaniem problemów. Sonia zrezygnowała z małżeństwa. Uznała, że chce jeszcze pożyć na własny rachunek, a za jakiś czas wybrać odpowiedniego mężczyznę. Aneta zaś nabrała motywacji i zaczęła regularnie uczęszczać na terapię.

W trakcie sesji kobieta powoli odkrywała wspomnienia chłodu między rodzicami. W domu nigdy nie było awantur ani kłótni, sądziła więc, że rodzice są dobrym małżeństwem. U niej sytuacja była bardzo podobna.

Skłoniłam Anetę do tego, by spojrzała na siebie inaczej i zobaczyła, jak przerosła wszystkie kobiety w swojej rodzinie. Zadbała o córkę, teraz uczy się dbać o siebie. Jest wspaniałą kobietą, której nie zniszczyły nawet lata „spłaszczonego” życia. Nadal ma w sobie intuicję, siłę i nadzieję.

Kolejne etapy terapii odkrywały przed nią nowe fakty, z których nie zdawała sobie sprawy. Zobaczyła, że związek nie daje jej szczęścia, ale niekoniecznie jest to wina partnera. Od lat nie komunikowała mu swoich potrzeb czy uczuć. Nie wiedziała nawet, że powinna, ani jak miałaby to zrobić. Co więcej, odkryła, że przed nikim tak naprawdę się nie otworzyła, a w momencie, kiedy to do niej dotarło, zapragnęła zmiany.

Wspólnie zarysowałyśmy plan zajmowania się uczuciami. Polegał na odkrywaniu ich i nazywaniu oraz na pozwalaniu sobie na ich przeżywanie.

Z uczuciami jest tak, że jakiekolwiek by były, musimy je identyfikować, bo one wszystkie są wyrazem wewnętrznej sytuacji i właśnie dlatego są ważne.

Aneta otrzymała zadanie, by powoli przesuwać hierarchię ważności z cudzych potrzeb na własne. Rozpoznawać je. Komunikować sobie i innym, a także traktować własne potrzeby bardzo poważnie i pierwszoplanowo, natomiast potrzeby innych – jako mniej ważne.

Aneta i jej mąż powoli zaczęli się poznawać. Kobieta stopniowo pokazywała siebie i to, czego pragnie. Po początkowym okresie zdumienia i pewnego strachu pomieszanego ze złością jej partner zaczął się fascynować przemianą żony. Odkrywał przy swym boku nową, interesującą kobietę pełną niespodzianek. Skończyła się nuda „grzecznego” związku. Sama Aneta nareszcie dostrzegła, że ona również nie miała pojęcia, kim jest jej mąż, gdyż nie mając klucza do siebie, nie potrafiła odkrywać mężczyzny u swojego boku. Teraz małżeństwo przeżywa drugą młodość, oboje wzajemnie się odnajdują, śmiejąc się, że rozpoczęli nowy, zupełnie inny związek.

Aneta już nigdy nie przestanie być ważna dla siebie samej.

A Sonia poznała chłopaka. Choć rodzinie nie za bardzo się spodobał, dziewczyna nie zrezygnowała ze swojego wyboru. Skwitowała: „Jeszcze nie wiem, czy będę z nim długo, ale są to moje wybory i tylko moje”. Aneta uznała, że może już być spokojna o córkę.

Ten przykład pokazuje, że bardzo często pies nie jest pogrzebany tam, gdzie myślimy. Przychodzimy z jednym problemem, a wyłania się drugi, który na przykład wskazuje na naszą nieumiejętność bycia z mężczyzną i rozumienia, co to bycie „razem” oznacza. Czasami mamy oczekiwania, których nie może spełnić mężczyzna. Wchodzimy w związek z dużą pustką i nie znając siebie, nie wiemy też, co możemy dać, a czego nie, i czego na pewno nie dostaniemy. Na związkach uczymy się też siebie i tego, co zrobiłyśmy źle, a co dobrze. Jedyną motywacją do bycia z kimś powinno być uczucie, a nie próba zrobienia czegoś „dobrze” lub dla innych.

Refleksja

Jeżeli będę wybierała według oczekiwań innych ludzi (rodzina, przyjaciel, mąż, ojczyzna), a potem się nie ułoży i nie będę zadowolona z tego, co wybrałam, mogę zwalić to na innych i będzie to dla mnie wygodne.

Ale jeśli będę wybierała sama, robiąc zarówno błędy, jak i osiągając zadowolenie, mogę być dumna z siebie i swojej odpowiedzialności.

I mogę wtedy powiedzieć:

Jestem autorką swojego życia!

A oto fragment pięknej, bardzo znanej piosenki śpiewanej przez Franka Sinatrę na ten temat:

Żyłem pełnią życia,

Podróżowałem każdą drogą,

Ale najbardziej cenię sobie to,

Że żyłem tak, jak chciałem[1].

Jednym z ważniejszych celów życia jest ten, żeby się poznać, a żeby się poznać, musimy żyć, kierując się sobą.

Będziemy proponować afirmacje, czyli myśli całkowicie pozytywne. Do oswojenia się z nimi i do przyswojenia ich. Wiele bowiem problemów, także w związkach, wydaje nam się znacznie trudniejszych do rozwiązania z powodu nawyku „czarnego” myślenia. Niestety, nieświadomie, nagminnie je uprawiamy. To jest takie wewnętrzne straszenie się i brak wiary: nie jestem wystarczająco dobra, tylu rzeczy nie potrafię, na pewno się wyda, jaka jestem naprawdę nieudana, i wtedy już nikt mnie nie będzie chciał itp.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

1 My way, piosenka napisana przez Claude‘a François i Jacques‘a Revaux, autorem słów po angielsku jest Paul Anka.

Jak się nie rozstać, a jeśli rozstać, to jak?

Подняться наверх