Читать книгу Syrena - opowiadanie erotyczne - Katja Slonawski - Страница 4
Syrena
ОглавлениеZawsze kochałam wodę. Jest coś w kontakcie z nią, w uczuciu lekkości, co sprawia, że całkowicie się relaksuję. Zawsze fascynowała mnie myśl o wielkiej głębi i o tym, co w niej żyje. Czytanie o płetwalach błękitnych, rekinach, koralowcach i innych morskich stworzeniach było przez bardzo długi czas moim ulubionym zajęciem i czymś, do czego często powracam, chociaż teraz nie ma już wielu rzeczy, których o morzu nie wiem. Rodzice opowiadali, że gdy w dzieciństwie zabierali mnie na zajęcia pływania dla niemowląt, to była najszczęśliwsza chwila w całym tygodniu. Piszczałam z radości i zachowywałam się naturalnie jak ryba w wodzie, a gdy trzeba już było wychodzić z basenu, głośno protestowałam. Kiedy miałam cztery lata, nauczyłam się pływać, zupełnie sama. To było lato na wsi. Dziadek pilnował mnie na pomoście, a ja pływałam w tę i z powrotem wzdłuż niewielkiej łódki zacumowanej do pala. Od tamtej pory nic nie było w stanie mnie powstrzymać. Już podstawówce wiedziałam, że chcę pracować jako badaczka morskich głębin. Nigdy nie było innej opcji. W liceum starałam się o dobre oceny ze wszystkich przyrodniczych przedmiotów i chodziłam na dodatkowe zajęcia z matematyki, walcząc o każdy dodatkowy punkt, żeby nic nie mogło stanąć mi na drodze do realizacji marzeń. Po pięciu latach na uniwersytecie byłam wykwalifikowanym biologiem morskim i nigdy nie przestałam kochać swojej pracy. Aż do niedawna. Niedawno odkryłam coś, co budzi moją ciekawość, ale też swego rodzaju lęk, i co skomplikowało moją relację z wodą. Nie chodzi o to, że już nie chcę się tym zajmować, absolutnie nie, ale to już po prostu nie jest to samo. Narodziła się we mnie jakaś niepewność i sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać nad tym, co jest rzeczywiste, a co nie.
Wszystko zaczęło się na basenie, na którym ćwiczę. Praca biologa morskiego polega między innymi na nurkowaniu i zbieraniu próbek, czasami aż na samym dnie morza. Bardzo ważna jest więc doskonała kondycja i nieustanne trenowanie swoich umiejętność pływackich, żeby dobrze radzić sobie z pracami pod wodą. W związku z tym codziennie spędzam na basenie godzinę rano i godzinę wieczorem, chyba że akurat jestem na wyprawie badawczej. Czasami wypływamy w morze na kilka dni z rzędu, żeby zebrać próbki, i wtedy nie ma mowy o pływaniu. Brakuje mi tego za każdym razem. Pływalnia jest dość blisko miejsca, gdzie mieszkam, więc łatwo się tam dostać przed pracą. Zazwyczaj zanim pojadę do laboratorium, mam jeszcze czas, żeby po wyjściu z wody usiąść na chwilę w saunie i jeśli akurat nikogo nie ma – a tak najczęściej jest wczesnym rankiem – zająć się sobą, stojąc pod prysznicem.