Читать книгу Willa pod kasztanem - Krystyna Mirek - Страница 6

Rozdział 2

Оглавление

– No i wykipiało! – Bartek wypowiedział te słowa z nieskrywaną satysfakcją. Popołudnie nie zaczęło się dobrze, ale on z tego również umiał wyciągnąć optymistyczne wnioski. Skoro bowiem nawet babci Kalinie czasem coś nie wychodziło, to oznaczało, że dla niego – zwykłego śmiertelnika – też jest nadzieja. Może kiedyś w końcu zdoła przyrządzić jajko na miękko, które nie będzie twarde? Na razie klęska goniła klęskę, ale się nie poddawał. Spojrzał na Kalinę. Podziwiał ją od zawsze.

– Sio mi stąd! – fuknęła babcia, nieświadoma jego wzniosłych uczuć, i przegoniła go z okolic piekarnika z powrotem na krzesło. To niewiarygodne, ile osób ostatnio przesiadywało w jej kuchni. Niczym w całkiem dobrze funkcjonującej restauracji.

Dziś na przykład w porze obiadowej za stołem znalazł się Bartek, który wpadł, rzekomo przypadkiem przechodząc. Pod bardzo naciąganym pretekstem skonsultowania notatek ze studiów wpadł także Konstanty, syn jej przyjaciółki i dawny niewierny narzeczony Magdy. Kalina najchętniej pogoniłaby go ścierką i to mokrą, ale nie mogła, bo lubiła jego matkę. Antek, jej ukochany i jedyny wnuk, pogwizdywał przy pracy na piętrze. Sprzątał pokoje przed przeprowadzką siostry i właściwie to głównie dla niego Kalina gotowała gar zupy z młodą kalarepką przyprawionej od serca całą garścią świeżego koperku z ogrodu. To dla Antka w piekarniku pachniała pieczeń, a pod bieluteńką ściereczką studziło się truskawkowe ciasto.

– Może niepotrzebnie otworzyłam okno? – wyszeptała. Istniała obawa, że zapachy za chwilę zwabią pół okolicy.

– Zamknąć? – zapytał czujnie Konstanty, który ze wszystkich sił starał się być pożyteczny. Oczy mu biegały na wszystkie strony i wyglądał na tak wygłodzonego, jakby od tygodnia niczego nie miał w ustach. A jeszcze dzisiaj rano jego matka wspominała, jak świetnie Kostek sobie radzi. Nie bierze nawet złotówki od ojca i sam się utrzymuje na studiach.

Kalina westchnęła, ale zaraz potem uśmiechnęła się. Przypomniały jej się te wszystkie długie lata, kiedy siedziała w pustej kuchni i patrzyła w okno, bezskutecznie próbując dostrzec bliskich na pustej ścieżce. Gotowała dla nikogo i piekła, by postawić na stole ciasto, którego nie miał kto zjeść. Dobrze, że były dzieci sąsiadów. Teraz jej sytuacja zmieniła się diametralnie. Z jednej skrajności popadła w drugą. Obecnie dniem i nocą przez jej dom przewijała się gromada rozgadanych, zakochanych, pełnych energii i życia młodych ludzi, którzy w zdecydowanej większości przypadków byli głodni.

Uśmiechnęła się do chłopaków.

Trzeba się cieszyć – pomyślała i szerzej otworzyła okno. Niech się zapachy roznoszą. Bianka wróci pewnie zmęczona. Niech ją dom powita miłym aromatem już od furtki. Zapewne i Michał przybędzie za nią jak zwykle. Od dnia ślubu trzymał się młodej żony jak przyklejony.

Oby jak najdłużej – pomyślała z nadzieją. Pokochała wnuczkę bardzo gorącym uczuciem. Z całego serca życzyła jej, by odnalazła spokój i szczęście po niełatwym dzieciństwie. – Magda zapewne wieczorem dopełni gromady i znów będzie wesoło. – Mając to na uwadze, Kalina dostawiła kolejne nakrycie.

Rozprostowała plecy i pomasowała bolący krzyż. Los się nie spisał, dając jej tyle ludzi do kochania tak późno. Siły już były nie te, co dawniej. Ale nie zamierzała pozwolić życiu, by dyktowało jej warunki. W głębi serca wciąż czuła się młoda. I ciało dostosowywało się do tego poziomu, choć nie zawsze łatwo.

– Pani uśmiech jest najpiękniejszy na świecie – zwrócił się do niej Konstanty, który pilnie pracował na swój talerz zupy. – Gdybym był młodszy, tobym panią poprosił o rękę.

– Nie miałbyś szans – odparła Kalina bez chwili zastanowienia. – Za moich czasów kawaler najpierw musiał się ustatkować, a dopiero potem mógł myśleć o zakładaniu rodziny – dodała surowo. – A tobie jeszcze daleko do tego.

Konstanty spuścił głowę i nikt w tej chwili nie rozpoznałby w nim pewnego siebie bawidamka, który lubił z życia czerpać garściami i balować za pieniądze rodziców. Byłego kierownika działu kredytów w jednym z największych banków. Obecnie wyrwał się na wolność spod ciężkiego pantofla ojca, ale budowanie samodzielności szło mu opornie. Wyczerpująca praca nie należała do jego najmocniejszych stron. Podobnie jak systematyczność i konsekwencja.

– Obiad! – Kalina głośnością swojego zawołania mogłaby śmiało konkurować z najnowszym sprzętem używanym na koncertach rockowych.

– Idę! – krzyknął z góry Antek równie mocno.

– Ciebie też zapraszam – powiedziała cierpko do Konstantego. – Ale jeśli tu wpadnie za chwilę Magda, ani się waż powiedzieć coś fajnego, dowcipnego lub miłego. Ta dziewczyna nie jest dla ciebie. – Powiedziawszy to, wzięła do ręki talerz i zatrzymała się z chochlą w dłoni. – Zrozumiano? – zapytała surowo.

– Oczywiście. – Chłopak przełknął ślinę. Miał ochotę się roześmiać, ale bał się, że naprawdę może nie dostać zupy, postanowił więc zachować powagę, zjeść i dopiero potem pomyśleć, jak się wyłgać z tej obietnicy.

Kalina nalała mu solidną porcję. Zapachniało wiosną, świeżym koperkiem, śmietanką i pysznością. Wiatr za oknem dodał do tej kompozycji jeszcze zapach kwiatów kasztanowca. Drzewo zakwitło tego roku szczególnie pięknie. Kalina wierzyła, że to na dobrą wróżbę.

Chłopcy zaczęli niecierpliwie jeść. Antek gwizdał już w łazience, z czego można było wywnioskować, że za chwilę pojawi się przy stole. Kalina spojrzała na furtkę. Tuż obok dorodnego krzewu bzu, zasadzonego jeszcze dłonią jej teściowej, kołysały się jasnofioletowe łubiny. Ale Bianka wciąż nie nadchodziła. Miała teraz dziewczyna niełatwo. W pracy szef dawał jej w kość, a do tego Bianka ostatnio często jeździła do matki. Patrycja, która zdążyła już przeprowadzić się do Krakowa, a wcześniej wynająć mieszkanie i znaleźć pracę, musiała w trybie pilnym wracać do Warszawy. Najemcy okazali się oszustami. Najpierw długo zwlekali z zapłatą czynszu, a potem uciekli z mieszkania, zdążywszy w ciągu miesiąca solidnie nabrudzić. Na razie mama Bianki była zmuszona zaprowadzić tam jako taki porządek, ale bez wykonania remontu ciężko będzie jej znaleźć uczciwego najemcę. Na szczęście miała wsparcie córki i jej rodziny.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Willa pod kasztanem

Подняться наверх