Читать книгу O Marszałku Edwardzie Śmigłym-Rydzu - Lech Wyszczelski - Страница 5

Wstęp

Оглавление

W polskiej historii niewiele jest osób, które były diametralnie różnie oceniane przez opinię społeczną − niemal powszechne uznanie przeciwstawiano totalnej krytyce. Jedną z nich jest marszałek Edward Śmigły-Rydz, naczelny wódz Wojska Polskiego we wrześniu 1939 roku. Postaramy się pokazać, co rzutowało na aż tak zmienną ocenę jego osoby.

Śmigły-Rydz należał do pierwszoplanowych osób obozu niepodległościowego, który pod przewodnictwem Józefa Piłsudskiego przygotowywał grunt do walki o wolną Polskę. Był jednym z liderów Związku Strzeleckiego, następnie Legionów Polskich walczących w I wojnie światowej. Należał w nich do trójki (po Piłsudskim i Kazimierzu Sosnkowskim) najwybitniejszych dowódców I Brygady. Zdobył uznanie jako waleczny żołnierz i ceniony dowódca. Po uwięzieniu Piłsudskiego i Sosnkowskiego przez Niemców w Magdeburgu, to jemu przypadła rola kierowania Polską Organizacją Wojskową, i to w okresie bezpośredniej walki o wolną Polskę. Po nieudanych próbach włączenia się do działalności politycznej, poświęcił się karierze wojskowej. W czasie wojny polsko-rosyjskiej 1919–1920 r. należał do najwybitniejszych dowódców liniowych Wojska Polskiego. Cenił go za to marszałek Piłsudski i powierzał mu najważniejsze zadania w tej wojnie. Po jej zakończeniu, mianowany inspektorem armii w Wilnie, odsunął się od politycznej walki, poświęcając czas na pracę na odcinku wojskowym. Po przewrocie majowym 1926 r. pozostał inspektorem armii i trzymany był przez Piłsudskiego z dala od polityki, co więcej, uważał on, że Śmigły-Rydz nie posiada talentów politycznych i opinia ta obowiązywała do śmierci Pierwszego Marszałka Polski.

W dość tajemniczych okolicznościach po śmierci Piłsudskiego został wyznaczony na generalnego inspektora sił zbrojnych − osobę odpowiedzialną za wojsko i jego przygotowanie do wojny. Panuje opinia, że o tym wyborze zadecydowała właśnie uknuta przez Piłsudskiego teza o braku zainteresowania Śmigłego-Rydza polityką. Tymczasem szybko okazało się, jak fałszywa była ta ocena.

Po maju 1935 r. Śmigły-Rydz wykazał niezwykły talent właśnie w obszarze polityki, bardzo szybko stał się drugą, po prezydencie, osobą w życiu politycznym kraju. Faktycznie miał na tym polu głos decydujący. Wyeliminował konkurentów politycznych z kręgu tzw. pułkowników z Walerym Sławkiem na czele. Utworzył własny obóz polityczny − Obóz Zjednoczenia Narodowego, będący ugrupowaniem monopartyjnym. Bardzo chciał wprowadzenia w Polsce systemu autorytarnego. Był bardziej politykiem niż wojskowym.

Jako osoba odpowiedzialna za wojenne przygotowania kraju, zastał po śmierci Piłsudskiego Wojsko Polskie w kiepskiej kondycji, z ogromnymi zaległościami w planowaniu wojennym, zacofane technicznie, hołdujące konserwatywnej doktrynie wojennej. Czynił wiele dla eliminowania tych niedostatków: uruchomił planowanie wojenne, przyjął plan modernizacji i rozbudowy Wojska Polskiego, budował krajowy przemysł wojenny, wprowadził zmiany w polityce kadrowej wojska.

W latach 1935−1939 marszałek Śmigły-Rydz stał się najważniejszą osobą w Polsce. Jego otoczenie z całą determinacją budowało legendę jedynej osoby mogącej kierować państwem i zapewnić mu bezpieczeństwo. Miała to być postać co najmniej dorównująca legendzie Piłsudskiego. Wydaje się, że psychicznie i mentalnie uległ on powstającemu mitowi. Uwierzył w swe nadzwyczajne możliwości i predyspozycje. Przestał słuchać rad i opinii innych. Stał się zamknięty w sobie, nie znosił, jeśli ktoś miał inne zdanie niż on. Jednoosobowo decydował o różnych kwestiach. Stawał się coraz mniej dostępny dla najbliższych współpracowników. To jeszcze bardziej budowało jego legendę, ale też i uwielbienie u wielu Polaków, którzy naiwnie uwierzyli w jego wielką „gwiazdę” i zaczęli go traktować jako niekwestionowanego wodza narodu. Tymczasem on przejawiał coraz mniej realizmu w ocenie zagrożenia wojennego (do lutego 1939 r. za najprawdopodobniejszą uważał wojnę z ZSRR), naiwnie wierzył też w pomoc mocarstw zachodnich na wypadek wojny z Niemcami.

Marszałek Śmigły-Rydz był rzecznikiem uzyskania przez Polskę mocarstwowej pozycji w Europie i wierzył, że jej podstawą są dwa czynniki: jedność i konsolidacja narodowa wokół zagrożenia wojennego oraz armia jako gwarant niepodległości. W tym kierunku uruchomiona została cała państwowa machina propagandowa. Faktycznie przyniosło to efekt w postaci dużej konsolidacji społecznej, pełnej akceptacji poczynań kandydata na Naczelnego Wodza. Naród psychicznie nastawiony był na sukces. Miał to być sukces polityczny, ale też militarny na wypadek konieczności stoczenia wojny z agresorem. W tym wypadku w pełni wierzono w skuteczną pomoc zachodnich aliantów. Nie dopuszczano myśli o klęsce, nie rozpatrywano nawet możliwości poniesienia klęski totalnej i utraty niepodległości.

Wrzesień 1939 r. rozpoczął się od agresji Niemiec i satelickiej wobec nich Słowacji, a od 17 września również Armii Czerwonej, okazało się też, że mocarstwa zachodnie nie udzielą uzgodnionej w układach politycznych pomocy militarnej (tzw. dziwna wojna nie stanowiła nawet w minimalnym stopniu realizacji podjętych zobowiązań) − Polska znalazła się w beznadziejnej sytuacji. Jak na tym tle prezentował się Naczelny Wódz wcześniej cieszący się tak wielkim prestiżem społecznym?

Już pierwsze dni obnażyły błędy i zaniedbania popełnione w okresie przygotowań do wojny przez Śmigłego-Rydza. Najważniejsze to faktycznie brak planu (poza okresem wstępnego boju) wojny z Wehrmachtem, błędy w ugrupowaniu wyjściowym wojsk, słabość techniczna Wojska Polskiego (najbardziej widoczna w broniach technicznych i zaopatrzeniu w amunicję), zły system dowodzenia (brak ogniwa pośredniego między Naczelnym Wodzem a związkami operacyjnymi), nieudolność w doborze części wyższej kadry szczebla operacyjnego, nieprzygotowanie zapasowych stanowisk dowodzenia, zawodna łączność. Do tego dochodziła nieporadność Marszałka w reagowaniu na zmiany w dynamice walki, błędne decyzje, ich brak lub to, że już w momencie wydawania stawały się nieaktualne, a także fakt, że od wyjazdu z Warszawy faktycznie niemożliwe było dowodzenie wojskami. „Bożyszcze” tłumów nagle stał się człowiekiem o słabej psychice, często wpadającym w marazm, nieporadnym wobec niepowodzeń.

Czarę goryczy przelały decyzje podjęte 17 września 1939 r., w tym najważniejsza dotycząca porzucenia walczących jeszcze wojsk, nawet bez formalnego wyznaczenia swego następcy, i przekroczenia granicy rumuńskiej. Był to czyn nienotowany w polskiej wojskowości, przez niektórych uważany za ucieczkę z pola walki. Nie mogło to być akceptowane przez społeczeństwo i nie było.

Kolejna klęska to „pułapka” rumuńska − internowanie kierownictwa politycznego Polski, w tym Naczelnego Wodza. Takiej ewentualności nikt w tej ekipie nie przewidywał. Pomijając kwestię, czy czyn Śmigłego-Rydza był skutkiem sugestii ministra spraw zagranicznych Józefa Becka o gwarantowanym przez Rumunów swobodnym przejeździe przez ich terytorium w drodze do Francji, czy też jak on się tego wypiera, to jednak internowania nie należało wykluczać, zwłaszcza po niefortunnej decyzji, aprobowanej przez Śmigłego-Rydza, zwolnienia Rumunów z zobowiązań politycznych i militarnych, które zawierała obopólna umowa polityczna i konwencja wojskowa. Naczelny Wódz nie oceniał trzeźwo położenia i nie widział skutków swej decyzji.

Po opuszczeniu kraju i następnie totalnej klęsce militarnej Polski w walce z agresorami i skutkami niewoli całe odium odpowiedzialności za to spadło na marszałka Śmigłego-Rydza. Był powszechnie krytykowany. Stał się swego rodzaju kozłem ofiarnym; obwiniano go o nieszczęścia, które spadły na rodaków. Potępiany był przez społeczeństwo w kraju, ale i przez nową ekipę rządzącą z generałem Władysławem Sikorskim na czele, rezydującą we Francji, a następnie w Wielkiej Brytanii. Rozpatrywana była nawet kwestia postawienia go przed wymiarem sprawiedliwości za doprowadzenie do totalnej klęski oraz opuszczenie walczących wojsk. W ten sposób z osoby do końca sierpnia 1939 r. wręcz uwielbianej przez naród stał się kimś przez niego powszechnie potępionym.

Czy wyrok społeczny wydany na marszałka Śmigłego-Rydza jest w pełni uzasadniony? W tym miejscu wskazać można, że nie za wszystkie zarzucane mu winny ponosił personalną odpowiedzialność. Tej wojny, jaką kierował, w okolicznościach, które zaistniały, nie byłby w stanie wygrać żaden najwybitniejszy wódz. Co najwyżej mógł nieco lepiej pokierować prowadzoną walką. Zemściły się natomiast naiwność i wiara w „cudowną gwiazdę”, w nieomylność, brak realizmu w ocenie położenia, zwłaszcza liczenie na pomoc aliantów.

Poniósł życiową klęskę i co więcej, nie oceniał realnie swych dokonań. Do śmierci wierzył, że może jeszcze odegrać w Polsce znaczącą rolę polityczną.

O Marszałku Edwardzie Śmigłym-Rydzu

Подняться наверх