Читать книгу Jej pierwsza noc miłości - Leo Belmont - Страница 4

Jej pierwsza noc miłości.

Оглавление

Całowały go tak na odjezdnem, jakby go nigdy więcej nie miały obaczyć. Oczyma pełnemi miłości siostrzanej patrzyły na niego z pod welonów żałobnych. Zwłaszcza najmłodsza z trzech nerwowo tuliła się do jego piersi, zaglądała z pieszczotą natrętną w jego wyschnięte, przepłakane oczy i mówiła:

— Przysięgnij... przysięgnij... że nie będziesz myślał o żadnem glupstwie. Ty taki mądry, taki odważny, taki cudownie cierpliwy... Ty to potrafisz znieść... Pamiętaj, że to byłby grzech, śmiertelny grzech...

Drżącemi palcami głaskał jej twarz dziecka, kiwając głową na zgodę, ale po jego ustach przemykał uśmiech krwawej ironii...

—Wiem — szeptała żałośnie — ty nie wierzysz, że to grzech... Ach, mój Boże, gdybyś ty się tego bał!.. Pamiętaj, że ona patrzy na ciebie z nieba. Ona każe ci żyć, by ktoś o niej tak pamiętał, jak ty... ty jeden...

Darła mu serce tą czułą pociechą...

—Tak... tak... — odpowiadał — patrzy z nieba...

I zamykał oczy, w których był ból bezbrzeżny. A usta krzywiły się gorzkim uśmiechem niewiary...

—Braciszku, wiem, że jestem głupia... Ale pod tym względem to ja rozumiem więcej, niż ty... Ona patrzy na ciebie, z pewnością patrzy... Przecie ona tak ciebie kochała...

Z pod jego przymkniętych powiek wysączyły się gorące cierpkie łzy. Jakby ostatnie krople już zakamieniałej rozpaczy.

—Przestań, Zosiu, przestań — przerwała najstarsza siostra... Męczysz go niepotrzebnie... Obiecał być rozsądnym i będzie... Przecie on potrzebny społeczeństwu... On sam wie o tem dobrze... Prawda, Jerzy? W pracy znajdziesz ukojenie... Tylko w pracy!.. W twórczości!.. W sławie!..

Kiwał głową na potwierdzenie i całował spracowane, pokłute igłami ręce siostry, chyląc głowę ku nim ufnie. Ale plecy jego wstrząsały się łkaniem bezłzawem, bezgłośnem, powstrzymywanem.

Smukła, jak lilia, o delikatnej cerze i wypiekach suchotnicy, średnia siostra, wtrąciła cicho, głosem podobnym do śpiewu:

—A gdybyś ty, Jerzy, przestał myśleć o świecie, o ludziach, co wielbią twoje imię, o tych wszystkich obcych, którym praca twoja przydać się może... gdybyś zwątpił, żeś potrzebny jeszcze na ziemi, że masz coś uczynić dla swego kraju... to... żyj dla nas... dla nas... Nie złam serc naszych... Na jesieni przyjadę do ciebie... Będę zdrowsza... A Zosia...

—Ja będę tu za miesiąc, Jerzyku. A Irena pewnie zabierze się ze mną...

—Postaram się – podchwyciła najstarsza z sióstr — Niedługo będziesz sam jeden... Cierpliwości, bracie... Obiecałeś... Pamiętasz?

—Bądźcie spokojne, bądźcie spokojne! Pamiętam...

Jej pierwsza noc miłości

Подняться наверх