Читать книгу Black notice: część 2 - Lotte Petri - Страница 4
ОглавлениеBrøndby, Dania
Felix siedział w domu, w salonie, i oglądał piłkę nożną. Otworzył butelkę czerwonego wina, ale nie potrafił zaznać kojącego spokoju. Obraz martwej kobiety, którą wyłowili z portu Dragør, nadal nie chciał go opuścić.
Wpatrywał się w ekran telewizora, z zazdrością przyglądając się zachwyconym minom piłkarzy. Wydawali się całkowicie pochłonięci walką i wyglądali, jakby żadne czarne myśli nie przechodziły im przez głowę.
Felix opróżnił kieliszek i ponownie go napełnił. Jego myśli przerwało buczenie telefonu. Jednostajny świst w słuchawce sugerował, że połączenie pochodziło z zagranicy. Miał rację. Dźwięk głębokiego kobiecego głosu wypełnił jego świadomość.
– Felix… tu Bergthora…
Wspólnie z Bergthorą Solberg pracowali swego czasu nad sprawą zabójstwa popełnionego w Norwegii, którego sprawcą okazał się Duńczyk.
– Cześć…
– Przepraszam, że dzwonię tak późno.
– Nie ma sprawy. Szmat czasu, moja droga. Jak się masz?
– Jak zwykle, po prostu okropnie. Mój były świruje, młodzież wariuje, a szefostwo ciągle czegoś ode mnie chce…
Doszedł go odgłos zapalanej zapalniczki.
– Czyli w zasadzie wszystko po staremu.
Niemal wyczuwał dym z jej papierosa.
– A co u ciebie, Felixie, wszystko dobrze?
– Morderstwa niestety się nie kończą… więc mam sporo roboty.
Usłyszał, jak wydmuchała strużkę dymu, wywołując cichy świst powietrza.
– Felixie… chciałabym cię o coś zapytać…
– Mów.
Bezgłośnie upił łyk wina.
– Mamy tutaj taką złożoną sprawę.
– To mnie nie dziwi… No, wiesz, to przecież Norwegia…
– I kto to mówi? – zażartowała. – Chodzi o to, że w okolicy Listy wyłowiliśmy zwłoki.…
– A gdzie leży ta Lista?
– Sto pięćdziesiąt kilometrów na zachód od Kristiansandu. Zachował się tylko fragment szkieletu. Nasza antropolożka twierdzi, że to młoda kobieta. Miała na sobie letni mokry strój płetwonurka… wiele rzeczy się nie zgadza. Nie mógłbyś przepuścić opisu przez duński system?
– Myślisz, że przebyła drogę z Danii do Norwegii?
– Ja… szczerze mówiąc, nie wiem. Wszystko utknęło w martwym punkcie. Wiesz przecież, że nasze policyjne okręgi są ogromne i obejmują wąwozy, wodospady i rzeki. Istnieje miliard sposobów, żeby zniknąć. A do tego te zagadkowe prądy morskie, funkcjonujące niemal jak w teorii chaosu. Musimy sprawdzić wszystkie możliwości… Dlatego jutro przed południem spotykam się z czołowym ekspertem oceanologii… w Kopenhadze. Zajmuje się prądami morskimi… i pracuje w… jak wy to nazywacie? Instytucie Pogodowym?
– Duńskim Instytucie Meteorologii…
– No właśnie tak się wyraził.
Słuchawkę wypełniła trzeszcząca przerwa.
– Felixie… obiecaj mi, że się ze mną skontaktujesz, jak tylko się czegoś dowiesz… nawet jeżeli to będzie jakiś drobiazg… Mam jakieś złe przeczucia w tej sprawie…
– Oczywiście, po prostu wyślij mi te papiery, zaraz wrzucę je do systemu.
Teglholmen, Kopenhaga
Następnego ranka Felix dotarł do swojego biura już o ósmej. Siedząc przy biurku, przeglądał teczkę sprawy Sary Hermansen. Właśnie przyszedł mail od medyka sądowego z informacją, że pod paznokciami nie znaleziono żadnych śladów. Sprawca musiał się pilnować, żeby nie zostawić swojego unikatowego profilu DNA na ciele ofiary. Od czasu wprowadzenia i wykorzystywania nowoczesnych technologii niepozostawienie śladów było prawie niemożliwe. Morderca albo miał niesamowite szczęście, albo była to z jego strony chłodna kalkulacja, bo miał przecież z ofiarą bliski kontakt fizyczny, ale może woda wypłukała już jego DNA.
Felix ponownie przeczytał całe akta od początku do końca. Z lektury wynikało, że kobieta została odurzona substancją o nazwie ketamina.
Trudno mu było poskładać wszystkie dostępne informacje w jakąś logiczną całość. Pojawiło się wiele niejasnych wątków, ale na podstawie prawdopodobnych scenariuszy należało założyć, że poszukiwali wyrachowanego zabójcy, bardzo inteligentnego i dysponującego sporymi możliwościami.
Fakt, że morderca należał do bystrzaków, Felix wywnioskował na podstawie doświadczenia, z którego wynikało, iż sprawcy o niskim ilorazie inteligencji pozostawiali spory bałagan na miejscu popełnienia przestępstwa i rzadko im się udawało zarówno zaplanować, jak i przeprowadzić całą zbrodnię zgodnie z planem. Tym razem morderca niemal ukrył swoje przestępstwo, ale zapomniał o zgaszeniu reflektorów. Kluczowy błąd. W przeciwnym wypadku ofiara być może nigdy nie zostałaby odnaleziona.
Nie sądził, aby sprawca był wariatem w podstawowym znaczeniu tego słowa, chociaż samo pojęcie wydawało się dosyć pojemne. Osoby poważnie chore psychicznie rzadko bywały tak zorganizowane jak ten sprawca, którego ścigali. Ściągnięcie ofiary do pułapki, uprowadzenie jej i przeprowadzenie morderstwa nie należało do łatwych zadań.
Myśli Felixa przerwał sygnał nadchodzącego maila.