Читать книгу Wyspa ostatniej nadziei - Lynne Olson - Страница 9

„WASZA KRÓLEWSKA WYSOKOŚĆ, JESTEŚMY W STANIE WOJNY!”
Hitler najeżdża Norwegię

Оглавление

W 1940 roku, chłodną kwietniową nocą, najważniejsi członkowie norweskiego rządu zostali zaproszeni do Ambasady Niemieckiej w Oslo na pokaz nowego filmu. W ozdobnych drukowanych zaproszeniach wysłanych przez niemieckiego posła nadzwyczajnego i ministra pełnomocnego Curta Bräuera polecano gościom przybyć w „stroju galowym i przy orderach”[1], co wskazywało na uroczystą i oficjalną okazję. Ale dla błyszczącej odznaczeniami widowni w białych muchach wieczór bynajmniej nie okazał się świąteczny.

Od samego początku na ekranie pojawiły się straszliwe obrazy: martwe konie, cywile ostrzeliwani z karabinów maszynowych, miasta ogarnięte ogniem. Film pod tytułem Feuertaufe (Chrzest bojowy) był dokumentem przedstawiającym podbój Polski we wrześniu 1939 roku i szczególnie drastycznie pokazywał zniszczenia spowodowane bombardowaniami Warszawy. Tego właśnie, wyjaśnił po projekcji Bräuer, mogą oczekiwać inne kraje, jeżeli ośmielą się sprzeciwić niemieckim staraniom, „aby obronić je przed Anglią”[2]. Przerażeni koszmarnym filmem goście Bräuera zastanawiali się, dlaczego niemiecki dyplomata uznał za konieczne pokazać film właśnie im. Jaki on mógł mieć związek z pokojową, neutralną Norwegią?

Cztery dni później, tuż po północy, tych samych oficjeli obudziły pilne telefony z informacjami, że do fiordu prowadzącego do Oslo weszło kilka okrętów nieznanej przynależności państwowej. Mgła spowijająca fiord uniemożliwiała identyfikację narodowości widmowej armady. Po kilku minutach tę zagadkę rozwiązały jednak napływające masowo do norweskich urzędów meldunki o niespodziewanych niemieckich atakach na każdy duży port w Norwegii i Danii.

Na pokładzie niemieckiego ciężkiego krążownika „Blücher” generał Erwin Engelbrecht, dowodzący siłami uderzeniowymi, które kierowały się na Oslo, ponownie omówił z podwładnymi otrzymane rozkazy. Za kilka zaledwie godzin ponad tysiąc żołnierzy wyposażonych w szczegółowe mapy i zdjęcia norweskiej stolicy miało zejść z „Blüchera” w porcie w Oslo. Ich zadaniem było wślizgnąć się do uśpionego miasta i zdobyć budynki rządowe, państwową rozgłośnię radiową i pałac królewski. Do południa mieli zostać aresztowani król Haakon, następca tronu książę Olaf i reszta rodziny królewskiej, a rząd norweski powinien znaleźć się pod niemiecką kontrolą. Orkiestra, która także przypłynęła na „Blücherze”, odegrałaby następnie w centrum miasta Deutschland, Deutschland über Alles, aby w ten sposób uczcić niemiecki triumf, a w tym samym czasie niemieccy urzędnicy wojskowi przejęliby administrację kraju i dwa najważniejsze elementy majątku narodowego – flotę handlową i złoto.

Kiedy norweski patrolowiec dostrzegł flotyllę i miał czelność rzucić jej wyzwanie, został ostrzelany z broni maszynowej i zatopiony. Dalej, w głębi fiordu umieszczone na wyspach dwa niewielkie forty ostrzeżone przez patrolowiec otworzyły ogień, ale gęsta mgła uniemożliwiła dokładne celowanie i okręty przepłynęły obok nietknięte. Na krótko przed czwartą rano konwój podszedł do Twierdzy Oscarsborg, zbudowanej w połowie XIX wieku na wyspach Kahlomen – ostatniej linii obrony Oslo. Dowódca „Blüchera” nie przejął się widokiem twierdzy, podobnie jak natrętnym patrolowcem. Na jego mapach Oscarsborg był określony jako muzeum, a jego dwa leciwe działa uznano za przestarzałe.

Jednak w obu przypadkach mapy się myliły. Twierdza była zdolna do działania, podobnie jak stare armaty nazwane czule przez ich obsługę „Mojżesz” i „Aaron”. Mgła uniosła się nieco i gdy w polu widzenia pojawiły się zaciemnione sylwetki okrętów, znajdujący się na lądzie stałym reflektor nagle oświetlił „Blüchera”. „Mojżesz” i „Aaron” otworzyły ogień na wprost i ich pociski uderzyły w ciężki krążownik o wyporności 12 tysięcy ton. Jeden trafił w pomost „Blüchera”, niszcząc przyrządy nawigacyjne i kierowania ogniem, drugi – w magazyn z paliwem lotniczym. Baterie nabrzeżne także otworzyły ogień i odpaliły dwie celne torpedy. Po kilku chwilach krążownik płonął, a w powietrze strzelały języki ognia, rozpraszając mgłę i oświetlając zaśnieżone brzegi fiordu.

Z potężnym hukiem eksplodował okrętowy magazyn torped i niecałą godzinę później „Blücher” oddany do służby przed zaledwie siedmioma miesiącami przewrócił się na burtę i zatonął. Razem z nim poszło na dno niemal tysiąc ludzi, w tym większa część elitarnych żołnierzy wyznaczonych do schwytania rodziny królewskiej i członków rządu. Generał Engelbrecht był jednym z kilkuset ocalonych, którzy uniknęli płonącej ropy rozlewającej się po powierzchni fiordu i dopłynęli do brzegu. Przez cały dzień 9 kwietnia 1940 roku zuchwała, precyzyjnie zaplanowana napaść Hitlera na Danię i Norwegię przebiegała niemal dokładnie według harmonogramu. Wczesnym popołudniem praktycznie wszystkie wyznaczone przez Führera cele na wybrzeżu Norwegii liczącym 1500 mil (2400 km) zostały opanowane – wszystkie z wyjątkiem Oslo, politycznego, gospodarczego i komunikacyjnego centrum Norwegii i klucza do ostatecznego sukcesu operacyjnego.

* * *

Dziewiątego kwietnia o 1.30 w nocy adiutant obudził człowieka zajmującego pierwsze miejsce na niemieckiej liście najbardziej poszukiwanych Norwegów. „Wasza Królewska Wysokość – powiedział natarczywie – jesteśmy w stanie wojny!”[3]. Wiadomość nie była zaskoczeniem dla króla Haakona VII. Spodziewał się jej i obawiał od lat. W 1932 roku powiedział brytyjskiemu admirałowi sir Johnowi Kelly’emu: „Jeżeli Hitler dojdzie do władzy w Niemczech i zdoła ją utrzymać, zanim kolejne dziesięciolecie dobiegnie końca, będziemy mieli wojnę w Europie”[4].

Hitler doszedł do władzy, ale przywódcy polityczni Norwegii ignorowali wielokrotne apele króla o to, aby wzmocnić skandalicznie słabą obronę kraju. Podobnie jak inne kraje skandynawskie, Norwegowie dawno już pożegnali się z dziedzictwem wojowniczych wikingów. W ich psychice głęboko zakorzeniły się pokój, a nie wojna. Norwegowie nie podziwiali wojskowych bohaterów, których zresztą ich kraj posiadał niewielu. O wiele bardziej ceniono laureatów Pokojowej Nagrody Nobla, wybieranych corocznie przez norweski parlament. „Było bardzo trudno być wojskowym w przedwojennej Norwegii”[5] – stwierdził jeden z niewielu oficerów wojsk lądowych znajdujących się w służbie czynnej w kwietniu 1940 roku.

Pod koniec lat trzydziestych pełnomorska marynarka wojenna kraju miała zaledwie siedemdziesiąt okrętów. Dwa największe były najstarszymi pancernikami na świecie, czule nazywane przez szefa sztabu marynarki wojennej „moimi starymi baliami”[6]. Mikroskopijna armia norweska uzbrojona była w zabytkowe karabiny i armaty, nie miała ani pistoletów maszynowych, ani artylerii przeciwlotniczej. Kawalerię miano jakoby wyposażyć w czołgi, ale pieniądze przydzielone przez rząd okazały się tak mikroskopijne, że zakupiono tylko jeden czołg, „aby norwescy żołnierze mogli chociaż raz w życiu zobaczyć, jak wygląda”[7]. Manewrów nie przeprowadzano od lat – zostały zlikwidowane w ramach oszczędności – a wielu dowódców brygad nigdy nawet nie spotkało się ze swoimi ludźmi.

Bezbronność Norwegii nie spędzała jednak snu z powiek jej rządowi. Kraj żył w pokoju przez ponad wiek, pomyślnie zachował neutralność w czasie pierwszej wojny światowej, i miał zamiar zrobić to samo w przyszłości. Jego przywódcy uważali, że pieniądze powinny być wydawane na reformy społeczne, a nie rozbudowę wojska. Zdaniem większości Norwegów „wojna była czymś, co zdarza się w innych częściach świata – napisała Sigrid Undset, norweska powieściopisarka, laureatka literackiej Nagrody Nobla w 1928 roku. – Ilu z nas poważnie wierzyło, że coś takiego może się zdarzyć w Norwegii”[8].

Sześćdziesięciosiedmioletni król, który uważnie przyglądał się działalności Hitlera, a na początku lat trzydziestych nawet przeczytał Mein Kampf, był o wiele mniej optymistycznie nastawiony. Gdyby wybuchła wojna, jego miłujące pokój północne królestwo, choć bezbronne pod względem wojskowym, zyskałoby ogromne znaczenie strategiczne. Z leżącą na zachodzie Wielką Brytanią zapewniało wyjście na Atlantyk Północny. Na południu miało dostęp do Bałtyku i niemieckiego wybrzeża. Poza tym, co było nie mniej istotne, kontrolowało północno-zachodni szlak morski, którym przewożono rudę żelaza ze Szwecji do Niemiec, jej głównego odbiorcy. Poza tym istniała kursująca po całym świecie norweska marynarka handlowa, bezcenny łup dla Hitlera i każdej innej walczącej strony.

Gdy król Haakon zwrócił uwagę na te i inne sprawy, przywódcy rządu zlekceważyli je – i jego samego. Większość norweskich oficjeli gardziła monarchą, traktując go jak bezużyteczny relikt minionych wieków, i uważała, iż nie powinien mieć żadnego wpływu na działalność rządu. Wielu też było zdania, że monarchia w ogóle nie powinna istnieć. I chociaż Haakon bardzo kochał Norwegię, niekiedy miał wrażenie, że jest tu kimś niepożądanym, przynajmniej w kręgach rządowych. Dość często czuł się jak cudzoziemiec, którym kiedyś był.

* * *

Zanim Haakon VII, drugi syn następcy tronu Danii, został królem Norwegii, właściwie nie postawił stopy w tym kraju. Nauczył się norweskiego, dopiero kiedy miał trzydzieści trzy lata, na krótko przed rozpoczęciem panowania. Znany jako książę Karol Duński był skromnym, bezpretensjonalnym młodym członkiem rodziny królewskiej, który dorastał, wierząc, że nigdy nie będzie królem jakiegokolwiek kraju, i był za to głęboko wdzięczny losowi. Podobno jego matka naciskała go, aby ożenił się z młodą królową Wilhelminą z Holandii, ale bronił się przed tym rękami i nogami, nie chcąc mieć nic wspólnego z pompą i ceremonialnością oficjalnego życia dworskiego. Zamiast tego uwielbiał z wzajemnością kuzynkę Maud, ubóstwiającą sporty córkę króla Zjednoczonego Królestwa Edwarda VII, która podobnie jak on pragnęła spokojnego życia z dala od rozgłosu i świateł reflektorów‹1›. W chwili zawarcia małżeństwa Karol, który miał na przedramieniu wytatuowaną kotwicę, był oficerem duńskiej marynarki wojennej i zamierzał poświęcić jej swoje życie zawodowe.

Jednak przeprowadzone w 1905 roku referendum, które przyniosło Norwegii pełną secesję od Szwecji, wywróciło do góry nogami życie marynarza. Trwająca od wieku unia personalna pomiędzy dwoma krajami nigdy nie była równoprawna. Od samego początku Szwecja, której królowie władali obydwoma narodami, była dominującym partnerem, i ten stan rzeczy wywoływał w Norwegii coraz większą niechęć. Aby zmniejszyć opór silnej szwedzkiej opozycji wobec tego pokojowego buntu, norwescy przywódcy oświadczyli, że chętnie uznają za nowego władcę swojego państwa młodszego członka szwedzkiej rodziny królewskiej. Książę Karol, którego dziadkiem po kądzieli był król Szwecji i Norwegii, stał się oczywistym wyborem.

Sam książę był jednak zszokowany tym pomysłem. Nie tylko chciał pozostać w duńskiej marynarce wojennej, lecz także nie wiedział praktycznie nic o Norwegii i jej mieszkańcach. Doskonale zdawał sobie także sprawę z tego, że wielu obywateli Norwegii, która w XIX wieku usunęła ze swojego życia społecznego pojęcie arystokracji jako klasy, było zwolennikami republiki, a nie monarchii. Pod silną presją między innymi teścia Edwarda VII w końcu wyraził zgodę, stawiając jednak warunek, aby przeprowadzono w Norwegii referendum w tej sprawie; 88 procent elektoratu zagłosowało za monarchią i Karol został koronowany. Przyjął imię Haakon, które nosili średniowieczni królowie Norwegii, zaś jego żona, Angielka do szpiku kości, odmówiła zmiany imienia i aż do śmierci w 1938 roku była znana jako królowa Maud. Nadal zwracała się do męża Charles, czyli zanglizowaną wersją imienia Karl. „Tak naprawdę zamierzam zmienić go całkowicie w Anglika”[9] – wyznała w dzienniku na początku ich zalotów.

Z Haakonem na tronie Norwegia stała się najbardziej egalitarnym królestwem na świecie. Sir Frederick Ponsonby, doradca ojca królowej Maud, stwierdził kiedyś, że Norwegia „jest tak socjalistyczna, że król i królowa wydają się czymś niestosownym”[10]. Po złożonej wizycie w Oslo w 1911 roku Theodore Roosevelt napisał do znajomego, że wprowadzenie rodziny królewskiej do najbardziej demokratycznego społeczeństwa w Europie sprawiało wrażenie, jakby „Vermont bezceremonialnie spróbował przeprowadzić eksperyment z posiadaniem króla”[11].


Król Norwegii Haakon VII (po lewej) i następca tronu, książę Olaf

Haakon, który często mówił, że jest „bardzo demokratycznym dożywotnim prezydentem”, znany był w narodzie jako „Heere Konge”[12] (pan król) bardziej niż „Jego Królewska Wysokość”. Rodzina monarsza żyła zwyczajnie i królowa Maud często sama robiła zakupy. W czasie licznych podróży po kraju i za granicą Haakon wywierał ogromne wrażenie na spotykanych ludziach życzliwością i kpiarskim poczuciem humoru. Pewnego razu w czasie spotkania brytyjskiej rodziny królewskiej w Windsorze zauważył on samotnie stojącego w kącie, zakłopotanego, młodziutkiego dalekiego kuzyna, lorda Fredericka Cambridge’a. Podszedł do niego i energicznie uścisnął dłoń młodego pana. „Nie znasz mnie jeszcze – powiedział. – Pozwól, że ci się przedstawię. Jestem starą Norwegią”[13].

Choć był blisko związany z brytyjskimi krewnymi i bardzo kochał ich kraj, był przerażony, że rząd premiera Neville’a Chamberlaina nie zechciał stawić czoła Hitlerowi pomimo jego ciągłych agresywnych poczynań w latach trzydziestych. Po wybuchu drugiej wojny światowej we wrześniu 1939 roku Norwegia, podobnie jak inne neutralne kraje europejskie, wyraźnie stwierdziła, że nie chce żadnego wojskowego sojuszu z krajem, który wspólnie z Francją oddał Hitlerowi większą część Czechosłowacji, a kiedy po napaści Niemiec na Polskę Wielka Brytania wprawdzie wypowiedziała wojnę Trzeciej Rzeszy, to nie zrobiła jednak nic, by pomóc Polakom. Haakon napisał wówczas ostro do swojego siostrzeńca, brytyjskiego króla Jerzego VI: „Wszystkie małe kraje zdają sobie obecnie sprawę, że w przyszłości muszą same troszczyć się o siebie”[14].

Aż do wiosny 1940 roku wojna była konfliktem zbrojnym jedynie nominalnie. Chamberlain i większość członków jego rządu nie byli nią zainteresowani i nie zamierzali się w nią włączać. Wprowadzili blokadę ekonomiczną Niemiec i można było odnieść wrażenie, iż uważają, że wystarczy to, aby rzucić Hitlera na kolana.

Winston Churchill, pierwszy lord admiralicji i jedyny wojowniczo nastrojony członek gabinetu Chamberlaina, zdecydowanie sprzeciwiał się realizowanej przez premiera strategii „dziwnej wojny”. Od pierwszego dnia domagał się, aby Wielka Brytania podjęła działania ofensywne przeciwko Trzeciej Rzeszy – ale nie na niemieckiej ziemi. Starcie, jak twierdził, powinno nastąpić na wodach Norwegii. Raz za razem nakłaniał rząd brytyjski, aby powstrzymał odbywające się wzdłuż norweskiego wybrzeża przewozy szwedzkiej rudy żelaza, niezbędnej dla niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Kiedy Norwegia i Szwecja zaprotestowały przeciwko tym planom, ich niechęć do tego, by stać się polem bitwy walczących mocarstw, rozwścieczyła Churchilla. „Walczymy, aby przywrócić rządy prawa i chronić wolność małych krajów – oświadczył na posiedzeniu gabinetu wojennego (była to teza, którą Polska i Czechosłowacja mogły uznać za trudną do przełknięcia). – Małe państwa nie mogą wiązać nam rąk, kiedy walczymy o ich prawa i swobodę. […] Naszą ideą przewodnią musi być interes ludzkości, a nie legalność”[15].

Po kilkumiesięcznym wahaniu Chamberlain ostatecznie poddał się naciskom Churchilla. O świcie 8 kwietnia 1940 roku brytyjskie okręty zaczęły stawiać miny wzdłuż norweskiego wybrzeża. Hitler, który tydzień wcześniej zapowiedział, że nie dopuści do jakichkolwiek brytyjskich działań wobec Norwegii, wydał polecenie naczelnemu dowództwu, aby następnego dnia wprowadziło w życie starannie opracowane plany ataku z zaskoczenia na Norwegię oraz Danię i zajęcia obu krajów.

Pod wieloma względami niemieckie uderzenie z lądu, morza i powietrza na dwa skandynawskie kraje było błyskotliwym sukcesem. Jeszcze przed jego rozpoczęciem Hitler zarządził, że „za wszelką cenę”[16] należy uniemożliwić ucieczkę królom Norwegii i Danii. W Kopenhadze Niemcy bez problemu znaleźli sześćdziesięciodziewięcioletniego brata Haakona, króla Danii – Christiana X, który skapitulował zgodnie z rozkazem. Ale zła pogoda i zatopienie „Blühera” zakłóciły wyliczony co do ułamka sekundy atak na Oslo. Kiedy po południu niemieckie wojska w końcu wkroczyły do pałacu królewskiego, budynków rządowych i Banku Norwegii, znalazły w nich tylko przerażonych urzędników niższego szczebla i sterty papierów płonących w piecach i kominkach. Skarbiec banku stał pusty, a sztabek złota w nim nie było. Również król i przywódcy rządu zniknęli bez śladu.

* * *

Mieszkańcy Oslo obudzili się rankiem 9 kwietnia, aby się przekonać, że ich świat, jeszcze wczoraj tak uporządkowany, jest pogrążony w chaosie. Chociaż Niemcy nie wkroczyli wówczas do miasta, bombowce Luftwaffe krążyły po niebie, a z oddali dobiegały stłumione eksplozje bomb. W niebo wzbijały się kolumny gęstego, czarnego dymu płonących dokumentów państwowych. Piękne Oslo, jego zielone parki, wzgórza i lasy, jak nigdy dotąd stały otworem dla wrogów.

Kilka godzin wcześniej, gdy „Blücher” w mroku prześwitu szedł w kierunku Oslo, niemiecki poseł nadzwyczajny Curt Bräuer przedstawił norweskiemu ministrowi spraw zagranicznych Halvdanowi Kohtowi żądanie kapitulacji Norwegii, podkreślając, „jak całkowicie bezsensowny byłby jakikolwiek opór”[17]. Koht, choć oszołomiony nagłym atakiem, zachował dość zimnej krwi, żeby przypomnieć Bräuerowi uwagi, jakie Hitler poczynił na temat kapitulacji Czechosłowacji po Monachium – że „naród, który pokornie ustąpił napastnikowi, nie stawiając oporu, nie był wart, by żyć”[18]. A potem odrzucił niemieckie żądanie.

Przed dołączeniem do króla i innych urzędników państwowych w pociągu specjalnym, który rankiem wywiózł ich niepostrzeżenie ze stolicy, Koht powiedział dziennikarzowi radiowemu, że Norwegia jest w stanie wojny z Niemcami, król i rząd uniknęli schwytania i – co było nieprawdą – że weszła w życie powszechna mobilizacja. W odpowiedzi na to oświadczenie nadane na cały kraj tysiące młodych mężczyzn z walizkami w rękach skierowało się do najbliższych komisji wojskowych tylko po to, aby dowiedzieć się, że wszystko było pomyłką. „Rezerwiści i ochotnicy opuszczali punkty werbunkowe we łzach, po tym jak usłyszeli, że nie ma dla nich broni”[19] – wspominał brytyjski dyplomata. W stolicy Norwegii oszołomione tłumy zbierały się przed tablicami z wywieszanymi informacjami prasowymi, wymieniając obawy i plotki.

Niektórzy mieszkańcy Oslo jednak mieli już wszystkie niezbędne informacje: Niemcy nadchodzą, więc oni muszą uciec ze stolicy przed przybyciem najeźdźców. Sigrid Undset pospiesznie spakowała kilka walizek i wyjechała. Pięćdziesięciosiedmioletnia powieściopisarka od początku lat trzydziestych była zdecydowanym i otwarcie wygłaszającym opinie krytykiem Hitlera, a jej książki zostały zakazane w Niemczech po objęciu rządów przez Führera.

Młodemu niemieckiemu emigrantowi Willy’emu Brandtowi też groziło niebezpieczeństwo. Dwudziestosześcioletni Brandt walczył na ulicach z nazistami, zanim jeszcze doszli oni do władzy, i w konsekwencji został pozbawiony niemieckiego obywatelstwa, a przed siedmioma laty znalazł azyl w Norwegii. Po ukończeniu studiów na uniwersytecie w Oslo został dziennikarzem i blisko związał się z czołowymi osobistościami z rządzącej w Norwegii Partii Pracy (Det norske Arbeiderparti). Był również poważnie zaangażowany w pracę z niemieckimi grupami emigracyjnymi, usiłującymi pobudzić w ojczyźnie opozycję antyhitlerowską. Wczesnym rankiem obudził go telefon – musi jak najszybciej wydostać się z miasta. Po kilku minutach, jak napisał później, „znowu uciekał”[20] – został przewieziony pospiesznie do kryjówki na przedmieściach Oslo, dokąd zabrało go kilku czołowych norweskich polityków i wywiozło w bezpieczne miejsce. Brandta, jednego z najwybitniejszych powojennych kanclerzy Niemiec, ostatecznie przeszmuglowano do neutralnej Szwecji. Spędził tam wojnę, pracując jako dziennikarz propagujący „sprawę wolnej Norwegii”[21].

* * *

W tym czasie król Haakon i kierownictwo rządu dotarli do Hamar, miasta położonego 80 mil (128 km) na północ od Oslo. Gdy wczesnym rankiem ich pociąg opuszczał stolicę niedaleko portu w Oslo, przed zbudowanym z czarnego granitu gmachem Banku Norwegii stała na jałowym biegu długa kolumna ciężarówek, czekająca, aby załadowano na nie setki skrzynek i baryłek zawierających fundament norweskiej gospodarki: pięćdziesiąt ton złota w sztabach o wartości ogólnej 55 milionów dolarów (915 milionów dolarów w chwili obecnej). Dyrektor banku, o wiele bardziej dalekowzroczny od polityków, już wiele miesięcy wcześniej zaplanował na wypadek ataku ewakuację rezerw złota do tajnego, odpornego na bomby skarbca znajdującego się w mieście Lillehammer, 114 mil (182 km) na północ od Oslo.

W Hamar parlament norweski natychmiast rozpoczął sesję w sali miejscowego kina, natomiast setki innych ludzi – urzędników państwowych, biznesmenów, dziennikarzy i zagranicznych dyplomatów – wypełniło miasto, zajmując wszystkie pokoje hotelowe i tłocząc się na ulicach pokrytych rozmokniętym śniegiem. Ministrowie wykupili w Hamar wszystkie zapasy papieru i ołówki, aby prowadzić sprawy rządowe, a urzędnicy zaczęli rozpakowywać przywiezione z Oslo skrzynie z dokumentami. „Mam wrażenie, że wszyscy podświadomie oczekiwaliśmy, iż ulokujemy się tu wygodnie – wspominała Florence «Daisy» Harriman, dawniej ozdoba nowojorskiego towarzystwa, a potem reformatorka społeczna, mianowana przez prezydenta Franklina D. Roosevelta ministrem pełnomocnym Stanów Zjednoczonych w Norwegii. – Wciąż nie byliśmy przygotowani na to, aby wyobrazić sobie, że na króla i rząd można będzie polować jak na dzikie zwierzęta”[22].

W połowie wieczoru kruche poczucie bezpieczeństwa się rozsypało, gdy przewodniczący parlamentu Carl Hambro przerwał debatę, aby oznajmić, że niemieckie wojska kierują się na Hamar, a na stacji czeka pociąg, aby zabrać z miasta króla i rząd. Oficjele złapali płaszcze i kapelusze, po czym pobiegli do drzwi. Dziesięć minut później pociąg ruszył, kierując się do Elverum położonego wyżej w górach i bliżej do granicy ze Szwecją.

Dla większości wyczerpanych wysokich urzędników państwowych koszmarny pierwszy dzień wojny ostatecznie dobiegł końca w Elverum. Jedynie król, jego rodzina i kilku najważniejszych ministrów ruszyli dalej do zasypanej śniegiem maleńkiej wioski Nybergsund, gdzie – jak sądzono – nie zagrożą im niemieckie bomby. Stamtąd następca tronu książę Olaf wysłał żonę, księżniczkę Märthę, i trójkę ich dzieci do ojczyzny księżniczki – Szwecji.

Następnego dnia Haakon zgodził się spotkać w Elverum z Curtem Bräuerem. Stosując zarówno pochlebstwa, jak i groźby, niemiecki dyplomata obiecał królowi, że jeżeli przyjmie przedstawione mu żądania, będzie mógł zachować związane z jego stanowiskiem zaszczyty i przywileje, a wtedy Norwegia uniknie dalszych zniszczeń. W przeciwnym razie wszelki opór zostanie bezlitośnie zmiażdżony. Żądania, oświadczył Bräuer, dotyczą nie tylko kapitulacji, lecz także mianowania nowym premierem Norwegii Vidkuna Quislinga, pięćdziesięciodwuletniego przywódcy maleńkiej norweskiej partii nazistowskiej „Narodowa Jedność” (Nasjonal Samling – N.S.).

Haakona zdziwiła i oburzyła sama myśl, że Quisling stanąłby na czele rządu norweskiego. Partia Quislinga, która w żadnych wyborach nie zdobyła ponad dwa procent głosów, była uważana w Norwegii za farsę, zbiorowisko, według określenia Sigrid Undset, „rozhisteryzowanych półmężczyzn”[23]. Głosem pełnym wściekłości król oświadczył Bräuerowi, że „nie mógłby powołać rządu, który nie byłby darzony zaufaniem przez naród norweski, wybory zaś kilkakrotnie udowodniły, że Quisling się nim nie cieszy”[24].

Król tej samej nocy wrócił do Nybergsund i poinformował syna oraz ministrów o żądaniach Bräuera. Uciekający od ponad dwudziestu czterech godzin, nieogoleni, wyglądający niechlujnie mężczyźni byli wyczerpani fizycznie i psychicznie. Kilku ciężko przestraszonych niemieckimi próbami schwytania ich i zniechęconych ewidentnie beznadziejną sytuacją Norwegii uważało, iż rząd powinien ustąpić i bezzwłocznie negocjować pokój. Argumentowali, że kraj jest całkowicie nieprzygotowany do walki z Niemcami i próba oporu będzie popełnieniem ogólnonarodowego samobójstwa. Zwrócili uwagę, że Wielka Brytania przesłała wiadomość, że jej wojska przybędą Norwegii z pomocą najszybciej, jak będzie to możliwe. Po tym, co stało się z Czechosłowacją i Polską, jak ktokolwiek o zdrowych zmysłach mógłby zaufać brytyjskim obietnicom? Rząd musi skapitulować natychmiast.

Wysoki, wyprostowany Haakon doskonale zdawał sobie sprawę, że jego ministrowie w przeszłości niezbyt zwracali uwagę na jego rady i zalecenia. Tym razem jednak na szali znajdowała się przyszłość jego przybranej ojczyzny i był zdecydowany postąpić zgodnie z sumieniem i otwarcie postawić sprawę. „Rząd ma prawo podjąć decyzję – powiedział drżącym głosem – ale jasno przedstawię swoje stanowisko: nie mogę przyjąć niemieckich żądań. Byłoby to sprzeczne ze wszystkim, co od czasu przybycia do Norwegii niemal trzydzieści lat temu uważałem za swój obowiązek jako króla”[25]. Jeżeli rząd postanowi inaczej, król abdykuje i zrzeknie się norweskiego tronu w imieniu swoim i całej rodziny.

„Ta chwila została wyryta w mojej pamięci – wspominał Trygve Lie, minister zaopatrzenia, a w przyszłości sekretarz generalny Narodów Zjednoczonych. – Po wypowiedzeniu tych słów król bacznie spojrzał na księcia Olafa. Przez długą chwilę nie był w stanie nic powiedzieć, a potem pochylił się nad stołem i rozpłakał. Także książę Olaf miał łzy w oczach”[26]. W końcu Haakon podniósł głowę i z wysiłkiem opanował emocje. – Teraz rząd musi podjąć decyzję – oświadczył.

Jego jednoznaczna postawa zakończyła wszelkie rozmowy o kapitulacji. Pod wpływem tej determinacji i gotowości zrzeczenia się tronu w imię zasad ministrowie – w tym większość defetystów – zagłosowali za odrzuceniem ultimatum. W czasie gdy Halvdan Koht przekazywał telefonicznie wiadomość Bräuerowi, Haakon i jego premier podpisali proklamację nadaną następnie przez norweskie radio. Odrzucali w niej niemieckie żądania i wzywali Norwegów, aby z całą mocą przeciwstawili się najeźdźcom. Kiedy następnego ranka dotarła do Hitlera informacja o nieprzejednanej postawie Haakona, niemiecki przywódca dostał typowego dla niego ataku furii. Jak „ten śmiesznie mały kraj i jego malowany król”[27] śmią mu się przeciwstawiać! Czas na pertraktacje się skończył, oznajmił Hitler. Król Norwegii Haakon VII musi być wytropiony i zabity.

Następnego dnia, 11 kwietnia, Haakon naradzał się z ministrami w gospodzie w Nybergsund, kiedy sielankową ciszę przerwały nagle ostre dźwięki samochodowego klaksonu – umówiony sygnał bliskiego zagrożenia. Król, jego syn i ministrowie wybiegli z gospody i popędzili do pobliskiego lasku. Tam rzucili się na ziemię, gdy nad ich głowami pojawiło się z wyciem sześć niemieckich bombowców nurkujących i ostrzelało wieś oraz lasek z karabinów maszynowych. Krążące w górze samoloty wykonały kilka nawrotów, zrzucając bomby zapalające i atakując z broni pokładowej. Kiedy nalot dobiegł końca, przywódcy Norwegii – przemoczeni, zziębnięci i krwawiący z powodu zadrapań – wstali z ziemi. Nybergsund stał w ogniu, ale jakimś cudem w nalocie zginęły tylko dwie osoby, mieszkańcy wioski. Kiedy kilka dni później jeden z bombowców został zestrzelony, w dzienniku pilota znaleziono taki zapis: „Król, rząd, wszyscy unicestwieni...”[28].

Haakon i jego grupa znowu ruszyli na północ w dzikie, górzyste, pełne lodowców rejony środkowej Norwegii. Konwój ich pojazdów zamaskowanych białą farbą pełzł po nierównych, wąskich i krętych drogach biegnących pomiędzy stromymi szczytami i pozornie bezdennymi przepaściami. Samochody psuły się albo grzęzły w śniegu i nieraz w czasie następnych dwóch tygodni Haakon, który jechał w samochodzie prowadzonym przez syna, tracił kontakt z ministrami i nikt z grupy nie wiedział, gdzie są inni i czy ktokolwiek z nich jeszcze żyje. Nieustannie tropiące ich niemieckie samoloty bombardowały i ostrzeliwały z lotu koszącego każde miejsce, w którym ich zdaniem mogli się znajdować. Kiedy tylko zobaczono lub usłyszano samolot, król i jego grupa kierowali się do najbliższego ukrycia – między drzewa, skały, wszędzie, pod czym lub za czym mogli się schować.

Przez te długie, wczesnowiosenne dni zatrzymywali się, kiedy tylko mogli, aby odpocząć, zająć się sprawami rządowymi, spróbować się dowiedzieć, co się dzieje w pozostałej części Norwegii. Od czasu do czasu konsultowali się też z brytyjskimi, francuskimi i amerykańskimi dyplomatami dokładającymi wszelkich starań, aby utrzymać z nimi kontakt. Niezmiennie jednak meldunki o zbliżających się niemieckich wojskach albo samoloty Luftwaffe zmuszały ich do ruszenia w dalszą drogę.

* * *

Pomimo swojego wikińskiego dziedzictwa Norwegowie „niezbyt dobrze nienawidzili”[29], jak zauważył później jeden z ich przywódców. Ale nie minęło wiele czasu, a większość z nich zaczęła z całego serca nienawidzić Niemców – „armii rabusiów – jak napisała Sigrid Undset – którzy przyszli mieszkać tam, gdzie niczego nie zbudowali, zbierać, gdzie nie zasiali, panować nad narodem, który nigdy nie służył”[30]. Odważne odrzucenie przez króla niemieckich żądań stało się bodźcem dla ruchu oporu. Niemcy opanowali wszystkie najważniejsze porty Norwegii, ale nie wnętrze kraju, i kiedy minęły początkowy szok i dezorientacja, Norwegowie zaczęli stawiać opór. W dniach, które nastąpiły po najeździe, tysiące młodych ludzi krążyły po kraju, usiłując znaleźć jednostki wojskowe, do których mogliby się zaciągnąć.

Początkowo siły zbrojne też były zdezorganizowane – ich naczelny dowódca odznaczający się niskim morale był zwolennikiem kapitulacji lub negocjacji z Niemcami. Gabinet wspierany przez króla Haakona zastąpił go generałem Ottonem Rugem, wysokim, o pobrużdżonej twarzy, byłym szefem sztabu wojsk lądowych, który dzięki szybko rosnącemu strumieniowi ochotników napływających z okolicznych miast i miasteczek piechotą, na nartach i rowerach zdołał stworzyć armię liczącą czterdzieści tysięcy ludzi. Chociaż wielu z tych ludzi było doskonałymi strzelcami wyborowymi, którzy przynieśli ze sobą własne karabiny i pistolety, to jednak podczas swoich utarczek z dobrze wyposażonymi i wyszkolonymi Niemcami nie mieli artylerii, czołgów, broni przeciwpancernej czy wsparcia lotniczego.

Strategia Rugego polegała na graniu na zwłokę, zatrzymaniu Niemców na południu wystarczająco długo, aby można było sobie pozwolić na zorganizowany odwrót i ustabilizowanie frontu w środkowej Norwegii. „Ze słabymi, zaimprowizowanymi wojskami, jakie mieliśmy do dyspozycji, zanim alianci nie przyjdą nam z pomocą, nie mogliśmy wdawać się w żadne decydujące bitwy – wspominał później. – Nasze słabe siły niestrudzenie walczyły bez odwodów, zawsze na pierwszej linii przeciwko ciężkiej artylerii, czołgom i bombowcom. […] Przez trzy tygodnie nasze dywizje się trzymały, aż w końcu zaczęli przybywać sprzymierzeńcy”[31].

Pomimo coraz bardziej rozpaczliwych apeli z Norwegii Wielka Brytania potrzebowała niemal tygodnia, aby sklecić i wysłać z pomocą wojska ekspedycyjne. Chociaż, jak zauważył Ruge, Brytyjczycy musieli zdawać sobie sprawę, że stawianie przez nich min w wodach Norwegii może sprowokować niemiecką reakcję, inwazja oszołomiła rząd Chamberlaina w równym stopniu co Norwegów. „Pomysł operacji przeciwko Skandynawii zakrojonej na taką skalę nigdy nie przyszedł mi do głowy – wyznał generał Hastings „Pug” Ismay, sekretarz Imperialnego Komitetu Obrony utworzonego z członków gabinetu wojennego i dowódców różnych rodzajów sił zbrojnych. – O ile wiedziałem, nie mieliśmy nawet śladowych elementów planu, którymi moglibyśmy się zająć”[32].

Co gorsza, brytyjscy dowódcy nie wiedzieli prawie nic o Norwegii i jej terenie. „Nie było żadnych map – powiedział jeden z oficerów. – Musieliśmy wyrywać je z podręczników do geografii i atlasów, wysłaliśmy też [kogoś] do norweskiego biura turystycznego, aby kupił bedekera. Z ambasady norweskiej i wielu biur turystycznych dostaliśmy mnóstwo folderów reklamowych. Zdjęcia w tych broszurach – dodał – były jedynymi wskazówkami, jak wygląda nasz przyszły teatr działań operacyjnych”[33]. Norweski historyk stwierdził później, że Brytyjczycy nie mieli najmniejszej „elementarnej wiedzy o Norwegii i Norwegach”[34]. Kiedy brytyjskie wojska lądowe zeszły w końcu na brzeg w środkowej Norwegii, norwescy oficerowie ze zdumieniem zorientowali się, że całkowicie zieloni żołnierze sojuszników nie mają sprzętu i wyszkolenia. Chociaż w większości kraju ziemia wciąż była pokryta lodem i grubą warstwą śniegu, niemal żaden z brytyjskich żołnierzy nie został zaopatrzony ani w rakiety śniegowe, ani narty. Nie mieli też prawie niczego, co było im potrzebne – środków transportu, artylerii, broni przeciwlotniczej, sprzętu łączności, osłony myśliwskiej, wyposażenia medycznego, a nawet prowiantu.

Niemiłosiernie okładane przez Wehrmacht i atakowane z powietrza przez Luftwaffe zielone wojska brytyjskie były miażdżone. „Zostaliśmy zmasakrowani! Po prostu zmasakrowani!”[35] – młody porucznik wybuchnął gniewem po bitwie, która zakończyła się pogromem Brytyjczyków. „To był cholerny koszmar!” – napisał Leland Stowe, korespondent „Chicago Daily News” relacjonujący brytyjską kampanię, którą nazwał później „jedną z najbardziej kosztownych i niewytłumaczalnych fuszerek w historii wojskowości”[36]. Takie same uczucia wyraził niepocieszony generał Edmund Ironside, szef Imperialnego Sztabu Generalnego [nie był dowódcą wojsk brytyjskich w Norwegii], pisząc w dzienniku: „Zawsze za późno. Zmiany planów i nikt nie kieruje. Poszedłem spać bardzo zdenerwowany myślami o naszej niekompetencji”[37].

Wkrótce po wylądowaniu Brytyjczyków w Norwegii rząd Chamberlaina odwołał planowany atak na kluczowy port, którym było Trondheim. Pod koniec kwietnia, nie informując rządu norweskiego, postanowił całkowicie wycofać się ze środkowej Norwegii, chociaż od przybycia brytyjskich wojsk minęło zaledwie dziewięć dni. Kiedy 28 kwietnia wbrew rozkazowi zawstydzony brytyjski dowódca poinformował Rugego o ewakuacji, norweski generał powiedział: „A więc Norwegia ma podzielić los Czechosłowacji i Polski! Ale dlaczego? Czemu? Wasze wojska nie zostały pokonane!”[38]. Nie posiadając się z wściekłości, wyszedł z pokoju. Kiedy się już opanował, wrócił i spokojnie oświadczył brytyjskiemu koledze: „Proszę mi powiedzieć, w jaki sposób mogę panu pomóc wykonać rozkazy”[39]. Przez następne czterdzieści osiem godzin oddziały Rugego wspierały Brytyjczyków prowadzących odwrót na wybrzeże.

Dzień po tym, jak Ruge dowiedział się o ewakuacji, rząd brytyjski wysłał krążownik „Glasgow”, aby zabrał króla Haakona i jego ministrów z ich ostatniego miejsca schronienia – ładnego, nadmorskiego miasteczka Molde – i przewiózł ich na północ do Tromsø, małej, polarnej miejscowości położonej 200 mil (320 km) na północ od koła podbiegunowego. „Zabijacie nas!”[40] – zawołał minister spraw zagranicznych Halvdan Koht, kiedy jego oraz innych członków rządu poinformowano o odwrocie wojsk brytyjskich. Koht i inni nie mieli wyjścia i musieli wyjechać. Silnie bombardowane przez ponad dzień Molde zmieniło się w piekło. Bomby burzące i zapalające spadały z gwizdem i wyciem, zmieniając domy, sklepy, kościoły i fabryki w sterty gruzów.

Późnym wieczorem samochody z rodziną królewską i członkami rządu przemknęły przez miasto, omijając ściany ognia i warstwy potłuczonego szkła. Było to, jak powiedział później jeden z urzędników – niczym jazda przez piekło. Większa część portu również stała w płomieniach, a kiedy król ze swoją grupą wszedł na molo, do którego był przycumowany krążownik, węże pożarnicze okrętu zalewały pożar wodą.

Haakon i jego towarzysze weszli na pokład „Glasgow”, a w tym czasie dziesiątki brytyjskich marynarzy i norweskich żołnierzy gorączkowo ładowały do wnętrza krążownika setki skrzynek – rezerwy złota Norwegii. Po wywiezieniu z Banku Norwegii i odbyciu długiej wędrówki, równie niebezpiecznej jak królewska, złoto umieszczono w piwnicy fabryki tekstylnej w Molde. Tej samej nocy, gdy fabryka stanęła w ogniu, norwescy cywile oraz żołnierze walczyli z dymem, płomieniami i spadającymi belkami, aby ocalić złoto i załadować je na ciężarówki, które następnie popędziły do portu.

Gdy załadowano na „Glasgow” mniej więcej połowę złota, molo, do którego był zacumowany krążownik, także ogarnął pożar. Dowódca polecił przerwać załadunek i dał rozkaz: „Cała wstecz”. Zabierając ze sobą połowę molo, zygzakujący szaleńczo „Glasgow” wydostał się z fiordu na otwarte morze‹2›.

* * *

Kiedy Haakon był przynajmniej chwilowo bezpieczny i poza zasięgiem Niemców, a wojska brytyjskie ze środkowej Norwegii zmierzały do kraju, wojska Rugego poddały się Niemcom 3 maja. W Wielkiej Brytanii przekazany przez Neville’a Chamberlaina komunikat o ewakuacji oszołomił jego rodaków. Świadomość, że największa potęga morska świata została upokorzona przez Niemców, wywołała w całym narodzie falę wściekłości i lęku.

Chamberlain i jego ministrowie, świadomi, że stoją w obliczu katastrofy, zaczęli szukać kozła ofiarnego. Na zebraniu gabinetu wojennego Winston Churchill, który jako pierwszy lord admiralicji był głównym architektem przeprowadzonej byle jak kampanii w Norwegii, zapewnił: „Odpowiedzialnością powinno się obciążać nie nas, ale państwa neutralne, i powinniśmy przy każdej okazji podnosić tę kwestię”[41]. Podążając za własną radą, Churchill oświadczył w Izbie Gmin: „Ścisłe przestrzeganie neutralności przez Norwegię stało się przyczyną cierpień, na które narażony jest teraz ten kraj, i ograniczeń pomocy, której możemy mu udzielić”[42]. Wielu członków parlamentu nie zechciało uznać argumentacji Churchilla. Niezadowolenie z opieszałego prowadzenia wojny przez rząd Chamberlaina doprowadziło 7 i 8 maja do jadowitej dwudniowej debaty w Izbie Gmin i po jej zakończeniu premier z trudem uzyskał wotum zaufania.

W tym samym czasie Norwegowie nadal stawiali opór. Chociaż w południowej i środkowej Norwegii wojna dobiegła końca, na dalekiej północy alianckie wojska składające się z jednostek brytyjskich, francuskich, polskich i norweskich walczyły o ważny port Narwik i powoli zdobywały przewagę nad Niemcami. Aż nagle, 10 maja, tsunami wydarzeń skazało wojnę w Norwegii na zapomnienie. Wczesnym rankiem tego dnia miliony niemieckich żołnierzy i towarzysząca im nawałnica czołgów i samolotów runęła na Holandię, Belgię i Luksemburg, przeprowadzając błyskawiczne natarcie na odcinku od Morza Północnego do Mozeli. Stosując sprawdzoną w Polsce i Skandynawii taktykę blitzkriegu, niemieckie wojska wdzierały się teraz w samo serce Europy.

Po południu tego samego dnia Neville Chamberlain, którego przekonano, że nie cieszy się już zaufaniem większości swojej partii, i powiadomiono, iż ani członkowie Partii Liberalnej, ani Partii Pracy nie wezmą udziału w rządzie pod jego kierownictwem, poradził królowi Jerzemu VI, aby zaproponował stanowisko premiera Winstonowi Churchillowi. Wiele lat później Churchill przyznał, że „biorąc pod uwagę znaczącą rolę, jaką odegrałem [w norweskiej katastrofie]... należy uznać za cud, że przetrwałem”[43]. Jako najwybitniejszy przedwojenny przeciwnik prowadzonej przez Chamberlaina polityki ustępstw był całkowicie słusznie postrzegany jako jedyna ważna postać polityczna w Wielkiej Brytanii dysponująca energią, zapałem i determinacją niezbędnymi do przewodzenia krajowi w czasie wojny.

Trzynastego maja zademonstrował ducha wojownika, wygłaszając porywające przemówienie w Izbie Gmin. „Pytacie, jaki jest nasz cel? – powiedział. – Mogę odpowiedzieć jednym słowem: zwycięstwo. Zwycięstwo za wszelką cenę; zwycięstwo na przekór wszelkim lękom, zwycięstwo bez względu na to, jak długa i trudna droga może do niego prowadzić”[44]. To jedno słowo, mimo że mało prawdopodobne wydawało się wcielenie go w życie w tych wczesnych, ponurych dniach, miało pozostać jego dewizą przez cały okres wojny.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

Przypisy

1 F.J. Harriman, Mission to the North, J.B. Lippincott, Philadelphia 1941, s. 248.

2 Ibidem.

3 F. Kersaudy, Norway 1940, University of Nebraska Press, Lincoln 1998, s. 68.

4 Ibidem, s. 12.

5 R. Petrov, The Bitter Years: The Invasion and Occupation in Denmark and Norway, April 1940 – May 1945, William Morrow, New York 1974, s. 71.

6 F. Kersaudy, Norway 1940, s. 11.

7 Ibidem.

8 S. Undset, Return to the Future, Alfred A. Knopf, New York 1942, s. 6.

9 J. Gelardi, Born to Rule: Five Reigning Consorts, Granddaughters of Queen Victoria, St. Martin’s Press, New York 2005, s. 64.

10 Ibidem, s. 148.

11 J. van der Kiste, Northern Crowns: The Kings of Modern Scandinavia, Stroud, Sutton, Gloucestershire UK 1996, s. 57.

12 J. Gelardi, Born to Rule, s. 148.

13 J. van der Kiste, Northern Crowns, s. 87.

14 T. Greve, Haakon VII of Norway: Founder of a New Monarchy, Hurst, London 1985, s. 117.

15 M. Gilbert, Winston S. Churchill, t. 6: Finest Hour 1939–1941, Houghton Mifflin, Boston 1983, s. 106.

16 F. Kersaudy, Norway 1940, s. 49.

17 H. Koht, Norway: Neutral and Invaded, Macmillan, New York 1941, s. 68.

18 Ibidem, s. 71.

19 F. Kersaudy, Norway 1940, s. 101.

20 W. Brandt, In Exile: Essays, Reflections and Letters, 1933–1947, University of Pennsylvania Press, Philadelphia 1971, s. 22.

21 Ibidem, s. 165.

22 F.J. Harriman, Mission to the North, s. 258–289.

23 S. Undset, Return to the Future, s. 8.

24 F. Kersaudy, Norway 1940, s. 103.

25 Ibidem, s. 104.

26 Ibidem.

27 J. Adams, The Doomed Expedition: The Norwegian Campaign of 1940, Leo Cooper, London 1989, s. 31.

28 F. Kersaudy, Norway 1940, s. 106.

29 C.J. Hambro, I Saw It Happen in Norway, D. Appleton-Century, New York 1940, s. 150.

30 S. Undset, Return to the Future, s. 5.

31 C.J. Hambro, I Saw It Happen in Norway, s. 161.

32 Lord Ismay, The Memoirs of General Lord Ismay, Viking, New York 1960, s. 119.

33 F. Kersaudy, Norway 1940, s. 141.

34 M. Skolvin, Norwegian Neutrality and the Challenge of War, [w:] Britain and Norway in the Second World War, P. Salmon (red.), HMSO, London 1995, s. 16.

35 L. Stowe, No Other Road to Freedom, Alfred A. Knopf, New York 1941, s. 143.

36 P. Knightley, The First Casuaulty, Harcourt Brace Jovanovich, New York 1975, s. 227.

37 J. Keegan (red.), Churchill’s Generals, Cassell, London 2007, Kindle edition, s. 632.

38 F. Kersaudy, Norway 1940, s. 170.

39 Ibidem, s. 171.

40 Ibidem, s. 178.

41 Ibidem, s. 88.

42 Gilbert, Finest Hour, s. 228.

43 W.S. Churchill, The Second World War, t. 1: The Gathering Storm, Houghton Mifflin, Boston 1948, s. 649–650.

44 W. Manchester, The Last Lion: Winston Spencer Churchill: Alone, 1932–1940, Dell, New York 1988, s. 678.

1 Ojciec Karola, król Danii Fryderyk VIII, był bratem królowej Aleksandry, żony Edwarda VII.

2 Pozostałą część złota załadowano na małe kutry rybackie, które także dostarczyły je do Tromsø. Stamtąd cała rezerwa złota została wysłana na przechowanie do Stanów Zjednoczonych i Kanady.

Wyspa ostatniej nadziei

Подняться наверх