Balony
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Rossa szła przez opustoszałe ulice. Jej długie białe włosy powiewały na wietrze. Miała na sobie zwiewną zieloną sukienkę sięgającą kostek. Czuła się trochę jak w baśni. Na błękitnym niebie nie było ani jednej chmury, a promienie słońca oświetlały bajkową scenerię. Nie było śladu po starej cywilizacji, wszędzie była zieleń. Ulice były porośnięte długimi, poskręcanymi pnączami, spod których praktycznie nie było widać asfaltu. Ściany domów i sklepów pokrywały zielono-fioletowe łodygi, które wspinały się do góry i oplatały dachy, miały postrzępione liście o zgniłym kolorze oraz kwiaty w różnych odcieniach fioletu. Rossa wiedziała już, że nie należy dotykać liści, były ostre jak brzytwa, a nawet najmniejsze skaleczenie mogło skończyć się zarażeniem. Kwiaty bardzo przypominały jej własne, dopiero przy bliższym przyjrzeniu się można było zauważyć różnice, choć możliwe, że widziała je tylko ona sama. Każdy pąk miał inną liczbę płatków o nieregularnych kształtach. Czasami było ich pięć, innym razem osiem, a w niektórych przypadkach tylko trzy. Kwiaty Rossy miały zawsze siedem płatków. Kiedyś z nudów porównywała je z tymi, które rosły na ścianach jej domu. Znalazła nawet jeden, który miał jedenaście płatków. W powietrzu latały owady, które wielkością przypominały gołębie ze starego świata. Ich skrzydła były przeźroczyste i mieniły się kolorami w zależności od kąta padania światła. Były niebezpieczne, pluły jadem, który zarażał i zabijał w ciągu niespełna dziesięciu minut. Rossa nie bała się ich, to one bały się jej. Trzymały się z daleka i obserwowały ją z niepokojem wielkimi niebieskimi oczami.
Dziewczyna dotarła do parku, który teraz bardziej przypominał las z filmów o magii. Z konarów starych drzew wyrastały długie ciemnofioletowe gałęzie, które oplatały korę. Pięły się wysoko, zasłaniając niebo. Ławki, znaki drogowe, a nawet latarnie i kosze na śmieci były pokryte nową roślinnością. Nie było praktycznie śladu po starej przyrodzie, park był pokryty innym jej rodzajem. Rozejrzała się, ale wokół nie było widać nikogo, zamknęła oczy i zaczęła śpiewać cicho:
.....
– Nathanie, obudź się, to ja. – Głaskała go po twarzy.
Chłopak otworzył swoje jedyne oko i uśmiechnął się na jej widok.
.....