Читать книгу Nasturcje i ćwoki - Marcin Szczygielski - Страница 4

Prolog

Оглавление

Warszawa, 12 czerwca 2002 roku, godzina 13.21

„Stylle” - Miesięcznik dla kobiet na pewnym poziomie

Dlaczego mężczyźni żyją krócej? Dlaczego jest ich mniej? Czyżby wymierali? Gdzie tkwi tajemnica postępującej degeneracji, już nie tylko z ojca na syna, ale wręcz w ramach jednego pokolenia?

Rodzaj męski upada – tak jak upadały cywilizacje starożytne, a wcześniej dinozaury – tyle tylko, że dzieje się to znacznie szybciej. Prowadzone na ten temat badania dowodzą, że jest to proces w pełni uzasadniony naukowo i niemożliwy do odwrócenia. Męski mózg z natury wyspecjalizowany w orientacji przestrzennej skupia się na ogóle, a umyka mu szczegół. Mężczyzna postrzega rzeczywistość jako przestrzeń, którą przemierza i zdobywa. Świat jednak się zmienił. Stał się dwuwymiarowy, a przestrzeń, w której żyjemy, gwałtownie się skurczyła. Przecież oglądamy płaską telewizję, przeżywamy płaskie filmy, pracujemy za pomocą komputerów i poruszamy się w internecie za pomocą płaskiej klawiatury i płaskich monitorów.

Kobiecy mózg jest dużo lepiej przystosowany do zmieniających się warunków. Kobieta lepiej potrafi dostrzegać niuanse i nazywać odczucia, rozróżnia szersze spektrum barw, umie skupić się na detalu. Na dodatek psychika kobiety jest dużo bardziej elastyczna i odporna. Z jednej strony kobieta silniej przeżywa emocje, ale z drugiej – szybciej i łatwiej sobie z nimi radzi. Odwrotnie niż mężczyzna nie jest podatna na długotrwałe załamania nerwowe i zabójcze depresje. Organizm kobiety jest po prostu odporniejszy i w rezultacie o wiele silniejszy.

Ale nie tylko dzięki temu kobiety żyją dłużej od mężczyzn. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że postrzegają świat jako zbiór elementów, a nie jedną przestrzeń. Kobieta wsłuchuje się w sygnały wysyłane przez jej ciało, dlatego dba o wygląd zewnętrzny, a także o zdrowie. Odwrotnie postępują mężczyźni – postrzegają swoje ciało jako jedną całość (może z wyjątkiem penisa, który na ogół traktują jako byt odrębny) i nie skupiają się na bodźcach płynących z poszczególnych organów.

Dlatego mężczyzna, czując ból na przykład wątroby, nie powie „coś chyba nie tak z moją wątrobą”, a co najwyżej wyrazi ogólny komunikat: „źle się czuję” (być może nawet nie wie, że w miejscu, które go boli, znajduje się wątroba!), a następnie będzie próbował to złe samopoczucie przeczekać. Kobieta przeciwnie – błyskawicznie zlokalizuje powód złego samopoczucia i od razu ruszy wątrobie na odsiecz, korzystając z pomocy lekarza.

Ciało kobiety, poza układem rozrodczym, nie jest wyposażone w grupy silnych i sprawnych mięśni, jakie posiada mężczyzna, ale to paradoksalnie ułatwia jej życie w świecie delikatnych i skomplikowanych detali. W dzisiejszych czasach zniszczenie i starcie na proch wroga zależy od odpowiednio zastosowanego słowa czy kliknięcia myszką komputerową, a nie – jak dawniej – od siły uderzenia kości udowej mamuta, którą agresywny samiec zamierzał rozpłatać czaszkę przeciwnika.

Świetny artykuł! Zgadzam się z każdym słowem i sama nie ujęłabym tego lepiej. Ale dlaczego Melka nie napisała, że faceci są po prostu głupi? Przecież w tym tkwi istota sprawy! W ogóle kobiety lepiej sobie radzą. Na przykład taki cement. Powiedzmy, że jest pięćdziesięciokilowy wór cementu do przeniesienia. Co robi mężczyzna? Targa ten wór, choćby mu miało pęknąć serce. A kobieta? Kobieta prosi mężczyznę, żeby go przeniósł, i ma z głowy! Po prostu kobiety są lepiej zorganizowane.

Na przykład Michał. Jak wyglądały nasze poranki? Wstawał przede mną, wściekły zresztą z tego powodu do białości. Miał półtorej godziny do wyjścia. Ja wstawałam pół godziny później, ale ostatecznie bardzo często wychodziliśmy z domu jednocześnie. Ja w tym czasie zdążyłam pościelić łóżko, wykąpać się, umalować, zjeść lekkie śniadanie i ubrać się. A Michał? Tłukł się po mieszkaniu jak pijany zając, wywrzaskując jakieś idiotyzmy, a potem dobijał mi się do łazienki, gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi. Kiedy w końcu wychodziłam z wanny, okazywało się, że on już nie ma czasu nawet na to, żeby się ogolić. Wypijał kawę, którą ja zresztą zrobiłam, wywracał pół mieszkania, żeby znaleźć drugą skarpetkę, a kiedy już w końcu wychodziliśmy, w dwóch na trzy przypadkach zawracał na ulicy, żeby się załatwić, bo twierdził, że nie da rady dojechać do pracy, jeśli tego nie zrobi. Żałosne.

W ogóle kobiety są mądrzejsze i wcale nie myślą wyłącznie o chwili bieżącej. Ja na przykład. Oczywiście poświęcam sporo uwagi sprawom przyziemnym, ale nurtują mnie także głębsze problemy – kim jestem? Skąd przychodzę? Dokąd zmierzam? I jak wyglądam?

Wzruszona nieoczekiwaną oryginalnością i głębią swoich przemyśleń, odchylam się na krześle i wyglądam w zadumie przez redakcyjne okno.

– Fajny ten tekst, co nie? – Agnieszka odwraca się od swojego komputera i spogląda mi przez ramię na ostatni numer „Stylle”.

– Świetny!

– Słuchaj, czy ty nie masz przypadkiem szaroniebieskiego paska? W morskim odcieniu, ale wiesz, takie morze przed burzą. Potrzebny mi niezbyt gruby z małą klamerką.

– Do czego?

– Do tych białych rybaczków od ciebie.

– Nie mam. Załóż szary.

– No co ty? To by się gryzło z górą! Taki pasek to szalenie istotny detal! Trzeba zwracać uwagę na detale i dodatki.

– A gdzie ty się tak stroisz?

– Zaproszona jestem. Do Siedlec na ślub siostry ciotecznej. Mam już buty i torebkę. Przydałby się pasek – Agnieszka spogląda w okno i dodaje w zamyśleniu: – i jeszcze facet jakiś, hmmm…

– A dlaczego ona wychodzi za mąż?

– A co ma robić? Mieszka w Siedlcach – tam to kwestia przetrwania. Instynkt samozachowawczy – rozumiesz. Niezbyt za nią przepadam i nie mam pojęcia, co jej dać na prezent. W dodatku jestem trochę bez kasy.

– No to daj jej kupon totolotka.

– Oszalałaś? Chyba bym kitę odwaliła, jakby jeszcze przez przypadek wygrała!

Agnieszka wraca do internetu. No i proszę! Wszystko jak na dłoni: postrzeganie szerokiego spektrum barw, dbałość o szczegóły oraz umiejętne werbalizowanie odczuć i emocji. Genialna ta Melka – idę jej pogratulować artykułu.

Nasturcje i ćwoki

Подняться наверх