Читать книгу Wojny markomańskie 162-185 n.e. - Marek Olędzki - Страница 4
WSTĘP
ОглавлениеWojny markomańskie były jednym z kilku największych konfliktów zbrojnych, jakie rozegrały się w epoce antycznej. Z rzymskiego punktu widzenia, uwzględniającego zakres zniszczeń, które wywołały, i stopień zagrożenia dla integralności państwa, można by je porównać do takich wcześniejszych wydarzeń, jak np. druga wojna punicka lub najazdy Cymbrów i Teutonów z lat 113–101 p.n.e. Podobnie jak wtedy, pomimo wszelkich trudności i poniesionych ofiar, Rzym okazał się zwycięzcą, stając tym samym na wysokości zadania. Jego machina wojenna, górująca organizacyjnie i technicznie nad przeciwnikami, wytrzymała i tę ciężką próbę, choć nieodległa przyszłość pokazała, że każdy kolejny test tego rodzaju będzie sprawiał Imperium coraz większą trudność, aż wreszcie obnaży jego niemoc. Jednak w okresie wojen markomańskich państwo rzymskie stanowiło jeszcze potęgę światowego formatu, będącą w stanie zapanować zarówno nad problemami zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi, do czego używało nie tylko wyraźnie instrumentalnych środków w postaci na przykład wojska, lecz także bardziej subtelnego medium – polityki, co staram się uwypuklić w niniejszej pracy.
Pomimo niewątpliwego znaczenia omawianych wojen nie doczekały się one, o dziwo, żadnej osobnej monografii, zarówno w językach obcych, jak i w naszym. Poświęcono im natomiast kilka konferencji naukowych, z których co najmniej dwie należy tu wymienić. Pierwsza odbyła się w Warszawie w 1980 r. i zaowocowała pracą zbiorową pt. Znaczenie wojen markomańskich dla państwa rzymskiego i północnego barbaricum (red. Jerzy Wielowiejski), druga zaś miała miejsce w czeskim Brnie, w 1993 r., a jej pokłosie stanowiła publikacja – w postaci zbioru kilkudziesięciu artykułów – pod ogólnym tytułem Markomannenkriege – Ursachen und Wirkungen (red. Herwig Friesinger et alii). Obie wniosły cenny wkład w badania nad poruszaną problematyką i są przeze mnie wielokrotnie cytowane. Z tematyką wojen markomańskich związana jest także publikacja piszącego te słowa pt. Czas przemian. Barbaricum między Bałtykiem a środkowym Dunajem w dobie wojen markomańskich (Łódź 2008). Starałem się w niej zaprezentować sytuację kulturową, populacyjną, ekonomiczną itp., która w czasie wymienionych wojen charakteryzowała tereny środkowoeuropejskiego barbaricum, o samych zaś wojnach, a tym bardziej o problematyce wojskowości rzymskiej, wspominam tam niewiele.
Celem niniejszej pracy jest przede wszystkim analiza interesującego nas konfliktu poprzez pokazanie jego przyczyn, a zwłaszcza przebiegu wydarzeń, przy jednoczesnej propozycji z mojej strony polegającej na omówieniu zasygnalizowanych problemów na odpowiednio szerokim tle. Wojny markomańskie, zgodnie z tym, co dotychczas było praktykowane, wtłaczano w stosunkowo wąskie ramy chronologiczne, tj. umieszczano je między 167 r. (najazd Longobardów i Obiów na Pannonię) a 180 r. (data pokoju Kommodusa kończącego expeditio Germanica secunda), z czym w świetle obecnych ustaleń zgodzić się nie można. Za inicjalną fazę wojen należy bowiem uznać tzw. bellum suspensum, kiedy na granicy dunajskiej, osłabionej odejściem części wojsk na Bliski Wschód, w związku z toczoną tam wojną partyjską, trwał stan podwyższonej gotowości bojowej, połączony z intensywną grą dyplomatyczną, których celem było powstrzymanie dojrzewającego konfliktu. Ostatecznym argumentem jest tu przekaz źródłowy (patrz przypis 19 na s. 81), który mówi, że działania nad Dunajem rozpoczęły się w trakcie wojny partyjskiej, a nie po jej zakończeniu. Z kolei górną cezurę czasową wojen markomańskich w postaci roku 180 też można zakwestionować,ponieważ nie uwzględnia ona trzeciej fazy zmagań, czyli tak zwanej expeditio Germanica tertia. Jej pomijanie „zawdzięczamy” stronniczości historiografii rzymskiej, która przez zatuszowanie kontynuacji działań zbrojnych odbywających się za Kommodusa chciała dać do zrozumienia potomnym, że wymieniony cesarz niczego pozytywnego i ważnego nie dokonał. W konsekwencji przyjęte w książce cezury chronologiczne są wyznaczone przez następujące daty: rok 162 – rozpoczynający bellum suspensum – i rok 185, w którym za rządów Kommodusa zakończono ostatecznie prowadzoną nad Dunajem wojnę (obszerniejsze uzasadnienie tego faktu Czytelnik znajdzie w rozdziale piątym).
Kilka słów chciałbym też poświęcić układowi pracy i jej merytorycznej zawartości. Pierwsze cztery rozdziały książki, posiadające charakter wstępny, mają naświetlić tło konfliktu, tj. wskazać na jego wielorakie przyczyny oraz przedstawić potencjał militarny każdej ze stron w nim uczestniczących. Rozdział piąty, największy, stanowi analizę i opis działań militarnych oraz ich szerokiego wydźwięku, w szczególności w odniesieniu do państwa rzymskiego. Następujący po nim rozdział szósty poświęcam rzymskiej polityce zagranicznej tamtego okresu, biorąc ją niejako w obronę, gdyż wbrew niektórym opiniom nie uważam, żeby dała ona asumpt do rozpoczęcia interesujących nas wojen; ich przyczyn dopatruję się bowiem zupełnie gdzie indziej. Zarysowuję też w nim sylwetki głównych kreatorów wydarzeń ze strony rzymskiej: Marka Aureliusza i jego syna Kommodusa. Zagadnienia dotyczące polityki są mi szczególnie bliskie i dostarczają niezmiennie satysfakcji jako osobie od wielu lat zatrudnionej na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego. Dlatego pozwalam sobie na ich specjalne zaakcentowanie. Pracę zamykają: Zakończenie, w którym staram się zrekapitulować wcześniejsze ustalenia i w skrócie omawiam sytuację po opisanych wojnach, oraz trzy Aneksy. Pierwszy z nich zawiera informacje pochodzące ze źródeł antycznych (w wyborze), ściśle związane z samym konfliktem oraz jego głównymi bohaterami, drugi stanowi wykaz rzymskich jednostek wojskowych uczestniczących w wojnach markomańskich, a trzeci prezentuje listę plemion, które zaatakowały Cesarstwo.
*
Kończąc tych parę słów wstępu, chciałbym wyrazić swoją głęboką wdzięczność osobom, które przyczyniły się do powstania niniejszego tekstu. Gorące słowa podziękowania kieruję zatem pod adresem kolegi dr. Justyna Skowrona za Jego inspirujące rady i pomysły, z których niejednokrotnie korzystałem w mojej pracy. Mam też przyjemność podziękowania pani mgr Urszuli Kurzątkowskiej z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej i koledze dr. Andrzejowi Michałowskiemu z Uniwersytetu Adama Mickiewicza za dostarczane mi informacje bibliograficzne i pomoc w „zdobywaniu” trudno dostępnej literatury fachowej.