Читать книгу Książę i żebrak - Марк Твен, ReadOn Classics, Charles Dudley Warner - Страница 9
Rozdział VIII. Zaginiona pieczęć państwowa
ОглавлениеOkoło piątej po południu Henryk VIII obudził się niewypoczęty ze snu i szepnął do siebie półgłosem:
– Straszne sny, straszne sny! Koniec mój się zbliża, zjawy senne oznajmiają mi to, a zamierający puls potwierdza.
Potem jednak w oczach jego zaigrał okrutny błysk i król mruknął:
– Ale zanim ja umrę, on musi zginąć pierwej.
Ponieważ otaczający go dworzanie spostrzegli, że król nie śpi, jeden z nich zapytał, czy zechce przyjąć lorda kanclerza, oczekującego w przedpokoju.
– Wprowadźcie go, wprowadźcie go! – zawołał król szybko.
Lord kanclerz wszedł i klękając obok łoża królewskiego, przemówił:
– Wydałem odpowiednie zarządzenia i zgodnie z wolą króla parowie monarchii zebrani są obecnie w swych strojach urzędowych w sali posiedzeń parlamentu, gdzie wydawszy wyrok śmierci na księcia Norfolka, oczekują w pokorze dalszych rozkazów waszej królewskiej mości w tej sprawie.
Okrutna radość promieniała z twarzy króla.
– Podnieście mnie! – zawołał. – We własnej osobie stanę przed parlamentem i własnoręcznie przypieczętuję wyrok, który mnie uwalnia od…
Głos odmówił mu posłuszeństwa; zarumienione policzki pokryły się trupią bladością; dworzanie oparli go znowu o poduszki i szybko podali krzepiące sole.
Oprzytomniawszy nieco, król rzekł zbolałym głosem:
– O, jakże pragnąłem tej szczęsnej chwili! A oto przychodzi ona za późno, nie będę mógł się nacieszyć do syta swoim tryumfem. Ale śpieszcie się, śpieszcie się! Niechaj inni dopełnią tej czynności, której mnie niesądzone jest dopełnić. Oddaję wielką pieczęć państwową komisji: wybierzcie lordów, którzy mają do niej należeć, i bierzcie się do roboty. Śpieszcie się, człowieku! Zanim słońce wzejdzie i zajdzie znowu, macie mi przynieść jego ściętą głowę, abym się mógł nacieszyć jej widokiem.
– Niechaj się stanie wedle rozkazu króla. Czy wasza królewska mość zechce zarządzić, aby mi wydano z powrotem pieczęć, bym mógł wykonać wasze rozkazy?
– Pieczęć? A któż ma pieczęć, jeżeli nie wy?
– Wasza królewska mość raczy sobie przypomnieć, żeście mi ją sami przed dwoma dniami odebrali, oświadczając, iż nie będzie więcej użyta, aż wasza ręka królewska przyłoży ją pod wyrokiem śmierci na księcia Norfolka.
– To prawda, przypominam sobie, że to zrobiłem… Ale co się stało z pieczęcią?… Jestem taki słaby… Pamięć często mnie teraz zawodzi… To dziwne, dziwne…
Słowa króla stawały się coraz cichsze i coraz bardziej niezrozumiałe, od czasu do czasu potrząsał siwą głową, starając się przypomnieć sobie, co uczynił z pieczęcią.
Wreszcie lord Hertford zebrał się na odwagę, uklęknął i pozwolił sobie wspomóc pamięć króla.
– Najjaśniejszy panie, czy wolno mi powiedzieć, że zarówno ja sam, jak wielu z obecnych przypominamy sobie, iż wasza królewska mość wręczył wielką pieczęć państwową księciu Walii, aby ją przechował, aż…
– Racja, słuszna racja! – przerwał mu król. – Przynieście ją! Prędko; czas ucieka!
Lord Hertford pobiegł do Tomka, ale po krótkiej chwili powrócił ze zmieszaną twarzą i pustymi rękoma, oznajmiając co następuje:
– Ubolewam bardzo, panie mój i królu, że muszę wam przynieść niepożądaną i smutną wieść, ale mrok, przesłaniający umysł księcia, nie rozwiał się jeszcze, i nie potrafi on przypomnieć sobie, że otrzymał pieczęć. Dlatego powracam szybko, aby przynieść tę wiadomość, sądzę bowiem, że zajęłoby to zbyt wiele drogocennego czasu i było zupełnie bezskuteczne, gdyby się chciało przeszukać olbrzymie szeregi komnat jego książęcej wysokości…
Głębokie westchnienie przerwało hrabiemu. Po chwili król rzekł posępnym głosem:
– Nie dręczcie tego biednego dziecka. Ręka Boska ciężko je dotknęła, a serce me pełne jest wielkiego współczucia i troski, że nie mogę wesprzeć jego życia swoim doświadczonym ramieniem i zapewnić mu w ten sposób spokoju.
Przymknął oczy, mówiąc półgłosem do siebie, potem zamilkł. Po pewnym czasie otworzył znowu oczy i rozejrzał się dokoła błędnym wzrokiem, aż spojrzenie jego padło na klęczącego jeszcze ciągle lorda kanclerza.
Rumieniec gniewu zapłonął na twarzy króla.
– Co, tyś jeszcze tutaj! Na Boga wszechmocnego, jeżeli nie przyśpieszysz stracenia tego zdrajcy, twoja mitra biskupia nie znajdzie jutro rano głowy, którą przywykła zdobić!
Kanclerz, drżąc ze strachu, bełkotał:
– Łaski, wasza królewska mość, łaski! Wszak czekam tylko na wielką pieczęć.
– Człowieku, czyś ty oszalał? Mała pieczęć, którą zabieram zwykle z sobą, gdy się udaję w podróż, leży w moim skarbcu. Jeżeli nie ma wielkiej pieczęci, musi mała wystarczyć. Czyś ty rozum stracił? Idź! Ale strzeż się – masz mi się nie pokazywać inaczej, jak przynosząc jego głowę!
Biedny kanclerz nie zwlekał ani chwili, lecz skorzystał ze sposobności, aby się usunąć z tak niebezpiecznego pobliża; nie zwlekała też komisja, udzielając wyrokowi niewolniczego parlamentu aprobaty królewskiej i zarządzając, aby zaraz nazajutrz rano stracono pierwszego para21 Anglii, nieszczęsnego księcia Norfolka22.
21
par – członek Izby Lordów, izby wyższej dwuizbowego parlamentu brytyjskiego. [przypis edytorski]
22
Skazanie Norfolka. Izba Parów, nie przesłuchawszy więźnia, nie zarządziwszy śledztwa, nie zbadawszy świadków, skazała go i przesłała wyrok Izbie Gmin. Pokorna Izba Gmin usłuchała jego (króla) rozkazu; król zaś, zatwierdziwszy wyrok przez specjalną komisję, wydał rozkaz, aby stracenie Norfolka odbyło się 29 stycznia (następnego dnia) rano. [Hume, Historia Anglii, tom III, str. 306]. [przypis autorski]