Читать книгу Hania Humorek ogłasza niepodleglość - Megan McDonald - Страница 7
Fasolowe Miasto w stanie MUU-sa-chu-setts
ОглавлениеSŁUCHAJCIE, SŁUCHAJCIE!
Hania Humorek pojechała do Bostonu! Fasolowego Miastaa w amerykańskim stanie Mas-sa-chu-setts. Do Kolebki Wolności, miejsca narodzin słynnego Bena Franklina i Paula Revere’a. Krainy bostońskiej „herbatki” i Deklaracji Niepodległości.
– Boston rządzi – powiedziała Hania.
Do tej pory w Bostonie najbardziej podobało jej się to, że:
1 Przez całe dwa dni nie musiała chodzić do szkoły (dzięki temu ominęło ją jedno dyktando, dwukrotne odrabianie lekcji i wypracowanie na trzy strony).
2 Przez całe dziesięć milionów godzin nie musiała jechać samochodem, siedząc koło Smrodka.
3 Nie musiała szczotkować włosów.
Ona, Hania Humorek, Pasażerka Pierwszego Metra w Ameryce, w końcu znalazła się na prostej drodze ku wolności! Do miejsca, gdzie narodził się jej kraj. Gdzie wszystko się zaczęło.
Rewolucja amerykańska! Deklaracja Niepodległości! Wolność!
BOMBA!
Hania, jej mama, tata i młodszy brat Smrodek wspięli się po schodach i wyszli na świeże powietrze, kierując się do informacji na błoniach, gdzie tata kupił przewodnik po Szlaku Wolności.
– Wiedzieliście, że kiedyś w tym parku pasły się krowy? – spytał Smrodek. – Tak jest napisane na tej tablicy.
– Witamy w MUU-sa-chu-setts! – zawołała Hania, po czym wybuchnęła śmiechem. Gdyby byli tu Rysiek i Franek Perełka, oni też zaczęliby się turlać ze śmiechu. – Pomyśl tylko – zwróciła się do brata. – W tej chwili, dosłownie w tej minucie, kiedy ja ruszę Szlakiem Wolności, w Wirginii pan Łopuch pewnie robi dyktando w mojej klasie. W tej sekundzie dziewiętnaścioro uczniów żuje ołówki z gumką.
– Masz szczęście! Mnie ominął Dzień Przebieranek.
– Wycieczka zaczyna się tutaj, na błoniach – powiedział tata.
– Możemy iść i popatrzeć na kaczki? – spytał Smrodek. – Albo żaby? Na mapie jest staw z żabami.
– Smrodku, ruszamy Szlakiem Wolności, a nie Szlakiem Żab.
– Co zatem obejrzymy najpierw? – spytała mama.
– Statek! Statek, na którym zorganizowano bostońską „herbatkę”! – zaproponowała Hania, podskakując z radości.
– Przyjechaliśmy aż do Bostonu, żeby iść na herbatkę? – zdziwił się Smrodek.
– Tu chodzi o inną herbatkę – odrzekła mama.
– Pierwsi osadnicy przyjechali tu z Anglii, bo nie chcieli już, by król mówił im, co mają robić – wyjaśnił tata.
– Tato, czy to DNH? – spytał Smrodek. – Długa Nudna Historia?
– Na pewno nie jest nudna – zaprotestowała Hania. – Opowiada o początkach naszego kraju. Ameryka w ogóle by nie powstała, gdyby nie to wielkie przyjęcie. Widzisz, Amerykanie nie chcieli pić herbaty z Anglii. To było wykluczone.
– Chodziło nie tylko o herbatę – dodała mama. – Brytyjczycy kazali im płacić wysokie podatki od wielu rzeczy – na przykład od znaczków i cukru. Nazwali to Ustawą o pieczęciach i Ustawą o cukrze. Amerykanie nawet nie wiedzieli, na co zostaną wydane wszystkie te pieniądze z podatków.
– Nic z tego nie rozumiem – mruknął Smrodek.
– Nie chcieliśmy, żeby nami rządził jakiś zrzędliwy stary król – wyjaśniła Hania.
– Ameryka chciała stać się dojrzała i niezależna – powiedziała mama. – Chciała uwolnić się od Anglii. Móc tworzyć własne zasady i prawa.
– I dlatego Thomas Jefferson napisał Deklarację Niepodległości – dodał tata.
– Podpisało ją wielu ważnych ludzi – wtrąciła Hania. – Na przykład John Hancock, który był pierwszym sygnatariuszem Deklaracji. Prawda, mamo?
– Prawda – przytaknęła mama.
– Zanim jednak wyruszymy na tę wycieczkę, chodźmy zobaczyć Drzewo Wolności – zaproponował tata. – Pod nim stawali ludzie, którzy wygłaszali ważne przemówienia o wolności.
– Jak herold miejski? – spytała Hania.
– Właśnie tak. Już jesteśmy na miejscu.
– Nie widzę żadnego drzewa – oznajmił Smrodek. – Tylko starą tablicę na jakimś starym domu.
– Brytyjczycy je ścięli – powiedział tata. – Ale to nie powstrzymało Amerykanów. Pozostałości po drzewie nazwali Pniakiem Wolności i dalej wygłaszali swoje przemówienia.
– Nie widzę też żadnego pniaka – upierał się Smrodek.
– Użyj więc swojej wyobraźni! – zawołała Hania.
– Dzieci, stańcie przed tablicą, żeby tata mógł wam zrobić zdjęcie.
– Nadal nie rozumiem, o co tyle krzyku z tą całą rewolucją amerykańską – wymamrotał Smrodek.
– Niektórym z nas się podobała – zauważyła Hania. – O, wolności, przybywaj! – zawołała, a włosy opadły jej na twarz.
– Haniu, rano prosiłam cię, żebyś się uczesała – przypomniała jej mama.
– Uczesałam się. Tą różową włochatą poduszką w naszym pokoju hotelowym!
Mama próbowała przygładzić jej sterczące na wszystkie strony włosy.