Читать книгу Pod kontrolą. Haker cz. 3 - Meredith Wild - Страница 7
2
ОглавлениеUsiadłam okrakiem na Blake’u i zaczęłam masować kciukami mięśnie jego ramion. Ani drgnęły. Już się zaczęłam zastanawiać, czy w ogóle na niego działam, kiedy jęknął cicho. Uśmiechnęłam się i położyłam się na jego plecach. Zaczęłam całować jego skórę, chłonąc zapach wody kolońskiej i jego ciała. Dzięki jakiemuś cudowi natury moje własne mięśnie się rozluźniły. Piżmowy zapach Blake’a i naszego potu po seksie niemal mnie obezwładniły. Mogłabym tak leżeć i cały dzień go wąchać.
– Cudownie pachniesz. – Przycisnęłam usta do jego skóry. Całowałam go, napawając się jego zapachem.
Cicho zachichotał.
Wysunęłam język, żeby go posmakować, jakby sam zapach mi nie wystarczał. Jakby nie wystarczyło mi to, że zostałam zerżnięta aż do nieprzytomności na stole w jadalni, przywiązana i uległa. Blake Landon był moim narkotykiem, moją obsesją – nałogiem, z którym nie zamierzałam zrywać.
Smakowałam go ustami i zębami. Masowałam go, obsesyjnie wodząc palcami po jego ciele.
Nagle, w ułamku sekundy przewrócił mnie na plecy i umościł swoje cudowne, nagie ciało między moimi nogami.
– Chcesz, żebym cię znowu zerżnął? Bo jeśli tak, to jesteś na dobrej drodze.
Zachichotałam. Blake uśmiechnął się szeroko i przygwoździł moje ręce po obu stronach mojej głowy. Pogładził delikatne miejsca na skórze, na których zostały ślady linki.
Dostrzegłam na jego twarzy znajomy wyraz troski i wyślizgnęłam się z jego uścisku. Ujęłam jego twarz w obie dłonie i odwróciłam do siebie jego głowę.
– Nic mi nie jest. Tylko nie zaczynaj z poczuciem winy, dobrze?
– Nie chciałem zrobić ci krzywdy.
– Nic nie czuję. Naprawdę. W takich chwilach czuję tylko twoje ręce na moim ciele i ciebie w sobie. To mnie całkowicie pochłania. W innych okolicznościach mogłoby sprawić mi to ból, ale kiedy się kochamy, to jeszcze bardziej zwiększa rozkosz, jaką mi dajesz. I doskonale wiesz, że to lubię, więc przestań się zachowywać, jakbym była bezbronnym kotkiem.
– Ale teraz cię boli. A jeżeli zostaną siniaki?
– Co mnie to obchodzi? Następnym razem nie będę się tak szarpała. Chciałeś dać mi nauczkę, prawda? – Poruszyłam pod nim biodrami, drażniąc jego znowu twardy i gorący członek, który pulsował nad moim brzuchem. Uśmiechnęłam się chytrze. Chciałam, żeby Blake dobrze się bawił i nie zamierzałam pozwolić, żeby znowu zaczął mieć poczucie winy z powodu swoich potrzeb – potrzeb, które szybko stawały się również moimi.
Nigdy bym się nie spodziewała, że po gwałcie, który przeżyłam cztery lata temu, będę potrafiła dać mężczyźnie taką władzę nad sobą, jaką dałam Blake’owi. On jednak pokazał mi, jak czerpać przyjemność z uległości. Otworzył mi na to oczy, na coś głębszego i nieskończenie bardziej intensywnego niż wszystko, czego do tej pory doświadczyłam.
Walczyłam o wolność tylko po to, żeby mnie jej pozbawił w swój mistrzowski sposób. Łamał mnie, aż z pożądania odchodziłam od zmysłów – i teraz nie chciałam już inaczej. Nie wyobrażałam sobie tego.
Przesunęłam dwoma palcami po zmarszczce między jego brwiami.
– Co cię gryzie? Wcześniej wyglądałeś na zdenerwowanego.
Sturlał się ze mnie na plecy i wbił wzrok w sufit. Zanim zdążyłam powtórzyć pytanie, usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i stłumione głosy. Szybko zeskoczyłam z łóżka i zamknęłam drzwi na klucz. Z powrotem położyłam się obok Blake’a i wtuliłam głowę w jego ramię. Leniwym ruchem zarzuciłam nogę na jego umięśnione udo.
Głośne łupnięcie w holu odbiło się echem w sypialni. Potem rozległ się kobiecy chichot i jęk. Uśmiechnęłam się. Alli i Heath znowu baraszkowali, ale nie mnie było ich osądzać.
Całe szczęście, że nie przyłapali nas na stole w jadalni. Nie wyobrażałam sobie, jak mogłabym to wytłumaczyć Alli. Nadal nic nie wiedziała o szczególnych upodobaniach Blake’a i przynajmniej na razie wolałam, żeby tak pozostało.
– Powinniśmy wybrać się w podróż – powiedział nagle Blake.
– Na pewno niedługo znajdą sobie własne mieszkanie – westchnęłam.
– To trwa zbyt długo. Poza tym nie wyjeżdżaliśmy razem od… od Vegas. Moglibyśmy wykorzystać najbliższy długi weekend. Chciałbym spędzić trochę czasu z tobą, tylko we dwójkę. Żeby nikt nam nie przeszkadzał.
Znaleźliśmy się w tym miejscu dzięki niespodziewanej serii wydarzeń, z których wiele zostało zaaranżowanych przez Blake’a. To, co się stało w Vegas, było punktem zwrotnym, a na wspomnienie naszego pierwszego razu nadal robiło mi się gorąco. Wtedy połączyła nas tylko żądza, która potem przemieniła się w obsesję i gdzieś w tym dzikim oszołomieniu zakochałam się w Blake’u.
– Nie jestem pewna, czy teraz powinnam robić sobie przerwę w pracy. – Ostatnie godziny odsunęły na dalszy plan Risę, Maxa i ich intrygi, ale powoli zaczynałam wracać do rzeczywistości.
– Uważam, że na to zasłużyłaś. Zabiorę cię dokądś na kilka dni. Obowiązki nigdy się nie skończą i zawsze ktoś będzie nas potrzebował, ale wszystko może poczekać dzień lub dwa.
Uniosłam brwi. Jako pracoholiczka nie do końca mu wierzyłam.
– Na pewno?
– Na sto procent. Szczerze mówiąc, właśnie postanowiłem, że nie daję ci wyboru. Wyjeżdżamy jutro po pracy. – Uśmiechnęłam się szeroko. Przeszył mnie przyjemny dreszczyk.
– Co mam spakować?
– Spakuję cię sam.
– Nie musisz tego robić.
– Zresztą myślę, że niezbyt często będziesz się ubierała, więc to nie ma żadnego znaczenia, prawda? Wystarczy bikini, jakieś stringi.
Roześmiałam się i żartobliwie klepnęłam go po policzku. Złapał mnie za rękę, zawarczał i wciągnął na siebie.
– Myślę, że tymczasem powinniśmy trochę pohałasować.
Znowu się roześmiałam i pokręciłam głową.
– Nie chcesz być gorszy? Jesteś niepoprawny.
– Możesz mi wierzyć, że nie mam ochoty słuchać, jak mój młodszy brat uprawia seks. Mogę mu to uświadomić, rewanżując się. Muszę tylko wymyślić, jak cię zmusić do krzyku.
Uśmiech zniknął z mojej twarzy. Blake objął mnie, przytrzymał mocno i zaczął rozpalać moje ciało każdym muśnięciem palcami.
– Mam wrażenie, że już coś wymyśliłeś.
* * *
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.