Читать книгу Jak być fajnym tatą i nie zwariować - Michał Będźmirowski - Страница 5

WSTĘP

Оглавление

Drodzy Panowie!

Jak być fajnym tatą i nie zwariować? Dobre pytanie! Bo jak tu być fajnym tatą, głową rodziny, a przy tym osobą spełnioną zawodowo i nie tracić jednocześnie niczego z rodzinnych relacji? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w książce, którą właśnie macie w ręku. Pragnę pokazać Wam tę część mojego życia, która jest dla mnie najważniejsza – ojcostwo. Nie będę pisał, że spędzam z dzieckiem całe dnie i noce, że zajmuję się nim samodzielnie, że wykonuję wszystkie czynności wokół malucha bez niczyjej pomocy. Nie będę też moralizował, bo nie jestem ekspertem. Jestem (i chcę pozostać) normalnym facetem. Jak Wy, jak Wasi koledzy. Jak mężowie Waszych żon.

Chciałbym dowieść na własnym przykładzie, że bycie ojcem to najlepsze, co może spotkać mężczyznę. To poczucie spełnienia, którego nic nie jest w stanie zastąpić, to nieustanne patrzenie na cud, doskonały kawałek samego siebie. I chciałbym wykazać, że można cieszyć się tym nowym życiem bez rezygnacji z własnych zainteresowań czy rozwoju.

Książka jest zapisem moich własnych przeżyć – od chwili, gdy dowiedziałem się o ciąży, po czas wspólnego dorastania z synkiem. Jeżeli masz wątpliwości – czy jesteś gotowy na ojcostwo, boisz się, jakim ojcem będziesz (a moment ten nadchodzi nieubłaganie) albo już nim jesteś, lecz nie bardzo odnajdujesz się w tej roli – to może warto poświęcić nieco uwagi i zobaczyć, jak poradziłem sobie z tym ja.

Co jednak najważniejsze – zwracam się w niej do mężczyzn, ale nie jest to pozycja wyłącznie dla nich. Warto, by sięgnęły po nią także kobiety i uświadomiły sobie, że obecnie rola ojca jest bardziej istotna niż w takiej choćby starożytnej Sparcie. To również dzięki niemu dziecko przychodzi na świat, a on pragnie uczestniczyć w życiu malucha już od pierwszego dnia.

Bo będziemy ojcami, bo nimi jesteśmy. I będziemy już na zawsze.

Pora się przedstawić.

Nazywam się Michał Będźmirowski, trzydziestodwuletni mąż i ojciec, zawodowo doktor nauk społecznych, wykładowca akademicki, twórca projektu Modny Tata. Ojciec niemal dwuletniego Brunona.

Od kiedy w życiu mojej żony i moim pojawił się synek, tworzymy szczęśliwą, pełną rodzinę. Każdy dzień to nowe wyzwania, nowe radości, ale też ciągła gonitwa z uwagi na dodatkowe obowiązki. Wraz z przyjściem na świat malucha w mojej głowie objawiły się nowe inspiracje, które zaowocowały (między innymi) powstaniem projektu Modny Tata. Rozwiewając wątpliwości, które niekiedy do mnie docierają – nie jestem produktem marketingowym. Modny Tata to po prostu Michał Będźmirowski, występujący pod swoim imieniem i nazwiskiem. Tak czy siak miło, że ktoś wpadł na pomysł, że jestem wytworem własnej wyobraźni .



Zaczęło się niewinnie, jak zwykła określać początki projektu moja żona (o niej samej opowiem nieco później, poświęcając jej godny, oddzielny kawałek papieru). Zawsze chciałem zrobić „coś swojego”, „coś dla siebie”, nie precyzując idei, zacząłem zatem wrzucać fotki na Instagram. Stworzyłem tam profil, bo rozpierała mnie ojcowska duma. Modny byłem też chyba od zawsze. Jakoś to pasowało. Uznałem, że na początek może być, i uruchomiłem konto. Najpierw zamieszczałem tam pojedyncze zdjęcia z siłowni czy też w eleganckim wydaniu, w ubraniach, w których chodziłem do pracy. Trafiały się jakieś lajki, komentarze. Normalny Instagram. Nie wiem dokładnie kiedy, ale niespodziewanie zacząłem zyskiwać grono followersów, coraz większe i większe. Już nie tylko znajomych. Okazało się, że normalność to w social mediach towar deficytowy, a normalny, tyle że nieźle ubrany, mający rodzinę facet to wcale nie taka powszedniość. Dziwne...

W którymś momencie posypały się mejle i telefony z propozycjami współpracy, zaprezentowania idei świadomego ojcostwa i próby wypromowania roli ojca w życiu dziecka. Fajnie. Pomysły wyewoluowały w stronę, której kompletnie nie przewidywałem, nigdy bowiem nie studiowałem marketingu i nie miałem pojęcia, że oto właśnie tworzę „projekt”. Tym bardziej nie spodziewałem się, że napiszę o tym książkę.

Jestem doktorem nauk społecznych, wykształciuchem, wykładowcą akademickim. Interesuję się sportem, zwłaszcza piłką nożną. Rodzina, znajomi, jeden brat, kilka złych doświadczeń na koncie, niespełnione marzenia (m.in. o byciu piłkarzem) i dobre wspomnienia, w tym dużo z dzieciństwa. Zadziwiające, jak wiele pamięta się z tego okresu, prawda?

A dlaczego projekt Modny Tata?

Jego założeniem jest przedstawienie nowoczesnego mężczyzny, taty i męża. To po prostu projekt wynikający z moich bezpośrednich doświadczeń. Przede wszystkim z założenia, że świat, który nas otacza, marginalizuje rolę ojca, pozostawiając go w cieniu. Gloryfikowanie macierzyństwa, nawiasem mówiąc ze wszech miar słuszne, nabrało obecnie innego wymiaru. Oczekiwania, jakim musi sprostać kobieta, są dużo większe niż wymagania wobec mężczyzny. Pytanie: czy słusznie?


W dobie prezentowania w mediach matek idealnych ktoś zapomniał o nas, o ojcach. Mimo że przecież jesteśmy nieodłącznym elementem w procesie wychowawczym. A przynajmniej tak powinno być. Tymczasem tak zwany świat nie traktuje nas poważnie, upychając gdzieś na drugim planie. Nie chodzi, naturalnie, o rywalizację ze „strażniczką domowego ogniska”, ale przyjemnie byłoby odczuć, że jesteśmy dostrzegani – nie tylko jako „sprawcy” cudu życia, ale też jako osoby, które mają wpływ na dziecko od samego początku jego istnienia. Zarówno w przypadku sukcesów, jak i wątpliwości, pytań i porażek.

Co jednak ma do powyższego moda?

Otóż w XXI wieku trendy stał się autorozwój, poszerzanie horyzontów, bycie zaradnym, odpowiedzialnym, wykształconym. A do tego wszystkiego zadbanym. Pragnę zatem uświadomić moim Czytelnikom, że obecnie na topie jest model, w którym ojciec powinien być autorytetem i wzorem dla dziecka.

Podobnie jak ja dla Brunona, niespełna dwulatka. Dla mojego cudu.

Książka, którą trzymacie, to pomysł na podzielenie się ojcostwem doświadczanym przeze mnie – radosnym, spełnionym, świadomym. Próba przekonania Was, że modnym tatą można (a raczej: trzeba!) być nie tylko na papierze. Że takie „tacierzyństwo” to źródło szczęścia i satysfakcji.

Historia przeplatana jest zdjęciami z mojego życia, projektu, czasu, o którym właśnie Wam opowiadam. Uznałem, że tak będzie bardziej kolorowo .

A teraz do rzeczy.

Jak być fajnym tatą i nie zwariować

Подняться наверх