Читать книгу Stworzeni do miłości. Skłonności homoseksualne i Kościół katolicki - Michael Schmitz - Страница 5
Przedmowa
Оглавление„Kim jesteś Ty, Panie, a kim jestem ja?” Ta prosta a głęboka modlitwa wydaje się wręcz stworzona dla młodych ludzi żyjących na początku XXI wieku. Jesteśmy – jak nigdy wcześniej – uwikłani w poszukiwanie definicji nas samych i w dążenie do zrozumienia tego, co czyni każdego z nas tym, kim jest, oraz co sprawi, że ktoś nas zauważy i że będzie o nas dbał. Fakt, że przytoczona wyżej modlitwa została wypowiedziana na początku trzynastego wieku przez młodego św. Franciszka z Asyżu przypomina nam, że ta ludzka tęsknota jest doświadczeniem uniwersalnym. Pytanie to stanowi jednak również wyzwanie: jest ono zadane w sposób, który rzadko dziś doceniamy.
„Kim jestem?” to pytanie ważne, ale często kierujemy je w niewłaściwą stronę. Odpowiedzi nie znajdziemy w Internecie. Nie da się jej zdobyć w mediach społecznościowych ani w przeprowadzonym online sondażu, nie da się jej wymierzyć ilością lajków, udostępnień czy retweetów. Przeciwnie, wydaje się, że im bardziej łączą nas media społecznościowe, tym mniej jest więzi międzyludzkich. Wielu młodych ludzi odkrywa, że woła w internetową próżnię i że przyjmuje te odpowiedzi, które rozbrzmiewają najgłośniej. Łatwo pozwalamy, by definiowali nas inni, i nie pytamy przy tym, czy nas znają albo czy im w ogóle na nas zależy. Szczególnie nastolatkowie i młodzi dorośli stają w obliczu wielu wyzwań nurtujących ludzkie serca, na przykład takich, jak odnajdywanie się w nowych rolach w rodzinie, budowanie nowych przyjaźni, adaptowanie się w nowym miejscu zamieszkania bądź wybór zawodu albo sposobu spędzenia wakacji. Jednak niewiele doświadczeń jest równie głębokich – bądź tak potencjalnie pogmatwanych – co uzmysłowienie sobie naszej tożsamości seksualnej oraz zrozumienie nowych i potężnych pragnień bliskości, relacji i miłości. Niestety, nasza zeświecczona kultura z reguły nie jest tu zbyt pomocna: zwykle bywa subiektywna („Prawdą jest to, co nazywam prawdą”), utylitarna („Najlepsze jest to, co zapewnia mi coś, czego chcę”) oraz hedonistyczna („Najlepsze jest to, co daje mi największą przyjemność”). Gdy zadajemy światu pytanie: „Co powinienem zrobić w kwestii tego, co odczuwam?”, otrzymujemy odpowiedź: „Rób to, na co masz ochotę i co sprawia, że czujesz się dobrze”. I jesteśmy w takiej samej sytuacji, jak przed zadaniem owego pytania!
Zaś gdy to, co odczuwamy, samo w sobie jest niejasne, niejasna odpowiedź ze strony świata wcale nie pomaga. Każdy młody człowiek odczuwa pociąg płciowy – pragnienie emocjonalnej i fizycznej bliskości z drugą osobą, pragnienie poznania tej osoby i należenia do niej w sposób niedostępny nikomu innemu. Pociąg płciowy ze swej natury ukierunkowany jest ku osobie płci przeciwnej i odgrywa wielką rolę w uczynieniu z zawarcia małżeństwa i założenia rodziny spraw możliwych i pożądanych. Jednak niektórzy ludzie, z rozmaitych powodów, odczuwają pociąg do osób tej samej płci. To doświadczenie jest trudne do zrozumienia i może ich zastanawiać, co fakt ten oznacza dla ich tożsamości i przyszłości. Dokąd mogą się zwrócić po odpowiedzi, gdy czują się zdezorientowani w kwestii swojej płciowości? Świat zdaje się mówić, że uprawianie seksu jest najważniejszym doświadczeniem, jakie może przeżyć człowiek, że silne pragnienie związku jest zawsze pragnieniem seksualnym, że to, co czują, jest zawsze właściwe i że zawsze mają postępować tak, jak dyktują im uczucia. Czy taka odpowiedź naprawdę komukolwiek pomaga?
Książka Stworzeni do miłości stanowi ważną odpowiedź na te pytania o tożsamość i seksualność. Podobnie jak św. Franciszek, ks. Mike zdaje sobie sprawę, że jedyną prawdziwą odpowiedź na pytanie: „Kim ja jestem?” można znaleźć w pytaniu: „Kim ty jesteś?”. Innymi słowy, mogę zrozumieć samego siebie tylko jeśli zrozumiem swoje relacje, szczególnie tę pierwszą i najważniejszą – relację z moim Stwórcą. Kiedy uznaję Boga za Pana mego życia, mogę wołać do Niego: „O Panie, kim jesteś?”. On zaś odpowiada w sposób, jakiego nigdy bym się nie spodziewał: „Jestem twoim Ojcem. Jestem twoim Zbawicielem. Jestem źródłem twego życia. Jestem celem, do którego zmierzasz”. Kiedy poznaję tożsamość Boga, pełniej odkrywam też własną: „Jestem Twoim ukochanym dzieckiem. Należę do Ciebie. Wszystko, co mam, pochodzi od Ciebie. Wszystko, czym jestem, prowadzi mnie do większej bliskości z Tobą. Będę słuchać Twego słowa i wypełniać Twój plan dla mojego życia”.
Ksiądz Mike w gawędziarskim stylu, z którego jest znany, pisze o prawdach, które – jak się wydaje – w przeszłości każdy uważał za oczywiste, a które dziś są wręcz rewolucyjne:
Wasze istnienie jest darem. Dobrze, że istniejecie!
Wasze ciało i dusza są ważne.
Za każdą rzeczywistością kryje się pewna obiektywna prawda, którą można zrozumieć.
Seks to coś ogromnie ważnego, co ma konkretny cel.
Silne uczucia nie zawsze prowadzą do podejmowania dobrych decyzji.
Przyjaźń jest prawdziwą miłością, a nie nagrodą pocieszenia.
Można się z kimś nie zgadzać, nie nienawidząc przy tym tej osoby.
Przede wszystkim zaś ks. Mike wie, o czym mówi i zna wasz sposób myślenia. Dzięki tej wiedzy, połączonej z ojcowską troską i współczuciem, książka Stworzeni do miłości przekazuje głośno i wyraźnie jedno przesłanie: „Jesteście tym, kim jesteście, ponieważ Bóg was kocha!”.
Mam zaszczyt pracować z kobietami i mężczyznami w różnym wieku, pochodzącymi z różnych środowisk, którzy usiłują zrozumieć doświadczane przez siebie skłonności homoseksualne i reagować na nie w taki sposób, do jakiego zaprasza ich Bóg. Dziś młodzi ludzie, bardziej niż kiedykolwiek dotąd, stają przed tym samym wyzwaniem i dokładają starań, by udzielić takiej samej odpowiedzi – zatem jestem wdzięczny, że książka Stworzeni do miłości została napisana z myślą właśnie o was. Mam nadzieję, że w miarę zdobywania coraz głębszego rozumienia Boga i Jego planu będziecie również coraz lepiej rozumieć samych siebie i swoje pragnienia, a także coraz pełniej żyć jako osoby, którymi macie być zgodnie z pełnym miłości, stwórczym zamysłem Boga.
ks. Philip G. Bochanski
dyrektor wykonawczy
Courage International
| Stworzeni do miłości