Читать книгу Don Juan - Жан-Батист Поклен Мольер, Мольер (Жан-Батист Поклен), Molière - Страница 5
AKT PIERWSZY
SCENA DRUGA
ОглавлениеDON JUAN, SGANAREL.
DON JUAN
Cóż to za człowiek z tobą rozmawiał? Wyglądał mi coś na poczciwego Guzmana, giermka donny Elwiry.
SGANAREL
Bo też to właśnie było coś podobnego.
DON JUAN
Jak to! To on?
SGANAREL
On sam.
DON JUAN
Odkądże przybył do miasta?
SGANAREL
Od wczoraj wieczora.
DON JUAN
I cóż go sprowadza?
SGANAREL
Sądzę, że pan się musi po trochu domyślać jego kłopotów.
DON JUAN
Chodzi o nasz wyjazd, z pewnością?
SGANAREL
Poczciwina srodze tym jest zgnębiony i pytał mnie o powód.
DON JUAN
I cóżeś odpowiedział?
SGANAREL
Że pan mi nic o tym nie mówił.
DON JUAN
No i co? A cóż ty sam myślisz? Jakie twoje zdanie o tej sprawie?
SGANAREL
Ja? Myślę, bez obrazy, że panu chodzi po głowie jakaś nowa miłostka.
DON JUAN
Tak sądzisz?
SGANAREL
Tak.
DON JUAN
Na honor! Nie omyliłeś się: muszę ci przyznać, że w istocie inny przedmiot wygnał Elwirę z moich myśli.
SGANAREL
Mój Boże! Czyż ja nie znam na palcach don Juana i czy nie wiem, że pańskie serce to największy włóczykij pod słońcem: lubi wędrować z jednej gościny w drugą, a nigdzie nie zagrzeje miejsca.
DON JUAN
I nie uważasz, powiedz, że dobrze czynię, postępując w ten sposób?
SGANAREL
Hm… panie…
DON JUAN
Cóż takiego? Gadaj.
SGANAREL
Z pewnością dobrze pan czyni, jeśli się panu tak podoba: temu nie można się przeciwić. Ale, gdyby się panu podobało inaczej, to by znowu było może co innego.
DON JUAN
Dobrze więc, pozwalam ci mówić całkiem swobodnie. Wywnętrz się, co myślisz o tym.
SGANAREL
W takim razie powiem otwarcie, że nie pochwalam wcale pańskiej metody i że uważam za rzecz bardzo szpetną bałamucić17 się tak na wszystkie strony.
DON JUAN
Jak to! Więc chciałbyś, aby się skuć na wieki z pierwszą istotą, która nas zagarnie? aby się wyrzec świata dla niej i nie mieć już oczu dla nikogo? A to by ładnie było, aby, dla głupiej ambicji wierności, grzebać się na całe życie w jednym uczuciu! W kwiecie lat młodzieńczych przestać istnieć dla innych kobiet! Nie, nie, stałość dobra jest dla niedołęgów; każda piękność ma prawo walczyć o nasze uwielbienie, a pierwszeństwo jednej nie powinno wydzierać jej następczyniom słusznych praw do naszego serca. Co do mnie, powab i wdzięk czarują mnie, gdziekolwiek je spotkam, i poddaję się bez oporu słodkiej przemocy, z jaką wabią nas ku sobie. Choćbym był dziesięć razy związany, miłość jednej kobiety nie zniewoli mnie bynajmniej, abym miał wyrządzać krzywdę innym; po to mam oczy, aby widzieć zalety wszystkich, i każdej gotów jestem nieść w ofierze hołd i daninę, do której stworzyła nas natura. Nie umiem zamknąć serca na to, co je wabi; gdybym miał dziesięć tysięcy serc, oddałbym wszystkie z chwilą, gdy ładne stworzenie mnie poprosi. Jest, doprawdy, jakiś niewytłumaczony urok w budzącym się pociągu: cała rozkosz miłości jest w ciągłej odmianie. Jak nieopisanie słodko jest skłaniać ku sobie tysiącznymi hołdami serduszko młodej piękności, patrzeć co dzień na postępy, które się w nim robi; wybuchami czułości, wzdychaniem i łzami zwalczać niewinną wstydliwość duszy, którą tyle kosztuje zdać się na łaskę zwycięzcy; pokonywać krok za krokiem wszystkie te zapory, zwyciężać skrupuły, z których ona czyni swą chlubę i wieść ją powoli tam, dokąd zmierzają wszystkie nasze pragnienia. Ale, skoro raz się jest jej panem, nie ma już nic do powiedzenia ani do żądania. Cały urok namiętności zamiera; zasypiamy w bezwładzie szczęścia, póki jakiś nowy przedmiot nie zbudzi naszych pragnień i nie ukaże sercu świeżych powabów nęcącej zdobyczy. Słowem, nic słodszego, jak pokonywać opór takiej wdzięcznej istotki; co do mnie, mam pod tym względem istną ambicję zdobywców, którzy spieszą z jednego zwycięstwa po drugie, nie umiejąc ograniczyć biegu swych pragnień. Nic nie jest w stanie wstrzymać gwałtowności mego pożądania; czuję się zdolny ziemię całą przycisnąć do serca; pragnąłbym, jak Aleksander, by istniały jakie nowe światy, aby i w nich szerzyć miłosne zdobycze.
SGANAREL
Święci niebiescy, co też pan nie nagada! Można by myśleć, że się pan tego na pamięć nauczył: prawi pan zupełnie jak z książki.
DON JUAN
Cóż możesz na to odpowiedzieć?
SGANAREL
Daję słowo, mogę powiedzieć… Nie wiem, co bym mógł powiedzieć; bo pan wykręca rzeczy w taki sposób, iż można by myśleć, że masz słuszność; a mimo to, tak naprawdę, to nie masz słuszności. Miałem pełną głowę najpiękniejszych myśli na ten temat, a pańska oracja wszystko mi poplątała. Dajmy temu pokój; na drugi raz ułożę swoje wywody na piśmie, aby panu dotrzymać placu18.
DON JUAN
Doskonale.
SGANAREL
Ale, proszę pana, czy by to nie przekraczało zezwolenia którego mi pan udzielił, gdybym powiedział, że jestem w ogóle cośkolwieczek zgorszony sposobem życia, które pan prowadzi?
DON JUAN
Jak to? A cóż ja za życie prowadzę?
SGANAREL
Bardzo przyzwoite. Ale, na przykład, ten obyczaj pojmowania co miesiąc nowej żony…
DON JUAN
Możeż być coś przyjemniejszego?
SGANAREL
To prawda. Pojmuję, że to bardzo przyjemne i nader urozmaicone. Ja bym sam się na to pisał, gdyby to nie było grzechem; ale, proszę pana, igrać w ten sposób z tak świętym Sakramentem…
DON JUAN
No, no, to już sprawa między mną a niebem; rozplączemy ją sami, bez twojej pomocy.
SGANAREL
Jak Boga kocham, panie, słyszałem zawsze, że to niedobrze żartować sobie z nieba i że żaden bezbożnik jeszcze dobrze nie skończył.
DON JUAN
Hola! Mości bałwanie! Powiedziałem ci już raz, że nie lubię, aby się ktoś bawił w dawanie mi nauk.
SGANAREL
Ja też nie mówię do pana, niech mnie Bóg broni! Pan sam wie przecież, co robi. Jeżeli pan w nic nie wierzy, musisz mieć swoje powody. Ale spotyka się po świecie niedowarzonych głuptasów, co to bawią się w niedowiarków, a sami nie wiedzą dlaczego; udają bardzo mocne głowy, bo myślą, że im z tym do twarzy; otóż, doprawdy, gdyby któryś z nich na ten przykład był moim panem, powiedziałbym mu prosto z mostu, patrząc w same oczy: Jak też pan śmiesz igrać w taki sposób z niebem? Nie boisz się podrwiwać sobie tak bezwstydnie z tego, co najświętsze na ziemi? Czy tobie przystało, lichy robaku ziemny, mrówko ty nędzna (niby mówię do tamtego panicza), czy tobie przystało ważyć się obracać w śmieszność to, przed czym wszyscy uchylają głowy? Czy myślisz, że dlatego, żeś szlachcic, że masz na łbie jasną peruczkę sztucznie19 utrefioną20, pióra przy kapeluszu, surdut pięknie wyszyty złotem i wstążki płomienistego koloru (ja nie do pana to mówię, jeno21 do tamtego), czy myślisz, mówię, żeś przez to mądrzejszy od innych, że wszystko ci już wolno i nikt nie będzie śmiał powiedzieć ci prawdy w oczy? Usłysz więc ode mnie, który jestem tylko twoim sługą, że niebo, wcześniej czy później, karze bezbożników, że haniebne życie sprowadza haniebną śmierć, i że…
DON JUAN
Sza!
SGANAREL
Co się stało?
DON JUAN
Stało się, że chcę ci powiedzieć, iż pewna piękność ujarzmiła me serce i, pociągnięty jej powabem, przybyłem za nią aż tu, do tego miasta.
SGANAREL
I czy też pana strach nie bierze, panie, z powodu śmierci owego komandora, któregoś pan utrupił tutaj przed półrokiem?
DON JUAN
I czegóż się obawiać? Czyż go nie uśmierciłem jak należy?
SGANAREL
Nie można lepiej, doskonale; byłby niewdzięcznikiem, gdyby się uskarżał.
DON JUAN
A zresztą, sprawa została umorzona i ułaskawiona.
SGANAREL
Tak; ale to ułaskawienie nie ukoiło może wzburzenia krewnych i przyjaciół, i…
DON JUAN
Ech, nie kłopoczmy sobie głowy nieszczęściami, które mogą skądsiś spać na głowę, a myślmy wyłącznie o tym, co może przynieść jaką nową rozkosz. Osoba więc, o której mówię, jest to młodziutka narzeczona, najmilsza istota w świecie, która przybyła tutaj pod opieką swego przyszłego. Przypadek pozwolił mi spotkać tę zakochaną parę na kilka dni przed ich podróżą. Nigdy nie zdarzyło mi się widzieć dwojga osób bardziej z siebie zadowolonych wzajem i bardziej promieniejących miłością. Te tak widoczne objawy wzajemnych uczuć i mnie nie dały zostać obojętnym; serce moje zadrgało, a miłość poczęła się z zazdrości. Tak jest; od pierwszej chwili nie mogłem patrzeć na to, że oni są z sobą tak czule; złość podsycała me pragnienia: mimo woli roiłem sobie, jaką rozkoszą byłoby dla mnie zmącić tę wzajemną harmonię i zniszczyć to przywiązanie, tak nieznośne dla mego wrażliwego serca. Ale dotychczas wszystkie wysiłki były bezskuteczne; postanowiłem tedy uciec się do ostatecznego środka. Czuły narzeczony ma dziś swą ukochaną uraczyć przejażdżką po morzu. Nie mówiąc ci o niczym, przygotowałem wszystko co trzeba, aby zaspokoić pragnienia mej miłości. Mam w pogotowiu łódkę i ludzi, przy których pomocy uda się nam z łatwością porwać tę ślicznotkę.
17
bałamucić (daw.) – uwodzić. [przypis edytorski]
18
dotrzymać placu – dosł.: poradzić sobie w pojedynku. [przypis edytorski]
19
sztucznie (daw.) – w sposób wyrafinowany. [przypis edytorski]
20
utrefiony (daw.) – ułożony w loki. [przypis edytorski]
21
jeno (daw.) – tylko. [przypis edytorski]