Читать книгу Ukraina moja miłość - Nadia Sawczenko - Страница 5
OD AUTORA
ОглавлениеNadia Sawczenko. Lotniczka wojskowa, porucznik Sił Zbrojnych Ukrainy i uczestniczka walk przeciwko separatystom prorosyjskim na wschodzie swojego kraju. Jako 33-latka ujęta przez separatystów w czerwcu 2014 roku została uprowadzona do Rosji, gdzie po prawie dwóch latach więzienia usłyszała wyrok dwudziestu dwóch lat pozbawienia wolności. Do ojczyzny wróciła w maju 2016 roku wymieniona na dwóch żołnierzy rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU.
Uwielbiana za niezłomną postawę podczas procesu sądowego w Rosji, na Ukrainie witana była jak bohaterka narodowa. Nazywana od imienia Nadija Nadzieją Ukrainy, od razu po wyjściu z więzienia rzuciła się w wir polityki, stając się po kilku miesiącach jej utrapieniem.
Po opuszczeniu Rosji zapowiedziała, że jej głównym zadaniem będzie uwolnienie innych Ukraińców, którzy przetrzymywani są przez reżim prezydenta Rosji Władimira Putina. Walcząc o to, nie obawiała się spotkań z ludźmi, którzy ją samą uczynili zakładniczką. Po rozmowach z przywódcami samozwańczych republik na wschodzie Ukrainy, do których doszło w Mińsku na Białorusi, a następnie po wizycie, którą złożyła w zajętym przez separatystów Doniecku, wielu uważa ją dziś za agentkę Kremla.
Droga Nadii Sawczenko do rosyjskiej niewoli wprowadziła ją na salony polityczne. Jeszcze w więzieniu została deputowaną do ukraińskiego parlamentu z ramienia partii Batkiwszczyna (Ojczyzna) byłej premier Julii Tymoszenko. Była numerem jeden na jej listach w przedterminowych wyborach parlamentarnych w październiku 2014 roku.
Wcześniej jednak na Ukrainie rozegrały się wydarzenia, znane jako Rewolucja Godności. Były to protesty na głównym placu Kijowa, Majdanie Niepodległości, które wybuchły w listopadzie 2013 roku, gdy ówczesne prorosyjskie władze zrezygnowały z podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.
Zawiedzeni tym Ukraińcy wyszli na ulice i pozostali na nich do końca lutego 2014 roku. Hasła zbliżenia z Zachodem, które głosili na początku protestów, z czasem przerodziły się w żądania całkowitej zmiany władz. Pokojowe akcje zakończyły się krwawymi starciami z milicją, w wyniku których życie straciło około stu osób. Większość z nich zabito z broni palnej. Zleceniodawcy i wykonawcy zabójstw demonstrantów nie zostali dotychczas ukarani. Milicjanci z oddziałów specjalnych Berkut, którzy oskarżeni są o morderstwa, zbiegli do Rosji.
W wyniku protestów na Majdanie Niepodległości Ukraińcy obalili ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza. W lutym 2014 roku zbiegł on z kraju i do dziś ukrywa się w Rosji.
Nadia Sawczenko była na Majdanie i uczestniczyła w protestach jako urlopowany oficer ukraińskiej armii; pełniła wówczas służbę w brygadzie lotnictwa wojskowego w Brodach w obwodzie lwowskim.
„Jako oficer składałam przysięgę na wierność swojemu narodowi. Przysięgałam bronić niepodległości Ukrainy i wolności swojego narodu. Kiedy widzę, że władza nęka swój naród, albo napada na niego wróg, moim obowiązkiem jest być z narodem” – tłumaczyła swój udział w Rewolucji Godności.
Prozachodni zryw Ukraińców na Majdanie i ucieczka Janukowycza nie przyniosły im spokoju ani wytchnienia. W lutym 2014 roku zaktywizowały się siły prorosyjskie na należącym do Ukrainy Krymie. Półwysep ten jest bazą rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. W Symferopolu, stolicy Autonomicznej Republiki Krymu, pojawiły się wtedy tak zwane „zielone ludziki”, umundurowani i uzbrojeni ludzie, którzy zajęli najpierw siedzibę parlamentu autonomii, a potem zablokowali ukraińskie jednostki wojskowe w tym regionie. Władze w Kijowie były nieprzygotowane na taki rozwój wydarzeń. Zaniedbywana przez lata armia nie stawiała oporu. W marcu 2014 roku Rosjanie przeprowadzili na Krymie referendum na temat przyłączenia go do Federacji Rosyjskiej. Za takim rozwiązaniem opowiedziało się według oficjalnych wyników 96,77 proc. uczestników plebiscytu. Półwysep został wcielony w skład Rosji.
W kwietniu 2014 roku siły prorosyjskie zaczynają zajmować budynki rządowe w ukraińskim zagłębiu węglowym Donbas na wschodzie kraju. Wspomagani przez Rosję bronią i ludźmi separatyści ogłaszają powstanie dwóch samozwańczych republik: Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Kijów ogłasza początek „operacji antyterrorystycznej” przeciwko separatystom z użyciem armii.
Nadia Sawczenko ponownie bierze urlop ze swojej jednostki wojskowej i jedzie do Donbasu, by walczyć tam w szeregach ochotniczego batalionu Ajdar. W czerwcu 2014 roku trafia w ręce separatystów, którzy przekazują ją Rosjanom. W lipcu jest już w Rosji. Trafia do aresztu śledczego w Woroneżu, odległego o około pięćset kilometrów na południe od Moskwy.
9 lipca 2014 roku rosyjski Komitet Śledczy oskarża Sawczenko o współudział w zabiciu pod Ługańskiem na Ukrainie dwóch członków ekipy rosyjskiej telewizji państwowej WGTRK, dziennikarzy Igora Korneluka i Antona Wołoszyna. Rosyjscy śledczy twierdzą, że Nadia jako nawigatorka śmigłowca Mi-24 „w czasie działań wojennych w rejonie Ługańska” przekazała ukraińskim „bojownikom współrzędne położenia grupy rosyjskich dziennikarzy WGTRK i innych cywilów”, którzy zostali następnie ostrzelani.
We wrześniu 2014 roku Sawczenko zostaje przewieziona z Woroneża do Moskwy. Trafia tam na obserwację psychiatryczną. Miesiąc później broniąca praw człowieka rosyjska organizacja pozarządowa Memoriał uznaje ją za więźnia politycznego.
W końcu 2014 roku Nadia ogłasza pierwszą głodówkę. Prowadzi ją przez ponad osiemdziesiąt dni.
W tym samym czasie władze Ukrainy zabiegają o jej uwolnienie. Prezydent Petro Poroszenko podnosi ten temat między innymi podczas rozmów z przywódcami Niemiec, Francji i Rosji w Mińsku na Białorusi. W lutym 2015 roku Poroszenko ogłasza, że uzgodnili oni uwolnienie wszystkich jeńców, przetrzymywanych przez strony konfliktu na Ukrainie i mówi, że jest wśród nich także Sawczenko. Rosja niczego takiego nie obiecywała – odpowiada na to rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
W lipcu 2015 roku Sawczenko transportowana jest z Moskwy do Nowoczerkaska w obwodzie rostowskim na południu Rosji. Jej proces rozpoczyna się 30 lipca w rosyjskim mieście Donieck i natychmiast zostaje odroczony. Sąd w jej sprawie zasiada bez udziału mediów i publiczności. Do sądu przybywają obserwatorzy międzynarodowi – dyplomaci z Ukrainy, Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej – nie zostają jednak wpuszczeni na rozprawę.
Nadia zostaje oskarżona o „współsprawstwo w zabójstwie dwóch i więcej osób, motywowanym nienawiścią do grupy społecznej i popełnionym przez grupę osób po uprzedniej zmowie”. Rosyjski Komitet Śledczy zarzuca jej również usiłowanie zabójstwa osób cywilnych, które mogły ucierpieć w wyniku ostrzału artyleryjskiego. Kolejny zarzut, który słyszy, to nielegalne przekroczenie granicy między Ukrainą i Rosją.
Pod koniec 2015 roku Sawczenko ponownie ogłasza głodówkę i oświadcza, że będzie prowadziła ją do końca swego procesu. W marcu 2016 roku rosyjska prokuratura żąda dla niej kary dwudziestu trzech lat kolonii karnej.
Obrońcy mówią tymczasem, że Nadia oskarżana jest bezpodstawnie, gdyż w czasie, w którym doszło do zabicia dwóch rosyjskich dziennikarzy, znajdowała się ona w niewoli. Adwokaci przedstawiają dane z jej telefonów komórkowych oraz datę na nagraniu wideo, zapisanym tuż po jej ujęciu.
Siostra Nadii, Wira, publikuje ostatnie słowo, które miała zamiar wygłosić w sądzie. Sawczenko oświadcza, że nie uzna wyroku rosyjskiego sądu i nie ma zamiaru składać żadnych odwołań. „Absurdalna jest sytuacja, kiedy ci, którzy porywają ludzi, poddają ich torturom, potem jeszcze udają, że mają prawo ich sądzić” – napisała oskarżona.
W marcu 2016 roku na Ukrainie odbywają się protesty, których uczestnicy domagają się uwolnienia Nadii. W Kijowie atakują oni rosyjską ambasadę, którą obrzucają jajkami, farbą i kamieniami.
O uwolnienie Sawczenko apelują znani światowi intelektualiści, Unia Europejska i Stany Zjednoczone. Nawołuje do tego także między innymi Polska.
Wyrok w jej sprawie zapada 22 marca 2016 roku. Sąd w rosyjskim Doniecku uznaje ją za winną śmierci dwóch dziennikarzy i skazuje na dwadzieścia dwa lata pozbawienia wolności.
25 maja 2016 roku Nadia Sawczenko odzyskuje wolność. Zostaje wymieniona na dwóch ujętych, a następnie skazanych na Ukrainie żołnierzy elitarnego rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, Jewgienija Jerofiejewa i Aleksandra Aleksandrowa. Prezydent Putin oświadcza, że podpisał akt ułaskawienia Ukrainki. Wyjaśnia, że uczynił tak z powodów humanitarnych.
„Ja nie wiem, w jakim celu Kreml mnie wypuścił. Nie, nie wypuścił mnie, lecz oddał. Najpierw mnie ukradli, a teraz zwrócili. Jeśli jednak myślą, że zaszkodzę swojemu krajowi, to głęboko się mylą. Wszystko, co będę robić, to jedynie szkodzić Rosji. Nie mam nic przeciwko narodowi rosyjskiemu. Jest tam wielu dobrych ludzi i jestem im bardzo wdzięczna za wsparcie. Rosjanie też potrzebują wolności, wolności od swojej władzy. Dlatego będę robiła wszystko, by zaszkodzić Kremlowi” – wyjaśniała Nadia w wywiadzie, który przeprowadziłem z nią dla Polskiej Agencji Prasowej niedługo po powrocie na Ukrainę.
Pytałem ją w nim, jaki ma stosunek do prezydenta Putina. Jej odpowiedź była krótka: „Niech się w końcu odczepi od Ukrainy. Nie znam go, nie wiem, jakim jest człowiekiem. Z wyglądu mi się nie podoba, a to, jaki jest wewnątrz, można osądzić po jego działaniach. Jest zakłamanym dyktatorem, człowiekiem, który uważa, że wolno mu wszystko. Chcę, żeby odczepił się od Ukrainy. Putin bardzo chce pokazać, że Rosja jest silna, ale nikt nie mówi, że ona jest słaba. Dlaczego ktoś musi być silniejszy? Nie można być po prostu równym, mieć z sąsiadami zwykłe, partnerskie stosunki?” – mówiła.
Nadia często powtarza w wywiadach, że nie wie, w jakim celu została porwana przez Rosjan i czemu miał służyć jej proces. Komentatorzy uważają, że była im potrzebna, by przedstawić rozpętaną przez nich wojnę w Donbasie jako przeciwdziałanie „faszystom” z Ukrainy i walkę z „banderowską juntą”, prześladującą rosyjskojęzyczną ludność w tym kraju.
Sawczenko okazała się jednak twardym orzechem do zgryzienia. Jej bezkompromisowość podczas procesu sądowego wywoływała w Rosji lęk. Jej zdecydowanie i głodówki prowadzone w więzieniu sprawiły, że zaczęła być dla Kremla problemem. Należało się go pozbyć.
W grudniu 2016 roku opiniotwórczy tygodnik kijowski „Dzerkało Tyżnia” uznał uwolnienie Nadii Sawczenko za jedno z najważniejszych wydarzeń mijających wówczas dwunastu miesięcy.
„25 maja, po 706 dniach bezprawnego więzienia w Rosji, ukraińska lotniczka i deputowana Nadija Sawczenko powróciła na Ukrainę. Tuż po uwolnieniu z rosyjskiego więzienia gotowych było na nią głosować (w wyborach prezydenckich) 10 procent Ukraińców. Obecnie jej ranking zbliża się do zera. Jednocześnie wypowiedzi Sawczenko wywoływały burzliwe reakcje w ukraińskim społeczeństwie w wyniku faktycznego popierania przez nią oficjalnej pozycji Kremla wobec konfliktu na wschodzie Ukrainy” – oceniał tygodnik.
Po spotkaniach z przywódcami separatystów na Białorusi partia Batkiwszczyna ogłosiła, że usuwa Nadię ze swoich szeregów. Sawczenko została także wykluczona z ukraińskiej delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Wykluczono ją również z parlamentarnej komisji do spraw bezpieczeństwa i obrony.
Sawczenko wyraźnie nie pasuje do parlamentu. Trudno być lubianym, jeśli z trybuny parlamentarnej nazywa się innych posłów baranami.
W jednym z wywiadów Nadia wyraziła opinię, że dla przeprowadzenia gruntownych zmian na Ukrainie potrzebna jest dyktatura. Mówiła także, że może zostać prezydentem. „Chyba muszę nim zostać” – oświadczyła.
Po uwolnieniu Sawczenko ówczesny wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden pisał na Twitterze: „Twoja siła jest przykładem dla Ukraińców i dla świata”. Ukraińcy dość szybko o tym zapomnieli, lecz Nadia sama poważnie się do tego przyczyniła. Jej żywot w roli bohatera narodowego trwał krótko. W społeczeństwie, które funkcjonuje w warunkach wojny, nie można się chyba temu dziwić.
Swoje główne zadanie Nadia Sawczenko jednak wykonała. W czasie, gdy na wschodzie jej kraju ginęli żołnierze, swoim zachowaniem w rosyjskim sądzie podnosiła ducha Ukraińców. Udowadniała, że jest wolnym człowiekiem i pokazywała, że gotowa jest walczyć o tę wolność do końca. Odzyskała ją i wróciła do domu. Teraz chce ten dom uporządkować i robi to na swój sposób. To, czy będzie zapamiętana jako bohaterka, czy też sprawi, że zostanie zapomniana, zależy już tylko od niej samej.
Oskarżona o zabójstwo rosyjskich reporterów Nadia Sawczenko podczas rozprawy apelacyjnej w moskiewskim sądzie.
(11.07.2014)
Nadia Sawczenko została zatrzymana przez rosyjskich separatystów 19 czerwca 2014 roku. Po wielu miesiącach pokazowego procesu rosyjski sąd, który nie miał prawa sądzić obywatelki Ukrainy, uznał ją za winną śmierci dwóch rosyjskich dziennikarzy Igora Korneluka i Antona Wołoszyna, a popełniając przestępstwo, „kierowała się motywami nienawiści i wrogości na tle politycznym”. Prokuratura żądała dla oskarżonej 23 lat pozbawienia wolności. Sąd skazał ją ostatecznie na 22 lata łagru.
Fakt, że wszelkie dowody wskazują, iż reporterzy zginęli, gdy Nadia była już w niewoli, nie miał żadnego znaczenia.