Читать книгу Mitologia nordycka - Нил Гейман - Страница 6

Wstęp

Оглавление

Wybrać ulubiony zestaw mitów jest równie trudno jak ulubioną kuchnię (czasami mamy ochotę na jedzenie tajskie, czasami na sushi, innym razem na zwykłe domowe potrawy, na których się wychowywaliśmy). Gdybym jednak musiał wskazać mojego faworyta, prawdopodobnie byłyby to mity nordyckie.

Po raz pierwszy zetknąłem się z Asgardem i jego mieszkańcami jako mały chłopiec, najwyżej siedmiolatek, podczas lektury przygód Potężnego Thora, w wersji amerykańskiego rysownika komiksowego Jacka Kirby’ego, według scenariuszy Kirby’ego i Stana Lee, z dialogami brata Stana Lee, Larry’ego Liebera. Thor Kirby’ego był rosły i przystojny, jego Asgard ogromny, fantastyczny, pełen wyniosłych budowli i niebezpiecznych wież, jego Odyn mądry i szlachetny, jego Loki sardoniczny, odziany w hełm, złośliwy i podstępny. Uwielbiałem jasnowłosego, uzbrojonego w młot Thora Kirby’ego i chciałem dowiedzieć się o nim czegoś więcej.

Wypożyczyłem zatem „Mity ludów północy” Rogera Lancelyna Greena i zagłębiłem się w nie ze zdumieniem i radością: w tej wersji Asgard nie był już miastem przyszłości Kirby’ego, ale dworem i skupiskiem budynków wikingów na lodowych pustkowiach; łagodnego, mądrego i wybuchowego Odyna Wszechojca zastąpił błyskotliwy, nieprzenikniony i niebezpieczny władca. Thor pozostał równie silny jak ten z komiksów, jego młot zachował swą moc, ale był także – no, szczerze mówiąc, nie najbystrzejszym z bogów, a Loki przestał być wcieleniem zła, choć z całą pewnością nie działał na rzecz dobra. Loki był... skomplikowany.

Dodatkowo dowiedziałem się, że bogowie nordyccy mają własny koniec świata: Ragnarök, Zmierzch Bogów, kres wszystkiego. Bogowie mieli stanąć do walki z lodowymi olbrzymami i wszyscy zginąć.

Czy Ragnarök już się wydarzył? Czy dopiero nadejdzie? Nie wiedziałem tego wtedy i nie mam pewności teraz.

I właśnie fakt, że świat i historia kończą się, a po końcu odradzają na nowo, spowodował, że bogowie, lodowi olbrzymi i cała reszta stali się dla mnie bohaterami tragicznymi i tragicznymi złoczyńcami. Ragnarök sprawił, że świat nordycki pozostał przy mnie, wydawał mi się dziwnie aktualny, wciąż obecny, podczas gdy inne, lepiej udokumentowane systemy wierzeń wyglądały jak fragmenty dawno minionej przeszłości.

Mity nordyckie to mity mroźnych krajów, niemiłosiernie długich zimowych nocy i niekończących się letnich dni. Mity ludu, który nie do końca ufał swoim bogom, a nawet ich nie lubił, choć żywił do nich szacunek i lęk. Z tego, co nam wiadomo, bogowie Asgardu przybyli z Niemiec, podbili Skandynawię i objęli we władanie części świata zajęte przez wikingów – Orkady, Szkocję, Irlandię i północ Anglii – gdzie najeźdźcy pozostawili po sobie osady nazwane na pamiątkę Thora i Odyna. W języku angielskim bogowie użyczyli swych imion dniom tygodnia. Wspomnienie Tyra Jednorękiego (syna Odyna), Odyna, Thora i Frigg, władczyni bogów, odnajdziemy w nazwach Tuesday (wtorek), Wednesday (środa), Thursday (czwartek), Friday (piątek).

W opowieściach o wojnie i rozejmie pomiędzy Asami i Wanami można odnaleźć ślady starszych mitów i starszych religii. Wanowie to bogowie przyrody, bracia i siostry, mniej wojowniczy, ale być może nie mniej niebezpieczni niż Asowie.

Jest wielce prawdopodobne, a przynajmniej można przyjąć taką hipotezę, że istniały plemiona oddające cześć Wanom i inne, czczące Asów, i że wyznawcy Asów najechali ziemie wyznawców Wanów, co doprowadziło do ustępstw i kompromisów. Wanowie tacy jak rodzeństwo Freja i Frejr żyją w Asgardzie wśród Asów. Historia, religia i mit splatają się ze sobą, a my zachwycamy się, wyobrażamy sobie, zgadujemy niczym detektywi odtwarzający detale dawno zapomnianej zbrodni.

Jest tak wiele nordyckich opowieści, które się nie zachowały, tak wiele rzeczy, których nie znamy. Pozostała tylko cząstka mitów, która dotarła do nas w postaci ludowych bajań, wersji wtórnych, poematów, prozy. Zapisano je w czasach, gdy chrześcijaństwo wyparło już wiarę w nordyckich bogów, toteż część historii zachowała się tylko dlatego, że ludzie obawiali się, że jeśli ich nie przekażą, większość kenningów – poetyckich przenośni odnoszących się do wydarzeń w poszczególnych mitach – straci swoje znaczenie: przykładowo „łzy Frei”, to poetyckie określenie „złota”. W niektórych opowieściach nordyckich bogów opisuje się jako starożytnych ludzi, królów bądź herosów, by móc je powtarzać w świecie chrześcijańskim. W historiach i wierszach często wspomina się inne opowieści albo sugeruje ich istnienie, ale po prostu ich nie znamy.

To trochę tak, jakby jedynymi historiami o bogach i półbogach Grecji i Rzymu, jakie przetrwały do czasów dzisiejszych, były czyny Tezeusza i Herkulesa.

Tak wiele utraciliśmy.

Istnieje wiele bogiń nordyckich. Znamy ich imiona, czasami atrybuty i moce, ale opowieści, mity i rytuały nie przetrwały do naszych czasów. Bardzo chciałbym opowiedzieć po swojemu historię Eir, była bowiem lekarką bogów, Lofn, pocieszycielki, nordyckiej bogini małżeństwa albo Sjofn, bogini miłości, nie wspominając już o Vor, bogini mądrości. Mogę sobie je wyobrazić, ale nie opowiem ich historii. Zaginęły, pozostały w ukryciu albo w otchłani niepamięci.

Starałem się jak umiem najlepiej opowiedzieć na nowo owe mity i historie, zachowując możliwie największą wierność, lecz tak, by zabrzmiały jak najciekawiej.

Czasami szczegóły danej historii zaprzeczają sobie nawzajem. Mam jednak nadzieję, że w sumie tworzą obraz świata i czasów. Spisując na nowo owe mity, próbowałem wyobrazić sobie samego siebie, jak dawno, dawno temu w krainach, w których powtarzano je po raz pierwszy, może podczas długich zimowych nocy, w blasku zorzy polarnej albo na dworze, siedząc do ranka pod niegasnącym niebem północy, opowiadam je zasłuchanym ludziom, którzy chcą dowiedzieć się, co jeszcze zrobił Thor, czym jest tęcza, jak przeżyć swoje życie i skąd się biorą złe wiersze.

Kiedy skończyłem pracę i odczytałem historie w kolejności, z zaskoczeniem odkryłem, że sprawiają wrażenie podróży od lodu i ognia, w którym rodzi się wszechświat, po ogień i lód, w których się kończy. Po drodze spotykamy ludzi, których natychmiast byśmy rozpoznali, takich jak Loki, Thor i Odyn, a także innych, o których pragniemy dowiedzieć się znacznie więcej (wśród nich moją ulubienicę Angrbodę, żonę Lokiego z rodu olbrzymów, matkę jego potwornych dzieci, która pojawia się jako duch po śmierci Baldera).

Nie odważyłem się powrócić do innych autorów opowiadających mity nordyckie, których dzieła uwielbiałem w dzieciństwie, takich jak Roger Lancelyn Green i Kevin Crossley-Holland. Zamiast tego mnóstwo czasu spędziłem nad wieloma różnymi przekładami „Eddy prozaicznej” Snorriego Sturlsona, a także zwrotkami „Eddy poetyckiej”, słowami sprzed dziewięciuset lat i wcześniejszymi, przebierając wśród historii, selekcjonując te, które pragnę opowiedzieć, i wymyślając, jak to uczynić, łącząc wersje mitów z prozy i wierszy. (Przykładowo odwiedziny Thora u Hymira, które tu opisuję, to hybryda: historia zaczyna się w „Eddzie poetyckiej”, by potem dołączyć szczegóły rybackiej wyprawy Thora z wersji Snorriego).

Cały czas towarzyszył mi sfatygowany egzemplarz „A Dictionary of Northern Mythology” Rudolfa Simeka, w tłumaczeniu Angeli Hall, który okazał się nieoceniony, nieustannie dostarczał mi informacji, otwierał oczy i wskazywał drogę.

Chcę bardzo podziękować starej przyjaciółce, Alisie Kwitney, za pomoc redaktorską. Była cudowną rozmówczynią, zawsze szczerą i mającą własne zdanie, pomocną, rozsądną i mądrą. To dzięki niej napisałem te historie, głównie dlatego, że chciała przeczytać, co będzie dalej, i pomogła mi znaleźć dość czasu, bym wziął się do pracy. Jestem jej niewymownie wdzięczny. Dziękuję też Stephanie Monteith, której sokoli wzrok i znajomość kultury nordyckiej wychwyciły kilka rzeczy, które sam mógłbym przeoczyć. Dziękuję też Amy Cherry z Nortona, która w dniu moich urodzin osiem lat temu zaproponowała, że mógłbym opowiedzieć na nowo kilka mitów, i biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, okazała się najcierpliwszą redaktorką świata.

Wszystkie błędy, pochopne wnioski i osobliwe opinie w tym tomie są moje i tylko moje, nie chcę, by kogokolwiek o nie obwiniano. Mam nadzieję, że opowiedziałem te historie w sposób uczciwy, ale twórczy i nadal dający wiele radości.

Bo na tym właśnie polega cudowność mitów. Zabawą jest samo ich opowiadanie – i szczerze zachęcam do tego Was, którzy czytacie te słowa. Przeczytaj historie z książki, a potem przejmij je, by pewnego mrocznego, mroźnego, zimowego wieczoru albo w letnią noc, gdy słońce nie zachodzi, opowiedzieć przyjaciołom, co się wydarzyło, gdy skradziono młot Thora, albo jak Odyn zdobył dla bogów miód poezji...

Neil Gaiman

Lisson Grove, Londyn,

Maj 2016.

Mitologia nordycka

Подняться наверх