Prowadź swój pług przez kości umarłych
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Jestem już w takim wieku i na dodatek w takim stanie, że przed snem zawsze powinnam porządnie umyć nogi, na wypadek gdyby mnie w Nocy miało zabrać pogotowie.
Gdybym tego wieczoru sprawdziła w „Efemerydach”, co dzieje się na niebie, w ogóle nie kładłabym się spać. Tymczasem zasnęłam bardzo mocno; wspomogłam się herbatą z chmielu i jeszcze na dodatek wzięłam dwie tabletki waleriany. Dlatego gdy w środku Nocy zbudziło mnie dobijanie się do drzwi – gwałtowne, bez umiaru i przez to złowróżbne – nie mogłam dojść do siebie. Zerwałam się i stanęłam przy łóżku, chwiejnie, bo rozespane, rozdygotane ciało nie mogło przeskoczyć z sennej niewinności w jawę. Zrobiło mi się słabo i zatoczyłam się, jakbym miała za chwilę stracić przytomność. Zdarza mi się to, niestety, ostatnio i ma związek z moimi Dolegliwościami. Musiałam usiąść i powtórzyć sobie kilka razy: jestem w domu, jest Noc, ktoś wali w drzwi, i dopiero wtedy udało mi się zapanować nad nerwami. Szukając po ciemku kapci, usłyszałam, że ten, kto się dobijał, teraz obchodzi dookoła dom, mrucząc do siebie. Na dole, w schowku na liczniki elektryczne, mam gaz obezwładniający, który dostałam od Dionizego z powodu kłusowników, i właśnie o tym teraz pomyślałam. Udało mi się w ciemnościach wyszukać znajomy chłodny kształt z aerozolem i tak uzbrojona, zapaliłam światło na zewnątrz. Patrzyłam na ganek przez boczne okienko. Śnieg zaskrzypiał i w polu mojego widzenia pojawił się sąsiad, którego nazywam Matogą. Rękami przytrzymywał wokół bioder poły starego kożucha, w którym czasem widywałam go, kiedy pracował koło domu. Spod kożucha wystawały nogi w pasiastej piżamie i ciężkich butach do górskich wędrówek.
.....
Przełamując straszny opór, robiłam tak, jak kazał Matoga. Chwyciliśmy ciało za nogi i ręce i przenieśliśmy na wersalkę. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że jest ciężkie, a wcale nie wydaje się bezwładne, lecz raczej uparcie sztywne, nieprzyjemne jak wykrochmalona pościel wieziona z magla. Zobaczyłam też skarpetki, czy też to, co zamiast nich było na stopach – brudne szmaty, onuce zrobione z podartego na pasy prześcieradła, teraz szarego i poplamionego. Nie wiem, dlaczego widok tych onuc tak mocno uderzył mnie w piersi, w przeponę, w całe moje ciało, że nie mogłam już powstrzymać szlochu. Matoga spojrzał na mnie chłodno, przelotnie i z wyraźną naganą.
– Musimy go ubrać, zanim przyjadą – powiedział Matoga i widziałam, że też drży mu broda na widok tej ludzkiej nędzy (chociaż z jakichś względów nie chce się do tego przyznać).
.....