Читать книгу Strych Świata - Piotr Wojciechowski - Страница 3
ОглавлениеPRZEDMOWA
Bywają dzieła, które nie potrzebują żadnej przedmowy. Ta lekko zbójecka powieść zalicza się właśnie do dzieł takowych
Tak myślałem, gdy skończyłem tę książkę. Potem jednak upłynęło wiele miesięcy, a także wiele krwi.
I teraz, gdy nie bez wahania godzę się na druk tego zbójecko-błazeńskiego dzieła, muszę z największą powagą zapewnić Czytelniczki i Czytelników, że pisząc o zakonnicach, księżach i biskupach, myślałem o nich z szacunkiem i miłością, pisząc o żołnierzach, oficerach i generałach różnych wojsk, starałem się żartować z nich jak najżyczliwiej, pamiętając o ich męstwie i zasługach, chyląc czoło przed tymi, którzy padli w boju albo odnieśli rany. Pisząc o ludziach Koranu, o sunnitach i szyitach, nie zapominałem, że są, jak i ja, Ludźmi Księgi, że Abraham jest praojcem dla mnie i dla nich. Myślę też, że ponad przelaną krwią, ponad czynami i słowami nienawiści, ponad nieufnością i lękiem wisi nad nami wszystkimi pytanie: po co Duch Święty posłał na spotkanie nam, wierzącym w Biblię, braci naszych wierzących w Koran? A to pytanie musi też mieć swoje lustrzane odbicie: po co Allah pozwala, aby jego wyznawcy sąsiadowali od wieków z wierzącymi w boskość Jezusa, a także z oczekującymi nadal Mesjasza.
To książka niepoważna, więc przepraszam Czytelniczki i Czytelników za te przerastające mnie pytania serio. Ale nie ukrywam, wracały one do mnie podczas pisania książki – i nadal wracają. Kończy się już czas lęku, przemocy, nienawiści w spotkaniu islamu i chrześcijaństwa. Ale nawet gdy skończy się na dobre – te pytania zostaną.
Dla jasności dodam też, że wszystkie kraje, sytuacje, instytucje i osoby opisane w tej powieści są całkowicie zmyślone, a do tego w ogóle niemożliwe. Wszelkie ich podobieństwo do tych, które istnieją rzeczywiście, musi być przypadkowe i zwodnicze.
A na zakończenie – nie od rzeczy będzie przypomnieć, że jedna z bohaterek tej powieści wydała dziesięciolecia temu swoje wspomnienia pod tytułem Szkoła wdzięku i przetrwania. W złudnej nadziei skorzystania z ulg podatkowych posłużyła się wtedy pseudonimem Piotr Wojciechowski. Niczego jej to nie nauczyło.