Читать книгу Garnek złota - Plaut - Страница 4
Garnek złota
Оглавление(Aulularia)
Euklio niezamożny znalazł w domu swym zakopany garnek ze złotem; opanowuje go troska, żeby nikt o tym skarbie się nie dowiedział; posądza wszystkich, że domyślają się, co posiada, i czyhają, by mu złoto wydrzeć. Niewolnicę Stafilę wypędza, aby go nie podglądała, gdy on do garnka, dla nacieszenia się widokiem złota, śpieszyć będzie.
Euklio. Precz! mówię ci, precz zaraz, dalej precz mi z domu!
Cóż się wkoło oglądasz tem świdrzącem okiem (bije ją).
Stafila. Czemuż mnie nędzną bijesz?
Euklio. Abyś nędzną była
I nędzne wiodła życie, godne twojej złości.
Stafila. Dla jakiejże przyczyny wypychasz mię z domu?
Euklio. Tobie się mam tłómaczyć, ty stary tłomoku?
Precz mi zaraz ode drzwi! Tam! Patrz, jak to lezie!
Czy ty wiesz, co cię spotka? Doprawdy, jak schwycę
Kij lub kolec do ręki, to ja cię nauczę
Większymi postępować od żółwich krokami.
Stafila. Niech raczej z woli bogów na stryczku zawisnę,
Bylem ci w taki sposób dłużej nie służyła.
Euklio. O, jak pod nosem mruczy niegodziwa jędza!
Zobaczysz, ja ci ślepia wyżgam, czarownico,
Ażebyś mnie nie mogła szpiegować, co robię.
Precz! Dalej! Jeszcze dalej! Jeszcze dalej! Stójże!
W tem miejscu! a pamiętaj, jeśli się stąd ruszysz,
Choćby na jeden palec, albo i na włosek,
Lub jeśli się obejrzysz, zanim ci rozkażę,
Zaraz na szubienicy nauczysz się słuchać...
Obejrzawszy skarb każe Stafili wracać do domu, i pilnować go, gdyż sam wyjść musi
Stafila. Czy domu mam pilnować, by go kto nie ukradł?
U nas złodziej nie bardzo pewnie się obłowi:
W czterech kątach piec piąty, pył i pajęczyna.
Euklio. Więc pająków, mówię ci, żebyś pilnowała.
Jestem biedny, wiem o tem; znoszę, co Bóg zsyła.
Idź do dom! zawrzyj wrota! ja niedługo wrócę;
A pamiętaj, obcego do domu nie wpuszczać!
Ogień zgaś, by się komu poń przyjść nie zachciało,
I nie było powodu, aby kto przychodził.
Bo jeśli ogień znajdę, ja ci go wygaszę.
Gdyby kto wody żądał, powiedz, że wyciekła;
Nóż kuchenny, siekierę, moździerz albo tłuczek
I sprzęty, jakich lubią pożyczać sąsiedzi,
Powiedz, że nam niedawno ukradli złodzieje.
Krótko mówiąc, niech w dom nasz, dopóki mnie niemasz,
Nikt nie wchodzi! To tobie zapowiadam głośno:
Choć Fortuna wejść zechce, ty jej nie masz wpuszczać.
Powracając do domu, Euklio spotyka sąsiada swego Megadora, który oświadcza mu się o rękę córki. Zrazu przestraszają go te oświadczyny, gdyż przypuszcza, że Megador dowiedział się o jego skarbie, ale nabrawszy przekonania, że tak nie jest, zgadza się na jego prośbę. Megador posyła podczas nieobecności Eukliona, który poszedł kupować zapasy na wesele, niewolników do jego domu, ażeby przygotowali ucztę. Skąpiec nie wiedząc o tem, mówi za powrotem do siebie:
Chciałem dzisiaj koniecznie być hojnym, rozrzutnym,
By przecież na weselu córki sobie użyć.
Idę przeto na rynek i pytam o ryby;
Powiadają, że drogie; baranina droga,
Wołowina też droga, droga cielęcina,
Ryba morska, świnina — słowem drogie wszystko;
Dla mnie tem bardziej drogie, bom nie miał pieniędzy.
Odchodzę rozgniewany, nie mogąc nic kupić.
A tak tedy oszukałem tych wszystkich plugawców
[Bo myśleli, że Euklio coś kupi, a nie kupił nic],
A potem idąc drogą, mówiłem do siebie:.......