Читать книгу O kocie, który sam chadzał na przechadzkę. The Cat that Walked by Himself - Редьярд Киплинг - Страница 4

O kocie, który sam chadzał na przechadzkę

Оглавление

Posłuchaj, a uważaj pilnie, bo to, moje kochanie, było, stało się i wydarzyło w owe czasy, gdy swojskie zwierzęta żyły jeszcze dziko. Pies był dziki i koń był dziki, i krowa była dzika, i świnia była dzika – tak dzika, jak tylko zwierzę może być dzikie – i wałęsały się swymi własnymi dzikimi drogami po wilgotnych, dzikich lasach.

Ale najdzikszy ze wszystkich dzikich zwierząt był kot. Sam chadzał na przechadzkę, a gdzie? – o to wcale nie dbał.

Człowiek oczywiście był także dziki. Był strasznie dziki! I nie pierwej oswoił się, aż spotkał kobietę, która mu powiedziała, że nie ma ochoty żyć tak dziko, jak on. Wyszukała ona piękną, suchą jaskinię, w której mieli sypiać, zamiast na kupie wilgotnych liści; dno jej posypała czystym piaskiem i zapaliła w głębi jaskini ogień, a u wejścia do jaskini zawiesiła ogonem na dół wysuszoną skórę z dzikiego konia, a potem rzekła:

– Wycieraj nogi, mój kochany, gdy wracasz do domu; a teraz możemy rozpocząć gospodarstwo.

Wieczorem – kochanie, jedli dziką baraninę, pieczoną na gorących kamieniach, a zaprawioną dzikim czosnkiem i dzikim pieprzem; tudzież dzikie kaczki, nadziewane dzikim ryżem, dzikim majerankiem i dzikim anyżem; i jedli szpik z kości z dzikiego wołu, oraz dzikie czereśnie i dzikie jabłka granatowe. Potem mężczyzna układał się do snu przy ogniu i bywał ogromnie wesół; ale kobieta nie ruszyła się z miejsca i czesała swe włosy. Brała do ręki wielką, płaską kość łopatkową z barana, wpatrywała się w wyrzezane na niej dziwne znaki i dorzucała drew do ognia, a potem czyniła czary.

Czyniła pierwszy na świecie czar śpiewu.

Opodal, w wilgotnych, dzikich lasach zbierały się wszystkie dzikie zwierzęta w takiem miejscu, skąd można było widzieć światło ognia, i dziwiły się, co to znaczy.

Wtem dziki koń tupnął swym dzikiem kopytem i rzekł:

– O, moi przyjaciele i o, moi wrogowie, dlaczego mąż i niewiasta rozniecili wielkie światło w wielkiej jaskini i co złego nam ono wyrządzi?

Dziki pies podniósł w górę swój dziki nos, wietrzył i zwietrzył pieczoną baraninę, a potem rzekł:

– Pójdę, zajrzę, popatrzę i powiem, bo mnie się zdaje, że to jest coś dobrego. Kocie, chodź, ze mną!

– Nie, nie! - odparł kot. – Jam jest kot, który sam chadza na przechadzkę i wcale o to nie dba, gdzie? Nie pójdę z tobą!

– Dobrze. Ale odtąd już nigdy nie będziemy przyjaciółmi – odpowiedział dziki pies i podreptał ku jaskini.

Atoli dziki kot rzekł po chwili do siebie samego:

– Mnie wszędzie jednako. Dlaczego nie mam też pójść i zajrzeć, i popatrzeć, i znów odejść, gdy mi się tak podoba?

Więc chyłkiem podążył za dzikim psem i skrył się w miejscu, skąd mógł wszystko słyszeć.

Dziki pies, stanąwszy u wejścia do jaskini, uniósł w górę swym nosem wysuszoną skórę końską i węszył cudowny zapach pieczonego barana; a kobieta, która właśnie wpatrywała się w łopatkę, zobaczyła go, roześmiała się i rzekła:

– Oto jest pierwszy. Dziki zwierzu z dzikich lasów, czego chcesz?

Dziki pies odezwał się:

– O, mój wrogu i małżonko wroga mojego, co to jest, co tak wspaniale pachnie w dzikich lasach?

Wtedy kobieta podniosła z ziemi łopatkę z pieczonego barana, rzuciła ją dzikiemu psu i powiedziała:

– Dziki zwierzu z dzikich lasów, skosztuj i popróbuj.

Dziki pies gryzł kość, która była smaczniejsza od wszystkiego, co dotychczas jadał, i odezwał się:

– O, mój wrogu i małżonko wroga mojego, daj mi jeszcze jedną.

A kobieta rzekła:

– Dziki zwierzu z dzikich lasów, pomagaj za dnia memu małżonkowi w łowach i strzeż nocą jego jaskini, a będę ci dawała tyle kości, ile ci potrzeba.

– Ach! - rzekł kot, nadsłuchując – to roztropna niewiasta, ale nie tak roztropna, jak ja.

Dziki pies wpełzł do jaskini i położył swą głowę na kolanach niewiasty, i rzekł:

– O, mój przyjacielu i małżonko przyjaciela mojego, będę za dnia pomagał twemu małżonkowi w łowach, a nocą będę strzegł waszej jaskini.

– Ach! – rzekł kot, nadsłuchując – ten pies jest głupi.

I znów odszedł w wilgotne, dzikie lasy, wymachiwał swym dzikim ogonem i przechadzał się po swych dzikich drogach. Atoli nie rzekł nikomu ani słowa.

Mężczyzna, obudziwszy się, rzekł:

– Czego chce od nas ten dziki zwierz?

A kobieta odparła: ....................................................

O kocie, który sam chadzał na przechadzkę. The Cat that Walked by Himself

Подняться наверх