Читать книгу Córka pszczelarza - Santa Montefiore - Страница 39
Podziękowania
ОглавлениеCzytelnicy bardzo często zadają mi pytanie, skąd czerpię fabuły swoich powieści. Cóż, w tym konkretnym przypadku wszystko zaczęło się pewnego letniego wieczoru w 2012 roku, gdy pieliłam chwasty w ogrodzie swojego domu w Hampshire. Zauważyłam rój pszczół, który siedział na ceglanej ścianie koło okna pokoju mojej córki. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego i poczułam zrozumiałe zaniepokojenie. Rój był ogromny. Poprosiłam mojego ojca, który mieszka obok, by mu się przyjrzał, i wkrótce przed domem stała cała rodzina, spoglądając ze zdumieniem na chmarę owadów. Ojciec zasugerował, że do rana pszczoły odlecą, toteż przestałam o nich myśleć aż do świtu, gdy obudziłam się, słysząc za oknem głośne brzęczenie. Wszędzie roiło się od pszczół, które najwyraźniej nie miały ochoty odlecieć. Ojciec wezwał miejscowego pszczelarza, który hoduje pszczoły na pobliskiej farmie, po czym pojawiła się jego córka, która wyjaśniła, że owady próbują znaleźć miejsce na nowe gniazdo. „Nie w moim domu!” – oświadczyłam zdecydowanym tonem. Chociaż lubię pszczoły, nie chciałam, by zamieszkały pod moim dachem. Córka pszczelarza powiedziała, że jeśli owady znowu utworzą kulę, przyjdzie wieczorem, włoży je do kosza, zaniesie do domu i spróbuje przenieść do jednego z pustych uli ojca. W końcu okazało się, że odleciały z własnej inicjatywy. Ale przyszło mi do głowy, że tytuł Chata pszczelarza brzmi bardzo dobrze, i zaczął się krystalizować pomysł na książkę. Później zmieniliśmy tytuł, ale moja przygoda z rojem pszczół była pierwotnym źródłem inspiracji.
W trakcie zbierania materiałów do książki zdarzyło mi się rozmawiać z bardzo miłą starszą panią, którą spotkałam na meczu w szkole syna. Wypiłyśmy razem herbatę; stwierdziła, że lubi moje powieści, i spytała, nad czym aktualnie pracuję. Odpowiedziałam, że nad książką o córce pszczelarza w okresie drugiej wojny światowej. Zalśniły jej oczy i oznajmiła, że jej ojciec pracował jako pszczelarz w czasie wojny. Byłam mniej zaskoczona od niej, ponieważ kiedy rozpoczynam pracę nad powieścią, zwracam się do znajomych o pomoc i nagle, w zdumiewający sposób, otrzymuję wszystkie niezbędne materiały; można odnieść wrażenie, że spadają z nieba. Elizabeth Kennerley, spadła mi pani z nieba i dziękuję aniołom, że doprowadziły do naszego spotkania. Wcześniej moja wiedza na temat pszczół była bardzo ograniczona. Teraz jest duża. Znacznie większa niż informacje zawarte w powieści. Dziękuję pani za wszystkie rady i za pożyczenie mi pięknej starej książki, która podawała tak wyczerpujące informacje o pszczelarstwie, że nie musiałam sięgać do innych źródeł.
Pierwowzór wyspy Tekanasset to wyspa Nantucket. Zawszę lubię osadzać akcję swoich książek w miejscach wymyślonych przez siebie, bo mam dzięki temu swobodę ich kształtowania, a poza tym znam je lepiej niż ktokolwiek inny. Wiele lat temu spędziłam cudowny tydzień na wyspie Nantucket z Peterem i Florą Sorosami i pamiętam, że już wtedy myślałam o napisaniu powieści rozgrywającej się w tym miejscu. Dziękuję wam, Peterze i Floro, za przepiękną wycieczkę i za zasianie ziarna, które w końcu zakiełkowało i stało się niniejszą książką.
Zawsze piszę przy muzyce. Przygotowuję inną ścieżkę dźwiękową dla każdej powieści i poświęcam dużo czasu na wyszukiwanie właściwych utworów, które mogłyby mnie inspirować. Uwielbiam Johna Barry’ego, Howarda Shore’a i Ennio Morricone, ale w trakcie pisania Córki pszczelarza odkryłam bardzo utalentowanego kompozytora, którego nigdy wcześniej nie słyszałam. Guy Farley komponuje muzykę filmową; wyobrażam sobie, że nigdy nie przypuszczał, iż jego melodie staną się ścieżką dźwiękową wykorzystywaną w trakcie pisania powieści. Ściągnęłam wszystkie jego utwory i odtwarzałam je w kółko. Znam je na pamięć i uwielbiam. Dziękuję ci, Guy, za przeniesienie mnie na wietrzne plaże wyspy Tekanasset i na pokryte bujną zielenią wzgórza Dorset. Od chwili, gdy włączałam iPoda, byłam pod urokiem twojej pięknej muzyki i ewokowanych przez nią wspaniałych krajobrazów.
Zadedykowałam tę powieść swojemu stryjowi Jeremy’emu Palmerowi-Tomkinsonowi. Jeremy i jego żona Clare zawsze entuzjastycznie wspierali moją twórczość pisarską. Toteż kiedy potrzebowałam rady na temat jednej ze scen rozgrywających się w czasie wojny, zaprosiłam Jeremy’ego na lunch, ponieważ jest on świetnym znawcą drugiej wojny światowej. Przybył z Clare i przy smacznym posiłku opowiedziałam im fabułę powieści. Jeremy podał mi szczegóły niezbędne do napisania sceny, ale, co ważniejsze, udzielił rady dotyczącej fabuły. Kiedy przeczyta książkę, będzie wiedział, o co chodzi; mogę tylko powiedzieć, że jest to drobny, lecz ważny szczegół, na którym opiera się cała fabuła. W ogóle nie planowałam, by rozwinęła się w tym kierunku, ale pomysł Jeremy’ego okazał się bardzo dobry, toteż uznałam, że należy mu zadedykować całą książkę. Kiedy mu o tym powiedziałam, był bardzo zażenowany, bo uważał, że na to nie zasługuje. Ale nie zna jeszcze książki, więc skąd może o tym wiedzieć? Cóż, Jeremy, uważam, że naprawdę na to zasługujesz. Czasami anioły nie mają skrzydeł, lecz jedzą ze mną lunch i wypijają butelkę wina!
Chciałabym podziękować swojej matce, Patty Palmer-Tomkinson, która zawsze jest pierwszą czytelniczką moich maszynopisów. W czasie lektury Córki pszczelarza zwracała wielką uwagę na szczegóły i oszczędziła mnóstwa pracy mojej redaktorce, poprawiając błędy gramatyczne i źle dobrane słowa! Dziękuję, mamo, za cały trud włożony w chronienie mnie przed samą sobą.
Chciałabym również podziękować swojej teściowej, April Sebag-Montefiore (co byśmy poczęli bez wspaniałomyślnych matek?) za przeczytanie partii powieści osadzonych w latach czterdziestych. Miało to kluczowe znaczenie. Bez pomocy April nie udałoby mi się oddać ducha epoki. Serdecznie dziękuję, April, za poświęcenie mi tak wielkiej ilości czasu i energii, za nieustające wsparcie i entuzjazm.
Mój stary przyjaciel Harry Legge-Bourke udzielił mi pomocy, odpowiadając na pytania związane z wojskowością (służył w pułku Welsh Guards, ale nie w czasie wojny!) – studia przygotowawcze w trakcie pracy nad książką mogą być bardzo przyjemne, gdy prowadzi się je w promieniach słońca przed restauracją Colbert, popijając koktajle! Dziękuję ci, Harry, za pomoc.
Chciałabym również podziękować Bobowi i Nancy Phiferom, moim przyjaciołom z Bostonu, którzy odpowiadali na moje pytania i polecali książki, co pozwoliło ożywić sceny rozgrywające się na wyspie Tekanasset. Miejscowa księgarnia Brewster Bookstore również udzieliła cennego wsparcia.
Obecność w książce mojego ojca jest równie oczywista jak szelest liści w lesie. Przez wiele lat chłonęłam jak gąbka jego filozofię i mądrość; znalazły one wyraz w wyborach dokonywanych przez bohaterów książki, gdy uczą się układać w sensowny wzór karty rozdawane przez los. To właśnie ten element pisania sprawia mi najwięcej przyjemności, bo ten aspekt życia najbardziej mnie interesuje. Dziękuję ci, tato, że obudziłeś we mnie ciekawość.
Moje ukochane dzieci są moimi najważniejszymi nauczycielami. Żyjemy po to, by kochać; miłość to najważniejsza rzecz, jaka po nas zostaje. Są dla mnie nieustannym źródłem inspiracji i jestem im za to głęboko wdzięczna. Mój mąż Sebag to mój najdroższy przyjaciel, najwierniejszy sojusznik i obrońca moich interesów. Jestem mu głęboko wdzięczna, że stwarza mi warunki do prowadzenia działalności twórczej.
Żadna z moich książek nie zostałaby opublikowana, gdyby nie moja cudowna, dynamiczna agentka Shelia Crowley z firmy Curtis Brown. Shelio, jesteś fantastyczna i nie mogłabym się bez Ciebie obejść! Naprawdę wierzę, że pracujesz tylko dla mnie, bo kiedy Cię potrzebuję, zawsze pojawiasz się jak wróżka z bajki, poruszasz czarodziejską różdżką i mówisz, że mogę iść na bal!
Chciałabym również podziękować Katie McGowan i Rebecce Ritchie z agencji Curtis Brown za ich ciężką pracę.
Szczególnie gorące podziękowania należą się bajecznie skutecznemu zespołowi firmy Simon & Schuster. Szefowi Ianowi Chapmanowi, mojej redaktorce Suzanne Baboneau oraz ich kolegom, do których należą: Clare Hey, James Horobin, Dawn Burnett, Hannah Corbett, Sara-Jade Virtue, Melissa Four, Ally Grant, Gill Richardson, Rumana Haider oraz Dominic Brendon. Tworzycie utalentowany zespół, z energią i pasją realizujecie swoje zadania. Staliście się wiatrem, który wypełnia moje żagle, i to dzięki Wam dopłynęłam tak daleko!