Читать книгу Płomień namiętności - opowiadanie erotyczne - Sofia Fritzson - Страница 3
Płomień namiętności
ОглавлениеFelicia wyłącza silnik i wysiada z samochodu. Trzęsie się, zapina kurtkę. Mimo chłodu zakradającego się pod kołnierz i stóp marznących w kozakach przystaje i spogląda na elegancką żółtą willę otuloną iskrzącym się śniegiem. Mimo że do przyjęcia zostało jeszcze kilka godzin, już zaczęło się ściemniać, a wzdłuż odśnieżonego chodnika rozstawiono latarenki ogrodowe ze świeczkami, krzewy przy schodach przed wejściem ozdobiono świecącymi lampkami. Całość tworzy przyjemną atmosferę. W oknach palą się adwentowe świeczniki, rzucając ciepły, żółty blask. Widok jest bardzo zachęcający, Felicia wyjmuje walizkę z tylnego siedzenia i rusza w stronę domu.
Zanim jeszcze dociera do drzwi, te uchylają się, a na schody wychodzi Josefin.
– Nareszcie! – wykrzykuje i mocno przytula Felicię. – Myślałam, że nie przyjedziesz. Dlaczego tak długo to trwało?
– Zgubiłam się – przyznaje Felicia.
– Przecież byłaś tu rok temu, na weselu. Twoja orientacja w terenie jest doprawdy beznadziejna. – Josefin się śmieje, ale to uprzejmy śmiech, który łagodzi komentarz.
– Ale zimno! Zapraszam do środka! – Josefin podnosi walizkę, stawia ją w przedpokoju, po czym zamyka za nimi drzwi. Potem bierze od Felicii kurtkę i odwiesza do garderoby. – Filip pojechał na stację kolejową po kolegę – informuje Josefin. – Mamy jeszcze sporo przygotowań przed przyjęciem, więc nie zdziw się, jeśli spotkasz go dopiero wieczorem.
Na końcu korytarza stoi ogromna, bujna choinka ustrojona na czerwono i złoto.
– Pomyślałam, że zechcesz ten sam pokój co rok temu – oznajmia Josefin.
Felicia czuje skurcz w brzuchu, ale zmusza się do uśmiechu, przytakuje.
– Świetnie. – Udaje, że jest zajęta walizką, ale ciemną grzywką zasłania na twarz.
– Poczekaj, aż zobaczysz, jak go udoskonaliliśmy – zapowiada Josefin i prowadzi gościa do tylnej części domu. – Wszyscy będą się bili, żeby móc do ciebie zajrzeć.
– To duże przyjęcie? – pyta zaniepokojona Felicia.
– Jest sylwester, jasne, że to duże przyjęcie – odpowiada Josefin, jakby oczywistością było, że wszyscy chcą przywitać Nowy Rok z pompą. – Zaprosiłam wszystkich znajomych. Prawie – dodaje ze śmiechem.
Felicia ma wątpliwości, czy wszyscy znajomi Josefin zmieszczą się nawet w tak wielkim domu. Jej szwagierka jest bardzo towarzyska, ma olbrzymi wachlarz znajomości. Przyjaciele z uniwersytetu, z różnych gazet i redakcji internetowych, w których pracowała, a poza tym mnóstwo rodzeństwa z przyległościami. Kiedy wyszła za brata Felicii, Filipa, dostała jeszcze na doczepkę wszystkich krewnych Felicii. Tak naprawdę Felicia nie ma nic przeciwko krewnym Josefin, ale jest ich potwornie dużo, a ona woli spotykać się i rozmawiać z ludźmi pojedynczo, a nie w wielkiej, głośnej gromadzie.
– Oczywiście przyjedzie moje rodzeństwo – ciągnie Josefin. – Trochę kolegów z pracy, starzy znajomi, no i kumple Filipa. Na pewno ich znasz: Basse, Robert i Adam.
Skurcz w brzuchu Felicii tylko się nasila. Adam. Jasne, że Adam tu będzie, ale miała nadzieję, że się rozchoruje. Najlepiej na jakąś grypę albo ciężkie przeziębienie.
– Ale większość wyjedzie po przyjęciu, tylko ty i kilkoro przyjaciół nocuje.
Felicia ma nadzieję, że Adam wróci do siebie. A jeśli nie, to może wśród tylu gości uda jej się wtopić w tłum. Jeśli będzie miała farta, może w ogóle go nie spotka. Dziewczyna trzyma za to kciuki.
Josefin otwiera drzwi do pokoju i wchodzi do środka. Parkiet skrzypi pod jej stopami, gdy podchodzi do drzwi balkonowych.
Felicia stawia walizkę za drzwiami i się rozgląda. Pomieszczenie jest dokładnie takie samo, jakim pamięta je sprzed roku, kiedy nocowała tu po wytwornym weselu Filipa i Josefin. Umeblowano je na biało i złoto, tapeta w medaliony, na szerokim łóżku leży kolorowa, patchworkowa narzuta.
– Zobacz to. – Josefin otwiera drzwi balkonowe.
Za nimi znajduje się niewielka drewniana altana, na środku ustawiono jacuzzi. Teraz jest napełnione wodą, reflektory rzucają jasnoniebieski blask.
– Prawda, że przytulnie? – dopytuje się Josefin. – Dzięki drewnianym ścianom człowiek jest tu zupełnie sam.
Josefin ma rację. Z jacuzzi jest widok tylko na biały śnieg i ciemny las, natomiast ściany po obu stronach sprawiają, że nikt z sąsiadów nie może tam zajrzeć.
– Nie wzięłam kostiumu – przyznaje Felicia.
– Ech, kto by się przejmował? Możesz na golasa, i tak nikt cię nie zobaczy, poza tym już się ściemnia. – Josefin mruga do niej i szeroko się uśmiecha.
Felicia nie odpowiada uśmiechem. Dla Josefin, pięknej i pewnej siebie, to z pewnością żadna wielka rzecz kąpać się nago w jacuzzi. Felicia nigdy nie widziała u szwagierki jakiejkolwiek krostki, ciemnych worków pod oczami czy opryszczki. Faktem jest, że dziś Josefin wygląda wyjątkowo ładnie, chociaż ma na sobie zwykłe, sprane dżinsy, prostą bluzkę z długim rękawem, a jasnorude włosy upięła w koński ogon.
Josefin nie zauważa jej nastroju, tylko wraca do środka.
– Filip i ja będziemy mieli sporo pracy z gośćmi, którzy muszą tu trafić, musimy zainstalować tych, którzy mają nocować. – Przystaje przy komodzie stojącej obok łóżka. – Właśnie, Marianne, która u nas sprząta, prosiła, żeby ci to oddać. – Josefin wyjmuje z szuflady bransoletkę. – Musiałaś ją zgubić rok temu.
– Och, sądziłam, że na zawsze zginęła – wyznaje Felicia i bierze cienki srebrny łańcuszek.
– Marianne jest naprawdę niesamowita, jeśli chodzi o znajdowanie zaginionych przedmiotów – opowiada Josefin. – Sprząta tak dokładnie, że chyba z lupą chodzi po pokojach. Nawet jeśli to tylko paragon, który wypadł z kieszeni, zachowuje go i jeśli ma możliwość, oddaje właścicielowi do rąk własnych.
Felicia zakłada bransoletkę na przegub dłoni.
– Pozdrów ją i podziękuj.
– Sama możesz to zrobić. Marianne mieszka tak blisko, że obiecała wpaść i wznieść toast za nowy rok. A teraz się rozpakuj w spokoju, zobaczymy się później, dobrze? Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, daj znać. – Josefin ściska jej ramię i wychodzi z pokoju, Felicia zostaje sama.
Otwiera walizkę, wyjmuje sukienkę, którą włoży na sylwestrowe przyjęcie. Czerwoną, z błyszczącego, jedwabistego, lejącego się materiału. Wyciąga też buty, czerwone pantofle na wysokim obcasie, bardzo wygodne. Ale jeszcze długo nie musi się przygotowywać. Sprawdza telefon, przesuwa zdjęcia znajomych znajomych, którzy przygotowują się do imprezy. Nigdy nie czuje się tak samotna, jak kiedy przegląda media społecznościowe.
Felicia krąży po pokoju, przez okno zerka na jacuzzi. Woda lśni zachęcająco. Na zewnątrz już się ściemnia, ponieważ jest pochmurno, zaraz będzie całkiem ciemno. Szkoda, że nie wzięła z sobą kostiumu kąpielowego. Może Josefin mogłaby jej pożyczyć jakieś bikini? Nie noszą tego samego rozmiaru, ale i tak czułaby się pewniej, niż gdyby miała wyjść na zewnątrz i siedzieć tam nago.
Felicia postanawia spytać szwagierkę, więc wychodzi z pokoju. Idzie wąskim korytarzem oświetlonym lampionami przyczepionymi do ścian. Gruby, kremowy dywan tłumi jej kroki, zanim dociera do przedpokoju, słyszy głos jakiegoś mężczyzny.
– Śpisz tu czy jedziesz dalej?
– Zostaję tutaj, a ty?
Felicia sztywnieje, przystaje, rozpoznając dobrze znany głos Adama. Minął rok, od kiedy go słyszała, ale zbyt dobrze go pamięta.
– Ja i Robert znikamy. Robert ma się spotkać z jakąś laską. Możesz jechać z nami.
Głosy zbliżają się, Felicia nie wie, czy ma iść dalej z uniesioną głową czy zawrócić i ukryć się w pokoju, żeby nie musieć się spotkać z mężczyznami. Myśli pędzą, przez panikę nie słyszy odpowiedzi Adama, ale gdy nagle dociera do niej jej imię, znów nasłuchuje.
– Felicia? Nie widziałem jej, ale Filip mówił, że ma przyjechać. To OK, prawda?
Dziewczyna szybko zawraca i pospiesznie wraca do pokoju. Zanim drzwi się zamkną, słyszy odpowiedź Adama.
– Tak, pewnie, wszystko między nami spoko.
Felicia pochyla się i opiera pokusie, by walnąć głową w solidne drewno. Ten arogancki skurwiel. Pewnie, wszystko między nimi spoko, a w piekle pada śnieg. Nie dość, że Adam najwidoczniej opowiedział kolegom o wszystkim, co zdarzyło się rok temu, to jeszcze twierdzi, że jest cudownie, chociaż złamał jej serce. Felicia zamyka oczy, myśląc o tamtym potwornym wieczorze. To było w dniu ślubu Filipa i Josefin i może wypiła za dużo wina. Może była za bardzo samotna, bo była singielką i nic nie wskazywało na to, że choć na milimetr zbliży się do tego szczęścia, jakie odczuwał jej brat i nowa szwagierka. Felicia lubiła swoje życie, pracę w bibliotece i przytulne mieszkanie, ale czasem tęskniła za czymś więcej, i to przypomniało jej się, gdy ujrzała, jak Filip i Josefin stukają się kieliszkami z szampanem.