Читать книгу Elektra - Sofoklés - Страница 5
ОглавлениеTREŚĆ
Rzecz dzieje się przed pałacem królewskim w Mykenach.
Wchodzą: Orestes, Pilades i Piastun.
PIASTUN
O synu tego, co kiedyś pod Troją
Szykom przewodził, ciesz teraz twe oczy
Tym, za czymś tęsknił od dawna serdecznie.
Bo otóż Argos stare, upragnione,
Szalonej córy Inacha siedziba;
To zaś, Oreście, boga wilkobójcy
Rynek likejski; z lewego masz boku
Hery świątynię przesławną; więc wolnoć
Złotem błyszczące oglądać Mykeny
I krwią zbroczone Pelopidów gniazdo,
Skąd kiedyś, w strasznym rodzica pogromie,
Ja cię z rąk siostry rodzonej przejąłem,
By cię stąd uwieść, zbawić i wychować,
Ażbyś mi wyrósł na ojca mściciela.
Nuże, Oreście, i ty, druhu miły,
Piladzie, radźcie, co czynić wypada,
Bo już nam słonko błysło zza osłonek
I budzi ptasząt poranne świergoty,
A noc już zwija gwiaździstą oponę;
Więc zanim z domu kto wyjdzie, rzecz całą
Ułóżcie dobrze, byście nie zwlekali,
Kiedy nie pora; dziś czynów trza stali.
ORESTES
O wierny sługo, niechybne ty znaki
Dajesz twej dobrej dla panów swych woli.
Bo jako rumak szlachetny w złej chwili,
Pomimo wieku, nie pada na duchu,
Lecz kark podniesie, ty również podniety
Nie skąpiąc, w pierwszym zstępujesz szeregu.
A więc wyjawię ci moje zamysły,
Ty zaś słuchając uważnie słów moich,
Gdy w czym pobłądzę, nie poskąp mi rady.
Kiedym więc stanął przed Pytii wyrocznią,
By się wywiedzieć, jakim to sposobem
Pomściłbym mego rodzica morderców,
To rzekł Apollo, co zaraz usłyszysz:
Że sam, bez tarczy i zbrojnych zastępów,
Podstępem słusznej dokonać mam łaźni.
Że więc tak bóstwo do nas przemówiło,
Ty, skoro tylko nadarzy się pora,
Wejdź tam do wnętrza i zbadaj, co czynią,
Byś nam dokładną dał o tym wiadomość.
Wiek i czas długi nie dadzą cię poznać,
A siwe włosy podejrzeń nie wzbudzą.
Powiesz im tedy, że z dala przybywasz
Od Fanoteusa, człowieka z Fokidy,
Co z nimi dawnym przymierzem związany.
Rzeknij, przysięgą stwierdzając twe słowa,
Że Orest poległ za losu dopustem,
Skoro wśród igrzysk pytyjskich się zwalił
Z wartkiego wozu. Tak niechaj brzmi mowa.
My zaś grób ojca – jak to przykazano –
Ofiarnym płynem i włosów kędziorem
Uwieńczym, potem zaś tutaj wrócimy
W ręku dźwigając miedzianą tę urnę,
Która, jak wiesz to, ukryta wśród krzewów,
By w zmyślnej mowie wygłosić im chytrze
Orędzie miłe, że znikłem ze świata,
Żem na proch starty i żarem zwęglony.
Bo cóż mi szkodzi, gdy w słowie umarły
W rzeczy żyć będę i sławy dostąpię?
Nie groźnym, mniemam, słowo, co zysk niesie.
Toż mówią często, że i mądrzy ludzie
Śmierć swą zmyślali; a kiedy do domu
Potem wrócili, cześć mieli tym większą.
Więc i ja tuszę, że wbrew ludzkim głosom
Wrogom żyw błysnę, jak gwiazda niebiosom.
Ojczysta ziemio, opiekuńcze bogi,
Dajcie mi szczęście na przyszłości drogi!
Gniazdo rodowe, tchnij we mnie hart męski,
Bom tu zesłany na pomstę twej klęski.
Nie dopuść na mnie hańby ni pożogi,
Że rząd i świetność przynoszę w te progi.
To się wyrzekło, a teraz wnet, starcze,
Patrz, byś dokonał swojego zadania.
My zaś odejdźmy, nim pora odbieży,
Co w każdej ludzi potrzebie ster dzierży.
ELEKTRA
Biada mi, biada!
PIASTUN
Jakiś głos, synu, doleciał mych uszu
Z wnętrza, zapewne jęk domowej sługi.
ORESTES
Może Elektry nieszczęsnej: czyż czekać
Tu nie należy, by skargi wysłuchać?
PIASTUN
Bynajmniej. Wprzódy Loksjasza rozkazy
Wykonać trzeba i od nich poczynać,
Roszcząc ofiarą grób ojca – a z płynu
Zejdzie zwycięstwo i siła do czynu.
Orestes z towarzyszami odchodzi. Z pałacu wychodzi Elektra.
ELEKTRA
O święte słońce i wietrzne powiewy,
Co okalacie tę ziemię,
Wyście słyszały żałoby mej śpiewy,
Znacie rozpaczy mej brzemię.
I wy widzicie me piersi skrwawione,
Gdy noc uchyli zasłonę.
A kiedy pomrok nad światłem przemoże,
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.