Читать книгу Obserwuję Cię - Teresa Driscoll - Страница 6
ROZDZIAŁ 3
PRZYJACIÓŁKA
ОглавлениеW dusznym, dwuosobowym pokoju nieadekwatnie nazwanego Hotelu Paradise Sarah słyszy, jak mama szepcze jej imię, więc oczy nadal ma zamknięte.
To teraz inny pokój. Identyczny, ale na innym piętrze. Ten, w którym zameldowała się z Anną, jest w tej chwili niedostępny, choć Sarah nie rozumie dlaczego. Anna tam nie wróciła. Nie wierzą jej? „Nie wróciła tutaj, okej?”
W tym pokoju unosi się paskudna woń, która przypomina jej zapach kuchennej szafki. Zabawa w chowanego, kiedy była mała. Z zamkniętymi oczami Sarah marzy, aby zagrać w nią teraz. Zignorować zapach i temperaturę, matkę i policję i pobawić się w chowanego. Tak. W wersję wydarzeń, w której Anna suszy właśnie włosy – prostownica czeka już w pogotowiu – i przekrzykując hałas suszarki, nawija o tym, co powinny dzisiaj zrobić. Do którego sklepu powinny się udać w pierwszej kolejności? I czy Sarah mówiła poważnie o przymierzeniu czegoś od Stelli McCartney, no bo sprzedawczyni od razu po ich ciuchach zgadnie, że nie mają zamiaru niczego kupić.
Anna. Słodka, irytująca Anna. Zbyt chuda. Zbyt piękna. Zbyt…
– Obudziłaś się, skarbie? Słyszysz mnie, kochanie?
Sarah, nadal odwrócona twarzą w drugą stronę, otwiera oczy i krzywi się na widok sączącego się przez zasłony światła, tworzącego na ścianie kształt trójkąta. Położyła się na łóżku w ubraniu, nie chcąc przykrywać się kołdrą, pewna, że w każdej chwili może nadejść wiadomość. Że w każdej chwili mogą ją znaleźć.
– Cieszę się, że udało ci się przespać, skarbie. Choćby godzinę. Zaparzyłam nam herbatę.
– Nic nie chcę.
– Chociaż łyczek. Z dwiema łyżeczkami cukru. Musisz się wzmocnić. Trochę cukru…
– Mówiłam, że nie dam rady. W porządku?
Mama ma na sobie te same spodnie co wczoraj, ale świeżą bluzkę i Sarah myśli, że fakt, iż nie zapomniała o zabraniu czystego ubrania, jest dla niej typowy i jednocześnie wydaje się nie na miejscu.
– Przyjechał twój ojciec. Jest na dole. To głównie on rozmawiał z policją, ale znowu chcą mówić z tobą. Kiedy się poczujesz…
– Powiedziałam im już wszystko, co pamiętam. I nie chcę się widzieć z ojcem. Niepotrzebnie do niego dzwoniłaś.
Ich spojrzenia się spotykają.
– Posłuchaj, kochanie, wiem, że to trudne. Ty i twój tata. Ale on naprawdę się przejmuje. A policja chce z tobą rozmawiać o jakimś telefonie. Ktoś zadzwonił po emisji komunikatu w telewizji.
– Był jakiś telefon?
– Tak. Od jakiejś kobiety z pociągu.
– Kobiety? Nie wiem, o czym mówisz. Jakiej kobiety?
Sarah ma w brzuchu tę samą ziejącą próżnię, jaką czuła podczas tych pierwszych strasznych godzin, kiedy czekała razem z policją na swoją matkę. Kiedy kręciło jej się jeszcze w głowie od alkoholu. Kiedy była zdezorientowana. „Gdzie jesteś, Anno? Gdzie ty się, u licha, podziewasz?”
Starała się przekazać funkcjonariuszom wystarczająco wiele szczegółów, żeby potraktowali to wszystko poważnie, ale nie na tyle, aby…
Szybko wstaje z łóżka i zaczyna przestawiać leżące na toaletce szczotki, kosmetyczki i inne śmieci.
– Brałaś pilot? Muszę zobaczyć wiadomości. Co mówią. Co oni mówią?
– To chyba nie jest dobry pomysł, Sarah. Wypij herbatę. Przekażę ojcu, że się obudziłaś. Że mogą tu teraz przyjść.
– Nie będę znowu z nimi rozmawiać. Jeszcze nie teraz.
– Posłuchaj, kochanie, rozumiem, że to jest potworne. Dla ciebie. Dla nas wszystkich. – Jej matka chodzi teraz po pokoju. – Ale znajdą ją, skarbie. Jestem tego pewna. Pewnie wybrała się na jakąś imprezę i boi się, że narobiła sobie kłopotów. – Obejmuje córkę. Kubki z herbatą stoją teraz pośrodku chaosu na toaletce. Sarah wyrywa się z jej objęć.
– Są tu rodzice Anny?
– Jeszcze nie. Nie wiem. Nie wiem, co zadecydowano w tej kwestii. Policja chciała najpierw sprawdzić coś w Kornwalii.
– Ale co?
– Komputery czy coś w tym rodzaju. Nie mam pojęcia. Nie pamiętam dokładnie, Sarah. Wszystko mi się zlewa. Chcą po prostu zebrać wszystkie informacje, jakie mogą pomóc w poszukiwaniach.
– A myślisz, że ja nie? Myślisz, że nie czuję się wystarczająco fatalnie?
– Nikt cię nie wini.
– Nie wini? Więc po co mówisz o winie, skoro nikt mnie nie wini?
– Sarah… skarbie. Nie zachowuj się tak. Znajdą ją. Wiem, że tak się stanie. A teraz zadzwonię na dół.
– Nie. Chcę zostać sama. Zupełnie sama. Chcę, żebyś teraz wyszła.
Matka Sarah wyjmuje z kieszeni telefon i rozgląda się za okularami, kiedy rozlega się pukanie do drzwi.
– To pewnie oni.
Do pokoju wchodzi ten sam detektyw co poprzednio, ale towarzyszy mu inna policjantka. I ojciec Sarah.
– Coś wiadomo? – Matka zaczyna się podnosić z krzesła, ale ponownie siada, kiedy widzi, jak kręcą przecząco głowami.
– Udało ci się przespać, Sarah? Dobrze się czujesz? Możemy porozmawiać? – pyta policjantka.
– Nie byłam pijana, kiedy poprzednio rozmawialiśmy. Nie byłam pijana.
– Nie.
Dorośli wymieniają się spojrzeniami.
– Obejrzeliśmy materiał z kamer, Sarah. Z klubu. – Tym razem odzywa się detektyw. Ton głosu ma bardziej stanowczy. – Niestety nie wszystkie kamery działały, ale jest parę kwestii, które nie do końca rozumiemy. Poza tym zadzwonił do nas świadek.
– Świadek?
– Tak. Kobieta z pociągu.
Od razu to czuje. Dreszcz. Chłód, kiedy krew odpływa jej z twarzy.